Ostatni wielki transfer Manchesteru United. Irytuje, frustruje, ale nigdy nie zawodzi
W obecnym Manchesterze United nic nie jest pewne i nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Aż strach pomyśleć, gdzie 14. zespół Premier League byłby bez Bruno Fernandesa - jedynego piłkarza, który gwarantuje pewien stały poziom.
To nie jest dobry sezon dla Manchesteru United, delikatnie mówiąc. Odpadli z Pucharu Ligi, odpadli z Pucharu Anglii, a w lidze notują najgorsze wyniki od kilkudziesięciu lat. Jedyną drogą do europejskich pucharów w przyszłym sezonie może być dla nich zwycięstwo w Lidze Europy. W pierwszym meczu 1/8 finału zremisowali na wyjeździe z Realem San Sebastian 1:1, a gola stracili po pechowym zagraniu ręką we własnym polu karnym właśnie przez Bruno Fernandesa.
Tym razem Portugalczyk nie pomógł swojej drużynie, ale wcześniej robił wiele, by ratować honor MU w kolejnych słabych meczach kadencji Rubena Amorima. W FA Cup z Fulham strzelił gola na 1:1. W lidze z Ipswich wszystkie bramki padały po jego dośrodkowaniach ze stałych fragmentów. Z Evertonem dał sygnał do odrabiania strat golem na 1:2. Z Leicester asystował przy trafieniu na 2:1 Harry'ego Maguire'a. Właśnie on i Maguire w ostatnich tygodniach wyszarpują dla United kolejne, nieliczne pozytywne momenty.
W niedzielę czeka ich starcie z Arsenalem, który właśnie rozbił w Lidze Mistrzów PSV Eindhoven 7:1 i który będzie chciał się zrewanżować za odpadnięcie z Pucharu Anglii z 12 stycznia. Wtedy też jedynego gola, który dał dogrywkę i wygrane ostatecznie karne strzelił Bruno. W sumie Portugalczyk ma w tym sezonie 11 bramek i 13 asyst. Odkąd w lutym 2020 roku trafił na Old Trafford jego bilans goli i asyst wyglądał następująco:
- 2019/20: 22 mecze, 12 goli, 8 asyst
- 2020/21: 58 meczów, 28 goli, 17 asyst
- 2021/22: 46 meczów, 10 goli, 14 asyst
- 2022/23: 59 meczów, 14 goli, 14 asyst
- 2023/24: 48 meczów, 15 goli, 13 asyst
- 2024/25: 41 meczów, 11 goli, 13 asyst (stan na 08.03.2025)
Odkąd zadebiutował w Premier League, więcej asyst od niego zanotowali tylko Mohamed Salah i Kevin De Bruyne. A przecież przez niemal cały ten czas jego klub był pogrążony w kryzysie. Zmieniali się trenerzy i jego boiskowi partnerzy. Poza murawą ciągłe kryzysy i dramy. A on grał - praktycznie bez przerwy, nie łapiąc żadnych kontuzji, w każdym pełnym sezonie uzbierał ponad cztery tysiące minut. I grał dobrze.
Zapewne tych asyst uzbierałby więcej, gdyby grał z lepszymi napastnikami. Wg Opty, od debiutu w koszulce MU, w 273 meczach wykreował 385 szans z gry (61 więcej od drugiego Salaha) i 506 szans w ogóle (90 więcej od drugiego De Bruyne).
W tym sezonie jednak nawet on wpadł w dołek - kreuje kolegom najmniej szans, odkąd gra w United, ale widać, że Amorim cały czas uczy się swoich piłkarzy, a oni uczą się systemu gry, który próbuje im wpoić. Sam Fernandes jest rzucany po pozycjach. Ostatnio więcej meczów zaczynał w środku pola, obok Casemiro lub Manuela Ugarte, ale na niektóre wychodził wyżej, jako jedna z szeroko grających "dziesiątek".
- Czasami potrzebujemy go wyżej, a czasami w budowaniu akcji od tyłu - tłumaczył Amorim po spotkaniu z Ipswich Town.
Po 25 meczach trenera, który przyszedł z tego samego klubu, co pięć lat wcześniej jego kapitan, trudno o optymizm. United albo grają bardzo nudno, albo bez ładu i składu. Ale... Bruno wygląda nieco lepiej niż za Ten Haga. Jak wylicza Opta, kreuje średnio więcej szans, zalicza więcej podań i częściej przejmuje piłkę.
Bo choć niektórzy eksperci, w tym były kapitan MU Roy Keane, regularnie zarzucają Bruno brak zaangażowania, to liczby pokazują, że niezmordowany Portugalczyk jest wręcz maszyną do pressingu. W tym sezonie Premier League tylko czterech zawodników zaliczyło więcej skoków pressingowych niż 803 próby Fernandesa.
Część z nich rzeczywiście jest pozorowanych - Portugalczyk niby doskakuje do rywala, a w rzeczywistości nie za bardzo utrudnia mu kontynuowanie akcji. Ale prób wysokiego pressingu, czyli doskoków na co najmniej dwa metry, też ma najwięcej w zespole. Tylko Noussair Mazraoui ma więcej prób odbioru. Tylko czterech pomocników w całej lidze odzyskuje piłkę dla swojej drużyny częściej. Więc jeśli komuś można zarzucać odpuszczanie w fazie bez piłki, to na pewno nie 76-krotnemu reprezentantowi Portugalii.
Za często łapie kartki, żółte i czerwone. Za dużo dyskutuje z sędziami. Za często mową ciała daje wyraz frustracji - wynikiem i postawą kolegów. Ale jest piłkarzem klasy światowej. Najlepszym i jednym z niewielu udanych transferów ery po Sir Aleksie Fergusonie. W niedzielnym starciu z Arsenalem znów najwięcej będzie zależało od niego.