Paulo Sousa stał się zwykłym naciągaczem. Już kolejny raz. To musi być jego koniec w reprezentacji Polski

Paulo Sousa w moment stał się wrogiem publicznym numer jeden. Okazał totalny brak szacunku do Polski, piłkarzy reprezentacji i do swojego pracodawcy. Tematów piłkarskim przy świątecznym stole nie zabrakło.
Plotki okazały się prawdą, menedżer Sousy oszustem, a sam Paulo - zwykłym naciągaczem. Jeszcze wczoraj jego agent Hugo Cajuda mówił, że gdzie tam, święta są, zajmijmy się odpoczynkiem, trener nigdzie nie idzie. A dziś okazuje się, że tak, jednak podpisuje. Tylko nie z Internacionalem Porto Alegre, a z Flamengo.
’’Bajerant” brzmi zbyt pieszczotliwie
Niechęć do ciągle ’’pracującego” selekcjonera reprezentacji jest w Polsce duża. Od dawna mówiono na niego ’’siwy bajerant”, co nie było aż tak nacechowane negatywnie, ale od dziś masa wpisów zawiera już jego nowe pseudonim ’’siwy szczur”.
I nic dziwnego. Sousa zaczął od gry stricte wizerunkowej. Zachwycał się Polską, mówił, że reprezentacja ma być drużyną narodową nie tylko z nazwy, bo to zespół wszystkich Polaków. Ludzie, on przyleciał na pierwszą konferencję, założył okulary i jako pierwsze wypowiedziane słowa w tej robocie przeczytał cytat z Jana Pawła II. O odwadze i nie poddawaniu się.
Sousa właśnie poddał się w walce o mistrzostwa świata. Szkoda tylko, że Polskę ’’poddał” już w meczu z Węgrami. Jemu mogło nie zależeć na zwycięstwie na Narodowym, ale nie dał nawet grać tym, którzy zrobiliby to najlepiej.
Co za absurd, że Zbigniew Boniek nie zwolnił Jerzego Brzęczka wcześniej, tylko poczekał do nowego roku, bo nie chciał psuć mu okresu świątecznego. Paulo Sousa nie miał z tym już najmniejszego problemu - w drugi dzień świąt, w niedzielę, zadzwonił do Cezarego Kuleszy i powiedział, że z jego strony to koniec, bo dostał ofertę z jednego z najlepszych klubów świata.
Stara zagrywka
Marcin Jabłoński, założyciel strony Girondins Polska opisał jak wyglądało rozstanie Sousy z francuskim klubem. Nie opisał tego dziś, a już w styczniu 2021 roku. Opinie o Portugalczyku nie były dobre, a we Francji możemy znaleźć praktycznie tylko negatywne.
Paulo Sousa wynegocjował sobie czołowe zarobki wśród trenerów w Ligue 1, ale nie wyszło mu odbudowanie drużyny. Gdy wybuchła pandemia, wszystko było u niego dobrze, a zachciał odejść z Girondins de Bordeaux niedługo po tym, jak drużyna wróciła do trenowania. Stwierdził, że jest wykończony atmosferą w klubie, brakiem możliwości i to już jego czas.
Zupełnym przypadkiem wydarzyło się to niedługo po tym, jak w świat poszła plotka, że Paulo Sousa negocjuje objęcie Benfiki Lizbona. Na tę informację pieklił się jego agent, oczywiście szybko to zdementował, bo Sousa skupiał się na pracy w Bordeaux. Skądś my to znamy. Sprawa wygląda żałośnie.
Reakcja PZPN. Co dalej?
Cezary Kulesza odniósł się do sprawy na swoim Twitterze. Zastanawiająca jest tylko kwestia odmowy na prośbę Sousy. Bardzo dobrze, że prezes PZPN nie puścił trenera od tak, że jest stanowczy. Ale teraz nikt nie wyobraża sobie, by Portugalczyk został. To oczywiście nierealne. Nie tylko dlatego, że z niewolnika nie ma pracownika, a przede wszystkim z tego powodu, że piłkarze już mu w nic nie uwierzą.
Zobaczymy w następnych dniach, co wydarzy się z Sousą, bo brazylijskie media donoszą, że sprawa jest już zamknięta, przejmuje on Flamengo i niedługo będzie oficjalna prezentacja nowego trenera. Nie życzymy mu powodzenia. Ale najważniejsze jest to, co będzie z kadrą, a nie z nim.
Przed reprezentacją dla kluczowe mecze. Oby, bo na dobry początek trzeba pokonać Rosję. Jeśli szukać kandydata na selekcjonera, to najlepiej Polaka. Który wejdzie w nasz klimat i personalia jak w masło, a nie będzie dopiero poznawał rzeczywistość, która u nas panuje.
Jeśli Polak, to tylko dwie kandydaty brzmią sensownie: Czesław Michniewicz i Adam Nawałka. Ten pierwszy świetnie radzi sobie jako zadaniowiec. Mecze o awans to jego specjalność. W końcu zakwalifikował się na EURO U-21 wyrzucając w barażach napakowaną młodymi gwiazdami Portugalię, a na samej imprezie walczył jak równy z równym z Włochami. W Legii także potrafił przygotować piłkarzy na mecze pucharowe - zarówno taktycznie jak i mentalnie.
Z kolei Adam Nawałka to głos podskórnego sentymentu. To za jego czasów z kadrą ostatnio było naprawdę dobrze. Chwile radości i dumy przeżywaliśmy podczas EURO we Francji. Nawałce potem nie wyszło w Lechu Poznań, a następnie usunął się w cień. Nie chciał nikogo obejmować między innymi przez sytuację covidową, która podobno mocno przejmuje byłego selekcjonera. Ale może teraz pokusa zostania narodowym bohaterem byłaby mocniejsza od jakichkolwiek obaw.
Cokolwiek się dalej wydarzy, życzymy Paulo Sousie, tak szczerze, wszystkiego najgorszego na piłkarskiej drodze. Brzydkie to życzenia, ale nie gorsze niż jego zachowanie względem Polaków, których przecież tak uwielbiał… Przed Cezarym Kuleszą pierwsza naprawdę ważna decyzja.