Oto gwiazdorskie wyrzuty sumienia FC Interu. Mieli w klubie wybitnych piłkarzy, ale woleli się ich pozbyć
Christian Eriksen miał być kluczowym transferem Interu i dowodem na to, że “Nerazzurri” wrócili do piłkarskiej elity oraz są w stanie przyciągać czołowych piłkarzy Europy. Oczekiwano, że Duńczyk będzie graczem, który na boisku wzniesie ich na wyższy poziom, ale na ten moment okazał się kompletną wtopą. Choć nie on pierwszy z wielkim nazwiskiem przepadł na Stadio Giuseppe Meazza.
Eriksen zupełnie nie odnalazł się w taktycznych schematach Antonio Conte i rzadko dostawał okazję do gry. Niespecjalnie to może dziwić, bo gdy już pojawiał się na boisku, to wnosił bardzo niewiele. W roli ofensywnego pomocnika brakowało mu dynamiki, a trener “Nerazzurrich” uznał, że postanowi w takim razie zrobić z niego rozgrywającą “szóstkę”. Nie żeby uznał, że Eriksen się do tego doskonale nadaje - sam w listopadzie mówił, że jest wręcz przeciwnie - jednak skoro byłego piłkarza Tottenhamu nie udało się sprzedać, to trzeba w jakiś sposób go wykorzystać. Nawet jako zmiennika dla Marcelo Brozovicia. Duńczyk zagrał na tej pozycji z Fiorentiną kilka dni temu.
Mimo wszystko - ten transfer to kompletny niewypał, ale kto wie, jak potoczy się dalej kariera Eriksena, kiedy już opuści Mediolan. Bo historia pokazuje, że wielu piłkarzy po odejściu z Interu wręcz eksplodowało formą. Wśród nich są naprawdę fantastyczni gracze.
Adrian Mutu
Inter wypatrzył rumuńskiego piłkarza w Dinamie Bukareszt i sprowadził do Włoch zimą 2000 roku. Problem w tym, że nie miał tak naprawdę dla niego miejsca w drużynie. W ataku “Nerazzurrich” biegali wówczas Ronaldo, Roberto Baggio, Christian Vieri, Alvaro Recoba i Ivan Zamorano. W takich warunkach trudno było się przebić 21-latkowi, który dostawał w lidze głównie ogony i nie zdołał strzelić dla Interu ani jednej bramki w Serie A. Po pół roku Inter sprzedał połowę jego karty Hellasowi, a później jej drugą połówkę - łącznie za 5 milionów euro. Mutu najpierw błysnął w ekipie z Werony, a potem tak dobrze grał w Parmie, że ta zarobiła na jego transferze do Chelsea ponad 20 milionów euro.
Marco Delvecchio
Włoch swoje pierwsze szanse w Interze dostał mając zaledwie 18 lat i grał u boku między innymi Juergena Klinsmanna i Alessandro Bianchiego. Później dwukrotnie był wypożyczany, by dostać w końcu szansę w sezonie 1994/95. Jednak Inter - z Dennisem Bergkampem, Darko Pancevem i Rubenem Sosą w ataku - zaliczył kiepski sezon, po którym Włocha sprzedano Romie za 5 milionów euro. I dopiero w Rzymie Delvecchio odpalił. Stał się ważną postacią “Giallorossich”. Razem z Francesco Tottim, Gabrielem Batistutą i Vincenzo Montellą poprowadził Romę do mistrzostwa Włoch. Grał na tyle dobrze, że trafił także do reprezentacji Włoch - strzelił nawet bramkę w finale Euro 2000 z Francją.
Lothar Matthaus
Niemiec spędził w Interze cztery lata - i było to lata bardzo udane. Wygrał we Włoszech Scudetto, Puchar Włoch i Superpuchar, został nawet nagrodzony Złotą Piłką. Był bez dwóch zdań jednym z najlepszych środkowych pomocników na świecie. Jednak zaczął mieć problemy z kontuzjami, a Inter postanowił go bez żalu sprzedać. I popełnił błąd - w Bayernie Monachium Matthaus stał się kapitalnym obrońcą. Zdobył między innymi cztery mistrzostwa kraju, Puchar UEFA i nawet w wieku 38 lat grał tak dobrze, że otrzymał tytuł piłkarza roku w Niemczech.
Matthias Sammer
Sammer przechodził do “niemieckiego Interu”, w którym grali Lothar Matthaus, Andreas Brehme i Juergen Klinsmann. Sam spodziewał się, że pierwszy z nich pomoże mu zaadaptować się w nowej, włoskiej rzeczywistości. Problem w tym, że Inter pozostałych Niemców sprzedał i Sammer pozostał sam. I o ile na boisku nie było problemów - wyglądał świetnie, był czołowym obrońcą ligi - o tyle pojawiły się one w życiu codziennym. Nie radził sobie z językiem, a jego żona chciała wrócić do Niemiec.
Sammer nie odnalazł się w Italii, czuł się tam źle, a Inter pozwolił mu odejść do Borussii Dortmund. W Bundeslidze stał się jednym z najlepszych obrońców na świecie, w 1996 roku otrzymał Złotą Piłkę, a z “BVB” wygrał między innymi Ligę Mistrzów.
Diego Simeone
Argentyńczyk grał w barwach Interu bardzo dobrze, jednak Massimo Moratti poświęcił go dla swojej wizji duetu napastników Ronaldo - Christian Vieri. Oddał Simeone do Lazio i szybko tego pożałował. Z Vierim Inter zdobył jedynie Puchar Włoch, tymczasem Argentyńczyk stał się wiodącą postacią rzymian, które poprowadził do Pucharu Włoch, Superpucharu, Superpucharu UEFA oraz mistrzostwa kraju. Co gorsza, Simeone strzelił Interowi bramkę w ostatniej kolejce sezonu 2001/02 w meczu, który Lazio wygrało 4:2, odbierając “Nerazzurrim” szansę na Scudetto i pośrednio dając je Juventusowi.
Roberto Carlos
Brazylijczyka chyba nikomu nie trzeba przedstawiać - stał się uosobieniem pojęcia “ofensywny obrońca” i swego czasu był na tej pozycji po prostu najlepszy na świecie. Niestety nie w Interze, a w Realu Madryt, który kupił Brazylijczyka za marne 6 milionów euro. Czemu Roberto Carlos nie zrobił kariery w Mediolanie? Sam zainteresowany twierdzi, że cała wina leży w Royu Hodgsonie, który wystawiał go na lewej pomocy, a nawet jako środkowego pomocnika. - On mnie zrujnował w Interze. Nie chodzi o to, że nie lubiłem Hodgsona. On po prostu zwyczajnie nie znał się na piłce - wspominał później lewy obrońca.
Brazylijczyk obawiał się, że zniszczy to jego karierę, zarówno klubową, jak i reprezentacyjną. Udał się na rozmowę z Massimo Morattim, który pozwolił mu odejść do Realu. I tam stał się absolutną bestią.
Dennis Bergkamp
Holender trafiał do Włoch w 1993 roku jako jeden z najbardziej ekscytujących talentów na świecie. Sam transfer już był pewnym sukcesem. Bergkamp podobno odrzucił ofertę między innymi Realu Madryt.
W barwach Ajaksu dosłownie zachwycał, jednak w koszulce Interu zawodził oczekiwania. Spodziewano się, że będzie potrafił samemu przesądzać o wyniku meczów, jednak Holender - przyzwyczajony do gry ofensywnej i zespołowej - niespecjalnie potrafił odnaleźć się w mocno defensywnej wówczas Serie A. Zwłaszcza że sami “Nerazzurri” także nie byli drużyną grającą piękną, ofensywną piłkę. Inter co prawda wygrał w jego pierwszym sezonie Puchar UEFA, jednak w lidze zajął dopiero 13. miejsce.
We Włoszech Holender grał na tyle słabo, że nagrodę “osła tygodnia” dla najgorszego występu w kolejce przemianowano na “Bergkampa tygodnia” - więcej chyba nie trzeba dodawać. Za to warto przypomnieć, jak wielkim stał się piłkarzem po transferze do Arsenalu. Był absolutnie wspaniały.
Philippe Coutinho
Trzeba Interowi oddać, że talent Brazylijczyka dostrzegli bardzo szybko - już na turnieju reprezentacyjnym do lat 15 - i zapewnili sobie jego transfer, gdy był o rok starszy. Finalnie do Włoch trafił dwa lata później, a sam Massimo Moratti dumnie ochrzcił go przyszłością Interu. Miało być pięknie, ale nie było. Klub z Mediolanu sprzedał “Cou” po zaledwie trzech sezonach, zanim jeszcze zawodnik osiągnął pełną dojrzałość.
Oczywiście, poza przebłyskami Brazylijczyk nie porywał, jednak miał dopiero 20 lat. Po przejściu do Liverpoolu szybko się okazało, jak duży był to błąd “Nerazzurrich”. Dość powiedzieć, że Anglicy kupili go za 13 milionów euro, a sprzedali za ponad 140 milionów. Dyrektor sportowy Piero Ausilio przyznał, że był to największy błąd, jaki popełnił przez 20 lat spędzonych w Interze.
Nicolo Zaniolo
Inter zdecydował się poświęcić jednego ze swoich najlepiej zapowiadających się młodych zawodników po to, by sprowadzić Radję Nainggolana. Wtedy mogło wydawać się to dobrym posunięciem, zwłaszcza że Belg imponował swoją grą w Romie.
Jednak Nainggolan nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Ze względu na kontrowersyjny tryb życia stał się wręcz ciężarem, którego Inter szybko postanowił się pozbyć. Tymczasem talent Zaniolo wręcz eksplodował. Włoch stał się jednym z najbardziej elektryzujących piłkarzy w pokoleniu i gdyby nie zerwane więzadła, Roma mogłaby na nim zarobić nawet około 60 milionów euro.
Clarence Seedorf
Inter miał w swoich rękach jednego z najlepszych pomocników na świecie. Holender zaczynał regularnie występować w Ajaksie mając zaledwie 16 lat, jako osiemnastolatek zadebiutował w reprezentacji. Kiedy Włosi ściągali go z Realu Madryt, wydawało się, że robią kapitalny interes. Szczególnie, że Seedorf w Serie A pokazał się wcześniej ze świetnej strony w Sampdorii.
Tymczasem po zaledwie dwóch sezonach Inter postanowił wymienić go na bocznego obrońcę Milanu, Francesco Coco. W barwach “Rossonerich” Clarence stał się wręcz legendą, był absolutnie jednym z najlepszych pomocników Serie A. A Coco? Zasłynął tylko historią z testów w Manchesterze City, które zakończono po tym, jak przyszedł na trening z papierosem w ustach. A włoskie media nadały mu przydomek “Coco the Clown”.
Leonardo Bonucci
Inter wypatrzył 18-letniego Bonucciego w malutkim Viterbese. I za to należą im się brawa. Ale za to, co wydarzyło się później, mediolańczyków możemy wyłącznie zganić. Włosi bez żalu oddali Włocha do Genoi jako jeden z elementów wymiany za Diego Milito i Thiago Mottę. Genueńczycy wysłali go do Bari. Tam Bonucci razem z wypożyczonym z Genoi Andreą Ranocchią stworzył świetny duet obrońców pod wodzą Giampiero Ventury.
I tu Inter popełnił błąd. Zamiast ściągnąć z powrotem Bonucciego - lub obu stoperów - postawił na Ranocchię. A Leonardo został przechwycony przez Juventus. Choć początkowo wydawało się, że to Inter lepiej wybrał, czas pokazał, że to Bonucci był defensywnym talentem czystej wody. Razem z Andreą Barzagli i Giorgio Chiellinim stworzył jedną z najlepszych defensyw w historii Serie A, stał się podporą reprezentacji Włoch i w pewnym momencie został absolutnie czołowym obrońcą na świecie.
Fabio Cannavaro
Sprowadzenie włoskiego obrońcy było majstersztykiem. Cannavaro karierę rozpoczynał w Napoli, gdzie mógł trenować z samym Diego Maradoną, jednak jego gwiazda rozbłysła w Parmie - wówczas prawdopodobnie najmocniejszej w historii. Kiedy Inter ściągał Włocha za około 23 miliony euro wydawało się, że dokonuje doskonałego transferu.
Tymczasem po udanym pierwszym sezonie w Mediolanie Cannavaro się pogubił. Miał problemy z odnalezieniem formy, zmagał się z kontuzjami i często musiał występować na lewej lub prawej obronie. Inter zupełnie go wówczas skreślił i wymienił go na… Fabiana Cariniego, rezerwowego bramkarza Juventusu. Fabio Capello wspominał, że za tym przedziwnym pomysłem stał Mino Raiola, który przekonał Massimo Morattiego, że “Canna” jest już skończony, nie podniesie się po kontuzji kolana i można go bez żalu oddać ekipie z Turynu.
Carini nigdy nie odegrał w Interze istotnej roli, podczas gdy Cannavaro stał się jednym z najlepszych obrońców na świecie i razem z reprezentacją Włoch sięgnął po mistrzostwo świata.
Andrea Pirlo
Zdecydowanie największy błąd Interu. Mediolańczycy mieli w swoich rękach jeden z największych włoskich talentów, jednak nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Szybko zrezygnowali z Pirlo, który twierdzi, że było to winą Marco Tardellego, a on sam mógł zostać legendą “Nerazzurrich”, gdyby Inter nie zwolnił Marcello Lippiego.
Andrea Pirlo już jako nastolatek zapowiadał się na świetnego piłkarza, jednak wówczas występował jeszcze jako “10” - i w dorosłej piłce brakowało mu dynamiki, by robić na tej pozycji różnicę. Zrobił ją natomiast po tym, jak przestawiono go na pozycję rozgrywającego. Jako regista stał się jednym z najlepszych piłkarzy w historii włoskiej piłki, co gorsza dla Interu - u ich znienawidzonych sąsiadów.
***
Na relację na żywo ze spotkania Interu z Juventusem zapraszamy do naszego serwisu od 20:15. Pół godziny później powinien rozpocząć się włoski szlagier na szczycie tabeli Serie A.