Oceny po meczu Lech Poznań - Villarreal. Kapitalni Velde i Skóraś, solidny Ishak, pewny Bednarek

Noty wystawiliśmy w skali 1-10.

Kluczową interwencję zaliczył jeszcze przy wyniku 0:0, gdy w sytuacji sam na sam powstrzymał Jacksona. Poza tym miał kilka udanych wyjść na przedpole, a swój występ zwieńczył świetną obroną strzału w ostatniej minucie meczu. Co najważniejsze - zachował czyste konto. A to przed spotkaniem nie wydawało się szczególnie prawdopodobne.

Miał kilka niedokładnych zagrań. Zdarzyło się też, że rywal uciekł mu na jego flance. Z drugiej jednak strony ustrzegł się bardziej poważnych błędów i ciągle wywierał presję na przeciwnikach. Lech nie stracił bramki - Rebocho może być więc zadowolony. Może nieco zbyt rzadko pojawiał się w ofensywie, ale wybaczamy.

Miał trochę problemów w pierwszej połowie. Momentami grał nerwowo, źle się ustawiał i nie wyglądał szczególnie pewnie. Na jego szczęście rywale nie potrafili jednak strzelić żadnego gola. Lepiej wyglądał w drugiej połowie. Za grę na zero z tyłu dodajemy jedno oczko do noty wyjściowej.

Zdecydowanie pewniejszy z duetu środkowych obrońców. O ile przy niektórych zagraniach Satki można było drżeć, tak Milić wyglądał bardzo solidnie. Zaliczył kilka dobrych interwencji. Potrafił zagrać też dokładną piłkę do kolegów z ofensywy. W 12. minucie uciekł mu Jackson, ale sytuację uratował Bednarek.

W defensywie ustrzegł się poważnych błędów. W ofensywie starał się podłączać do akcji Lecha, ale w jego zagraniach zabrakło konkretów. Wiemy, że stać go na zdecydowanie dokładniejsze dośrodkowania.

Pomagał w obronie, często schodził też do środkowych defensorów, by stamtąd rozpocząć rozgrywanie akcji "Kolejorza". Zaliczył kilka niezłych przerzutów, a w 14. minucie próbował zaskoczyć Pepe Reinę kąśliwym strzałem z dystansu. Zagrał po prostu bardzo solidne spotkanie.

W pierwszej połowie zaliczył kilka strat. Na szczęście bez wielkich konsekwencji, bo rywale gubili się w swoich kontrach. Po przerwie wyglądał już wyraźnie lepiej. Zaimponował w 72. minucie, gdy ruszył sprintem i dał się sfaulować na kartkę.

Bardzo aktywny na lewym skrzydle. Dobrze podawał do Ishaka, któremu jednak przed strzałem odskoczyła piłka. Pomagał w defensywie, a tuż przed przerwą rywal powinien obejrzeć kartkę po faulu na nim. W końcu do pozytywnych efektów wizualnych zaczął dokładać też liczby. Strzelił dwa gole, w obu przypadkach pewnie wykańczając akcje gospodarzy. Znakomity mecz Skórasia. Czas pakować się na mundial.

Przez pierwsze kilkadziesiąt minut irytował swoją niedokładnością, ale w końcu zrobił swoje. To po jego strzale głową Velde musiał jedynie dobić futbolówkę do praktycznie pustej bramki. Wziął też udział w drugiej akcji bramkowej. Zagrał do Ishaka, ten uruchomił Velde, a Norweg wyłożył piłkę Skórasiowi.

Najlepszy - obok Skórasia - piłkarz w ofensywie Lecha. Podobać mógł się właściwie od pierwszych sekund. Zaczął od dobrej interwencji defensywnej, a później rozkręcał się pod bramką przeciwnika. Sam zapoczątkował akcję bramkową, którą ostatecznie zakończył golem, dobijając strzał Marchwińskiego. Później zaliczył też kapitalną asystę do Skórasia. Ten musiał tylko dostawić nogę. Takiego Velde kibice "Kolejorza" chcą oglądać.

W 12. minucie uderzył obok bramki, kilka minut później zawiodło jego przyjęcie piłki po podaniu Skórasia, ale w końcu to on dośrodkował na głowę Marchwińskiego przy golu na 1:0. Miał też swój udziału przy drugiej i trzeciej bramce. Najpierw zaliczył asystę drugiego stopnia, a swój występ zwieńczył już klasyczną asystą przy drugim trafieniu Skórasia.

Grali zbyt krótko.