Oto XI sezonu Ekstraklasy. Gramy ofensywnie! Drużyna pełna gwiazd. "To żywa legenda"

Oto XI sezonu Ekstraklasy. Gramy ofensywnie! Drużyna pełna gwiazd. "To żywa legenda"
Pressfocus.pl/fot. Pawel Jaskolka
Oto najlepsi z najlepszych właśnie zakończonego sezonu PKO Ekstraklasy. Tak wygląda nasza topowa jedenastka rozgrywek. Ostrzegamy, że gramy bardzo ofensywnie!
Mistrzem Polski pierwszy raz w historii został Raków Częstochowa i w naszym składzie dominują piłkarze tego klubu, ale głównie w defensywie. Postawiliśmy na system 1-3-4-1-2. Nie tylko dlatego, że jest ono zbliżone do tego, jak gra zespół Marka Papszuna, ale chcieliśmy zmieścić jak najwięcej zawodników przednich formacji, którzy oczarowali nas w minionych miesiącach. Oto efekty.
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarz

Bartosz Mrozek (Stal)

Ostatnio od jednego ze starszych dziennikarzy usłyszałem, że "w piłce nie ma się co kłócić z liczbami. Chyba że ci się chce". My jednak spróbujemy. Najłatwiej tutaj byłoby postawić na Vladana Kovacevicia, którego nominowaliśmy do jedenastki w zeszłym roku, a w tym, obok Filipa Bednarka, ma najwięcej czystych kont - 16 w 28 meczach. Jednak to by było za proste.
Bośniak ma za sobą dobry sezon, ale żeby napisać bardzo dobry, to chyba będzie jednak przesadą. Na pewno miał ogromny wpływ na mistrzostwo Polski dla Rakowa, ale ciężko nie odnieść wrażenia, że był nieco elektryczny i niepewny. Kilkukrotnie podłączał rywali "do prądu" swoimi niecelnymi zagraniami czy złymi decyzjami. Jednak często one uchodziły mu płazem, jak w meczu z Piastem Gliwice, gdzie rywalom nie udało się wykorzystać błędów golkipera, czy z Miedzią Legnica, kiedy to popełnił głupi faul w polu karnym. Tyle że ostatecznie te historie nie miał wpływu na końcowy wynik.
Dlatego my stawiamy na Bartosza Mrozka. Dlaczego? Naszym zdaniem miał największy wpływ na wynik swojego zespołu ze wszystkich ligowych bramkarzy. Stal jesienią ciągnęła dwójka Hamulić i Mrozek. Jeden strzelał, drugi świetnie bronił. Pierwszy odszedł zimą, a drugi został i gdyby nie on, to mielczanom trudno byłoby marzyć o utrzymaniu. Zagrał w każdym meczu tego sezonu i na koncie ma 12 czystych kont. Lepsi byli tylko Kovacević, Bednarek i Ravas.
Dodajmy, że Mrozek po sezonie wraca do Lecha.

Obrońcy

Fran Tudor (Raków)

Dla wielu najlepszy piłkarz Rakowa w tym sezonie, ale przede wszystkim to zawodnik, który równie dobrze spisuje się w trójce obrońców, jak i na prawym wahadle. Jesień miał lepszą niż wiosnę, gdzie na pewno trzeba go piętnować za uderzenie łokciem Szczepańskiego w pierwszej kolejce 2023 roku, za pudło w meczu z Koroną w ostatnich minutach na wagę remisu czy podanie wprost pod nogi Kwekweskiriego, z czego padł gol dla Lecha. Oczywiście, warto dodać, że te dwa ostatnie zdarzenia miały miejsce w momencie, kiedy Raków już przyklepywał lub miał zapewnione mistrzostwo.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to najlepszy sezon Tudora, odkąd trafił do Polski. Może powiedzieć, że jest piłkarzem spełnionym, bo z Rakowem zdobył wszystko, co było do zdobycia. Czas na puchary. W 31 meczach Tudor strzelił dwa gole i zaliczył siedem asyst.

Stratos Svarnas (Raków)

Ścisła czołówka, jeśli chodzi o środkowych obrońców. Być może nawet najlepszy transfer obecnego sezonu w całej lidze, a na pewno w Rakowie Częstochowa. Grek został wypożyczony z opcją wykupu i bardzo szybko mistrz Polski z niej skorzystał, płacąc za niego ok. 800-900 tys. euro. Każdy oglądający naszą ligę zgodzi się, że był to słuszny wybór.
Svarnas dał dużo pewności w defensywie. Potrafił wygryźć ze składu Petraska, Rundicia czy Racovitana. Miał świetny nos pod bramką, a w wielu meczach było widać jego dobre połączenie z Ivim Lopezem przy stałych fragmentach gry, z czego Raków strzelił kilka goli. Dla nas to najlepszy stoper całego sezonu, który w 29 meczach strzelił trzy gole i zaliczył też cztery asysty. Kluczowy piłkarz częstochowian w tym historycznym roku.

Zoran Arsenić (Raków)

Ktoś może zapytać, dlaczego na trzech obrońców wszystkich trzech dajemy z Rakowa? Jedną sprawą jest to, że wspomniana trójka spokojnie może liczyć na miejsce w oficjalnej jedenastce sezonu. Co prawda, Arsenić jako jedyny z tej defensywy nie został nominowany przez Ekstraklasę S.A. do nagród na poniedziałkowej Gali, ale chyba głównie ze względów wizerunkowych, żeby na pięciu nominowanych trzech nie było z Rakowa.
Taki układ sprawia, że chcieliśmy też pokazać, że Raków to mistrzostwo wygrał głównie świetną organizacją gry, zespołowością, ale przede wszystkim solidną defensywą. Wiele razy właśnie ten blok chronił Kovacevicia przed różnymi wpadkami i był fundamentem tego, co działo się w pomocy oraz ataku.
A sam Arsenić? Może nie błyszczał tak w ofensywie jak Tudor czy Svarnas, ale doceniamy jego formę oraz zdrowie. Świetnie korzystał ze swoich warunków fizycznych. Wszedł na być może najwyższy poziom, odkąd jest w tej lidze. Był kapitanem Rakowa i zagrał w 31 meczach, notując jedną asystę.

Pomocnicy

Michał Skóraś (Lech)

Przyznać się szczerze, kto przed startem rozgrywek wierzył, że ten sezon w Lechu będzie należał do Michała Skórasia? Oczywiście tutaj nominujemy głównie za występy w lidze, ale tymi też Michał się obronił, a jego forma w Europie sprawiła, że "Kolejorz" na nim zarobi więcej niż się spodziewał, bo około 6-7 mln euro. A też przecież jego liczby przekładały się na punkty czy kolejne awanse lechitów, nie mówiąc już o występie "Skóry" na mundialu.
Reprezentant Polski razem z Kristofferem Velde ciągnął ten "wózek" z napisem Lech Poznań w sezonie 2022/23. Właściwie Norweg fantastyczną końcówką zasłużył, by być blisko jedenastki sezonu, ale my jednak stawiamy na wychowanka "Kolejorza", który w 32 meczach ligowych strzelił dziewięć goli i zaliczył cztery asysty.
Co ciekawe, Skóraś to ten sam rocznik co John Yeboah ze Śląska (2000), który zdobył w tym sezonie dziesięć bramek i zanotował dwie asysty. Jednak tu widzimy - w kontekście ceny i oceny samego piłkarza - jak ważne są europejskie puchary, które wywindowały kwotę za lechitę. Choć pewnie przynależność klubowa też zrobiła swoje w kontekście historii sprzedażowej.

Josue (Legia)

Pan piłkarz w tym sezonie. Jego wpływu na grę i przede wszystkim wyniki Legii trudno nie docenić. Lider z krwi i kości, choć też miał gorsze momenty czy wybory w tym sezonie. Ale to najlepszy zawodnik wicemistrza Polski i Kosta Runjaić nie wyobraża sobie, by Portugalczyka zabrakło w następnych rozgrywkach. Rozmowy trwają i wiele wskazuje na to, że Josue zostanie w Polsce, co będzie z korzyścią dla Legii, jak i całej ligi.
Pomocnik Legii to król "stojącej" piłki. Najlepszy technicznie piłkarz Ekstraklasy rozegrał 32 mecze, a jego bilans to 12 goli i sześć asyst. Z Legią zdobył pierwsze trofeum. Teraz czas na mistrzostwo?

Jesus Imaz (Jagiellonia)

Gdyby jakiś trener zobaczył, że chcemy grać środkiem pola Josue i Imaz, to chwyciłby się za głowę. W drugiej linii pewnie znalazłoby się miejsce dla Papanikolau, Slisza czy Karlstroema. I pewnie to byłoby bardziej logiczne, ale trudno w tym zestawieniu nie zmieścić Jesusa Imaza, który w klasyfikacji kanadyjskiej ma prawie tyle samo punktów co Josue (33 mecze, 14 goli, trzy asysty).
Na pewno z tego sezonu zapamiętamy Imaza z niewykorzystanych rzutów karnych, ale też z niebanalnych uderzeń, jak centrostrzał z Rakowem czy gol z połowy boiska z Cracovią. Hiszpan od wielu lat gra na bardzo wysokim poziomie. Po odejściu Guala znowu w Białymstoku wszyscy będą liczyli właśnie na Imaza, że kolejny sezon to on będzie ciągnął zespół z Podlasia.

Kamil Grosicki (Pogoń)

Jeśli chodzi o kategorię piłkarz sezonu, to "Grosik" w pełni może rywalizować z Josue. Minusem dla niego i całej Pogoni może być brak medalu mistrzostw Polski, bo będzie to regres względem poprzedniego sezonu, choć pewnie każdy kibic będzie pamiętał okoliczności, w jaki sposób Pogoń przed ostatnią kolejką straciła trzecie miejsce i jaki wpływ na to mieli sędzia Kwiatkowski jako główny i Stefański na VAR.
Jednak miało być o Grosickim, który 8 czerwca skończy 35 lat, a ten sezon jest w jego wykonaniu jeszcze lepszy niż poprzedni. "Grosik" zagrał w każdym meczu trwających jeszcze rozgrywek. Tylko dziesięć razy schodził z placu gry i zawsze po 65. minucie. Liczby? Super. 34 mecze, 13 goli, osiem asyst, a tych ostatnich podań powinno być więcej, ale koledzy mieli problem z wykorzystywaniem stwarzanych przez Kamila okazji. Co ciekawe, skrzydłowy Pogoni wykreował więcej szans dla siebie i kolegów niż Josue. Zobaczymy, kto ostatecznie będzie piłkarzem sezonu, ale "Grosik" może liczyć na wygraną w oficjalnym głosowaniu. Został także ligowcem roku w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna".

Lukas Podolski (Górnik)

Myślisz Górnik, mówisz "Poldi". Żywa i grająca legenda zabrzańskiego Górnika, która przedłużyła kontrakt z klubem do końca czerwca 2025 r.. Ponownie - jest to świetna informacja dla całej Ekstraklasy, ale też samego klubu. W całej historii naszej ligi nie było piłkarza z takim CV jak Lukas Podolski. Mistrzostwo świata, Bayern, Inter czy Arsenal, a pod koniec kariery dogrywanie Dadokowi czy kreowanie Szymona Włodarczyka w swoim klubie z dzieciństwa.
Forma? Też top. Jego gol z połowy boiska w pierwszym starciu z Pogonią widziało ponad 2 mln ludzi na całym świecie. Ostatni mecz z "Portowcami"? MVP. Najlepiej ułożona lewa noga w lidze. "Poldi", mimo 37 lat na karku, dalej reprezentuje poziom, który pozwolił mu znaleźć się w naszej jedenastce sezonu. W całych rozgrywkach były reprezentant Niemiec rozegrał 29 meczów, strzelił sześć goli i zaliczył aż dziesięć asyst.

Napastnicy

Marc Gual (Jagiellonia)

Na pierwszy rzut oka trudno zrozumieć, jakim cudem Jagiellonia, mająca w jedenastce sezonu dwóch piłkarzy (a w nominacjach wysoko był też Zlatan Alomerović), broniła się przed spadkiem. Gdy się zagłębimy, to zauważymy, jakie ta drużyna miała problemy w trakcie rozgrywek, nie tylko sportowe. Lekkie zdziwienie i tak jednak pozostaje. Bo Gual to numer jeden, jeśli chodzi o strzelone gole i klasyfikację kanadyjską, a Imaz jest drugi w zdobytych bramkach i czwarty w "kanadyjce".
Marc Gual bawił się w tej lidze. Szczególnie wiosną. Został królem strzelców z wynikiem 15 goli, dołożył do tego osiem asyst. Po sezonie idzie do Legii Warszawa i to duże wzmocnienie wicemistrza Polski. Napastnik ma niesamowitą łatwość nie tylko w strzelaniu goli w Ekstraklasie, ale także w kreowaniu sobie sytuacji bramkowych.

Bartłomiej Pawłowski (Widzew)

Myślisz Widzew, mówisz Pawłowski. Gdyby nie on, to Widzew walczyłby do końca o utrzymanie - trudno się z tą tezą kłócić. To właśnie Bartłomiej Pawłowski dawał drużynie impuls od pierwszego meczu. Ciągnął Widzew na plecach. Grał jako napastnik, radził sobie też niżej. Jego bilans to 32 mecze, dziesięć goli i cztery asysty, z czego pamięta się głównie piękne gole doświadczonego piłkarza. Oto jego kolejna młodość - widać, że łódzkie powietrze zdecydowanie mu służy. W końcu to chłopak ze Zgierza.
Xi ekstraklasy
własne

Przeczytaj również