Paulo Sousa pokazał, że nie chce w swojej reprezentacji tego piłkarza. Powołania są dziwne, choć bez zaskoczeń
Paulo Sousa ogłosił listę powołanych piłkarzy na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Są niespodzianki, ale nie można powiedzieć o żadnym wielkim zaskoczeniu. Z Albanią, San Marino i Anglią trzeba wywalczyć minimum 6 punktów, ale każdy chciałby ugrać przynajmniej punkt z finalistami EURO 2020.
Trzon drużyny pozostał bez zmian. Mimo słabego zaprezentowania się przed całą Europą, Paulo Sousa będzie korzystał z usług tych samych piłkarzy. Oby z lepszym skutkiem, oby był w tym jakimś rozsądny zamysł.
Najbardziej cieszą powroty. Sebastian Szymański imponuje formą w rosyjskiej Premier Lidze i wyższym poziomem ignorancji byłoby ponowne rezygnowanie z jego usług. Czy po nieudanym dla Paulo Sousy EURO 2020 Szymański będzie ważną postacią w drużynie? Pamiętamy, że na start Portugalczyk rzucił go na głęboką wodę, czyli wystawiał na wahadle, a to ewidentnie nie jest pozycja dla tego pomocnika.
Nieco absurdalne będzie, jeśli Szymański po braku powołania na imprezę mistrzowską stanie się podstawowym zawodnikiem reprezentacji, ale lepiej żeby panowie podali sobie ręce i rozpoczęli pisanie nowego rozdziału. Bo Sebastian jako dwudziesty wybór to absurd. Jeśli nie pierwszy skład, to jest to naprawdę dobra opcja jako pierwszy lub drugi zmiennik w zależności od potrzeb.
Poza Szymańskim do kadry powrócił Bartłomiej Drągowski. I bardzo dobrze, pytanie, czy tym ruchem Sousa pokazuje, że nie zamyka się na poszczególnych piłkarzy. Z powodu zakończenia reprezentacyjnej kariery przez Łukasza Fabiańskiego, ktoś musiał stać się numerem trzy. Padło właśnie na bramkarza Fiorentiny, ale na kogo innego mogło paść?
Rafał Gikiewicz to jedyne nazwisko, które przychodzi do głowy. A po ogłoszeniu powołanych na najbliższe zgrupowanie, wiemy już, że może on zapomnieć o grze w kadrze Sousy. Czas zamknąć temat powołania dla ’’Gikiego”. Robienie listy rezerwowej tylko dla bramkarza wygląda jak pokazanie, że jest on niechciany. Nie ma czystej karty.
Majecki to talent, ale grzeje ławkę w Monaco, w poprzednim sezonie zagrał raz w lidze, całe szczęście bronił w pucharze Francji. Jednak Gikiewicz to top Bundesligi. ’’Fabiana” już nie ma, a Gikiewicz nadal jest piąty w hierarchii. Albo jeszcze niżej. Jeśli spełni jeszcze marzenie o reprezentacji, to u nowego selekcjonera.
Rodzyneczkiem tego zgrupowania będzie oczywiście Nikola Zalewski, który przebija się do pierwszej drużyny AS Romy. Jose Mourinho dawał mu dużo szans w sparingach, a w zeszłym sezonie swoje minuty dostał nawet z Manchesterem United w Lidze Europy. Jak znamy Sousę - zapewne Zalewski dostanie szansę debiutu i naprawdę jesteśmy ciekawi, jak wypadnie rozgrywający.
Względem poprzednich powołań, czyli EURO 2020 brakuje Łukasza Fabiańskiego, Kamila Piątkowskiego, Przemysława Płachety i Jakuba Świerczoka. Piątkowski - nie ma co się dziwić. Sousa ostatecznie nie postawił na niego podczas imprezy, a w lidze austriackiej Polak nie zagrał w żadnym z czterech meczów Red Bull Salzburg.
Płacheta był zaskoczeniem na liście powołanych już przed EURO, a co dopiero teraz. Nie dość, że w klubie nie mógł liczyć na regularną grę, to po awansie Norwich do Premier League będzie raczej tylko trudniej. A każdy zapamiętał mu akcję w meczu ze Szwecją, gdy nie wrócił się w akcji defensywnej.
Kuba Świerczok to już inna historia. Napastnik postawił na karierę w Japonii, gdzie zdążył już zadebiutować. Natomiast… co stało na przeszkodzie, by go powołać? Przemysław Frankowski był powołany, mimo że grał w Stanach Zjednoczonych. Czy powodem braku powołania Świerczoka jest wyłącznie odległość?
Czy są jakieś kompletnie niezrozumiałe powołania? Przemysław Frankowski z MLS przeniósł się do Ligue 1, więc teraz z pewnością będziemy go częściej śledzić. Za to dziwi ponowne powołanie Dawida Kownackiego. Pięciu napastników i wśród nich napastnik Fortuny? Nie widać ku temu podstaw.