Oceny po Legia - Chelsea! Jest surowo. Brutalna weryfikacja kilku piłkarzy

Legia Warszawa przegrała w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Konferencji z Chelsea 0:3 (0:0). Oto, jak oceniliśmy piłkarzy ze stolicy za to spotkanie.
Noty wystawiliśmy w skali 1-10. Wyjściowa ocena to 5.
Kacper Tobiasz - 3
W pierwszej połowie długo bezrobotny, z jedną, kapitalną interwencją w 34. minucie, gdy obronił strzał Dewsbury-Halla. W drugiej sielanka się skończyła. Gol na 0:1 - odbicie wprost pod nogi przeciwnika. Gol na 0:2 - złe przyjęcie w niegroźnej sytuacji i fatalne wybicie, które napędziło akcję bramkową Chelsea. Jasne, plus za obroniony rzut karny, były z dwie-trzy kolejne niezłe interwencje, ale koniec końców w najważniejszych momentach Tobiasz nie dowiózł.
Ruben Vinagre - 3
Generalnie cień piłkarza z pierwszej połowy sezonu. Do przerwy bywało różnie naprzeciwko szybkich rywali, po przerwie zapamiętamy Vinagre głównie z tego, jak oglądał Madueke pakującego piłkę do bramki na 3:0. Słabo.
Steve Kapuadi - 2
Formę zgubił Vinagre, jeszcze mocniejszy jest zjazd Kapuadiego. 45 minut solidnie, potem zupełnie zagubiony. Przy pierwszym golu nieatakowany główkował w najgorszy możliwy sektor, przy drugim nie kontrolował przestrzeni wokół, przy trzecim nie wiadomo dlaczego nie wybił piłki lecącej mu koło stopy. Fatalny.
Radovan Pankov - 4
Znacznie lepszy od kolegi ze środka obrony. Może nie było to trudne, natomiast Pankov zaliczył kilka ważnych interwencji, tu wybijał, tam przerywał. Głównie przed przerwą, ale i tak wyglądał na najpewniejszego w tyłach. Minus? Nie upilnował George'a przy bramce na 0:1.
Paweł Wszołek - 5
Zdjęty z powodów zdrowotnych tuż po golu otwierającym wynik. Dopóki grał, dopóty wyglądał nieźle - po obu stronach defensywy. Nie pozwolił piłkarzom Chelsea na większe rozwinięcie skrzydeł.
Rafał Augustyniak - 3
Mało zwrotny, ociężały i z kilkoma ryzykownymi stratami na koncie. Z piłką przy nodze strach było myśleć, co się wydarzy. W niskiej obronie lepszy, dał kilka ważnych wybloków, jednak koniec końców trudno ocenić jego występ na wyżej niż słabą "tróję".
Maxi Oyedele - 6
Zdecydowanie najlepszy zawodnik Legii. Znakomita pierwsza połowa, w której imponował fenomenalnymi odbiorami, przewidywał grę, blokował, był wszędobylski, utrudniał życie rywalom. Miał też kapitalne prostopadłe podanie do Morishity. W drugiej odsłonie też starał się jak mógł, znów odbierał, kasował. Może chodzić z podniesioną głową.
Juergen Elitim - 4
Nie zawsze nadążał, choć potrafił być przydatny w defensywie, przeciąć, wybić, wrócić. Na pewno walczył na maksa. Po przerwie - jak cały zespół - obniżył loty, ale tego dnia byli słabsi wśród gospodarzy.
Luquinhas - 3
Obiecująco wszedł w mecz, po czym z każdą minutą wyglądał coraz słabiej. Szybko zgasł i nic Legii nie dał.
Ryoya Morishita - 3
Nie chcemy znęcać się nad Japończykiem, ale było widać, że nie jest to jego nominalna pozycja, za co leciutko go rozgrzeszamy. Nie był to też absolutnie jego mecz. Łatwo tłamszony przez rywali, niechlujny, z problemami przy drugim kontakcie, ze strzałem, gdy właściwie "nie dokręcił". Do zapomnienia.
Kacper Chodyna - 2
Na tle silnego rywala wyglądał bardzo, bardzo ubogo. Nic nie dał, najprostsze zagrania sprawiały mu kłopot, podstawowe elementy piłkarskiego rzemiosła. Miał za to swój udział przy golu na 0:1, gdy pogubił się w polu karnym, po czym nie doskoczył do strzelającego Dewsbury-Halla.
Patryk Kun - 2
Fatalna zmiana. Zupełnie nie wiedział, co dzieje się w defensywie, czego dowodem były przede wszystkim: akcja na 0:3, gdy Jadon Sancho zrobił co chciał i sytuacja ze sprokurowanym rzutem karnym.
Claude Goncalves, Tomas Pekhart, Mateusz Szczepaniak, Wahan Biczachczian - bez oceny
Pierwsi dwaj grali kwadrans, drudzy kilka minut krócej, więc pozostawimy ich bez oceny, natomiast warto zauważyć, że choćby Szczepaniak w około dziesięć minut zrobił więcej niż wcześniej Kacper Chodyna.