Wyjątkowy piłkarz głosem rozsądku ws. planów FIFA. "To odbywa się dla pieniędzy. Wielkie nieporozumienie"
Pracuje w ciszy, chociaż na boisku jest często najgłośniejszy. Thomas Delaney to jeden z najciekawszych zawodników, o którego życiu pozaboiskowym praktycznie się nie mówi. Od jakiegoś czasu jest jednak wzorem dla wielu. Pokazał, że trudno mu zamknąć usta, dlatego lepiej go po prostu wysłuchać.
Piłkarskie motto Duńczyka brzmi następująco: - Najpierw załatw nudne rzeczy, aby później móc się bawić.
To człowiek od czarnej roboty, który po dobrze wykonanym zadaniu potrafi dorzucić coś od siebie. W barwach FC Kopenhagi strzelił tylko 24 bramki w blisko 250 spotkaniach, co nie przeszkodziło mu w zdobyciu pięciu tytułów mistrzowskich. Jak sam mówi, statystyki nie są równe trofeom. Gabloty z pewnością się nimi nie wypełni.
Jak Mueller
Gdy grał jeszcze w Dortmundzie, pracownicy klubu zwykli porównywać go do Thomasa Muellera. Mimo że na boisku pełnią zupełnie inną rolę, łączy ich... gadatliwość. Nie ma się z czego śmiać. Legenda Borussii Sebastian Kehl twierdzi, że to bardzo istotna cecha. Szczególnie, gdy stadiony były zamknięte dla kibiców, a zawodnicy mogli się swobodnie ze sobą porozumiewać. W ten sposób Delaney stał się przedłużeniem ręki trenera.
- Zespół potrzebował wówczas zawodnika, który będzie wydawał polecenia i wskaże reszcie właściwą drogę. Trzeba przyznać, że w odpowiednim momencie pokazał charakter, którego zdecydowanie potrzebowaliśmy - dodał Kehl.
Cechy przywódcze są towarem deficytowym na rynku transferowym. Nic więc dziwnego, że 30-letni pomocnik otrzymywał oferty z La Ligi czy Premier League. Duńczyk zdecydował się na pierwszy z tych kierunków, a przez ostatni rok jego kariera znacznie przyspieszyła. Wygrany Puchar Niemiec, awans do półfinału EURO 2020 oraz przenosiny do słonecznej Sewilli. Generalnie - żyć nie umierać. Warto jednak wspomnieć, że Delaney osiągnął sukces nawet pomimo wrodzonej wady wzroku, do której przyznał się dopiero w 2018 roku.
Futbol oczami daltonisty
Radio "DR P3" jest jedną z najpopularniejszych rozgłośni w Danii. Audycje prowadzone są tam regularnie, często w formie rozmów ze słuchaczami. Pewnego razu, tuż przed mistrzostwami świata w Rosji poruszono w jednej z nich temat daltonizmu. Dyskusja dość szybko zeszła jednak na tematy sportowe. Stosunkowo niedawno wcześniej rozegrano spotkanie towarzyskie Danii z Meksykiem. Rozmówcy skarżyli się przede wszystkim na dobór strojów w tym meczu. Pierwsza z drużyn zagrała na czerwono, druga na zielono. Nikt nie zwrócił uwagi, że są to barwy, które niezwykle trudno rozróżnić osobie z tak zwaną barwoślepotą. Na podobną dolegliwość cierpiał również tajemniczy słuchacz, który zadzwonił kilka minut później:
- Nazywam się Thomas i jestem piłkarzem. Podobnie jak wasz poprzedni słuchacz, cierpię na daltonizm. Miałem przez to spory problem, bo gram w drużynie, która zazwyczaj nosi czerwone koszulki. Trudno jest opisać to zjawisko. To tak, jakbyś widział dwa odcienie w tym samym kolorze. Aby nie tracić piłki, musiałem nauczyć się szybko rozpoznawać twarze swoich kolegów oraz rywali - powiedział.
Do studia zadzwonił sam Thomas Delaney, wielokrotny reprezentant Danii. Jak przyznał, był w drodze na zgrupowanie kadry. Dodał, że do końca podróży zostało mu tylko osiem minut, więc postanowił wykorzystać je na szczere wyznanie. W ten sposób stał się głosem marginesu. Kompletny brak wiedzy o piłkarzach-daltonistach uznano za realny problem.
Według badań na świecie jest aż 320 milionów osób cierpiących na wspomnianą wadę wzroku w różnym stadium. Statystycznie rzecz ujmując, można założyć, że na wypełnionym po brzegi stadionie Wembley (którego pojemność to około 90 tyś.) może przebywać aż pięć tysięcy osób z zaburzeniami wzroku.
Z daltonizmem zmagał się chociażby 50-krotny reprezentant Irlandii Matt Holland. Ten sam przypadek dotyczył byłego selekcjonera reprezentacji Szwecji Larsa Lagerbacka. Gdy zwrócimy jednak uwagę na odpowiedni dobór strojów, zawodnicy oraz trenerzy mogą spokojnie rywalizować na najwyższym poziomie.
Walka z wiatrakami?
Delaney zasłynął nie tylko byciem “ambasadorem” sportowców-daltonistów. Od dobrych kilkunastu miesięcy mundial w Katarze budzi spore kontrowersje. Przede wszystkim ze względu na drastyczne historie związane z warunkami pracy przy budowie stadionów na zbliżający się turniej. Sprawą wkrótce zainteresował się komitet praw człowieka, a wiele drużyn narodowych postanowiło zademonstrować swój sprzeciw. Przykładowo reprezentacja Norwegii przystępowała do spotkań eliminacyjnych w specjalnych koszulkach z napisem "PRAWA CZŁOWIEKA - Na boisku oraz poza nim". Ich śladem już wkrótce podążyły kadry Holandii oraz Niemiec.
Mimo że reprezentacja Danii awansowała na tegoroczny turniej bez większych problemów, Delaney jako jeden z jej filarów również pozwolił sobie na sprzeciw ws. katarskiego czempionatu. W niedawnym wywiadzie dla duńskiej telewizji otwarcie przyznał:
- Każdy z nas (zawodników) twierdzi, że to zły pomysł. Zarówno piłkarze, jak i trenerzy nie mieli jednak nic do powiedzenia. Ten turniej odbywa się dla pieniędzy, według mnie jest to wielkie nieporozumienie. Chciałbym, żeby mistrzostwa świata rozegrano gdziekolwiek indziej.
To już kolejny głos ze strony piłkarzy kwestionujący różne decyzje czy plany FIFA. Dla przykładu, podczas gali “Globe Soccer Awards” Robert Lewandowski oraz Kylian Mbappe otwarcie przyznali, że nie popierają rozgrywania mundialu co dwa lata.
Warto jednak wrócić do 65-krotnego reprezentanta Danii, bo historia jego sprzeciwu jest dużo ciekawsza. Delaney uważa, że dużo empatii nauczyła go sytuacja związana z Christianem Eriksenem na EURO 2020. W wywiadzie dla "Kickera" tuż przed opuszczeniem Bundesligi przyznał nawet, że jego celem jest przekonanie ludzi do rozmowy dbania o swoje samopoczucie oraz rozmowy na temat zdrowia psychicznego.
- Codziennie uczy mnie tego moja córka - dodaje piłkarz Sevilli.
Jego życie jest więc ciągłą walką. Delaneya bardzo ceni selekcjoner Kasper Hjulmand, który uwielbia wystawiać go w parze środkowych pomocników z walecznym Pierre-Emile Hojbjergiem. Piłkarz Sevilli będzie więc jednym z motorów napędowych drużyny, która jak burza przeszła przez eliminacje MŚ i może w Katarze głośno upomnieć się o powtórzenie sukcesu z EURO 2020. Ale głos Duńczyków, za sprawą doświadczonego pomocnika, jest już słyszalny na długo przed rozpoczęciem mundialu.