Piękny gest piłkarzy Ekstraklasy wobec Ukrainy. "Widzę w jego oczach strach o rodziców. Musimy pomóc!"
Kolejny powód do dumy. Piłkarze Ekstraklasy ruszą z zebraniem pieniędzy ’’do puszki” w swoich szatniach. Zainicjował to Filip Modelski, zawodnik Termaliki Nieciecza, a do tego opowiedział nam o rozpoczęciu takiej akcji i koledze z Ukrainy, który dostaje wsparcie w szatni ’’Słoników”.
- To jest potrzeba chwili. Poczułem, że muszę to zrobić. Grałem z Ukraińcami, mam Ukraińca w szatni, łączą nas świetne relacje. W bardzo dobrych relacjach byłem zawsze z Tarasem Romanczukiem, jesteśmy przyjaciółmi. Odczułem potrzebę realnej pomocy ich narodowi - opowiada nam Filip Modelski.
Chodzi oczywiście o Artema Putiwcewa, który od sześciu lat gra w Niecieczy. Więcej o jego sytuacji mówi nam dalej Filip:
- Widzę w jego oczach strach o rodziców, którzy są w Charkowie, emocje, które w nim buzują, gdy o tym opowiada. Artem pokazywał nam filmiki wysyłane przez jego rodzinę czy znajomych i powiem szczerze, że tego się nie widzi w internecie i może to lepiej.
- Do akcji z pewnością dołączą inne kluby, już zadeklarował to Bartłomiej Babiarz z Wigier Suwałki, a zaraz zapewne pomoc od piłkarzy ruszy lawiną. Jesteśmy przekonani, że najpóźniej jutro przy okazji treningów piłkarze każdej drużyny poruszą ten temat i będą chcieli wesprzeć akcję.
- Jesteśmy środowiskiem, które nie tylko może, ale i powinno pomóc. Wiem, ze w niejednej szatni pewnie już były rozmowy na temat zbiórek, dlatego chciałem to spiąć klamrą. Nie chciałem tego ruszać w szatni przed samym meczem przy Artemie, to emocjonalny temat. Teraz wieczorem był dobry czas, żeby ogłosić akcję.
Na jaki cel mają iść pieniądze?
- Nie chciałem tracić czasu, nie będę kalkulował. Artem stwierdził, że na co nie wydamy tych pieniędzy, to na pewno będą dobrze spożytkowane. Oczywiście dokładnie sprawdzimy sensowność i autentyczność zbiórki, na którą trafią zebrane środki.
Rośnie serce, kiedy widzi się, jak funkcjonuje ruch pomocy dla Ukrainy. Trudno oderwać się od scrollowania Twittera w poszukiwaniu nowych informacji, ale teraz trafiamy także na wiele pozytywnych nowin. Oczywiście, Ukraińcy cierpią i nie można mówić, że wszystko robi się już fajne. Absolutnie nie. Ale działamy. Ich naród dostaje słowa otuchy i czyny, które przekładają się na faktyczną pomoc.
Robert Lewandowski zachował się jak kapitan godny noszenia opaski. Zarówno kapitańskiej, jak i tej niebiesko-żółtej ku czci Ukrainy, którą założył na mecz przeciwko Eintrachtowi Frankfurt.
Zbigniew Boniek lobbował mocno za dotkliwymi karami dla Rosji, ale przy pierwszej fali obrad nie dał rady przekonać do swojego wyrazistego zdania innych.
Jakub Błaszczykowski przekazał ćwierć miliona złotych na pomoc Ukraińcom.
Jak zachowałby się sportowy świat, gdyby nie piłkarze polskiej reprezentacji? Może identycznie, ale opóźnieniem. A może ci, których bezpośrednio potyczka z Rosją nie dotyczyła, zostawiliby temat innym.
Polacy byli na musiku, ale nie w negatywnym tego sformułowania znaczeniu. Bo zachowali się wzorowo. Dali przykład, pokazali, że mundial nie jest ważniejszy od krzywdy wyrządzanej ludziom na Ukrainie. I ten musik przełożyli na resztę świata, najpierw na federacje szwedzką i czeską, a przede wszystkim na FIFA oraz UEFA.
Skrajne przykłady opinii otrutego putinowskim światopoglądem Martina Chudego czy żony Janusza Gola pokazują to tylko wypierdki. Szkodliwe, ale nieznaczące przy tym, co uczynili choćby reprezentanci Polski.
Jako Polacy, jako środowisko piłkarskie zdajemy egzamin. Kapitalnie.