Oni jak najszybciej powinni opuścić FC Barcelonę. Lista niechcianych. "Pasażer na gapę"
FC Barcelona ma spory problem przed rozpoczęciem sezonu. W kadrze pierwszego zespołu znajduje się zdecydowanie zbyt wielu kompletnie niepotrzebnych piłkarzy. Głównym zadaniem włodarzy z Camp Nou musi być pozbycie się maruderów, którzy raczej nie mają szans, aby stać się przydatnymi elementami drużyny.
Początek okienka transferowego w wykonaniu Barcelony upłynął pod znakiem wzmocnień do klubu. Najpierw pozyskano Ilkaya Guendogana i Inigo Martineza, a w środę pojawił się oficjalny komunikat dotyczący Vitora Roque. Ten ostatni rozpocznie jednak pracę pod okiem Xaviego dopiero w przyszłym roku. 18-letni Brazylijczyk nie może zostać obecnie zarejestrowany z powodu braku miejsca w limicie płacowym. To z kolei wynika ze zbyt dużej liczby zbędnych graczy zalegających w budżecie “Blaugrany”. Oto zawodnicy, których “Barca” powinna pozbyć się w pierwszej kolejności.
1. Clement Lenglet
28-latek jest idealnym przykładem szkodliwej polityki transferowej poprzedniego zarządu Barcelony. Na tydzień przed podaniem się do dymisji Josep Maria Bartomeu dopiął przedłużenie kontraktu Lengleta aż do 2026 roku. Tym samym były prezes klubu zostawił swojemu następcy niechciany prezent. Teraz Joan Laporta i spółka muszą znaleźć rozwiązanie tego naprawdę kosztownego problemu. Francuz zarabia bowiem aż 20 mln euro brutto za sezon. Jak łatwo wyliczyć, pozbycie się go zwolniłoby Katalończykom aż 60 mln euro. Sęk w tym, że żaden klub nie kwapi się, aby zakontraktować wychowanka AS Nancy.
Tottenham, do którego defensor był wypożyczony w poprzednim sezonie, nie zdecydował się na transfer definitywny. Według medialnych doniesień “Spurs” raczej skupiają się na tym, aby sfinalizować zakupy Edmonda Tapsoby i Micky’ego van de Vena. “Barca” oczywiście liczy na wznowienie negocjacji z londyńczykami, jednak na razie niewiele wskazuje na to, aby kluby doszły do porozumienia. Pół żartem, pół serio, można jedynie powiedzieć, że nadchodzący Puchar Gampera będzie miał dodatkową stawkę. Kibice już żartują, że przegrany za karę dostanie Lengleta.
Barcelona musi rozejrzeć się za innym zespołem, który może wykazać zainteresowanie Francuzem. Z perspektywy Katalończyków nawet oddanie 28-latka za darmo nie byłoby najgorszym rozwiązaniem. Przynajmniej pozwoliłoby to zaoszczędzić krocie na wspomnianej już pensji. Tylko która drużyna w Europie jest na tyle naiwna, aby przejąć tak wysoką pensję zawodnika, który od wielu sezonów bezskutecznie szuka formy?
2. Julian Araujo
O ile za pozostawienie w klubie Lengleta odpowiada poprzedni zarząd, o tyle pełną odpowiedzialność za transfer Juliana Araujo muszą wziąć obecni włodarze Barcelony. A na tę chwilę naprawdę trudno znaleźć jakikolwiek logiczny argument przemawiający za tym ruchem. Przypomnijmy, że pod sam koniec zimowego okienka “Blaugrana” uzgodniła pozyskanie prawego obrońcy LA Galaxy za 4 mln euro. Katalończycy nie zdążyli jednak na czas z formalnościami.
- Przez błąd systemu nie byliśmy w stanie zarejestrować Juliana Araujo. Zabrakło nam 18 sekund, ale będziemy składać odwołanie w tej sprawie - tłumaczył wówczas Mateu Alemany.
“Barca” zgłosiła się do FIFA, ale nie otrzymała satysfakcjonującej odpowiedzi. Opóźnienie w zgłoszeniu transferu sprawiło, że Araujo nie mógł oficjalnie zostać zarejestrowany do jakichkolwiek rozgrywek. W efekcie prawy obrońca spędził pół roku jedynie na treningach w mieście Gaudiego. Przy czym Meksykanin nie zdołał w tym czasie przekonać do siebie Xaviego. Kataloński dziennik “Sport” donosił niedawno, że trener nie widzi dla 21-latka miejsca w kadrze na nadchodzący sezon. Zawodnik znany głównie z różowych włosów będzie musiał szukać szczęścia na wypożyczeniu. Powoli pachnie nowym Douglasem, który również zjawił się na Camp Nou z niewyjaśnionych przyczyn.
3. Sergino Dest
Kolejnym pasażerem na gapę w obronie Barcelony jest reprezentant Stanów Zjednoczonych. Napisałem już tekst, w którym nazwałem wychowanka Ajaksu Amsterdam największym balastem na Camp Nou, całość możecie przeczytać TUTAJ. Od tego czasu nie pojawiły się właściwie żadne informacje na temat klubów, które byłyby chętne przygarnąć 22-latka. W tym przypadku znów mówimy jednak o konieczności znalezienia rozwiązania ze względu na wysokie uposażenie prawego defensora. Jeśli Dest nie odejdzie, “Blaugrana” w następnym sezonie będzie musiała wydać na niego aż 10,8 mln euro.
4. Nico Gonzalez
21-latek jest idealnym przykładem na to, jak nieudane wypożyczenie może zahamować karierę. Rok temu wydawało się, że wychowanek La Masii trafia do Valencii, gdzie będzie miał pewne miejsce w składzie. Dodatkowo miał znaleźć się pod skrzydłami Gennaro Gattuso, który mógł nauczyć go wszystkiego o występach na pozycji defensywnego pomocnika. Teoretyczne założenia brutalnie zderzyły się jednak z rzeczywistością.
Już na początku rozgrywek Nico doznał kontuzji, która wyeliminowała go z gry na kilka tygodni. Po powrocie do zdrowia Gattuso nie zdążył wdrożyć go do składu, bo już stracił pracę. W takich warunkach zawodnik Barcelony nie mógł ustabilizować swojej pozycji na Estadio Mestalla. W efekcie zakończył sezon z dorobkiem nieco ponad 1400 minut. Miał się ograć, ale na Camp Nou wrócił po okresie, o którym chciałby jak najszybciej zapomnieć. Prawdopodobnie Gonzalez odejdzie teraz na kolejne wypożyczenie, mając nadzieję, że tym razem jego losy ułożą się lepiej niż w ekipie “Nietoperzy”.
5. Pablo Torre
W 2020 roku eksplodował talent Pedriego. Sezon później świat oczarował Gavi. Barcelona chciała pójść za ciosem, stawiając na kolejnego młodego pomocnika. Zakup Pablo Torre z Racingu Santander okazał się jednak pochopnym ruchem. Xavi ewidentnie nie miał pomysłu, ani nawet ochoty na korzystanie z usług tego zawodnika. 20-latek był zbyt dobry, żeby grać w trzecioligowych rezerwach, ale jeszcze za słaby na rywalizację w pierwszej drużynie. Koniec końców niemal cały sezon spędził na ławce rezerwowych.
Po przyjściu Ilkaya Guendogana szanse Torre na grę z minimalnych spadły niemal do zera. “Barca” słusznie planuje odesłać pomocnika na wypożyczenie. Według doniesień prawdopodobnym kierunkiem jest Girona. Na papierze ten ruch byłby idealnym rozwiązaniem dla każdej ze stron. Pomocnik ma potencjał, aby przebić się w ekipie Michela, który lubi ofensywny futbol. Dodatkowo Katalończycy mogą spróbować w jakiś sposób włączyć w całą transakcję Oriola Romeu. Kreatywna księgowość to przecież podstawa działania klubu w finansowym kryzysie.
6. Franck Kessie
Nico i Torre najpewniej odejdą na wypożyczenia, po których być może wrócą na Camp Nou. Barcelona powinna za to definitywnie zakończyć współpracę z Franckiem Kessiem. Miniony sezon pokazał, że te relacja po prostu nie ma prawa się udać. Iworyjczyk zupełnie nie pasuje do stylu Katalończyków, brakuje mu przeglądu pola, czucia przestrzeni, rozumienia z partnerami. Właściwie poza bramką na wagę pokonania Realu Madryt trudno wskazać pozytywy w grze 26-latka.
Z perspektywy Barcelony pozytywem jest zainteresowanie, jakie Kessie wzbudza na rynku. Swego czasu pojawiały się doniesienia, że o tego gracza zabiegają drużyny z Arabii Saudyjskiej. Włodarze z Camp Nou najpewniej marzą o tym, aby były gracz Milanu poszedł w ślady Rubena Nevesa czy N’Golo Kante i kontynuował karierę na Bliskim Wschodzie. A jakikolwiek zarobek na potencjalnej sprzedaży byłby dla mistrzów Hiszpanii prawdziwym zbawieniem.
7. Ferran Torres/Ez Abde
Na koniec Barcelona musi rozwiązać sytuację w linii ataku. Obecnie panuje tam zjawisko overbookingu. Pięciu skrzydłowych na dwie pozycje sprawia, że przynajmniej jeden powinien odejść. Raphinha i Ousmane Dembele raczej cieszą się statusem nietykalnych. Niedawno “Mundo Deportivo” podawało, że również Ansu Fati przekonał Xaviego i dostanie jeszcze jeden sezon na powrót do formy. O ostatnią lokatę na flankach powalczą zatem Ferran Torres i Ez Abde.
- Oferty z innych klubów? Nie wiem o żadnych, bo mam telefon w trybie samolotowym. Dla mnie liczy się obecnie tylko Barcelona. Czekam na nowy sezon z ogromną motywacją, moim jedynym celem jest odnieść sukces w tym zespole. Skupiam się na sobie, na odpowiednim treningu i pokazaniu, jakim jestem zawodnikiem. Zrobię wszystko, żeby zostać podstawowym zawodnikiem “Barcy” - podkreślił niedawno Ferran cytowany przez dziennik “Marca”.
Torres nie chce zmieniać klubu, a Barcelona ma związane ręce. Aby pokryć amortyzację transferu z Manchesteru City, Katalończycy musieliby sprzedać skrzydłowego za 40 mln euro. Obecnie nikt nie złoży takiej oferty za wychowanka Valencii. Teoretycznie opcją byłoby odesłanie go na wypożyczenie. Przy ewentualnym podziale pensji nadal stanowiłby on jednak spore obciążenie dla budżetu.
Wygląda zatem na to, że walizkę prędzej spakuje Ez Abde. Marokańczyk ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Osasunie, gdzie miewał naprawdę udane momenty. Dołożył cegiełkę do sukcesów drużyny, która zajęła siódme miejsce w lidze i dotarła do finału Pucharu Króla. Niedawno 21-latek błysnął jeszcze na młodzieżowym Pucharze Narodów Afryki, gdzie zdobył złoty medal i koronę króla strzelców. To może przyciągnąć uwagę potencjalnych kontrahentów.
***
Barcelona nie może stracić więcej czasu. Okienko teoretycznie dopiero się otworzyło, ale już mamy połowę lipca. Zaraz zespół wyleci na tournee po Stanach Zjednoczonych, a nim mrugniemy okiem, rozpoczną się rozgrywki ligowe. Katalończycy nie mogą przystąpić do sezonu z tak szeroką kadrą. Zwłaszcza, że w tym przypadku ilość nie zawsze przekłada się na jakość. Czystka jest obowiązkiem mistrzów Hiszpanii na najbliższe tygodnie.