Od piątej ligi po szaleństwo w Premier League i zainteresowanie Liverpoolu. Chłopak spoza systemu robi furorę
Już drugi sezon z rzędu do wyróżniających się postaci rewelacyjnie spisującego się w Premier League West Hamu należy lewonożny Jarrod Bowen. Poznajcie chłopaka z odległej prowincji, który debiutował w zawodowym futbolu na poziomie piątej klasy rozgrywkowej.
- Zawsze miał w sobie pasję do piłki nożnej - wspominał kilka lat temu ojciec Anglika. - Kopał ją już w wieku trzech lat. Zwykle najpierw oglądał mecz w telewizji, a potem godzinami wykonywał w ogrodzie sztuczki z piłką.
Spoza systemu
Minęło 10 lat od wprowadzenia przez Premier League systemu szkolenia młodzieży pod nazwą “Elite Player Performance Plan” (EPPP). To ten system przyczynił się do niesamowitego w ostatnich latach wysypu piłkarskich talentów, wywodzących się z dysponujących coraz bardziej kosmicznie wyglądającą infrastrukturą treningową akademii angielskich klubów. EPPP pomogło stworzyć tak znakomite, przynajmniej na pierwszy rzut oka, warunki do rozwoju młodych zawodników, że od tamtej pory na Wyspach w zasadzie niemożliwe stało się, by na najwyższy poziom przebił się jakikolwiek gracz spoza stworzonego systemu.
Nawet przy konstrukcji tak imponująco działającej maszyny przydarzyły się jednak niedociągnięcia. Z korzyścią dla świetnie radzącego sobie od kilkunastu miesięcy skrzydłowego West Hamu Jarroda Bowena.
Pochodzący z małego miasteczka Leominster w zachodniej części Anglii 25-latek nigdy nie dostał się do akademii któregoś z dużych klubów. Mimo niejednego podejścia.
- Gdybyśmy mogli wybrać ścieżkę kariery, nie byłaby to ta, na której się znalazł - przyznał w 2017 roku ojciec utalentowanego piłkarza w wywiadzie dla lokalnego wydania dziennika “Daily Mail”. - Aston Villa przyjrzała mu się, kiedy miał 10 lat. To w zasadzie “zniszczyło” go na sześć miesięcy. Pojechał tam jako chłopak z głuchej prowincji i nie pokazał się z najlepszej strony. To był wielki świat, a on się w nim nie odnalazł.
- Odrzucenie przez Villę, a następnie przez Cardiff stanowiło cios, ale ja niczego bym nie zmienił - zapewnił Bowen senior. - Występy w Conference w wieku 17 lat bardzo mu się przydały.
Łut szczęścia
Jarrod Bowen był już 16-latkiem, kiedy co do jego potencjału nie wyrażono przekonania w kroczącym wtedy do awansu do Premier League Cardiff City. Anglik musiał zadowolić się szansą otrzymaną w lokalnym Hereford United, które w 2012 roku spadło aż do piątej klasy rozgrywkowej. Położenie tego klubu wkrótce stało się jednak tak dramatyczne, że podjęto w nim decyzję o rozwiązaniu akademii. Wśród powodów stojących za tak druzgocącą koniecznością wymieniono dopiero co wówczas wprowadzone i uznane za zbyt wygórowane na tak niskim poziomie rozgrywkowym wymagania systemu EPPP.
- To coś takiego, co może złamać cię jako zawodnika - zauważył ostatnio na łamach “iNews” ówczesny menedżer pierwszego zespołu Hereford, Martin Foyle. - Kiedy powiedzieliśmy graczom akademii, że likwidujemy system, ponieważ klub nie jest w stanie go utrzymać, niektóre dzieciaki zalały się łzami. Oni wierzyli, że był to system, który doprowadzi ich do zawodowego futbolu. Klub ich zawiódł. To było przygnębiające.
Co stało się wtedy ze znajdującym się w wieku juniora Bowenem?
- Początkowo musiał trenować z pierwszym zespołem, ponieważ nie było dla niego żadnej innej drużyny! - przywoływał Foyle. - Czy powiedziałbym wtedy, że Jarrod dojdzie na tak wysoki poziom? Nie jestem pewien, w tym wieku bardzo trudno to stwierdzić, choć na pewno posiadał wszystkie piłkarskie atrybuty. Do tego zawsze słuchał i ciężko pracował.
Pod koniec sezonu 2013/14 do zdolnego nastolatka w końcu, chociaż trochę, uśmiechnęło się szczęście. Na osiem kolejek przed końcem rozgrywek upadające Hereford opuścił Foyle. Rolę tymczasowego menedżera przejął zaś Peter Beadle. To właśnie ten człowiek zaproponował wcześniej Bowenowi juniorski kontrakt po tym, jak odrzuciło go Cardiff.
- Już po dwóch tygodniach widać było, że ma coś w sobie - wspominał szkoleniowiec. - W jego pierwszym sezonie, kiedy występował w zespole juniorów, doszliśmy do czwartej rundy młodzieżowego Pucharu Anglii, gdzie przegraliśmy z Manchesterem City dopiero po rzutach karnych. Jarrod odegrał w tym dużą rolę. Już wcześniej naciskaliśmy, by częściej trenował z pierwszą drużyną. U nas przestał robić postępy, ponieważ miał za łatwo. Potrzebował większego wyzwania.
Podczas gdy Foyle wydawał się dołączyć do grona osób nie do końca przekonanych co do możliwości młodziutkiego wtedy skrzydłowego, pracujący z nim na co dzień Beadle nie tylko doskonale wiedział, czego ten potrzebuje. Był też gotowy podjąć ryzyko.
- Kiedy menedżer odszedł na osiem kolejek przed końcem sezonu, pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy, było wprowadzenie Jadona od razu do podstawowego składu - wspominał tymczasowy trener zespołu seniorów. - To był dla Hereford burzliwy czas, ale on wniósł do gry drużyny powiew świeżego powietrza w ostatnich tygodniach rozgrywek. Odegrał dużą rolę w naszym utrzymaniu się w lidze.
Bowen zdążył rozegrać w Conference osiem meczów i zdobyć jedną bramkę, zanim stało się jasne, że jego umiejętności zdecydowanie przewyższają ten szczebel rozgrywkowy.
Nowy kierunek
Latem 2014 roku Bowen znowu nie miał innego wyjścia. Po tym, jak jego macierzysty klub ogłosił upadłość (od tamtej pory odrodził się jako Hereford FC), nastolatek z prowincji znowu był zmuszony poszukać sobie nowego miejsca. Na szczęście, tym razem, ofert nie brakowało. Ostatecznie Anglik przeszedł do grającego wtedy w Premier League Hull City.
Przepaść dzieląca cztery poziomy rozgrywkowe okazała się oczywiście ogromna. Przez pierwsze dwa sezony Bowen nie powąchał murawy dorosłego zespołu. Premierowe występy zanotował dopiero w rozgrywkach 2016/17. A na dobre “odpalił” po spadku Hull do Championship. Jego bilans na zapleczu ekstraklasy przedstawiał się następująco:
- sezon 2017/18 - 14 bramek i jedna asysta w 42 występach
- sezon 2018/19 - 22 bramki i cztery asysty w 46 występach
- pierwsza połowa sezonu 2019/20 - 16 bramek i siedem asyst w 29 występach
Na przestrzeni pięciu i pół roku spędzonych w Hull wartość dynamicznego skrzydłowego wzrosła, bagatela, kilkaset razy. Z Hereford odszedł za 50 tysięcy funtów. Tymczasem niespełna dwa lata temu West Ham zapłacił za niego 18 milionów z zastrzeżeniem, że kwota transakcji może wzrosnąć nawet do 25 mln. Na London Stadium, po raz pierwszy w karierze, Bowen nie potrzebował już czasu na aklimatyzację. Od kiedy dołączył do ekipy Davida Moyesa, nie dość, że nie opuścił ani jednego ligowego meczu, to jeszcze sukcesywnie “wykręca” coraz lepsze liczby. A konkretnie:
- druga połowa sezonu 2019/20 - bramka i cztery asysty w 13 występach
- sezon 2020/21 - osiem bramek i pięć asyst w 38 występach
- pierwsza połowa sezonu 2021/22 - trzy bramki i osiem asyst w 19 występach
Anglik uzbierał także jednego gola i jedno decydujące podanie w fazie grupowej trwającej edycji rozgrywek Ligi Europy. Ponad wszystko pod koniec tego roku robił zaś różnicę w decydujących momentach meczów przeciwko najlepszym zespołom ligi. W wygranym przez “Młoty” spotkaniu z Liverpoolem (3:2) zaliczył dwie asysty. W zwycięskich w takim samym stosunku bramkowym derbach przeciwko Chelsea doprowadził do wyrównania precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego. Ostatnie trzy spotkania w 2021 to gol i dwie asysty.
- Jedną z mocnych stron Jarroda jest to, jak szybko potrafi się zaadoptować - zwrócił uwagę Beadle, który nadał karierze obecnego zawodnika West Hamu nowy kierunek. - Kiedy zaczął trenować z pierwszym zespołem Hereford, początkowo nie było mu łatwo, ale nie potrzebował dużo czasu, by skorzystać z okazji. Posiada fantastyczny, piłkarski umysł i nie jestem zaskoczony tym, jak dobrze radzi sobie na najwyższym poziomie. Z im lepszymi zawodnikami trenuje, tym lepszy się staje.
Refleksja
Niespełna dekadę po tym, jak na utalentowanego skrzydłowego z odległej prowincji nie zdecydowano się postawić w akademii bądź co bądź nie najsilniejszego przecież Cardiff, jego nazwisko wymienia się w gronie zawodników bacznie obserwowanych przez Liverpool. Przykład Jarroda Bowena stanowi dziś nie tylko inspirację dla wszystkich aspirujących piłkarzy grających w klubach niższych klas rozgrywkowych. W 10. rocznicę wprowadzenia przełomowego systemu Elite Player Performance Plan każe również poważnie zastanowić się nad odpowiedzią na pojawiające się ostatnio w Anglii pytanie:
czy gruntowne oddzielenie systemu profesjonalnych akademii od piłki amatorskiej nie skutkuje przypadkiem tym, że na odległych krańcach kraju przepadają kolejne wielkie talenty?
W końcu nie każdy może liczyć w życiu na łut szczęścia, który w pewnym momencie - w końcu! - spotkał nastolatka z małego Leominster.