Zachwyty nad kadrowiczem. "To wylewało się z jego każdego ruchu. Człowiek od zadań specjalnych"

Zachwyty nad kadrowiczem. "To wylewało się z jego każdego ruchu.  Człowiek od zadań specjalnych"
Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Chociaż Karol Świderski nie ma techniki Piotra Zielińskiego, ani przebojowości Roberta Lewandowskiego, to dla reprezentacji Polski jest postacią absolutnie kluczową. Zrozumiał to Paulo Sousa, zaczyna rozumieć to Fernando Santos. Nie ma żadnego przypadku w tym, że z wychowankiem SMS-u Łódź "Biało-czerwoni" grają lepiej. Nie ma przypadku w tym, że to znowu on zagwarantował nam zwycięstwo.
Spotkanie z Albanią było ciężkostrawne. Nasza gra długimi momentami faktycznie bolała, a kulminacja przyszła w minutach, w których rywale zepchnęli nas do defensywy i raz po raz oddawali strzał na bramkę Wojciecha Szczęsnego. W gruncie rzeczy zrobiliśmy stosunkowo niewiele, aby wygrać to spotkanie. W gruncie rzeczy trudno uwierzyć w to, że wygralibyśmy, gdyby nie Karol Świderski. Człowiek od zadań specjalnych w drużynie "Biało-czerwonych".
Dalsza część tekstu pod wideo
Sytuacja z 41. minuty wcale nie była prosta. Wymowna w tym aspekcie jest reakcja Kuby Kamińskiego, który w pierwszym momencie złapał się za głowę, gdyż myślał, że jego strzał odbity przez słupek jest równoznaczny z końcem nadziei na zdobycie bramki. Wówczas jednak do akcji wkroczył wychowanek SMS-u Łódź i trafił do siatki w swoim stylu. Niewiele było w tym gracji, ale bezwzględna pewność napastnika wręcz wylewała się z każdego ruchu 26-latka.
Niby nieskładne przyjęcie piłki, niby zbyt lekki strzał, oddany nieco od niechcenia. Efektem było jednak pokonanie albańskiego bramkarza i uratowanie przeciętnie grającej Polski. Ze wszech miar piękne w swojej brzydocie. Trafienie, jakiego nie powstydziliby się Gerd Mueller, Pippo Inzaghi lub Thomas Mueller. Trafienie dobrze oddające stan naszej reprezentacji - nie mamy zbyt wielu wirtuozów, nie zostaliśmy tak piłkarsko wychowani. Ale gdyby każdy dawał tyle, ile Świderski, odsunęlibyśmy na bok rozważania o jakiejkolwiek estetyce.
Na część zawodników gra z orzełkiem na piersi działa demotywująco. Nogi stają się zbyt cięższe, serce kołacze się w klatce, a strach zagląda głęboko w oczy. Na szczęście mamy też takich piłkarzy, jak ten, który rozstrzygnął wynik poniedziałkowego starcia. W wypadku napastnika Charlotte FC trudno mówić o jakimkolwiek przytłoczeniu. To jest po prostu gość, który w kadrze nie zawiódł właściwie ani razu.
Nie licząc felernych mistrzostw świata, trafiał na każdym zgrupowaniu, na jakim się pojawił. Żeby jednak oddać wagę tej sytuacji, należy podkreślić, że w Katarze spędził na boisku zaledwie 45 minut. Czesław Michniewicz miał zresztą dość niewielkie przekonanie do byłego gracza Jagiellonii Białystok, bo chociaż ten dawał mu szalenie cenne punkty w starciu z Walią, to przeciwko Meksykowi, Arabii Saudyjskiej, Francji, Belgii oraz dwukrotnie Holandii, piłkarz nawet nie powąchał murawy. Zupełnie inaczej wyglądało to za kadencji Paulo Sousy.
Portugalczyk uczynił ze Świderskiego jednego z najważniejszych zawodników w swojej układance. Gdy Karol wchodził na plac, niemal zawsze dawał jakościową zmianę. Szalał przede wszystkim w eliminacjach do turnieju na Bliskim Wschodzie, gdy na jego liście znalazły się San Marino, Albania i Węgry. Niby nic wielkiego, ale od 5.09.2021 roku rawiczanin zdobył w kadrze siedem bramek. Dla porównania Robert Lewandowski w analogicznym okresie ma ich na koncie osiem, przy czym dwa z rzutów karnych.
Wreszcie wypada docenić to, że 26-latek haruje na całym boisku. To nie tylko wielka efektywność w polu karnym rywala, ale też praca w pozostałych sektorach. Jeszcze w pierwszej połowie nie brakowało sytuacji, w których zawodnik z MLS schodził do środka boiska, aby wspomagać Karola Linettego i Piotra Zielińskiego. Zanotował dwa przechwyty i dwa odbiory, ponadto wygrał pięć z dziesięciu pojedynków. Te dziewięć akcji w defensywie, to dorobek większy niż w wypadku Jakuba Kiwiora, Jana Bednarka lub Bartosza Salamona.
Tym samym Świderski znowu stał się wzorem osoby naprawdę walczącej o wyniki reprezentacji Polski. Nie brakowało go pod bramką przeciwnika, nie brakowało go w defensywie. W rozegraniu również pełnił istotną rolę - miał w końcu 22 podania (81%). Wyłączając linię obrony, lepszym wynikiem mogli pochwalić się jedynie Linetty (35, 92%) oraz Zieliński (50, 83%).
Być może piłkarz Charlotte FC nie sprawi, że "Biało-czerwoni" przejdą oczekiwaną rewolucję. To jednak nic złego, bo takich graczy po prostu potrzebujemy. Gracz, którzy w najtrudniejszych momentach potrafią pociągnąć tę drużynę do przodu. Świderski nie jest bohaterem tylko na czas pięknych momentów, bo tych jest przecież niewiele. Świderski to bohater na czas kryzysu, zmaganiach w błocie, deszczu i walki o każdy centymetr boiska. Być może to jeden z tych reprezentantów, z którymi najłatwiej jest się teraz identyfikować.

Przeczytaj również