Piłkarz Lecha odkryciem. Dziś kosztowałby 10 razy więcej. "Pomyślałbym, że to żart" [NASZ WYWIAD]

Piłkarz Lecha odkryciem. Dziś kosztowałby 10 razy więcej. "Pomyślałbym, że to żart" [NASZ WYWIAD]
Pawel Jaskolka / pressfocus
Dawid - Dobrasz
Dawid DobraszWczoraj · 18:00
Alex Douglas to szwedzki piłkarz, który latem trafił do Lecha Poznań i zrobił coś, co rzadko się zdarza. Najpierw posadził na ławce rezerwowych reprezentanta Polski, potem został powołany do kadry, a na koniec rundy był warty dziesięć (!) razy więcej niż kwota, którą za niego zapłacono. Zapraszamy na rozmowę ze środkowym obrońcą “Kolejorza”.
DAWID DOBRASZ, MECZYKI.PL: Alex, zapytam cię na początku o twoje zdrowie. Miałeś kontuzję kolana na meczu z Legią. Jesteś już w 100 proc. gotowy na starcie z Widzewem Łódź?
Dalsza część tekstu pod wideo
ALEX DOUGLAS, LECH POZNAŃ: Tak, jestem gotowy i trenuje z pełnymi obciążeniami. To był uraz mechaniczny, teraz na szczęście już niczego nie czuję. Moja noga w meczu z Legią została zablokowana. Na początku myślałem, że jest to coś gorszego. Że może to być uraz więzadeł krzyżowych albo ogólnie coś poważniejszego w kolanie. Zrobiliśmy badania, ale były bardzo dobre wiadomości i na szczęście nie było to tak poważne, jak myślałem.
Czy to była dla ciebie najtrudniejsza runda w karierze? Grałeś wcześniej wiosną w swoim poprzednim klubie, a w trakcie sezonu od razu dołączyłeś do Lecha. Niektórzy myśleli, że twoje urazy pod koniec rundy jesiennej mogły wynikać z przeciążenia.
Nigdy nie grałem tylu meczów, ani też tylu spotkań jedno po drugim w całej karierze. Teraz zacząłem grać w Lechu praktycznie w każdym meczu, w jakim byłem dostępny. Dodatkowo zacząłem grać w reprezentacji Szwecji. Moje ciało z czasem adaptowało się do większych obciążeń i to zdecydowanie jest rozwijające oraz popycha mnie do bycia lepszym zawodnikiem.
Czy ty w pewien sposób wyprzedziłeś swoje marzenia tym, co wydarzyło się w 2024 roku? Sądziłeś, że w Lechu możesz grać od razu w pierwszym składzie, a dodatkowo trafić jeszcze do reprezentacji?
Kiedy trafiłem do Lecha, oswajałem się z myślą, że będę potrzebował czasu. Dlatego, że to duży klub, inny kraj, inna kultura. Mój poprzedni klub był zdecydowanie inny, mniejszy. Dlatego myślałem, że ta zmiana będzie tak duża, że będę wprowadzany spokojnie. Jednak zaliczyłem dobry start. Sam nie spodziewałem się, że po praktycznie dwóch-trzech miesiącach zacznę grać jeszcze w reprezentacji. Jakbyś powiedział mi to wtedy, kiedy przychodziłem do Lecha, to pomyślałbym, że to żart.
W czym najbardziej się poprawiłeś/polepszyłeś przez ostatnie pół roku?
Myślę, że poprawiłem się w szybkim i intensywnym graniu. Aby szybciej operować piłką. Trener ciągle wymaga ode mnie, abym grał szybciej i powtarza to praktycznie za każdym razem.
Jak współpracuje ci się z Antonio Miliciem? Macie już połączenie ze sobą? Traktujesz go jako lidera defensywy?
Zagraliśmy dużo meczów ze sobą i mogę powiedzieć, że mamy już dobre zrozumienie, co procentowało w miarę upływu rundy i widać to po liczbie czystych kont. Czasami Antonio zdecydowanie podniesie głos, ale ja na boisku… gram swój mecz. Jeśli ktoś krzyknie, czy szczególnie on, to dla mnie jest to w zupełności okej. To jest piłka nożna. To mi pomaga, to powoduje, że jestem też bardziej doświadczony i mogę się od niego uczyć. Dobrze go mieć obok siebie.
Miałeś kiedyś mocniejszą rywalizację o pierwszy skład w klubie czy może w reprezentacji? Twoim rywalem jest Salamon, jeszcze niedawno reprezentant Polski i jedna z najważniejszych postaci w Lechu.
Tak. Kiedy tutaj przyszedłem, od razu sobie sprawdziłem, z kim będę rywalizował i przyjrzałem się Bartkowi. Wiedziałem, że to bardzo dobry piłkarz i widziałem go na EURO 2024 w barwach Polski w zeszłe lato. Ja jeszcze nie grałem wtedy w reprezentacji Szwecji, nawet tego nie oczekiwałem, a tu mamy zawodnika z kadry kraju, do którego przychodzę. Dlatego nie oczekiwałem na początku, że będę grał regularnie, gdzie on przed chwilą przyjechał z EURO. Jednak w piłce… wszystko się może zdarzyć. I te pół roku idealnie mi to pokazało.
Co cię najbardziej zaskoczyło w mieszkaniu w Polsce przez ostatnie pół roku? Coś konkretnie podoba ci się w Poznaniu?
Hmm… mam takie odczucia, że wszyscy chcą mi pomagać. Na każdym kroku. To świetne dla mnie, miasto jest bardzo przyjazne. Bardzo podoba mi się Poznań. Ulubione miejsce? (śmiech) Najłatwiej wskazałbym stadion, bo tam spędzam najwięcej czasu. Czasami wyskoczę z moją dziewczyną do Posnani, kiedy mamy czas. To ogromne centrum handlowe, a moja dziewczyna lubi tam podjechać np. na kawę.
Z kim w Lechu masz najlepszy kontakt? Z kim jesteś w pokoju na obozie?
Bryan Fiabema. Jest to też mój kompan w pokoju na obozie. Ostatnio jednak był chory, więc musieliśmy się nieco zamienić, ale to z nim mam najlepszy kontakt.
W reprezentacji gracie trójką w defensywie, w Lechu jednak w czwórce. Czy jak jedziesz na kadrę, przestawienie się dla ciebie na inny system jest dużą zmianą?
Jest to drobna różnica, ale zarówno w kadrze jak i w Lechu mam podobne zadania co do gry z piłką. Jedynie w reprezentacji Szwecji zmieniają się pewne zachowania w defensywie, szczególnie pod kątem pozycji na boisku i działania w strefach. W kadrze dużo gramy w kontakcie. W Lechu jest to rzadsze, jednak jest dużo podobieństw. Nie chodzi o system, a o styl gry.
Nad czym uważasz, że musisz jeszcze pracować w swojej grze?
Muszę poprawić grę głową, zarówno w defensywie jak i ofensywie, co pomogłoby mi być jeszcze skuteczniejszym. Teraz dużo się nad tym koncentruje.
A co uważasz za swój największy atut w grze?
Grę z piłką i jej wprowadzanie. Nawet powiedziałbym, że to jest drybling, dobre podanie do przodu. To takie rzeczy może mniej cechujące obrońcę, ale dzisiaj coraz więcej się na to spogląda. Lubię mieć piłkę przy nodze.
Czy to twój najtrudniejszy obóz przygotowawczy w karierze? Jak pracuje ci się z trenerem Frederiksenem i jego sztabem?
Kiedy przyszedłem latem, to ominąłem pierwszy okres przygotowawczy. Przyszedłem właściwie tydzień po nim. Ten obecny… jest bardzo trudny i wymagający. Trener wymaga ode mnie grania właśnie w sposób, o którym mówiliśmy wcześniej. Zatem, aby jak najczęściej wprowadzać piłkę do gry z linii defensywnej. Mnie to pasuje. Abym robił to jak najczęściej, budował akcje. Mam piłkę, mam z nią zrobić coś pożytecznego i się z nią zabierać.
Jaka jest twoja ulubiona liga? Dużo piłki oglądasz?
Oglądam ligę angielską oraz szwedzką. Lubię oglądać Manchester United, chyba to mój ulubiony klub.
Masz jakieś marzenia na temat ewentualnego transferu, trafienia do ulubionej ligi?
Muszę przyznać, że o tym nie myślałem jeszcze. Mam tutaj robotę do zrobienia, a ostatnie pół roku świetnie mnie rozwinęło. Nie spieszy mi się do kolejnego transferu.
Zdajesz sobie sprawę, że dawno nikt nie zrobił takiego skoku jakościowego w pół roku, gdzie już teraz jesteś praktycznie warty dziesięć razy więcej względem tego, za ile trafiłeś do klubu. Jakie to uczucie?
Sporo ludzi mi o tym mówi i faktycznie zwraca na to uwagę, że potoczyło się to wszystko bardzo szybko. Jestem zadowolony z tego, ale nie odlatuje z tego powodu. Czasami możesz szybko pójść do góry, ale możesz jeszcze szybciej spaść. Dlatego muszę spać spokojnie i dalej pracować.
Wzorujesz się na kimś, na jakimś piłkarzu? Miałeś jakiegoś idola?
Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się gra Antiono Ruedigera. Nawet mogę powiedzieć, że trochę się na nim wzoruje. Jak byłem młodszy, uwielbiałem oglądać Barcelonę i Neymara. Pewnie cię zaskoczę, ale jak byłem młodszy, to… grywałem na skrzydle. W juniorach już nieco później grałem w środku pola, jako defensywny pomocnik. W wieku 17 lat zostałem przestawiony na środek obrony. Potem mnie cofnęli i chyba… zaczęło działać (śmiech).

Przeczytaj również