Coraz lepszy w mocnej Jagielonii, a Wisła Kraków go nie chciała. "Mogą żałować"

Odrzucony przez Wisłę, chwalony w ekipie mistrza kraju. "Mogą żałować"
Krzysztof Porebski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 12:36
Latem odszedł z Wisły Kraków, co - jak sam przyznaje - było w głównej mierze decyzją klubu. Dziś przy Reymonta mogą żałować, że lekką ręką pozbyli się Mikiego Villara. Hiszpański skrzydłowy solidnie radzi sobie bowiem w grającej o dużo większe cele Jagiellonii Białystok.
Miki Villar zameldował się w Polsce na początku 2023 roku. Ruszył wówczas śladem wielu swoich rodaków, którzy po latach gry w niższych ligach hiszpańskich postanowili spróbować sił w nowym otoczeniu. Urodzony w Nigran skrzydłowy był częścią kolejnego już iberyjskiego zaciągu w Wiśle Kraków. Tamtej zimy ówczesny dyrektor sportowy “Białej Gwiazdy”, Kiko Ramirez, zaprosił na pokład nie tylko Villara, ale też Davida Juncę, Alexa Mulę, Tachiego czy Sergio Benito.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wiele dobrych momentów

Wzmocniona Wisła zaliczyła wtedy kapitalny początek rundy wiosennej, wygrywając aż siedem spotkań z rzędu, a Villar był jednym z motorów napędowych drużyny. W debiucie zaliczył asystę, potem do końca sezonu dorzucił jeszcze trzy kolejne. Ponadto sam wpisywał się na listę strzelców czterokrotnie.
W dłuższej perspektywie przebojowy skrzydłowy okazał się dla “Białej Gwiazdy” największym wzmocnieniem z tamtego rozdania. Junca i Mula, którzy notowali świetny start, równie szybko - także przez urazy - wypadli z rytmu i formy. Villar był najbardziej regularny. Może nie błyszczał zawsze i wszędzie, ale stosunkowo często dawał drużynie konkrety.
Miki Villar
Transfermarkt
Robił to też w drugim, i ostatnim jak się potem okazało sezonie przy Reymonta. Znów na pierwszoligowych boiskach. Owszem, spuścił już nieco z tonu, bywał jakby przygaszony, coraz częściej zaczynał też mecze na ławce, przegrywając rywalizację z Angelem Baeną, ale czy jako starter, czy zmiennik, wciąż potrafił pokazać klasę.
Kampanię 2023/24 kończył z bilansem pięciu goli i pięciu asyst. Był pod tym względem lepszy niż wspomniany już Baena, jego główny rywal do miejsca w składzie, choć obaj rozegrali dość podobną liczbę minut. Po sezonie, zakończonym kolejnym już fiaskiem Wisły w walce o awans, trzeba było natomiast postanowić co dalej. Umowa Villara wygasała bowiem 30 czerwca 2025 roku.

Decyzja Królewskiego

Niemal dokładnie miesiąc wcześniej wszystko było już jasne. No prawie wszystko. Klub z Reymonta poinformował bowiem w oficjalnym komunikacie, że “umowa z zawodnikiem nie zostanie przedłużona”, ale w kuluarach krążyły też informacje, jakoby to sam Villar nie był chętny na kontynuowanie współpracy. Do tego tematu Hiszpan odniósł się kilka tygodni temu w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
- To, że nie zostałem w Wiśle było bardziej decyzją prezesa Jarosława Królewskiego, niż moją. Choć prawdą jest, że chyba mój moment w Wiśle już minął. Ja też potrzebowałem już zmiany. W tym przypadku on mi powiedział, że nie ma możliwości kontynuacji mojego pobytu w krakowskim klubie. Rozumiem, że potrzebował chyba też funduszy na inne wzmocnienia czy na cokolwiek innego. Dla mnie to jednak w jakimś sensie była ulga o tyle, że to nie ja musiałem podejmować decyzję, co dalej - przyznał.
O losie Villara zadecydowała zatem sama Wisła, która najwidoczniej stwierdziła, że nie warto proponować Hiszpanowi nowego kontraktu. Czas natomiast pokazał potem, kto wyszedł na tej decyzji zdecydowanie lepiej.
28-letni dziś skrzydłowy, choć odtrącony przez Wisłę, wyrobił sobie w Polsce na tyle solidną markę, że parol zagiął na niego mistrz kraju. Jagiellonia, która kilka tygodni wcześniej świętowała tytuł, a na horyzoncie miała już nie tylko grę w PKO BP Ekstraklasie, ale też w europejskich pucharach, szukała wzmocnień, a może bardziej w tym przypadku uzupełnień kadry. Zaprosiła więc Villara na pokład.

Dobry ruch mistrza Polski

Hiszpan zamienił tym samym 10. zespół poprzedniego sezonu pierwszej ligi na świeżo upieczonego mistrza Polski. Sportowy awans? Ogromny. Trudno było natomiast jeszcze wtedy prognozować, czy skrzydłowy z Półwyspu Iberyjskiego po przeskoku o szczebel wyżej będzie cennym nabytkiem.
Dziś, mniej więcej pół roku później, wiemy już, że owszem, jest. Lawiruje co prawda między pierwszym składem i ławką rezerwowych, ale przy tak intensywnym terminarzu “Dumy Podlasia” to jak najbardziej zrozumiałe. Na początku sezonu Villar częściej, zwłaszcza w europejskich pucharach, był mimo wszystko zmiennikiem. Ostatnio jest jednak w tak dobrej formie, że Adrian Siemieniec co rusz posyła go w bój od pierwszej minuty. Wyjątek w 2025 roku to ligowy mecz z Motorem Lublin. Poza tym Hiszpan rozegrał:
  • 71 minut z Radomiakiem,
  • 84 minuty ze Stalą Mielec,
  • 78 minut z TSC na wyjeździe,
  • 71 minut z TSC u siebie,
  • 61 minut z Cracovią,
  • 89 minut z Legią.
Tylko w tym okresie strzelił gola i zaliczył trzy asysty. W środowy wieczór błysnął przytomnym podaniem do Jarosława Kubickiego przy golu na Łazienkowskiej, niedawno dogrywał Imazowi w rewanżowym starciu z TSC, a prawdziwy koncert zademonstrował na początku lutego, gdy “Duma Podlasia” rozbiła Radomiaka 5:0. Jeszcze w pierwszej połowie Villar zdążył: strzelić gola, zanotować asystę, dorzucić asystę drugiego stopnia. Pełen pakiet.
Nie jest natomiast też tak, że Hiszpan obudził się dopiero po nowym roku, bo wcześniej, choć nie był aż tak spektakularny w swoich poczynaniach, też grał dobre mecze. Łącznie w trwającym sezonie uzbierał dwa trafienia i siedem asyst. Jak tak dalej pójdzie, pod tym drugim względem spokojnie dobije pewnie do dwucyfrówki, co będzie można uznać już za wynik bardzo dobry.

Wisła przeciętna na skrzydłach

Villar daje radę nie tylko w polskiej elicie, ale też na europejskim gruncie, gdzie razem z kolegami dobrze radzi sobie w Lidze Konferencji. To pokazuje też, jak wiele może zmienić się w karierze piłkarza przez kilka miesięcy. Jeszcze w maju 2024 roku Hiszpan głównie z ławki oglądał poczynania pierwszoligowej Wisły. Dziś jest ważnym ogniwem zespołu, który nie tylko walczy o obronę tytułu mistrza Polski, ale też przedziera się przez kolejne etapy europejskiego pucharu.
A Wisła? Ma obecnie na skrzydłach spore problemy. Wspomniany już Baena, choć miewa przebłyski, częściej kibiców irytuje niż raduje. Po drugiej stronie jest jeszcze gorzej, bo ani Jesus Alfaro, ani Tamas Kiss, ani żaden inny występujący tam od czasu do czasu piłkarz, nie spełnia oczekiwań. Czy Villar byłby dziś więc przy Reymonta na wagę złota? Trudno powiedzieć. Być może w Białymstoku ma też większe pole do popisu. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że “Biała Gwiazda” trochę zbyt łatwo zrezygnowała z naprawdę jakościowego piłkarza.

Przeczytaj również