Kiwior wrócił i się nie popisał! "Niezdarny, pogubiony. Pasował jak pięść do nosa".

Kiwior wrócił i się nie popisał! "Niezdarny, pogubiony. Pasował jak pięść do nosa".
ANP/SIPA USA/PressFocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotWczoraj · 23:54
Zaczął obiecująco, ale potem było tylko gorzej. Jakub Kiwior zagrał z PSV w Lidze Mistrzów i wyglądał niepewnie, nerwowo, popełniał błędy. Znów sprawdza się teza, że bez rytmu meczowego to piłkarz nad wyraz elektryczny, często pogubiony.
13 meczów Premier League z rzędu Jakub Kiwior przesiedział na ławce. Po raz ostatni zagrał tam 8 grudnia przeciwko Fulham (1:1), gdy popełnił kluczowy błąd przy golu Raula Jimeneza. Potem przyszło jeszcze spotkanie Pucharu Ligi z Crystal Palace (3:2) 10 dni później, kiedy znów źle się zachował, umożliwiając zdobycie bramki Jean-Phillipe’owi Matecie. Mikel Arteta zdegradował następnie Polaka do roli głębokiego rezerwowego. Dał mu tylko dwie szanse gry, obie w starciach bardzo niskiej wagi na finiszu fazy ligowej Ligi Mistrzów. “Kiwi” dostał po 90 minut z Dinamem Zagrzeb i Gironą 22 i 29 stycznia.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jak pisał TUTAJ na łamach Meczyki.pl Radosław Przybysz, “zero minut przez 13 kolejnych meczów Premier League (albo przez trzy miesiące) to jego najgorsza seria odkąd w styczniu 2023 roku trafił na Emirates Stadium. W tym sezonie reprezentant Polski rozegrał 323 minuty w 28 kolejkach Premier League. To 13 procent wszystkich możliwych. Dla porównania, w sezonie 2022/23 było to 22 procent, a w sezonie 2023/24 - 28 procent. Innymi słowy - 25-latek jeszcze nigdy nie był tak daleko od pierwszego składu jak dziś”.
Niemniej, w środowy wieczór jego występ przeciwko PSV Eindhoven był właściwie pewny. Arsenal zmiażdżył rywala z Holandii aż 7:1 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów i Arteta musiał pokusić się o rotację, szczególnie mając na rozkładzie nadchodzące derby z Chelsea. Kiwior pojawił się zamiast Williama Saliby na środku obrony, tworząc duet z Gabrielem Magalhaesem.
Jak mu poszło?

Koszmarne podanie i kartka z kosmosu

Polski obrońca dobrze wszedł w mecz - w ósmej minucie świetnie skasował akcję PSV w polu karnym. Pokazał szybkość, był, gdzie być powinien, dostał nagrodę za ustawienie i przewidywanie. Ogółem sprawiał wrażenie pewnego w swoich poczynaniach. Aż do 18. minuty.
Wtedy bowiem w zupełnie irracjonalny sposób wybijał piłkę spod linii końcowej, na rogu pola karnego. Zamiast próby naprzód lub w aut, posłał absurdalne, fatalne podanie w środek, do nikogo, na ok. 25 metr przed bramką Davida Rayi. Na jego szczęście Holendrzy nie skorzystali z tego wielbłądu, natomiast po chwili i tak cieszyli się z gola. Przy bramce na 1:1 źle ustawiła się cała defensywa “The Gunners”, bezpośrednio Polak nic nie zawalił.
Do końca pierwszej połowy wyglądał solidnie. W 35. minucie wykonał ważną interwencję w powietrzu, będąc dobrze ustawionym i wygrywając pojedynek główkowy. Niedługo później ładnym, celnym podaniem uruchomił akcję bramkową na 2:1, kierując piłkę do Raheema Sterlinga, który po dynamicznym rajdzie asystował Declanowi Rice’owi.
Tuż przed przerwą “Kiwi” błysnął interwencją przy linii końcowej, sprawnie i zdecydowanie odbierając piłkę w newralgicznej sytuacji. Sędzia podjął jednak niezrozumiałą decyzję o odgwizdaniu faulu i wlepieniu mu żółtej kartki. Protesty samego zawodnika, trybun, jak i kapitana drużyny Jorginho nic nie dały. Zobaczcie sami:

Pogubiony, niezdarny

W drugiej odsłonie Mikel Arteta dokonał pięciu zmian, ale pozostawił Kiwiora na boisku do ostatniej minuty. Ten nie był ostoją pewności, dalej miał nerwowe momenty. Ogólnie, gdy goście przyspieszali, Arsenal kilka razy gubił się w obronie, piłkarze wyglądali mocno elektrycznie. W tym właśnie reprezentant Polski. Dwukrotnie jego zachowanie mogło doprowadzić do gola PSV. W 55. minucie dał się wyciągnąć z linii, miał spóźnioną reakcję, łatwo dał się ograć, a zespół musiał ratować David Raya. 20 minut później 25-latek źle ustawiony nie kontrolował przestrzeni za sobą w polu karnym i nie sięgnął piłki głową. Było bardzo blisko bramki przyjezdnych. Ta finalnie padła po pomyłce Jorginho i dziurze w obronie.
Podsumowując, niewiele znaleźliśmy w grze Polaka pozytywów. O ile jego 90 minut tuż przed zgrupowaniem kadry to zawsze pozytyw, o tyle sam występ był blady. Podobnie patrzy na to uznany serwis goal.com, który wręczył mu notę 4 (mniej dostał tylko Jorginho) w skali 1-10 i opatrzył to mocno surowym komentarzem.
- Pasował do obrony jak pięść do nosa. Niezdarny zarówno z piłką, jak i bez niej. Nie udało mu się zagrać dobrego meczu - czytamy.
Nisko “Kiwiego” oceniono też w Daily Express, punktując jego złe ustawianie się i nazywając “trochę balastem”. Serwis Arsenal Insider również podkreślił kilkukrotne gubienie pozycji przez 25-latka, zwracając uwagę, że grał jako pół prawy stoper. Wbito przy tym szpilkę, używając słów o “naturalnie nieudanym wejściu w mecz”.
Jednym słowem: słabo.

Odliczanie do transferu

Czy raczej kiepski, nerwowy występ Kiwiora cokolwiek zmieni w jego sytuacji klubowej? Nie. Spodziewamy się powrotu do roli żelaznego rezerwowego, tej z ostatniego kwartału w Premier League. Arsenal nie będzie miał w najbliższym czasie meczów “o frytki”, bo wciąż walczy o wicemistrzostwo Anglii, a o półfinał Ligi Mistrzów zagra z Madryt. Zakładając, że nie dojdzie do zdrowotnego kataklizmu wśród obrońców “Kanonierów”, próżno liczyć na minuty Polaka. Nawet jeśli problemy dopadłyby któregoś z etatowego duetu stoperów Gabriel-Saliba, alternatywę stanowią Riccardo Calafiori, Jurrien Timber czy Ben White.
Wydaje się, że Kuba Kiwior musi po prostu czekać na koniec sezonu i otwarcie letniego okna transferowego. Czas wyrwać się z Londynu w poszukiwaniu regularnej gry - Mikel Arteta powinien tym razem zapalić zielone światło.

Przeczytaj również