Oceny po meczu Legia Warszawa - Aston Villa. Główny bohater. "Europejskie wieczory są dla niego stworzone"

Oceny po meczu Legia Warszawa - Aston Villa. Główny bohater. "Europejskie wieczory są dla niego stworzone"
Marcin Bulanda/Pressfocus
Legia Warszawa wygrała 3:2 z Aston Villą w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Oto, jak oceniliśmy podopiecznych Kosty Runjaicia po tym spotkaniu.
Noty wystawiliśmy w skali 1-10. Ocena wyjściowa to 5.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kacper Tobiasz - 6

Wbrew wielu opiniom pojawiającym się w mediach społecznościowych, to nie był zły mecz w wykonaniu golkipera Legii. Przy utracie pierwszej bramki teoretycznie mógł zrobić więcej, chociaż trzeba tutaj przede wszystkim zwrócić uwagę na jakość uderzenia Nicolo Zaniolo. Gdyby Tobiasz wpuścił ten strzał, prawdopodobnie pojawiłoby się mniej krytycznych głosów niż po sparowaniu piłki na poprzeczkę i bramce Jhona Durana.
Trzeba pochwalić Tobiasza za to, że uratował drużynie remis do przerwy. W 42. minucie wykazał się fantastycznym instynktem, wygrywając pojedynek z napastnikiem Aston Villi. Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby "The Villans" schodzili do szatni z korzystnym wynikiem. Dodatkowo w 88. minucie wygrał jeszcze pojedynek z Moussą Diabym.

Radovan Pankov - 5

Nerwowy i momentami zbyt elektryczny. To jego trzeba nazwać głównym winowajcą utraty pierwszej bramki. Półprawy stoper wyszedł ze strefy, po czym dał się minąć Zaniolo, co doprowadziło do kolejnych problemów. Później zdarzały się pojedyncze sytuacje, w których uwidoczniły się drobne braki Serba w kwestii zwrotności i dynamiki. Na szczęście nie były one na tyle poważne, aby “The Villans” zdołali wywieźć z Łazienkowskiej choćby jeden punkt. Na plus podanie z pierwszej piłki, od którego zaczęła się akcja bramkowa na 3:2.

Steve Kapuadi - 6

Nie miał dziś łatwego zadania, rywalizując z Jhonem Duranem. Kolumbijczyk był bardzo aktywny, ciągle grał w kontakcie i szukał bezpośrednich starć. Kapuadi jednak nie pękł, potrafił wytrzymać napór rywala i zabezpieczyć dostęp do swojej bramki. Trzymał poziom nawet po wejściu Olliego Watkinsa, czyli na papierze tej lepszej “dziewiątki” w talii Unaia Emery’ego.

Yuri Ribeiro - 6

Spośród trójki środkowych obrońców miał najmniej do pracy w tyłach, ponieważ Duran i Zaniolo najczęściej operowali w strefach Kapuadiego i Pankova. Portugalczyk imponował za to w aspekcie wyprowadzania piłki. Dodatkowo zasługuje na słowa pochwały za zachowanie pod koniec pierwszej połowy, kiedy ubezpieczył Francuza i oddalił zagrożenie po groźnej centrze z lewego skrzydła.

Paweł Wszołek - 8

Pokazał poziom godny gry w Premier League. Najpierw wykazał się instynktem strzeleckim, pokonując argentyńskiego mistrza świata. Później nadal szalał na prawej stronie, stwarzając gigantyczne problemy Lucasowi Digne’owi. Francuz nie pozostał dłużny, strzelając gola z przypadkową pomocą Wszołka. Mimo wszystko 31-latek był dziś jednym z filarów, na których opierała się Legia. Po asyście przy bramce Muciego realizator nie przez przypadek pokazał Michała Probierza. W takiej formie Wszołek może spodziewać się powołania.

Bartosz Slisz - 7

Definicja solidności. Często wystarczyło, aby nawet nie notował odbioru, ale przesunął się, zamknął strefę, zrobił krok w jedną stronę i uniemożliwił rywalom przyspieszenie akcji. Wielka szkoda, że nie przypieczętował dobrego występu trafieniem z dystansu w 65. minucie.

Juergen Elitim - 6

Niczego nie zepsuł, ale też raczej nie dał niczego ekstra. Na pewno jednak nie odstawał od zawodników pokroju Johna McGinna czy Youriego Tielemansa, a to już trzeba uznać za pewnego rodzaju nobilitację.

Patryk Kun - 8

Prawdopodobnie jego najlepszy mecz w barwach Legii. Już na starcie pokazał swój ofensywny potencjał, notując asystę przy trafieniu Wszołka. Później nadal grał odważnie, ambitnie i przebojowo. Czasem wręcz “paliło się” na lewej flance, kiedy wahadłowy dostawał futbolówkę. Dodatkowo dobrze zarządzał swoją żółtą kartką. Stosunkowo szybko został upomniany, ale do końca spotkania odpowiedzialnie radził sobie z Leonem Baileyem i Moussą Diabym.

Josue - 7

Cichy dyrygent warszawskiej orkiestry. Często widać było, że kiedy inni zawodnicy Legii nie wiedzą, co mają zrobić, to szukają podaniem kapitana. Ten stronił od strat, potrafił przyspieszyć grę i stawiał stempel na niemal każdej ofensywnej akcji “Wojskowych”. Dziś bez bramki czy asysty, jednak to właśnie od niego zaczynało się praktycznie wszystko, co dobre w ekipie Runjaicia.

Ernest Muci - 9

Europejskie wieczory są dla niego stworzone. Albańczyk potrafi przez kilkanaście minut być odciętym od gry, żeby później znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i pokazać czystą piłkarską magię. Przy pierwszej bramce z zimną krwią wykorzystał podanie Wszołka, przy drugiej zrobił coś z niczego i zapewnił stołecznym komplet punktów. Podsumowaniem spektakularnego występu był cały stadion skandujący jego nazwisko przy zejściu z murawy. Cieszmy się każdym spotkaniem Ernesta Muciego na polskich boiskach. Dla takich zawodników przychodzi się na trybuny i włącza telewizor.

Marc Gual - 6

To nie był łatwy wieczór dla napastnika. Legia imponowała w ataku, ale robiła to głównie w bocznych sektorach, przez co sam Hiszpan nie miał wielu sytuacji. Najbardziej dogodna okazja nastąpiła przy nieskutecznej dobitce uderzenia Slisza. Na pewno trzeba docenić za to zachowanie przy akcji bramkowej Muciego. Gual zabrał się z piłką, zainicjował kontratak i zanotował asystę.

Tomas Pekhart - 6

Duże uznanie za grę czeskiego snajpera w defensywie. W końcówce kilka razy wybił piłkę spod własnej bramki i pozwolił obrońcom na złapanie oddechu. Pekhart może jedynie żałować, że lepiej nie nabiegł na centrę z lewego skrzydła w 79. minucie. Mógł strzelić gola głową i zamknąć mecz.

Maciej Rosołek - 5

Błysnął w jednej akcji, kiedy wykorzystał niezbyt pewne zachowanie Clementa Lengleta. Poza tym sporo pracował w pressingu, pomagając całej drużynie w utrzymaniu korzystnego wyniku. Zostawiamy jednak ocenę wyjściową.

Makana Baku, Jurgen Celhaka - bez oceny

Grali zbyt krótko.

Przeczytaj również