Raków Częstochowa może mieć bardzo duży problem. "To bolesna rzeczywistość"

Raków Częstochowa stoi przed jedną z największych rewolucji w polskim futbolu. Przyszłość może być dla "Medalików" pewnym odniesieniem, bo ostatnie dziesięć lat pokazuje, że wymienienie wieloletniego trenera nie jest łatwe. Tak, to truizm, ale też bolesna rzeczywistość.
Praca trenera w polskim klubie jest jednym z najbardziej niestabilnych zawodów. Oczywiście, globalny trend też jest taki, że szkoleniowcy otrzymują bardzo mało czasu na wypracowanie oczekiwanych wyników. Niemniej to właśnie w Ekstraklasie nie brakuje wzorzystych przykładów, bo pod względem długości pobytu w jednym miejscu lideruje Marek Papszun, a później długo, długo nie ma nikogo.
Żaden z nich nie przekroczył dwóch lat - najbliżej tego wyniku są Janusz Niedźwiedź z Widzewa Łódź (rok, dziewięć miesięcy), Dawid Szulczek z Warty Poznań (rok, pięć miesięcy) oraz Jacek Zieliński z Cracovii (rok, pięć miesięcy). Znamienne, że to właśnie pierwszą dwójkę wymienia się w gronie ścisłych kandydatów do zastąpienia Papszuna, nawet jeśli ich obecni pracodawcy tonują nastroje, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Na ten moment nie wiadomo, kto wygrał wyścig o posadę nowego trenera Rakowa, ale z pewnością stoi przed nim trudne zadanie. Nie tylko będzie musiał przygotować swoją drużynę do walki w europejskich pucharach, ale też wejść w buty niekwestionowanej legendy. Jako się rzekło - siedem lat w jednym klubie to wynik imponujący, nie tylko jak na polskie standardy. Przejęcie sterów po kimś takim jest zaś niezmiennie wymagające, nawet jeśli zmiana następuje nie po siedmiu, ale po trzech latach.
Jak polskie kluby wychodziły na rzeczonych rewolucjach trenerskich w ostatnich dziesięciu sezonach? Zapraszamy.
Adam Nawałka -> Ryszard Wieczorek, Górnik Zabrze, 2013
Żeby reprezentacja Polski mogła w ogóle znaleźć się na drodze do swojego największego sukcesu po 1982 roku, cenę musiał zapłacić Górnik Zabrze. Adam Nawałka, wykonujący solidną pracę, został wyciągnięty przez PZPN, a drużyna ze Śląska została... na lodzie. Chociaż trudno w to uwierzyć, w klubie nie byli przygotowani na odejście swojego wieloletniego trenera, nawet jeśli po jego usługi zgłosiła się krajowa federacja.
Negocjacje w sprawie następcy Nawałki ciągnęły się przez dwa tygodnie i ostatecznie przestrzelono w szalony wręcz sposób. Stery drużyny przejął Ryszard Wieczorek, który na stanowisku wytrzymał zaledwie dziesięć meczów. Zanim Nawałka trafił do biało-czerwonych, wygrał cztery z pięciu ostatnich meczów. Na całe szczęście dla Górnika, bo podczas krótkiej kadencji jego sukcesora zespół zanotował tylko trzy zwycięstwa, w tym jedno pucharowe z Legią.
W związku z fiaskiem przygody Wieczorka (zwolniono go po serii sześciu meczów bez ligowego triumfu) Górnik musiał szukać kolejnego szkoleniowca. Znalazł go w osobie Roberta Warzychy, który dokończył sezon, ale furory nie zrobił. W gruncie rzeczy trenera na dłużej zabrzanie podpisali dopiero w sierpniu 2015 roku. Za wyniki zaczął wówczas odpowiadać Leszek Ojrzyński.
- Punkty na mecz Nawałki: 1,58 (125 spotkań),
- Punkty na mecz Wieczorka: 1,10 (10 spotkań).
Marcin Brosz -> Angel Perez Garcia, Piast Gliwice, 2014
Zanim Marcin Brosz otrzymał spokojną posadę w PZPN-ie, budował swoją markę w polskich klubach. Budował przy tym naprawdę konkretnie, bo przecież jego pobyty w Górniku Zabrze (o czym później) i w Piaście są do tej pory dobrze oceniane. Z gliwiczanami początkujący wówczas trener przeszedł drogę z 1. ligi do Ekstraklasy i europejskich pucharów. Robiło to wrażenie choćby dlatego, że chwilę wcześniej Brosz zaliczył nieudany pobyt w Odrze Wodzisław.
"Piastunki" tymczasem stanowiły swoisty moment przełomowy w karierze. Zwycięstwo na zapleczu elity, czwarte miejsce jako beniaminek, to naprawdę bardzo dobre wyniki. W sezonie 2013/14 formuła zaczęła się powoli wyczerpywać. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek zarząd podjął decyzję o zwolnieniu Brosza. Z perspektywy czasu trudno ocenić, czy było to bezwzględnie konieczne, niemniej Angel Perez Garcia wykonał kawał roboty, przynajmniej na początku swojej kadencji.
Dziesięć punktów w pięciu spotkaniach robiło mocne wrażenie, a gliwiczanie katapultowali się ze strefy spadkowej. Późniejsze rezultaty uśmiechniętego Hiszpana nie były już tak imponujące, ale w Piaście z pewnością został zapamiętany. Tak samo jak Brosz.
- Punkty na mecz Brosza: 1,49 (138 spotkań),
- Punkty na mecz Pereza: 1,44 (32 spotkania).
Michał Probierz -> Ireneusz Mamrot, Jagiellonia, 2017
Jeden z nielicznych przypadków, gdy klub nie wyszedł źle na trenerskiej rewolucji. Ireneusz Mamrot może nie zbudował w Białymstoku swojego pomnika, może nie nawiązał do wyników z pierwszej kadencji Michała Probierza, ale też nie doprowadził do żadnej tragedii czy znacznej obniżki formy. Przejmował zespół po człowieku - jako się rzekło - ikonicznym, co samo w sobie stanowiło pewne zadanie. Mamrot wywiązał się z niego stosunkowo kompetentnie.
"Duma Podlasia" nie zawojowała Europy, ale na krajowym podwórku szło jej naprawdę nieźle. Wicemistrzostwo Polski po pamiętnym boju z Legią Warszawa, finał Pucharu Polski z Lechią Gdańsk, do tego miejsce w TOP4 na zakończenie sezonu 2018/19, a przecież warto też wspomnieć o wyrzuceniu Rio Ave z eliminacji do Ligi Europy. W kolejnych rozgrywkach przyszedł regres formy, finalnie Jagiellonii zbyt często brakowało ostatniego słowa, ale Mamrot - przynajmniej podczas swojej pierwszej przygody - nie został synonimem zaprzepaszczonego dziedzictwa.
- Punkty na mecz Probierza: 1,59 (131 spotkań),
- Punkty na mecz Mamrota: 1,63 (108 spotkań).
Marcin Kaczmarek -> Jerzy Brzęczek, Wisła Płock, 2017
Marcin Kaczmarek nie jest raczej urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Po niewyraźnej przygodzie w Olimpii Grudziądz niespodziewanie otrzymał szansę w Wiśle Płock i ją... wykorzystał. Pod jego wodzą "Nafciarze" przeszli długą drogę z 2. ligi do Ekstraklasy, a na najwyższym poziomie rozgrywkowym udało im się utrzymać mimo kilku gorszych wyników. Wydawało się, że wszystko układa się dobrze, ale wtedy - zaraz po zakończeniu sezonu 2016/17 - kontrakt Kaczmarka został rozwiązany za porozumieniem stron.
To sprawa do dziś owiana pewną tajemnicą. "WP Sportowe Fakty" ustaliły, że zrezygnował trener, TVP Sport podawało, że decyzję podjął zarząd. Wspólna narracja dotyczyła niezgody na linii włodarze - trener, do czego doszły jeszcze niesnaski z częścią zawodników. Od tamtego momentu kariera Kaczmarka trafiła na równię pochyłą, a na zawirowaniach dookoła jego osoby wybił się Jerzy Brzęczek.
Pracował on w Płocku nieporównywalnie krócej, ale udało mu się zająć osławione miejsce w TOP5 Ekstraklasy, co doprowadziło do nominacji na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Jeśli jednak spojrzymy na bilans punktowy "Nafciarzy", to na taką nominację bardziej zasługiwałby Kaczmarek.
- Punty na mecz Kaczmarka: 1,70 (179 meczów),
- Punkty na mecz Brzęczka: 1,50 (38 spotkań).
Piotr Stokowiec -> Mariusz Lewandowski, Zagłębie Lubin, 2017
Piotr Stokowiec miał w Zagłębiu różne przeboje, ale jednak zdołał wypracować sobie pewną markę. Jego odejście było koniec końców zrozumiałe, lecz próżno doszukiwać się logiki w powierzeniu "Miedziowych" w ręce Mariusza Lewandowskiego, który nie miał wówczas żadnego doświadczenia trenerskiego, był po prostu byłym piłkarzem, dawnym reprezentantem Polski.
Za linią boczną 43-latek nie zdołał nawiązać do swoich występów w barwach Szachtara, bo wypadł wprost fatalnie. Zwolniono go po niespełna roku pracy i 14 porażkach w 35 meczach. Czarę goryczy przelało otwarcie sezonu 2018/19, gdy Zagłębie wpadło w ciąg sześciu meczów bez zwycięstwa, a żeby było ciekawiej, to odpadło z Pucharu Polski po spotkaniu z Huraganem Morąg.
- Punkty na mecz Stokowca: 1,64 (146 spotkań),
- Punkty na mecz Lewandowskiego: 1,29 (35 spotkań).
Marcin Brosz -> Jan Urban, Górnik Zabrze, 2021
Górnik może być jednym z najgorzej zarządzanych polskich klubów, bo władza w nim nie należy do osób, które formalnie sprawują właściwe stanowiska. Marionetkowy sposób działania przekłada się na wiele czynników - brak wykorzystanego potencjału płynącego z Podolskiego, słabość kadry, a także zawirowania na ławce trenerskiej. W 2021 roku pożegnano Brosza, którego zastąpił Urban. Następnie zwolniono Urbana, ściągnięto Gaula i znowu powierzono drużynę Urbanowi.
Nie wprowadziło to żadnej stabilności, a Górnik od kilku lat tkwi w miejscu. Być może gdyby 60-latkowi nie przerwano jego pierwszej kadencji to sprawy miałyby się nieco inaczej. Ale to przecież zabrzański gigant, któremu gliniane nogi już dawno rozmiękły.
- Punkty na mecz Brosza: 1,50 (197 spotkań),
- Punkty na mecz Urbana I: 1,47 (38 meczów).
Piotr Stokowiec -> Tomasz Kaczmarek, Lechia Gdańsk, 2021
Chociaż Stokowiec dostawał dużo czasu i w Gdańsku, i w Lubinie, to finalnie nie był żegnany jako bohater. W Zagłębiu skala rozgoryczenia była stosunkowo niewielka, natomiast w wypadku Lechii szkoleniowiec zupełnie stracił szatnie. Niektórzy piłkarze do dzisiaj wspominają, że był to najgorszy trener w ich karierze, a ich podejście do zawodu zostało niemal zupełnie zrujnowane.
Wobec tego trudno Stokowcowi zrobić oszałamiającą karierę, nawet jeśli warsztat ma całkiem konkretny. W ekipie z Pomorza powtórzył się bowiem schemat znany z przygody w "Miedziowych" - jego następca punktował znacznie słabiej. Można wobec tego żałować, że 50-latek nie sprawdza się lepiej pod względem interpersonalnym, bo mógłby potencjalnie sporo zdziałać na rynku.
- Punkty na mecz Stokowca: 1,66 (139 spotkań),
- Punkty na mecz Kaczmarka: 1,53 (40 spotkań).
Michał Probierz -> Jacek Zieliński, Cracovia, 2021
Michał Probierz ma jedno z najdłuższych CV wśród polskich trenerów, ale w Jagiellonii oraz Cracovii potrafił zagrzać miejsce na dłużej. W Krakowie miał być nawet kimś w rodzaju menedżera absolutnego, bo w jego kompetencjach leżały nie tylko wyniki zespołu, lecz też sprawowanie pieczy nad całym projektem jako wiceprezes. Pomysł był zaskakujący, rewolucyjny, przynajmniej jak na polskie standardy, ale też finalnie nietrafiony.
"Pasy" za kadencji Probierza nie zbudowały niczego, co wykiełkowałoby w bliższej przyszłości. Pożegnano go więc bez żalu - mimo epizodów w Europie - a postawienie na Zielińskiego przyjęto jako dobry ruch. Były szkoleniowiec Lecha w pierwszym sezonie poprawił pozycję Cracovii z 13. na 9. miejsce, ale, co ciekawe, pod względem punktowym wcale nie wypada lepiej - przegrywa 1,40 do 1,46, chociaż Probierz poprowadził zespół w ponad trzy razy większej liczbie meczów.
- Punkty na mecz Probierza: 1,46 (175 spotkań),
- Punkty na mecz Zielińskiego: 1,40 (50 meczów).
Kosta Runjaić -> Jens Gustafsson, Pogoń Szczecin, 2022
Kibice Pogoni nieco kręcili nosem na pracę Runjaicia, ale szybko okazało się, że niemiecki trener wykonywał kawał dobrej roboty. Swoją klasę udowodnił w Legii, ale przecież też w szeregach "Portowców" punktował naprawdę dobrze. Owszem, nigdy na poważnie nie włączył się do walki o mistrzostwo Polski, ale przypadek jego następcy pokazał, że to szalenie trudne zadanie.
Poprzedni sezon szczecinianie zakończyli na trzecim miejscu. W bieżących rozgrywkach mają nadzieję na poprzedni finał, lecz będzie to zadanie znacznie trudniejsze. Gustafsson jest przy tym obiektem krytyki, kibice głośno domagali się zwolnienia trenera, a on sam nie pomagał kuriozalnymi wypowiedziami na konferencjach prasowych. Na ten moment trudno uznać tę wymianę za udaną, chociaż Szwed - mimo wszystko - pewnie dostanie jeszcze trochę czasu.
- Punkty na mecz Runjaicia: 1,59 (169 meczów),
- Punkty na mecz Gustafssona: 1,59 (34 spotkania).
Dariusz Banasik -> Mariusz Lewandowski, Radomiak, 2022
Jedna z tych zmian, które były kwestionowane już w dniu podjęcia decyzji. Radomiak grał powyżej oczekiwań, miał za sobą świetną połowę sezonu. Na wiosnę przyszedł oczywisty spadek formy, ale zarząd uznał, że drużynę stać na zachowanie wcześniejszej ciągłości wyników, więc ze stanowiskiem pożegnał się Dariusz Banasik. Już samo to było problematyczne, a przecież zastąpiono go Mariuszem Lewandowskim, czyli - umówmy się - żadnym wirtuozem w swoim fachu.
Wyszło tak, że radomianie nie ruszyli się z miejsca. Gdy Banasik kończył swoją kadencję, jego drużyna zajmowała siódme miejsce w Ekstraklasie, czyli takie samo, jak po zamknięciu sezonu i finiszu w wykonaniu Lewandowskiego. Co więcej, były reprezentant Polski nie zdołał zbyt długo utrzymać posady, bo w trakcie kolejnych rozgrywek stracił pracę na rzecz Constantina Galcy.
- Punkty na mecz Banasika: 1,70 (141 spotkań),
- Punkty na mecz Lewandowskiego: 1,29 (35 spotkań).
Waldemar Fornalik -> Aleksandar Vuković, Piast Gliwice, 2023
"Waldek King", rzecz wiadoma, ale końcówka jego przygody w Piaście była więcej niż alarmująca. Doświadczony szkoleniowiec nie potrafił znaleźć żadnego sposobu na swoich zawodników, co w sposób drastyczny przekładało się na miejsce w ligowej tabeli. Gdy w końcu podjęto trudną decyzję, gliwiczanie zajmowali lokatę w strefie spadkowej, byli tuż nad czerwoną latarnią uosabianą przez Miedź. Aleksandar Vuković problem posprzątał niemal z marszu
"Piastunki" zaczęły punktować seryjnie, poprawiając przede wszystkim swoją defensywę. W bardzo szybkim tempie wydostały się z zagrożonej strefy, a następnie zaczęły marsz w górę tabeli. Teraz zajmują szóste miejsce, przeskoczyły nawet rewelacyjnie oceniany Widzew. Ta zmiana wyszła drużynie ze Śląska na dobre - tyczy się to zarówno "Vuko", jak i Fornalika, który podźwignął cieniujące Zagłębie Lubin.
- Punkty na mecz Fornalika: 1,53 (205 spotkań),
- Punkty na mecz Vukovicia: 1,80 (15 spotkań).
Być może tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak trudne jest zastąpienie trenera, który w klubie spędził kilka lat. W ostatnich 10 latach dobrze na takiej zamianie - wymuszonej lub nie - wyszły tylko Piast Gliwice oraz Jagiellonia Białystok, przy czym (na ten moment) tylko Ireneusz Mamrot poprowadził zespół w więcej niż 100 spotkaniach, a i tak prowadził "Dumę Podlasia" krócej niż Michał Probierz.
Raków, z którego niebawem odejdzie Marek Papszun, stoi przed wyzwaniem jeszcze większym, bo przecież to 48-latek miał olbrzymią rolę w budowaniu tego zespołu w taki sposób, jaki jest nam znany teraz. 48-latek poprowadził "Medaliki" w 281 meczach. To ponad siedem lat spędzonych na ławce i marsz przez kilka szczebli rozgrywkowych, to dziedzictwo częstochowian. Michał Świerczewski przyznał ostatnio, że obawia się nadchodzącej przyszłości. Ciężko mu się dziwić - na jego miejscu każdy miałby niemały ból głowy.