"On jest stworzony do rzeczy wielkich". Najlepszy gracz Premier League spoza "Big 6". Rekordowy kontrakt czeka

"On jest stworzony do rzeczy wielkich". Najlepszy gracz Premier League spoza "Big 6". Rekordowy kontrakt czeka
Foto MB Media/PressFocus
Bruno Guimaraes wyrasta na gwiazdę Premier League. Lider Newcastle United prowadzi “Sroki” ku Lidze Mistrzów. Obserwują go największe drużyny Europy, ale on chce podobno zostać legendą na St James’ Park. A to idealny kandydat, by być symbolem nowej ery klubu.
Co rok w pewnym momencie sezonu Premier League pojawia się to samo pytanie: kto jest najlepszym piłkarzem spoza klubów tzw. “Big Six”? W bieżących rozgrywkach odpowiedź wydaje się zaskakująco łatwa. Bruno Guimaraes z Newcastle bezdyskusyjnie wygrywa w tym nieoficjalnym plebiscycie. Trudno znaleźć gracza o większym wpływie na zespół, kluczowego pod tyloma względami, a zarazem po prostu przyjemnego dla oka.
Dalsza część tekstu pod wideo
W grze Brazylijczyka łatwo się zakochać. I właśnie to zrobiły trybuny St James’ Park. Środkowy pomocnik to absolutny bohater kibiców Newcastle United i wydaje się, że ma na dłużej zostać liderem nowego, wielkiego zespołu, budowanego z pomocą pieniędzy saudyjskich właścicieli. Wiele w teorii mocniejszych klubów może zastanawiać się, jakim cudem tak świetny gracz wylądował akurat w Tyneside. “Sroki” za to powinny cieszyć się z niesamowitego szczęścia - bo posiadanie takiego piłkarza bez wątpienia takim jest.

Pierwsze skrzypce

Gdy Bruno Guimaraes trafiał do Anglii minionej zimy, wszyscy kiwali drogą z uznaniem. To bowiem był pierwszy zakup w nowej erze Newcastle, który sprawiał, że mogliśmy powiedzieć: “wow”. Na St James’ Park ściągnięto bowiem jednego z najlepszych piłkarzy Ligue 1, kluczowego zawodnika “złotej” brazylijskiej drużyny olimpijskiej. Oczekiwania naturalnie stały więc na wysokim poziomie. Jednak temu, kto przewidział, jak świetnym wzmocnieniem okaże się były pomocnik Lyonu, należy szczerze pogratulować. Bo o takiej rewelacji w Newcastle chyba nawet nie ośmielili się marzyć.
Rozegranie? Pressing? Utrzymanie piłki pod presją? Przerywanie akcji? Stwarzanie zagrożenia pod bramką rywali? Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że w każdym możliwym aspekcie piłkarskiego rzemiosła Brazylijczyk to lider lub jeden z liderów “The Magpies”. Nie wierzycie? Wystarczy spojrzeć na jego cyferki sprzed meczu ostatniej serii gier przeciwko Aston Villi:
bruno g statystyki
facebook
Pod tym względem 24-latek to swego rodzaju ewenement. Niewielu bowiem można znaleźć graczy odciskających takie piętno na zespole. To chyba piłkarz będący obecnie najbliżej archetypu “idealnego” wszechstronnego pomocnika. W bieżących rozgrywkach Premier League bryluje wśród graczy Newcastle pod względem statystyk związanych z kreacją gry. Częściej podania kończące się strzałem zagrywa tylko Kieran Trippier, na którego korzyść działają wykonywane stałe fragmenty gry. Zagrania w ofensywną tercję boiska? Tutaj Brazylijczyk również przewodzi zestawieniu. Podobnie w przypadku podań progresywnych.
Ale i w defensywie również ma się czym pochwalić. Próby odbioru - najlepszy wynik, a jego prowadzenie zwiększa się jeszcze bardziej, gdy uwzględnimy tego typu zagrania w środkowej strefie boiska. Do tego często odgrywa rolę katalizatora pressingu, dając sygnał do przyciśnięcia, samemu doskakując do rozgrywających rywali. Czy piłkę ma Newcastle, czy mają ją ich rywale - to on pociąga za sznurki. Robi to z niesamowitą gracją i lekkością, jakby naturalnie. Właśnie dlatego tak bardzo imponuje.

Symbol przemiany

Guimaraes w pewnym sensie okazał się okrętem flagowym nowej epoki, rozpoczętej nad rzeką Tyne około rok temu. Pierwszy wielki zakup nowych inwestorów był wprowadzany do zespołu powoli, lecz gdy już zaczął regularnie występować, szybko rozkochał w sobie kibiców. Właśnie tacy piłkarze pozwalają bowiem uwierzyć w lepsze jutro - a więc zrobić coś, co za kadencji znienawidzonego poprzedniego właściciela, Mike’a Ashleya, wydawało się niemożliwe.
Bruno wniósł na murawę polot, wolę walki i czystą piłkarską klasę. Gdy gra, odmienia oblicze drużyny. W aktualnych rozgrywkach ominął trzy spotkania - średni dorobek punktowy Newcastle wynosił w nich 0,66. Gdy grał - 2,2 oczka na mecz. Zresztą w trakcie jego absencji, spowodowanej kontuzją uda, miała miejsce jedyna porażka podopiecznych Eddiego Howe’a w tym sezonie.
Nie bez znaczenia jest również mentalność gracza, prezentującego szalenie ważne dla fanów zaangażowanie i oddanie barwom. Odwzajemnił ich uczucia. Jeszcze pod koniec poprzedniego sezonu opowiadał, że chce zostać legendą “Srok”. Niedawno, w obliczu domniemanego zainteresowania ze strony Realu Madryt, ponownie deklarował wolę napisania pięknej historii na północnym zachodzie Anglii.
- Nigdy nie wątpiłem w projekt. Wierzę w niego. Zawsze chciałem grać w Premier League i cieszę się tym. Trybuny mnie kochają i ja też je kocham. Chcę, aby to trwało. Chcę tu być legendą - cytowało jego słowa “Chronicle Live”. - Real Madryt to najlepsza drużyna na świecie. To miłe. Ale to tylko rozmowy, nic nie znaczą. Nasz zespół stać na to, by robić kolejne kroki.
Takie poczucie przywiązania do barw wielkiej, choć przechodzącej ostatnio chude lata marki, sprawia, że kibice widzą w nim stałego lidera nowego projektu. A ten dba o to, żeby w jego osobie znaleźli to, czego do niedawna brakowało - gościa, z którym mogą się utożsamiać. To właśnie kolejny element przemiany, nie tylko pod względem postawy na boisku, ale i relacji na linii trybuny-piłkarze. Ostatnio nawet, ogłaszając narodziny syna, stwierdził, że na świat przyszedł “brazylijski Geordie”, jak określa się mieszkańców Tyneside, wysyłając publice jasny sygnał: “jestem jednym z was”.

Stworzony do rzeczy wielkich

Niedługo Guimaraesowi stuknie rok gry w Premier League. I już nikt nie ma wątpliwości, że to jeden z jej najlepszych zawodników - najlepszy spoza klubów tzw. “Wielkiej Szóstki”. Tydzień w tydzień wyróżnia się na murawie, więc to naturalne, że cieszy się coraz większą popularnością, a kibice kolejnych klubów, na czele z Liverpoolem, przyznają, że chcieliby mieć go u siebie. Prawdę mówiąc, trudno znaleźć zespół, w którym nie stanowiłby poważnego kandydata do podstawowej jedenastki. W końcu byłby w stanie wnieść jakość praktycznie wszędzie.
Nie dziwi więc, że są nim ponoć zainteresowane największe europejskie marki, także spoza Anglii. Wymienia się Real Madryt czy Chelsea, a ostatnio w mediach pojawił się temat Barcelony. Bacznie obserwuje go również selekcjoner reprezentacji Brazylii, Tite. W tym roku pomocnik zaczął u niego regularnie występować (choć raczej w roli zmiennika). Jest jednak pewniakiem do wyjazdu do Kataru.
W obecnej sytuacji naturalną sprawę stanowi fakt, że w Newcastle zdają sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie ze sobą ostatni wzrost zainteresowania Guimaraesem. Przełożeni zamierzają zaoferować mu nowy, rekordowy kontrakt. Tygodniówka ma wynosić 200 tysięcy funtów.
Zatrzymanie go to jeden z priorytetów NUFC na najbliższe miesiące. Jeśli uda się podpisać z Bruno nowy, kilkuletni kontrakt, będzie to manifest tego, że ten projekt zmierza w odpowiednim kierunku. Po 24-latku widać gotowość do gry na wielkiej scenie. Takie ma też ambicje. Newcastle z kolei musi zapewnić mu ich realizację. Na razie znajduje się na dobrej drodze, by tego dokonać.
Przed “Sroki”, również dzięki wkładowi swego lidera, plasują się w czołowej czwórce Premier League. I wydaje się, że mamy wreszcie pierwszą od mistrzostwa Leicester City szansę na rozbicie monopolu “Big Six” na grę w Lidze Mistrzów. Awans do niej to będzie pierwszy krok pokazujący rozwój w odpowiednią stronę. Nie dziwi, że kibice Newcastle mają nadzieję, że to właśnie Bruno Guimaraes poprowadzi ich drużynę do upragnionego celu. Na takiego gracza czekali bowiem długie lata.

Przeczytaj również