Piękny gol młodego polskiego napastnika po indywidualnej akcji. "Imponujące" [POLACY ZA GRANICĄ]
Nie tylko Arkadiusz Milik strzelił w minionym tygodniu efektowną bramkę. W jego ślady poszedł inny polski napastnik. To w ogóle były udane dni dla biało-czerwonych “dziewiątek”. Ale nie tylko dla nich.
Selekcjoner Czesław Michniewicz zwiedza Europę, a jego przyszli podopieczni dają mu sporo argumentów, by uczynić tę podróż jeszcze bardziej udaną. Drugi tydzień lutego był dla polskich piłkarzy - z małymi wyjątkami - naprawdę pozytywny.
***
GOLE I ASYSTY
Bramka sezonu?
Na sam koniec tygodnia wyczyny wszystkich innych polskich piłkarzy przebił Arkadiusz Milik. Napastnik Marsylii, który w środę nie błyszczał w Pucharze Francji przeciwko Nicei (1:4, udany występ Marcina Bułki), pojawił się na boisku w końcówce niedzielnego meczu z Metz i strzelił dla swojej drużyny zwycięskiego gola. I to nie byle jakiego, bo przewrotką, przy asyście przeciwnika. Zobaczcie sami:
Ta bramka z pewnością znajdzie się w gronie kandydatur do miana najładniejszego trafienia obecnego sezonu Ligue 1. Milik potwierdził tym samym, że ostatnio złapał optymalną formę, którą wcześniej podkreślił hat-trickiem z Angers. O Polaku jest jednak głośno nie tylko z powodów sportowych. Po zakończeniu spotkania z Metz jeden z francuskich dziennikarzy zapytał go, jak przyjął fakt rozpoczęcia tego starcia wśród rezerwowych. Odpowiedź Milika wywołała burzę:
- Są rzeczy, których nie rozumiem, ale wykonuję swoją pracę - powiedział reprezentant Polski.
Trener Olympique Jorge Sampaoli natychmiast zripostował te słowa podopiecznego, na konferencji prasowej mówiąc tak:
- Nie potrafię wyjaśnić tego, czego on nie rozumie... Jestem bardzo zadowolony z tego co dał drużynie.
“L’Equipe” napisało, że relację Argentyńczyka z polskim napastnikiem cechuje całkowite niezrozumienie i to kiepski prognostyk przed resztą sezonu. Póki jednak Milik imponuje skutecznością, możemy być pewni, że Sampaoli będzie go wystawiał do gry. Nawet jako zmiennika.
Świetna dyspozycja 27-latka to także doskonała wiadomość dla Czesława Michniewicza. Selekcjoner spotka się z snajperem Marsylii w najbliższy czwartek, po spotkaniu Ligi Europy z azerskim Karabachem.
“Lewy” osamotniony
Tempa nie zwalnia Robert Lewandowski. “Lewy” powiększył dorobek bramkowy w tym sezonie Bundesligi do 26 goli, strzelając dwie bramki przeciwko Bochum. Najpierw na raty, ale udanie wturlał piłkę do siatki z najbliższej odległości, a następnie huknął z woleja, popisując się tzw. bicycle kickiem. Poziomem do kapitana reprezentacji Polski nie dostosowali się jednak jego koledzy, bo Bayern sensacyjnie przegrał z niżej notowanym rywalem 2:4. Trafienia Lewandowskiego na poniższym wideo obejrzycie na jego starcie oraz od [0:46].
Dzięki tym bramkom “Lewy” przebił barierę 600 goli zdobytych w profesjonalnej karierze. Czekamy na trafienie nr 602 i kolejne. Okazja już w środku tygodnia, bo do gry wraca Liga Mistrzów. Bawarczycy zmierzą się w dwumeczu 1/8 finału rozgrywek z Salzburgiem.
Pistolety odpalone
Także w środku, ale minionego tygodnia, błysnął Krzysztof Piątek. Napastnik Fiorentiny dostał od Vincenzo Italiano szansę występu od pierwszej minuty w Pucharze Włoch przeciwko Atalancie. Trener raczej nie żałował tego wyboru. Piątek dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W pierwszej połowie wykorzystał rzut karny, a w drugiej “jedenastkę” wprawdzie zmarnował, lecz natychmiast wykazał się czujnością, błyskawicznie dobijając własny strzał.
- Ten mecz był magiczny dla wszystkich graczy Fiorentinie, ale chyba jeszcze bardziej dla Piątka. Ścigał się, walczył, a przede wszystkim zdobył decydujący o losach awansu dublet. Zaczyna odzyskiwać automatyzmy i wchodzić na właściwe obroty - pochwaliła Polaka “La Gazzetta dello Sport”.
Co ciekawe, od momentu rozpoczęcia sezonu 2018/19, żaden piłkarz nie strzelił w Pucharze Włoch więcej bramek od Piątka, mimo że ten ostatnie dwa lata spędził w Berlinie. “Viola” awansowała do półfinału Coppa Italia, gdzie zmierzy się z Juventusem. Tymczasem dziś, w poniedziałek, zagra w lidze ze Spezią. Być może Piątek utrzyma miejsce w wyjściowym składzie kosztem Arthura Cabrala.
Strzelali też inni
Inni czołowi polscy napastnicy, czyli Adam Buksa i Karol Świderski, czekają na wznowienie sezonu MLS. Do siatki w minionym tygodniu trafiali jednak piłkarze spoza kadrowej orbity. Przynajmniej, jeśli chodzi o pierwszą reprezentację, bo gola zdobył choćby Adrian Benedyczak, lider młodzieżówki Macieja Stolarczyka. Gracz Parmy wszedł na boisko z ławki w 71. minucie rywalizacji z Pordenone (4:1) i ustalił jej wynik efektownym strzałem pod poprzeczkę, po widowiskowej akcji indywidualnej. Imponujące. Aż ręce same składają się do oklasków:
Bramki w ostatnich dniach strzelali również Rafał Wolsztyński z fińskiego SJK oraz Kamil Wojtkowski z cypryjskiego Ethnikos Achnas.
Popis Casha
Nie brakowało też asyst. Zaserwował nam ją m.in. Matty Cash, który w ubiegłą środę popisał się celnym, płaskim dośrodkowaniem, po którym Philippe Coutinho pokonał bramkarza Leeds [od 0:58]:
Aston Villa ostatecznie zremisowała to spotkanie 3:3, a po stronie “Pawi” wyróżniał się Mateusz Klich, imponując m.in. kluczowym zagraniem piętą przy jednym z trafień [od 1:50 na powyższym filmiku].
Obaj reprezentanci Polski zostali docenieni przez angielskie media. Lokalne serwisy “Birmingham Mail” oraz “Leeds Live” przyznały im notę “7” w skali 1-10, okraszając ją kilkoma ciepłymi słowami w kierunku piłkarzy. W weekend było już gorzej, bo i Cash, i Klich schodzili z boiska pokonani, niczym specjalnym się nie wyróżniając. Aston Villa przegrała 0:1 z Newcastle, a Leeds 0:3 z Evertonem.
Warto jeszcze dodać, że dorobek asyst w ubiegły poniedziałek powiększył Konrad Michalak, który zanotował skuteczne ostatnie podanie w przegranym, pucharowym meczu jego Konyasporu przeciwko Karagumruk.
INNE WYDARZENIA
Samobój Bednarka
Szalony tydzień ma za sobą Jan Bednarek. Polski stoper przeżył prawdziwy rollercoaster. Zaczął źle, bo od samobója z Tottenhamem [od 0:18]:
Southampton udało się jednak odwrócić losy meczu i wygrać 3:2, a sam Bednarek także otrząsnął się po nieudanym starcie i zanotował kilka ważnych interwencji, które pomogły drużynie.
W weekend zaś “Święci” mierzyli się na Old Trafford z Manchesterem United (1:1). Reprezentant Polski nie wyglądał na boisku źle. Popełnił wprawdzie jeden błąd, ale gol United nie został uznany z uwagi na pozycję spaloną. Mimo tego, Ralph Hasenhuettl zdecydował się na zdjęcie go murawy już w przerwie. Być może chodziło o kwestie wytrzymałościowe.
Szczęsny jak z Senegalem
Chwilę grozy przeżyli kibice Juventusu w trakcie zremisowanego meczu z Atalantą (1:1). Jeszcze przy stanie 0:0 bardzo ryzykowne wyjście z bramki zanotował Wojciech Szczęsny. Polak wybiegł daleko przed pole karne, minął się z piłką, lekko trącił rywala i otworzył tym samym przeciwnikom drogę do siatki. Na jego szczęście zawodnicy z Bergamo nie skorzystali z tej pomyłki. Cóż, przypomniał się feralny “rajd” Szczęsnego ze spotkania z Senegalem na MŚ 2018. Obyśmy takie obrazki musieli oglądać jak najrzadziej.
Niefart “Ziela”
Niezłą partię przeciwko Interowi w hicie Serie A rozegrał za to Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli był nawet bliski strzelenia kolejnego gola w tym sezonie ligowym. Zabrakło niewiele, bo futbolówka po sprytnym uderzeniu Polaka z dystansu uderzyła w słupek i wróciła na boisko.
Spotkanie na szczycie rozgrywek zakończyło się remisem (1:1), w związku z czym na pozycję lidera wskoczył AC Milan. Zieliński i jego kumple wciąż jednak liczą się w wyścigu o mistrzostwo Italii. Tracą dwa punkty do “Rossonerich” i jeden do mającego w zanadrzu mecz zaległy Interu. Batalia o tytuł na Półwyspie Apenińskim zapowiada się więc wybornie.
Z polskiej kolonii w Serie A grali także Łukasz Skorupski (0:3 Bologni z Lazio), Bartosz Bereszyński (0:1 Sampdorii z Milanem), Szymon Żurkowski (1:1 Empoli z Cagliari), Karol Linetty (pierwszy mecz w podstawowym składzie od kilku miesięcy, 1:2 Torino z Venezią), Mateusz Praszelik (dostał 17 minut w starciu Hellasu z Udinese, 4:0) oraz duet ze Spezii: Arkadiusz Reca i Jakub Kiwior (2:2 z Salernitaną).
Kiwior z każdym miesiącem radzi sobie lepiej pod okiem Thiago Motty, mimo że nie gra na pozycji stopera, a jako “szóstka”. Młodzieżowy reprezentant Polski dobrymi występami zwrócił uwagę włoskich mediów oraz Czesława Michniewicza. Selekcjoner odwiedził biało-czerwony tandem ze Spezii i o ile Reca wydaje się oczywistym kandydatem do powołania na marcowe baraże, o tyle postawienie na Kiwiora byłoby pewną niespodzianką. Z drugiej strony - jeśli 21-latek daje radę w Serie A, to czemu by go nie sprawdzić w kadrze?
Bielik na pełnych obrotach
Pewniakiem na pierwsze zgrupowanie pod okiem Michniewicza wydaje się Krystian Bielik. Na tę chwilę pomocnik Derby County zostawił problemy zdrowotne za sobą. W ostatnich dniach dwukrotnie zameldował się w podstawowym składzie “Baranów”, którzy najpierw ograli Hull (3:1), a następnie przegrali z Middlesbrough (1:4). Trzymamy kciuki, by Bielik omijał kontuzje, bo m.in. na nim może, a nawet powinna opierać się reprezentacja Polski w najbliższych latach.
Na Wyspach poziom trzyma Jakub Moder. Brighton pewnie pokonało Watford (2:0), a Polak rozegrał świetne zawody. Błyszczał w odbiorze, celnie podawał, wygrywał pojedynki z rywalami, a przy tym potrafił dać zespołowi impuls w ofensywie. Brakuje mu tylko jednego: debiutanckiego trafienia na boiskach Premier League.
W Anglii odnotujmy również czyste konto Łukasza Fabiańskiego (1:0 z Watfordem, a następnie 2:2 z Leicester).
Udany debiut
Zerkamy jeszcze bardziej na północ Wielkiej Brytanii. Z solidnej strony pokazał się debiutujący w barwach Rangersów Mateusz Żukowski, który niedawno przeniósł się na Ibrox z Lechii Gdańsk. Młody obrońca zagrał od początku w pucharowej potyczce z Annan (3:0) i zebrał dobre recenzje, wykonując m.in. kluczowe podanie przy drugim golu dla mistrza Szkocji.
Dodajmy, że na Słowacji zadebiutował Miłosz Kozak, były pomocnik Radomiaka Radom, który podpisał kontrakt ze Spartakiem Trnawa.
“Giki” tym razem słabiej
W Niemczech nie udał się mecz zwykle pewnemu Rafałowi Gikiewiczowi, który wpuścił trzy gole z Gladbach (Augsburg przegrał 2:3, Robert Gumny leczy kontuzję), co zobaczycie TUTAJ. Więcej powodów do zadowolenia mia za to nieco zapomniany Jakub Piotrowski z Fortuny Duesseldorf. Jego zespół ograł Schalke (2:1, 90 min. Marcina Kamińskiego w barwach rywali), a sam pomocnik spisał się naprawdę solidnie.