Kiedyś gra u boku gwiazd, potem stopniowy zjazd. 34-latek wraca w wielkim stylu. Jest najlepszym strzelcem
Tegoroczny Puchar Narodów Afryki obfituje w liczne sensacje. Faworyci przegrywają i żegnają się z turniejem, a najlepszym strzelcem imprezy jest piłkarz, który na co dzień występuje jako obrońca w klubie z trzeciej ligi hiszpańskiej. Futbol nigdy nie przestanie nas zaskakiwać.
Emilio Nsue to zawodnik, który lwią część kariery ma już z pewnością za sobą. Licznik pokazuje mu 34 wiosny, co może sugerować, że za maksymalnie kilka lat zawiesi buty na kołku. Zanim jednak to zrobi, chce napisać wyjątkowo ciekawą historię.
Gra u boku przyszłych gwiazd
Nsue jako młokos zapowiadał się naprawdę bardzo dobrze. Regularnie występował w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii, bo choć jego korzenie sięgają Gwinei Równikowej, to urodził się na Majorce. Zdobył nawet mistrzostwo Europy do lat 19, grając u boku takich piłkarzy jak Dani Parejo, Cesar Azpilicueta czy Javi Martinez.
Na Majorce zaczynał też swoją karierę klubową. Dla najbardziej znanego zespołu z tej hiszpańskiej wyspy, już na poziomie seniorskim, rozegrał 152 mecze. Poznał smak gry w La Liga, strzelił 16 goli i już wówczas był niezwykle uniwersalny. Występował jako napastnik, skrzydłowy, środkowy pomocnik czy boczny obrońca. Niemal full zestaw.
Przez kolejne lata Nsue zwiedził jeszcze kilka dość dobrze znanych w Europie klubów. Real Sociedad, Middlesbrough, Birmingham, a w końcu cypryjskie APOEL Nikozja i Apollon Limassol. Stopniowo zjeżdżał więc w dół, bo w żadnym z tych miejsc nie robił szczególnej furory. Kiepsko szło mu w Anglii, nieco lepiej na Cyprze.
W międzyczasie jego dawni koledzy z młodzieżowych kadr Hiszpanii zaczęli robić wielkie kariery, a on powołanie do dorosłej kadry mógł pozostawić jedynie w sferze marzeń. Dość szybko, bo w wieku 22 lat, zdecydował się zatem na występy w reprezentacji swojej drugiej ojczyzny, a więc Gwinei Równikowej.
Stopniowy zjazd
Od lipca 2021 roku, czyli momentu pożegnania z APOEL-em, do lutego 2022 roku Nsue nie miał nawet klubu. W końcu przygarnął go zespół z Bośni i Hercegowiny - FK Tuzla City. Urodzony na Majorce piłkarz nie błyszczał jednak nawet tam. Był głównie zmiennikiem, rozegrał 10 spotkań i szybko spakował walizki.
Wówczas, po kilku latach błąkania się, przyszedł czas powrotu do Hiszpanii. Nsue nie był już jednak zdecydowanie łakomym kąskiem dla liczących się klubów z Półwyspu Iberyjskiego. Musiał pogodzić się z faktem, że pracodawcy trzeba szukać w niższych ligach. Zakotwiczył natomiast nie byle gdzie, bo w ekipie CF Intercity. To klub występujący na trzecim poziomie rozgrywkowym, mający jednak dość spore aspiracje, działający mocno innowacyjnie. Większy tekst poświęciliśmy mu TUTAJ.
- CF Intercity jest projektem dotąd niespotykanym na piłkarskiej mapie Hiszpanii. Od początku chce działać w zupełnie inny i innowacyjny sposób niż reszta ligowej stawki. Dlatego właśnie jednym z pierwszych celów klubu było jak najszybsze wejście na giełdę. To praktyka powszechnie stosowana przez drużyny z największych europejskich lig. Kibice mogą kupować akcje takich zespołów jak Ajax Amsterdam, Benfica, Borussia Dortmund, Manchester United czy Juventus. W Hiszpanii jest to jednak absolutna nowinka - pisaliśmy już w 2022 roku.
Obrońca czy napastnik?
Nsue właśnie latem 2022 roku dołączył do klubu i przypomniał o tym, że nadal potrafi grać w piłkę. W poprzednim sezonie radził sobie przyzwoicie, grając głównie jako prawy obrońca. Samego siebie przechodzi jednak w obecnej kampanii trzeciej ligi hiszpańskiej. Tym razem jest rzucany po pozycjach. Czasami występuje jako boczny defensor, a bywa i tak, że gra na skrzydle lub… w ataku.
W trzech ostatnich meczach ligowych Nsue faktycznie występował ustawiony wyżej. Efekt? Trzy gole. Po jednym w każdym ze spotkań. W takiej formie 34-latek poleciał na Puchar Narodów Afryki i tam jeszcze podkręca tempo. To, co wyczynia w mistrzostwach Czarnego Lądu, może robić ogromne wrażenie.
Gwinea Równikowa to póki co jedna z rewelacji turnieju. Na starcie Nsue i spółka zremisowali z faworyzowaną Nigerią (1:1), a potem przy wydatnym udziale piłkarza CF Intercity wygrali z Gwineą Bissau (4:2) oraz gospodarzem - Wybrzeżem Kości Słoniowej (4:0).
Idzie po koronę króla strzelców
Nsue w drugim ze wspomnianych spotkań ustrzelił hat-tricka i dokonał tego jako najstarszy zawodnik w historii Pucharu Narodów Afryki oraz pierwszy gracz od 2008 roku. Kilka dni później zdobył też dwie bramki w meczu z gospodarzami imprezy. Ma więc na swoim koncie pięć trafień i jest w tym momencie (24.01.2023, godz. 11.00) najlepszym strzelcem całego turnieju.
Nsue zakłada kapitańską opaskę i występuje na PNA jako napastnik. Jego ostatnie ofensywne dokonania być może doprowadzą do tego, że pomysł gry 34-latka na prawej obronie zostanie definitywnie porzucony. Szkoda marnować bowiem taką smykałkę do strzelania goli.
Gwinea Równikowa niespodziewanie wygrała grupę i może szykować się do rywalizacji w fazie pucharowej. Tam na etapie 1/8 finału zagra z… Gwineą. Według bukmacherów nie będzie jednak faworytem tego starcia. Jeśli natomiast Nsue nie spuści z tonu, być może kolejny raz poprowadzić zespół do zaskakujących zwycięstw.