Oni biegną, gdy reszta idzie. Brutalnie zweryfikowali potentata. W Lidze Mistrzów nie są bez szans
Zaliczyli niemal idealne otwarcie sezonu. Bezpośredniego rywala na krajowym podwórku rozjechali 6:0. Mają doskonale funkcjonującą ofensywę i defensywę, a w Europie napsuli już krwi wyżej notowanym zespołom. Celtic Brendana Rodgersa jest w stanie grubo namieszać.
Są trenerzy, którzy pasują tylko do jednego zespołu, tylko w nim potrafią odnosić sukcesy. Być może jednym z najbardziej wyrazistych przykładów jest Brendan Rodgers. W Liverpoolu i Leicester City 51-latka raczej nie wspomina się z rozrzewnieniem. W Celticu pracuje na miano niekwestionowanej legendy. Nie tylko bryluje w lidze szkockiej - dla "The Bhoys" to po prostu kolejny dzień w roku - ale też daje nadzieję na sukces w Europie.
Najmocniejsi od lat
Celtic przyzwyczaił swoich kibiców do seryjnego zdobywania tytułów. Od 2011 roku tylko raz nie udało się zająć pierwszego miejsca, rewelacyjni Rangersi Stevena Gerrarda przerwali nieprawdopodobną serię w 2021. W gruncie rzeczy dziwnym jest, gdy "The Bhoys" nie rządzą na własnym podwórku. W tej sytuacji większą wagę przywiązuje się nie tyle do samego panowania, co do stylu, w jakim zostało ono wywalczone. A tak grającego Celticu nie pamięta się od lat.
Po dziesięciu kolejkach ekipa Brendana Rodgersa ma na swoim koncie 28 punktów, 93% z możliwych. Strzeliła przy tym 29 goli, a straciła raptem trzy. To prawdziwa deklasacja reszty stawki, nawet jeśli drugie Aberdeen może równać się pod względem zdobyczy punktowej. "The Dons" stoją na nieco innym poziomie, ale próżno się dziwić. Dorobek Celticu wyróżnia się nie tylko na tle Szkocji, ale też całej Europy.
Wśród czołowych lig Starego Kontynentu wyższy współczynnik wygranych ma tylko Sporting, który nie potknął się ani razu. Na tym podobieństwa względem Portugalczyków się nie kończą - oba zespoły umiejętnie łączą ze sobą świetnie funkcjonującą ofensywę i sprawną obronę. W wypadku ekipy z Lizbony bilans bramkowy wynosi +32, dla zespołu z Glasgow to +26.
W ciągu ostatnich 20 lat "The Bhoys" tak dobrze nie weszli w sezon ligowy. Owszem, zdobywali już po 28 punktów, ale nigdy nie szło to w parze z tak znakomitym bilansem bramkowym. On również jest rekordowy, udało się bowiem pobić rezultat osiągnięty za kadencji Ange'a Postecoglou w rozgrywkach 2022/23, gdy wynosił on 25 na plusie. Na dobrą sprawę Celtic zaczął rywalizować sam ze sobą. Takie nakręcanie się jest bardzo trudne, ale konieczne, jeśli chce się pokonywać kolejne bariery. A to wydaje się kolejnym celem dla tak utytułowanego klubu, gra toczy się o przejście do historii.
- Najwięcej punktów - Celtic - 106 - 2016/17
- Najwięcej goli strzelonych - Celtic - 114 - 2022/23
- Najwięcej zwycięstw - Celtic - 34 - 2016/17
- Najmniej goli straconych - Rangers - 13 - 2020/21*
Obecny Celtic pod względem liczby wygranych i "oczek" na koncie idzie łeb w łeb z Celtikiem z 2016/17, którym również dowodził Rodgers. Jeśli chodzi o gole strzelone, to aktualny wypada słabiej o dwa trafienia, a w wypadku bramek straconych radzi sobie tak dobrze, jak Rangersi. Nie ma aspektu, który mówiłby o tym, że "The Bhoys" nie są w stanie zostać najlepszą drużyną w historii szkockiego futbolu. Tytuł ten byłby tym bardziej zasłużony, że potencjalne mistrzostwo zrówna Celtic w ich liczbie z Rangersami. Obaj giganci będą mieli ich na koncie aż 55.
Bez podjazdu
Do tej pory wydawało się, że jedynym zespołem zdolnym do pokrzyżowania szyków Celtikowi jest Aberdeen. "The Dons", jako się rzekło, również imponują w sezonie ligowym. Nie przegrali jeszcze żadnego meczu, mają tyle samo punktów, co znacznie bardziej utytułowani rywale. Co więcej, zawodnicy Jimmy'ego Thelina wielokrotnie pokazali swój bardzo mocny charakter, udowodnili też, że potrafią przepychać mecze kolanem. Na dziewięć dotychczasowych wygranych aż siedem to zasługa raptem bramki więcej niż rywal.
Najważniejsze jednak, że Aberdeen udało się zatrzymać "The Bhoys" na ich stadionie (2:2). Do pierwszego bezpośredniego starcia doszło w październiku, a gospodarze, dość niespodziewanie, wypuścili z rąk dwubramkową przewagę, jaką zagwarantowali sobie jeszcze w pierwszej połowie. Posypały się wówczas głosy, że oto narodził się rywal równorzędny dla drużyny Brendana Rodgersa, że na wręczenie mistrzowskiej patery jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie. Z jednej strony to prawda. Z drugiej hurraoptymistyczne założenia względem "The Dons" zostały już bardzo boleśnie zweryfikowane.
Wszystko za sprawą drugiego meczu, tym razem w półfinale League Cup. Celtic rozniósł Aberdeen na strzępy, wygrał aż 6:0. W trakcie spotkania oddał ponad cztery razy więcej strzałów w ogóle, osiem razy więcej strzałów celnych i miał posiadanie piłki na poziomie 70%. Przyjezdni tym razem nie istnieli, a przecież nie wystąpili w rezerwowym składzie. Thelin dokonał tylko dwóch zmian względem wcześniejszego starcia, zaś Rodgers jednej. Różnica klas była jednak aż nadto widoczna.
- Celtic w druzgocący sposób zakończył serię bez porażki swoich rywali. (...) Chociaż Aberdeen wciąż ma tyle samo punktów w ligowej tabeli, to zespół Thelina przekonał się, jakie szkody może wyrządzić siła, która dominuje na szkockim podwórku. Ta bolesna porażka była dla Aberdeen zetknięciem z rzeczywistością - oceniło BBC.
- Byli fantastyczni. Nie chcę być niegrzeczny wobec Rangersów, ale Celtic zaprezentował się doskonale na tle największych rywali do tytułu. (...) Zespół nabrał rozpędu po meczu w lidze, wyglądało to, jakby Celtic chciał coś udowodnić. Stracili dwa punkty u siebie, ale w pucharze nie pozostawili złudzeń. Thelin i jego zespół otrzymywali przecież wiele pochwał, lecz piłkarze Celticu okazali się niebywale swobodni. Oczywiście Maeda rozegrał fantastyczne zawody, ale moim zdaniem to Kuhn jest najlepszym piłkarzem w całej Szkocji. Zawsze ma wpływ na mecz, znowu to udowodnił - stwierdził Aiden McGeady w Scottish Football Podcast. Wspomniany przez byłego piłkarza Nicolas Kuhn to w istocie postać kluczowa. Niemiec, łączony z transferem do Premier League, zdobył w tym sezonie siedem bramek i zanotował dziesięć asyst.
Zachwyty są w pełni zrozumiałe. Nawet jeśli Aberdeen potrafi dotrzymać kroku na tym etapie sezonu, to właśnie porażka w League Cup lepiej oddaje różnicę sił w lidze szkockiej. Rywalizacja w istocie jest zacięta, nawet na drugi rzut oka, ale próżno uciec wrażeniu, że to "The Bhoys" grają na własnych zasadach. Nie bez powodu liderują tabeli, chociaż rywale zdobyli tyle samo punktów po swym imponującym starcie.
Statystyka | Celtic | Aberdeen | Rangers | Rezultat w lidze |
Strzały ogółem | 223 | 123 | 155 | 1 vs 3 vs 10 |
Strzały celne | 77 | 40 | 52 | 1 vs 6 vs 2 |
xG na mecz | 2,18 | 1,25 | 1,60 | 1 vs 6 vs 2 |
Stworzone okazje | 51 | 24 | 31 | 1 vs 4 vs 2 |
Celne podania na mecz | 647 | 321 | 463 | 1 vs 5 vs 2 |
Posiadanie piłki w % | 74,7 | 51 | 65,1 | 1 vs 5 vs 2 |
Gole/strzały celne | 0,35 | 0,51 | 0,28 | 3 vs 1 vs 10 |
Strzały na bramkę zespołu | 21 | 35 | 25 | 1 vs 3 vs 2 |
Co z tą Ligą Mistrzów?
Do końca sezonu jeszcze daleko, ale nie ulega wątpliwości, że to Celtic jest głównym kandydatem do mistrzostwa Szkocji. Jeśli tak się nie stanie, na Hampden Park bez wątpienia ogłoszona zostanie wręcz epokowa katastrofa. W tym świetle "The Bhoys" muszą pokazać się z dobrej strony nie tylko na krajowym podwórku, ale też w europejskich pucharach. Z tym zaś w ostatnich latach nie bywało najlepiej.
Ostatni raz w 1/8 finału ekipa z Glasgow zameldowała się w sezonie 2012/13, gdy na tym etapie odpadła z Ligi Mistrzów. Późniejsze przygody to mniejsze lub większe wpadki. Najczęściej kończyło się na 1/16 finału, co trudno uznać za rezultat zadowalający. Szkotów z pucharów wyrzucały między innymi Bodo/Glimt, Szachtar Donieck, Sparta Praga, FC Kopenhaga, Zenit i Molde. Teraz jednak wydaje się, że brytyjskim potentatom udało się, przynajmniej częściowo, przełożyć swoją zwyczajową prezencję na najważniejszą ze scen. "The Bhoys" skompromitowali się oczywiście z Borussią Dortmund (1:7), ale zdołali przetrwać ofensywę Atalanty (0:0), pewnie ograć RB Lipsk (3:1) i rozbić Slovan Bratysława (5:1). Po czterech meczach mają siedem punktów, co dało im 15. miejsce w tabeli.
To dobry prognostyk na resztę zmagań. Według Opty do bezpośredniego awansu do dalszej fazy zmagań potrzeba co najmniej 15 punktów. Zespołowi Brendana Rodgersa będzie o to trudno, ale nie jest to rzecz niemożliwa. Przed nim rywalizacja z Club Brugge, Dinamem Zagrzeb, Young Boys i Aston Villą, komplet "oczek" należałoby traktować w kategorii cudu, ale perspektywa zajęcia miejsca 9-24 jest w pełni realna. Tam zaś "The Bhoys" mają szansę trafienia rywala o podobnym lub nawet mniejszym potencjale, co daje nadzieję na osiągnięcie najlepszego wyniku od 11 lat. Do tego celu jeszcze bardzo daleka droga, niemniej Irlandczyk z północy i spółka konsekwentnie pokazują, że są gotowi do rywalizacji na najwyższym poziomie. Kiedy mogą - rzucają się do gardła. Kiedy trzeba - chowają się za podwójną gardą.
***
*wszystkie rekordy liczone są od powstania Scottish Premier League w 1998 roku.