Ousmane Dembele rozegrany jak dziecko. Chciał rozbić bank, wrócił do FC Barcelony z podkulonym ogonem
Ousmane Dembele prawdopodobnie kilka miesięcy temu planował, że właśnie teraz będzie liczył miliony uzyskane od nowego klubu. Francuz jako wolny agent spodziewał się bajońskich ofert, astronomicznej pensji i złotych klamek. Przeliczył się. I wrócił do Barcelony z podkulonym ogonem.
Ousmane Dembele ponownie w Barcelonie. Francuz przyleciał do miasta Gaudiego i wszystko wskazuje na to, że wielomiesięczna telenowela transferowa z nieskończoną liczbą zwrotów akcji wreszcie zmierza ku ostatniemu epizodowi. Z perspektywy Dembele trudno mówić o happy-endzie, bowiem piłkarz został ograny jak dziecko przez bardziej doświadczonych negocjatorów. Myślał o odejściu, z braku laku musiał zostać w Barcelonie. Domagał się gigantycznej podwyżki, przyszło mu zgodzić się na redukcję tygodniówki. Francuz zagrał vabank i został przelicytowany przez własną chciwość i głupotę.
Stawka większa niż pensja
Barcelona od wielu miesięcy próbowała przedłużyć wygasającą umowę z Dembele. Powiedzieć, że rozmowy z przedstawicielami 25-latka były trudne, to jakby nic nie powiedzieć. Agent skrzydłowego, Moussa Sissoko, w ostatnim czasie dał się poznać jako człowiek, który zbyt szybko uwierzył we własne mistrzowskie umiejętności negocjacyjne. Stawiał Katalończykom szalone żądania, opóźniał proces prolongaty, szantażował włodarzy. Pół roku temu wydawało się, że to piłkarz i jego otoczenie mogą dyktować warunki.
- Dyrektorzy Barcelony na własne życzenie tracą Ousmane’a. Oni nie mogą grozić piłkarzowi, że przez pół roku nie będzie grał, jeśli nie przedłuży umowy. Taka presja nie działa na takich ludzi jak my. Mamy swoje żądania, ale pokazaliśmy, że kariera Dembele nie jest podyktowana pieniędzmi. Byliśmy gotowi negocjować, ale Barcelona nie chce usiąść do stołu, są tylko groźby - grzmiał Moussa Sissoko w styczniowym wywiadzie dla “RMC Sport”.
Pod koniec poprzedniego roku agent Dembele spotkał się z Mateu Alemanym na rozmowie, która nie doprowadziła do żadnego porozumienia. Gerard Romero informował wówczas, że Francuz żąda pensji na poziomie 20 mln euro netto, sowitej premii za podpis, a sam Sissoko oczekuje jeszcze 20 mln euro bonusu. Z kolei “Duma Katalonii” proponowała obniżkę zarobków bez żadnych dodatków dla toksycznego agenta.
Dembele mógł grać twardo, bowiem wydawało się, że inne kluby będą się o niego zabijać, kiedy już zostanie wolnym zawodnikiem. Piłkarz był łączony z przenosinami do Chelsea, Tottenhamu czy PSG. Warto tutaj wspomnieć o jednej z kuriozalnych scen tej opery mydlanej, kiedy Moussa Sissoko zjawił się w Barcelonie i wychodząc z lotniska ostentacyjnie pokazywał do kamery, że dzwoni do niego Leonardo, ówczesny dyrektor sportowy PSG. Obaj panowie będą mogli sobie teraz spokojnie porozmawiać, jeden o hucznym zwolnieniu z Parc des Princes, drugi o tym, jak został ograny przez Barcelonę,
- Sytuacja Dembele się nie zmieniła. Ma na stole ofertę od klubu, jeśli chce zostać, to musi ją zaakceptować - podkreślał Mateu Alemany, który w ostatnich miesiącach był wielokrotnie wypytywany o przyszłość skrzydłowego.
- Ousmane aktualnie skupia się tylko na tym, aby pomóc drużynie w nadchodzących spotkaniach. Ale kwestia jego pozostania w Barcelonie jest bardzo skomplikowana - odpowiadał Moussa Sissoko cytowany przez “Mundo Deportivo”.
Mijały jednak tygodnie, sezon się zakończył, a jego ekscelencja Ousmane Dembele nadal nie raczył przystać na propozycję “Barcy”. Ewidentnie czuć było, że 25-latek wierzył w angaż gwarantujący wyższe zarobki w klubie z równie wysokiej półki. Kataloński “Sport” swego czasu spekulował na temat ustnego porozumienia wychowanka Rennes z PSG. Niewykluczone, że zarówno paryżanie czy Chelsea, jak i Tottenham faktycznie byli zainteresowani skrzydłowym. W ostatnich tygodniach wszystko jednak ułożyło się nie po myśli Dembele.
W stolicy Francji zwolniono Leonardo, który był ewidentnym zwolennikiem ściągania gwiazdorów kosztem zdrowego budowania drużyny. W Chelsea doszło do zmiany właścicieli i przy tej okazji znów kompletnie ucichł temat potencjalnego przejścia Dembele na Stamford Bridge. Co więcej, “The Blues” właśnie finalizują zakup Raheema Sterlinga, który na papierze prezentuje się jako znacznie lepsza opcja od Ousmane’a. Z kolei Tottenham błyskawicznie dopiął transfery Richarlisona oraz Ivana Perisicia, omijając szerokim łukiem Dembele i jego szkodliwe środowisko ze szczególnym uwzględnieniem krnąbrnego agenta.
Moussa Sissoko chciał złapać wszystkie sroki za ogon, a został wystrychnięty na dudka. Początek lipca dobitnie udowodnił, że pójście na wojnę z Barceloną nie miało żadnego sensu. Wszystko dlatego, że Dembele nie miał żadnego planu B, nie zapewnił sobie opcji awaryjnej. Media mogły żyć rychłym odejściem Francuza do klubu X czy Y, ale w ostatecznym rozrachunku nikt nie zgłosił się po 25-latka. Żaden poważny pracodawca nie zgodziłby się przystać na skandalicznie wysokie oczekiwania piłkarza, który żądał wielkiej pensji, astronomicznej premii i ozłocenia swojego agenta. Zarobki rzędu 20 mln euro netto są zarezerwowane dla najlepszych zawodników świata, a nie człowieka, który w trakcie pięcioletniego pobytu na Camp Nou w odpowiedniej formie był może przez pół roku.
Wszystko wskazuje zatem na to, że z braku jakichkolwiek innych ofert Dembele w końcu przystanie na propozycję Barcelony. “Duma Katalonii” wykazała się anielską cierpliwością, nie reagowała na zagrywki Moussy Sissoko i finalnie ugrała to, co chciała. “Barca” zatrzyma jednego z czołowych graczy ostatnich miesięcy na niższej tygodniówce niż dotychczas. I chociaż agent mistrza świata z pewnością czuje się niepocieszony, ta transakcja wyjdzie każdemu na dobre.
Złota umowa
Sam Dembele może nie być usatysfakcjonowany wysokością zarobków w nadchodzących dwóch sezonach, jednak pozostanie na Camp Nou to dla niego absolutnie najlepsza opcja. W Barcelonie przez lata grał poniżej oczekiwań, regularnie zawodził, lecz pod wodzą Xaviego Hernandeza wreszcie odżył i najmocniej zbliżył się do poziomu prezentowanego przed laty w Borussii Dortmund. Ewidentnie czuć, że hiszpański szkoleniowiec potrafił do niego dotrzeć, wyprowadzić na prostą, znaleźć odpowiednie miejsce w układance.
- Mam wielką nadzieję, że Ousmane z nami zostanie. On nadal może stać się najlepszym piłkarzem świata na swojej pozycji. To dla nas ważny gracz i ja natychmiast podpisałbym z nim nową umowę, gdybym mógł. Odkąd tu przybyłem Dembele jest wzorem na treningach, mogę wyróżnić jego postawę i zaangażowanie - komplementował Xavi na jednej z konferencji prasowych.
Pod wodzą Xaviego Francuz udowodnił, że jeszcze może zerwać łatkę transferowego niewypału. Wiosną 25-latek kilkakrotnie wcielał się w rolę lidera Barcelony, grał odważnie, przebojowo, dokładał nie tylko cegiełki, ale też fundamenty pod kolejne zwycięstwa Katalończyków. Sezon zakończył jako najlepszy asystent w całej La Liga. Zdarzały mu się występy wybitne, jak przy okazji El Clasico, kiedy zanotował dwie asysty czy w meczu z Athletikiem okraszonym golem i dwoma podaniami otwierającymi partnerom drogę do bramki. Pod względem udziału w akcjach ofensywnych i liczbie udanych zagrań Dembele zdystansował wszystkich skrzydłowych w Hiszpanii poza Viniciusem Juniorem.
- Jestem fanem Ousmane’a Dembele. Dla mnie jest lepszy od Kyliana Mbappe. Jeśli z nami zostanie, będzie kluczowym zawodnikiem - stwierdził Joan Laporta w trakcie minionego sezonu.
Dwuletnia umowa to idealne rozwiązanie dla każdej ze stron. Barcelona, nauczona doświadczeniami z minionych sezonów, nie chce znów związać się z Dembele na długi okres, ryzykując że ten większość czasu spędzi na L4. Francuz ma 24 miesiące na udowodnienie, że jego wystrzał formy pod okiem Xaviego nie był przypadkiem, ale zapowiedzią powrotu do dawnej dyspozycji. Wszyscy przecież wiemy, że Ousmane Dembele to pod względem skali talentu jeden z czołowych piłkarzy świata. Gdyby jego głowa dojeżdżała za nogami, zapewne większość europejskich potęg byłaby dla niego gotowa rozbić bank.
Na razie skrzydłowy musi jednak zadowolić się niższą pensją w Barcelonie, która jako jedyna wciąż wierzy w jego potencjał. Transferowa telenowela dobiega końca, co na Camp Nou z pewnością spotka się z ogromną ulgą. Włodarze mają spokój z Dembele. Przynajmniej na dwa lata.