Tak rodziły się największe talenty Premier League. Pięć ekscytujących karier, pięć wyjątkowych historii
Jedni musieli stawić czoła niewyobrażalnym, życiowym trudnościom. Inni w bardzo młodym wieku znaleźli się na szczycie. Każdy wykazał się wielką determinacją, by zapracować na pierwsze sukcesy. Oto pięciu wyjątkowych piłkarzy, których historie wbijają w fotel.
Bohaterami tego artykułu są zarówno największe piłkarskie gwiazdy, jak i młodzi zawodnicy dopiero aspirujący do tego miana. Wszystkich łączy imponująca dojrzałość, często wynikająca z konieczności pokonania na swojej dotychczasowej drodze wyjątkowo trudnych przeszkód. I to wcale nie zawsze tych stricte boiskowych. Poznajcie mniej znane wątki z pięciu wyjątkowych karier.
Raheem Sterling
Urodzony na Jamajce reprezentant Anglii przeżył wyjątkowo trudne dzieciństwo. Sterling miał zaledwie dwa lata, kiedy zastrzelony został jego ojciec. Cztery lata później wyemigrował wraz z mamą do północno-zachodniej części Londynu, w okolice legendarnego stadionu Wembley. Już na Wyspach, z powodów wychowawczych, wyrzucono go z publicznej szkoły i umieszczono na trzy lata w zakładzie poprawczym.
- Jak tak dalej pójdzie, do 17. roku życia albo będziesz grał w reprezentacji Anglii, albo będziesz siedział w więzieniu - miał powiedzieć młodemu Sterlingowi jego nauczyciel w szkole specjalnej, Chris Beschi, cytowany kilka lat temu na łamach “The Guardian”.
Sterling sprawiał problemy, ale równocześnie marzył. Dorastając raptem kilkaset metrów od angielskiej świątyni futbolu, codziennie spoglądał w kierunku masywnego łuku okalającego wzniesioną od podstaw, nową wersję stadionu Wembley. Wspomniany wyżej Beschi przyznał, że pochodzący z Jamajki młodzian nosił w sobie jedyną w swoim rodzaju, niewinną pasję do piłki nożnej.
Raheem miał 10 lat, kiedy trafił do akademii Queens Park Rangers. Jego niezwykły talent wkrótce dostrzeżono również w innych, londyńskich klubach. W wieku 15 lat ówczesny młodzieżowy reprezentant Anglii nieoczekiwanie przeniósł się jednak na północ kraju, do Liverpoolu, który wyłożył za niego znaczącą w tamtym okresie kwotę blisko pół miliona funtów. Decyzję miała podjąć mama Sterlinga, Nadine, która tak bardzo obawiała się, że pozostając w stolicy, jej syn może zostać wciągnięty do kultury gangsterskiej, że dopilnowała, by nastolatek jak najwcześniej opuścił Londyn.
Na północy Sterling spełnił przepowiednię swojego dawnego nauczyciela. Jeszcze przed 18. urodzinami, jako podstawowy już wtedy zawodnik Liverpoolu, zadebiutował w dorosłej reprezentacji Anglii, z którą zajął od tamtej pory czwarte miejsce na mistrzostwach świata oraz zdobył dla niej trzy bramki w drodze po srebrny medal EURO 2020. Wszystkie nigdzie indziej jak na ukochanym Wembley. Po zmianie barw klubowych w 2015 roku, kiedy został najdroższym wówczas angielskim piłkarzem w historii, wraz z Manchesterem City trzykrotnie sięgnął po mistrzostwo kraju, a także zagrał w finale ostatniej edycji Ligi Mistrzów.
Sterling, który przez lata nie mógł odpędzić się od krążących w mediach, rozmaitych i fałszywych informacji na swój temat, został też na Wyspach twarzą w walce z nierównością rasową. W tym roku otrzymał za nią odznaczenie państwowe.
Sadio Mane
Jeśli historia Sterlinga wydaje się niesamowita, co dopiero napisać o drodze na szczyt, jaką pokonał Sadio Mane? Nic dziwnego, że nakręcono o niej film.
Od dziecka zdradzający niezwykłe umiejętności piłkarskie i znany z nich w całym regionie Mane nie miał prawa w ogóle pomyśleć o zostaniu zawodowym sportowcem. A wszystko za sprawą roli, jaką pełnił w rodzinnej, senegalskiej wiosce Bambali jego ojciec. Mane senior był imamem, czyli muzułmańskim przywódcą religijnym. Sprawując taką funkcję, należy świecić przykładem. Dla dzieci ma liczyć się wyłącznie szkoła. W pewnym momencie tata miał zatem zabronić nawet młodemu Sadio uprawiania futbolu.
Pasja do piłki nożnej okazała się jednak silniejsza.
W wieku 16 lat, Mane uciekł z domu i pojechał trenować do odległej stolicy kraju, Dakaru. Nastolatek został następnie szybko sprowadzony z powrotem do Bambali, odnaleziony przez rodzinę. Rok później ta pozwoliła mu jednak zostać zawodnikiem słynnej, senegalskiej akademii Generation Foot. Po kilkunastu miesiącach w Dakarze Mane był już graczem francuskiego Metz. Tam zmagał się najpierw z zimnem, a potem z kontuzją i dołkiem psychicznym, aż w końcu zabrał się za podbój piłkarskiej Europy.
Przez Metz, Salzburg i Southampton Mane dotarł pięć lat temu do Liverpoolu, dla którego strzelił już blisko 100 goli, sięgając po triumf w Lidze Mistrzów, a także zdobywając z klubem upragnione, pierwsze od 30 lat mistrzostwo Anglii.
Przede wszystkim Mane stał się jednak największym współczesnym symbolem piłkarskiej drogi “od pucybuta do milionera” i wielką inspiracją dla wszystkich młodych, aspirujących piłkarzy z Afryki. I nie tylko. Reprezentant Senegalu przeznaczył również ogromną, w sumie siedmiocyfrową kwotę na budowę szkoły oraz szpitala w swojej rodzinnej wiosce. A to zaledwie ułamek tego, czym odpłaca się po latach swojej ojczyźnie.
Bukayo Saka
W porównaniu do dwóch wcześniejszych historii dotychczasową drogę pokonaną przez jeszcze nastoletniego reprezentanta Anglii można wręcz uznać za nudną. Ale może właśnie dlatego jawi się jako tak bardzo wyjątkowa.
Pochodzący z historycznie najbardziej, co ciekawe, “polskiej” dzielnicy Londynu, czyli słynnego Ealingu, Bukayo Saka to bez wątpienia jeden z najskromniejszych, młodych zawodników we współczesnym futbolu. Jako dziecko, syn nigeryjskich imigrantów nie sprawiał problemów wychowawczych. Wręcz przeciwnie. Osiągał doskonałe wyniki w nauce. Mógł też liczyć na ogromne wsparcie ze strony rodziców.
- Jest dla mnie ogromną inspiracją - powiedział przed rokiem Saka o swoim ojcu. - Sprawił, że od najmłodszych lat twardo stąpam po ziemi i pozostaję skromny.
Piłkarskim idolem lewonożnego skrzydłowego Arsenalu jest nie kto inny jak Cristiano Ronaldo, którego Saka podziwia jednak niekoniecznie, a przynajmniej nie tylko ze względu na umiejętności techniczne.
- Kocham jego mentalność - tłumaczył jakiś czas temu. - Zawsze chce być najlepszy. Zawsze ciężko pracuje na i poza boiskiem, starając się, by jego ciało było w najlepszej formie. Kiedy wychodzi na murawę, pokazuje pełną pewność siebie i wielką osobowość. Jest unikatowy.
Jako 19-latek, Saka był w poprzednim sezonie najlepszym zawodnikiem Arsenalu, a także najczęściej wybiegającym na boisko nastolatkiem w Premier League.
Niewykluczone, że najbardziej niesamowita chwila w jego karierze wydarzyła się jednak pod koniec okresu przygotowawczego do tego sezonu, przy okazji towarzyskiego, wyjazdowego meczu Arsenalu przeciwko odwiecznemu, lokalnemu rywalowi - Tottenhamowi. Kiedy Saka, który nie wykorzystał decydującego rzutu karnego w tegorocznym finale EURO 2020, pojawił się na boisku w trakcie drugiej połowy spotkania, przywitało go morze oklasków. Podobnie zresztą jak na wszystkich innych stadionach, na jakich wystąpił od czasu najtrudniejszego momentu w swoim dotychczasowym, nie tylko piłkarskim życiu.
Czy ktokolwiek inny mógłby liczyć na taką, solidarną reakcję ze strony całego narodu?
Skromność popłaca.
Eberechi Eze
Aktualnie kontuzjowany gracz Crystal Palace miał być tam, gdzie znajduje się dziś Bukayo Saka.
- Byłem dzieciakiem, który kibicował Arsenalowi, grającym dla Arsenalu - wspominał niedawno dzieciństwo Eberechi Eze. - Przynosiłem do szkoły każdy dyplom, jaki miałem, aby pokazać moim kolegom, że naprawdę jestem częścią tego klubu. Oni mówili: “on gra dla Arsenalu, on umie grać!”. Podekscytowanie, jakie towarzyszyło mi, nawet jako dziecku, było niesamowite.
Rzeczywistość okazała się wyjątkowo brutalna. Oddajmy raz jeszcze głos samemu zainteresowanemu.
- Dołączyłem do Arsenalu jako dziewięciolatek, ale podziękowano mi w wieku 13 lat - rozpoczął opis swojej drogi na szczyt dziś 23-letni gracz. - To był najtrudniejszy dzień mojego życia. Byłem potem w Fulham, gdzie podziękowano mi tuż przed świętami Bożego Narodzenia w wieku 15 lat. Następnie pojechałem na tydzień do Norwich, ale nie zostałem ostatecznie przyjęty. Dokończyłem tamten sezon w Reading, zanim podziękowano mi po raz trzeci. W końcu odbyłem testy i ukończyłem dwuletnie stypendium w Millwall, lecz kiedy nadszedł czas przejścia na zawodowstwo, nie zaproponowano mi kontraktu.
Niezwykle uzdolniony technicznie Eze “odbił się” w sumie od siedmiu profesjonalnych klubów i był o krok od podjęcia zatrudnienia w supermarkecie, zanim szczęście wreszcie się do niego uśmiechnęło. W Queens Park Rangers postawiono na niego na tyle odważnie, że wkrótce stał się gwiazdą angielskiej Championship, a latem ubiegłego roku przeszedł za blisko 20 milionów funtów do Crystal Palace. W poprzednim sezonie był jednym z najlepszych młodych zawodników w Premier League (cztery gole, sześć asyst).
Obok Sterlinga i Mane, to właśnie jego historia pokazuje, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych.
- Pozytyw z tamtego dnia? - zapytał sam siebie Eze, nawiązując do dnia, w którym był zmuszony opuścić ukochany Arsenal. - To wtedy obrałem kurs na resztę życia. Nie chciałem, by moje łzy zdały się na nic. Wiedziałem, że po stracie, jaką poczułem tamtego dnia, niczego nie pragnąłem bardziej niż zostania zawodowym “ballerem”. Po prostu musiałem tego dokonać. Moja misja została wyznaczona. Zbudowałem w sobie odporność. Za każdym razem, kiedy ktoś powiedział mi: “nie”, mój umysł powiedział: “tak”. Naprawdę uwierzyłem, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Straciłem poczucie strachu. To zainspirowało mnie, by jeszcze bardziej wyrażać samego siebie na boisku.
Czy można mieć jakiekolwiek wątpliwości, że Eberechi Eze wkrótce powróci do gry po kontuzji jeszcze silniejszy?
Harvey Elliott
Trent Alexander-Arnold, Mason Mount, Phil Foden, Saka, Mason Greenwood, Jude Bellingham - oto najbardziej utalentowani spośród najnowszego, wyjątkowego pokolenia angielskich piłkarzy. Kto będzie następny?
- Naprawdę niewiele - odpowiedział menedżer Liverpoolu, Juergen Klopp, zapytany o to, jak dużo rozmawiał z 18-letnim Harveyem Elliottem, zanim postawił na niego od pierwszej minuty w ostatnim meczu przeciwko Burnley. - Od kiedy wrócił z wypożyczenia, czyli od początku okresu przygotowawczego do sezonu, prezentuje się jak zawodnik Liverpoolu pełną gębą.
Obok Bellinghama, jego rówieśnik Elliott, czyli najmłodszy gracz, jaki wystąpił na starcie nowego sezonu Premier League, może uchodzić za największy na Wyspach talent od czasów Sterlinga. Obaj panowie podążyli zresztą na początku kariery podobną ścieżką. Podobnie jak o blisko dekadę starszy kolega, Elliott przeniósł się na północ kraju z Londynu, gdzie do 16. roku życia reprezentował barwy Fulham. Z tą różnicą, że w stolicy zdążył zadebiutować w angielskiej ekstraklasie. Jako najmłodszy zawodnik w całej historii Premier League.
Dwa sezony temu nastolatek dołożył malutką - pod postacią siedmiu rozegranych minut na przestrzeni dwóch występów - cegiełkę do ligowego triumfu Liverpoolu, a poprzednie rozgrywki spędził na wypożyczeniu w grającym na poziomie Championship Blackburn Rovers. W średniaku zaplecza angielskiej elity zagrał aż 41 razy, z czego 31-krotnie w wyjściowym składzie, osiągając imponujący dorobek siedmiu bramek oraz 11 asyst.
Teraz lewonożny, ofensywny pomocnik ma stać się pełnoprawną częścią szerokiej kadry Liverpoolu i uzupełnić, ale niekoniecznie osłabić rywalizację o miejsce w drużynie po odejściu Georginio Wijnalduma do Paris Saint-Germain oraz Xherdana Shaqiriego do Olympique’u Lyon.
- Zagrał tak, jakby miał na koncie 100 meczów w Premier League - komentowano jego występ przeciwko Burnley na antenie “BT Sport”.
- Na tę chwilę po prostu cieszę się, widząc, że czerpie radość z gry - tonował z kolei zachwyty Klopp, starając się jeszcze zdjąć presję z utalentowanego nastolatka, po czym jednak dodał: - Ma 18 lat, ale zagrał bardzo dojrzale. Rozumiem, że ludzie o niego pytają, ale ja nie jestem zaskoczony jego występem.
Obserwujcie go. To może być przyszła gwiazda.
***
Którą z powyższych historii uważacie za najbardziej wyjątkową? Dajcie znać w komentarzach.