Nowy Pan Piłkarz w Liverpoolu. Gra tak, że legenda nie wytrzymała. "Ukarzcie federację"
U Juergena Kloppa był zawodnikiem rotacyjnym, ale zmiana trenera pozwoliła mu na dobre rozwinąć skrzydła. Curtis Jones to dziś nowa gwiazda i jeden z filarów odmienionego Liverpoolu.
Ostatnie zgrupowanie reprezentacji Anglii upłynęło pod znakiem powiewu świeżości. Lee Carsley na zakończenie krótkiej kadencji umożliwił debiut w seniorskiej kadrze takim zawodnik, jak Taylor Harwood-Bellis i Curtis Jones. Obaj swoje premierowe występy w pierwszej reprezentacji uczcili zdobyciem bramek. Przy czym to właśnie pomocnik Liverpoolu skradł show, strzelając Grekom gola po efektownym zagraniu piętą. Lepiej nie dało się tego zrobić.
- Co za zawodnik. Ukarzcie federację i wszystkich selekcjonerów za spóźnienie - ironicznie napisał na Instagramie Steven Gerrard, dodając zdjęcie Jonesa. - Od dawna jestem wielkim fanem Curtisa. Widać, że wchodzi w swoje najlepsze lata, jest niezwykle utalentowany, wytrzymały, ma dobre warunki fizycznie. Teraz kluczowy będzie jedynie aspekt psychiczny - dodała legenda, która prowadziła pomocnika w młodzieżówkach “The Reds”.
Scouser z krwi i kości
Gerrard nieco z przymrużeniem oka zasugerował, że Curtis Jones zbyt długo czekał na szansę gry w reprezentacji. Mówimy bowiem o zawodniku, który już dawno temu oswoił się z futbolem na najwyższym poziomie. Oficjalny debiut w barwach Liverpoolu zanotował jako 17-latek. W styczniu 2020 roku został najmłodszym strzelcem gola w derbach Merseyside od czasów Robbie’ego Fowlera. Popisał się wówczas spektakularnym trafieniem, wyrzucając Everton za burtę FA Cup. Pięć dni po 19. urodzinach stał się najmłodszym kapitanem w dziejach ekipy z Anfield. W tym samym sezonie wykorzystał rzut karny na wagę wyeliminowania Arsenalu z EFL Cup. Do wielkiej piłki wkroczył z naprawdę sporym impetem.
- Jestem tu po to, żeby tworzyć historię Liverpoolu. Chcę zostać legendą klubu, kimś, kto pozostanie w pamięci wszystkich kibiców. Jestem pewny siebie, ale wiem, że muszę też być cierpliwy i czekać na to, aż trener uzna, że nadszedł właściwy moment, abym regularnie grał. Wiem, że jestem otoczony ludźmi, którzy we mnie wierzą. Cieszę się z samej możliwości codziennej nauki, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko zaprocentuje w przyszłości - powiedział w 2020 roku po podpisaniu nowej umowy.
Jones stosunkowo szybko zaskarbił sobie sympatię lokalnych kibiców. Trudno nie polubić zawodnika, który wychował się w mieście Beatlesów, konkretnie w dzielnicy Toxtech oddalonej od Anfield o dwa kwadranse drogi. Praktycznie całe dzieciństwo spędził w bliskości legendarnego klubu, po czym sam zapracował na bycie jego częścią. Takich piłkarzy zdecydowanie ceni się w inny sposób niż gwiazdy sprowadzone za grube miliony, które jednego dnia kochają ten klub, drugiego następny.
- Dorastałem w okolicy, nie mając wiele. Po prostu byłem dzieciakiem ulicy. W takich okolicznościach jedyne, co chcesz robić, to grać w piłkę. Na końcu mojej ulicy była szkoła podstawowa, po zmroku zawsze przeskakiwaliśmy ze znajomymi przez płot, żeby pograć na prawdziwym boisku. Próbuję być w tym wszystkim przykładem dla innych. Są młodzi ludzie, którzy mogą zobaczyć mnie i pomyśleć, że też spróbują. Udało mi się osiągnąć cel, ale nadal pozostaję tym samym człowiekiem. Codziennie spotykam się z tymi samymi kumplami, jestem tym samym Curtisem, nie Curtisem Jonesem piłkarzem, ale po prostu sobą - mówił na łamach Liverpool Echo.
- Zawsze mam w pamięci obrazek mojej mamy stojącej na mrozie, żeby odebrać mnie z treningu. I właśnie takie wspomnienia cię napędzają. Dorastanie w Toxtech sprawiło, że dotarłem tu, gdzie jestem. Nigdy nie zapomnę, skąd pochodzę - dodał w wywiadzie dla Independent.
Jones przebił się do pierwszej drużyny, ale miał problem z ugruntowaniem pozycji. Powodem była piekielnie jakościowa konkurencja. W grze defensywnej ustępował Fabinho czy Jordanowi Hendersenowi, pod kątem rozegrania Thiago Alcantara bił go na głowę, a Georginio Wijnaldum górował w aspekcie wszechstronności. Kiedy stara gwardia zaczęła się powoli rozpadać, wychowanka LFC zaczęły trapić problemy zdrowotne. Z powodu różnorakich urazów przegapił aż 41 spotkań w trzech poprzednich sezonach. Gdy już był do dyspozycji Juergena Kloppa, częściej sprawdzał się w roli rezerwowego. Dało się odnieść wrażenie, że trener oczekuje od niego znacznie większego wkładu w grę obronną.
- Curtis jest przykładem dla innych dzieciaków z akademii. Jeśli nauczyliśmy go bronić, to potrafimy nauczyć każdego - żartobliwie mówił Klopp na antenie ITV.
Szanse na Arne
Jones w wielu wywiadach okazywał wdzięczność Kloppowi. To Niemiec wprowadził go do piłki seniorskiej, co stanowi jeden z ważniejszych etapów w drodze każdego piłkarza. Czuć jednak było, że Anglik potrzebuje nowego bodźca, aby postawić kolejny krok w karierze. Takim okazała się zmiana głównodowodzącego na Anfield. Już w okresie przygotowawczym pomocnik wręcz nie mógł się nachwalić możliwości współpracy z Arne Slotem.
- Bardzo pasuje mi styl gry nowego menedżera. Podoba mi się, że przywiązuje ogromną wagę do drobnych szczegółów. Zacząłem grać w pierwszej drużynie, będąc bardzo młodym. Zawsze miałem swój sposób grania, ale musiałem się dostosować, nieco zmienić. Teraz czuję bardziej, że jestem sobą. Nigdy nie czułem się tak szczęśliwy. Mój styl polega na tym, aby mieć piłkę przy nodze i pomagać drużynie. Trafiłem do drużyny, w której środkowi pomocnicy musieli być bardziej zdyscyplinowani i wybiegani. Teraz pomocnicy mają być sercem drużyny na etapie budowania akcji. Nie spieszymy się już tak z atakowaniem, gramy bardziej zespołowo, chcemy być częściej w posiadaniu. Ten styl bardzo mi odpowiada - opowiedział w sierpniu, przywoływany przez Goal.com.
Slot nie dysponuje jednak czarodziejską różdżką. To nie jest tak, że po jego przybyciu Jones od razu stał się topowym pomocnikiem. Holender na jednej z konferencji sam przyznał, że początki wcale nie należały do najłatwiejszych. W pierwszym letnim sparingu rozgrywanym za zamkniętymi drzwiami wystawił 23-latka na pozycji numer 6. Trener podkreślił, że Anglik zagrał słabo, czego potwierdzeniem była niespodziewana porażka 0:1 z Preston North End. Następca Kloppa zrozumiał wówczas, że Curtis potrzebuje większej wolności w środku pola. W ostatnich latach poprawił walory defensywne, jednak nie na tyle, aby grać jako najniżej ustawiony pomocnik. On musi być bliżej pola karnego, w okolicy centrum zamieszania. To nie w fazie odbioru, ale kreacji prezentuje się ze zdecydowanie najlepszej strony.
- Kiedy ma piłkę, nigdy nie boi się zrobić z nią coś wyjątkowego. Prezentowanie się dobrze od czasu do czasu nie jest wielkim osiągnięciem. Najlepsi gracze na świecie muszą występować dobrze co trzy dni. Właśnie tego chcemy, aby co trzy dni przez cały sezon był tym zawodnikiem, którym stał się w ostatnich tygodniach. Teraz łączy aspekty ofensywne z niewiarygodną pracą w obronie. Widzieliście, jak dobrze radził sobie z kryciem Cole'a Palmera. Potrafi być zawodnikiem kompletnym, ważna jest regularność - podkreślał Slot.
Ojciec sukcesu
Na początku sezonu rozwój Jonesa wstrzymał jeszcze drobny uraz. W końcu w październiku wywalczył sobie miejsce w składzie, którego nie zamierza oddać. Ostatnie tygodnie potwierdziły, że Slot znalazł idealny sposób na wykorzystanie tego zawodnika. Wbrew pozorom jest on nieco rzadziej pod grą, jednak z piłką przy nodze gwarantuje więcej konkretów. W poprzednim sezonie notował średnio 70 kontaktów z futbolówką na 90 minut, teraz 59. Liczba podań na mecz spadła z 54 do 44. Ale najważniejsze pozostaje to, że wreszcie wciela się w rolę lidera. Widać to było choćby przy okazji zwycięstwa 2:1 nad Chelsea, kiedy najpierw wywalczył karnego, a później strzelił zwycięskiego gola. Tamten triumf zbiegł się w czasie z narodzinami jego córki, Giselle. 23-latek przeżywa życiowy okres tak na polu osobistym, jak i zawodowym.
- Rozwój Curtisa? Może to nie moja zasługa, ale tego, że został tatą. Nie wiadomo, czy to ma jakieś znaczenie, ale odkąd jego córeczka przyszła na świat, zaczął osiągać naprawdę świetne wyniki. Już w okresie przygotowawczym potrafił sprawić, że mówiłem: "Wow, klasa światowa". Ale później jego poziom nieco się obniżył. Teraz znów jest wybitny - rzucił Slot, cytowany przez The Guardian. - Nigdy nie byłem tak szczęśliwy. Bycie ojcem to coś niesamowitego. Kiedy pytałem innych, jak to jest mieć dziecko, wszyscy odpowiadali, że nie potrafią tego wytłumaczyć, ale to najlepsze uczucie na świecie. Teraz ich rozumiem - dodał sam zainteresowany.
Po udanym występie z Chelsea nadeszły kolejne, być może jeszcze lepsze. Prawdopodobnie najbardziej efektownym zagraniem Jonesa w tym sezonie pozostaje fantastyczna asysta przeciwko Bayerowi Leverkusen. “The Reds” koniec końców zmietli mistrzów Niemiec 4:0, jednak przez długi okres męczyli się, mieli kłopot z napoczęciem rywali. Wystarczyło jedno prostopadłe podanie, mały pokaz magicznej kreatywności, aby otworzyć mecz na dobre.
- Nawet ja nie dostrzegłbym okazji na posłanie tego podania. Curtis to znakomity zawodnik, dziś spisał się fantastycznie - chwalił Ryan Gravenberch po triumfie nad Bayerem.
Przyszłość Anglii
Znakomita gra w Liverpoolu zaowocowała szansą w pierwszej kadrze. Jones już wcześniej ocierał się o reprezentację, aczkolwiek zawsze czegoś brakowało. Przed EURO 2024 znalazł się na szerokiej liście 33 powołanych zawodników, po czym finalnie nie przekonał do siebie Garetha Southgate’a. Teraz zaufał mu Lee Carsley, którego poznał w piłce młodzieżowej. W ubiegłym roku to właśnie gracz Liverpoolu strzelił gola dającego mistrzostwo Europy U-21 drużynie prowadzonej przez Irlandczyka.
- Pod względem umiejętności Curtis jest jednym z najlepszych zawodników, z którymi pracowałem. Umie strzelać gole, asystować, teraz gra na równym, wysokim poziomie - wyliczał Carsley.
Debiutant został jednym z bohaterów listopadowego zgrupowania. W dwóch meczach zanotował łącznie 136 podań, zachowując skuteczność na absurdalnie wysokim poziomie 96%. Do tego dołożył cztery udane wślizgi, 11 odebranych piłek, pięknego gola z Grecją i kilka efektownych sztuczek z Irlandią. Oczywiście, rywale nie porywali, trudno piać z zachwytu nad występami w drugiej dywizji Ligi Narodów. Sęk w tym, że ten sam zawodnik gra na identycznym poziomie przeciwko renomowanym ekipom w Premier League. Skala poszczególnych przeciwników nie może deprecjonować powtarzalnej jakości.
- Naprawdę dojrzał. Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy pojawił się na piłkarskiej scenie, był jeszcze dzieckiem. Już wtedy pokazywał jakość, ale teraz stał się mężczyzną - ocenił Leon Osman, były gracz Evertonu, na antenie BBC. - To jeden z najlepszych debiutów w reprezentacji Anglii, jaki widziałem. Jeśli dokładnie przeanalizujesz jego występ, zobaczysz, że zawsze był dostępny do gry, szukał piłki, chciał jej. Myślę, że on nie odczuwa strachu na boisku, pokazuje charakter, jest nieustraszony. Już w Liverpoolu wyróżniał się pewnością siebie, a teraz czuł się w reprezentacji, jak w domu - wtórował Micah Richards w podcaście The Rest is Football.
Lee Carsley pożegnał się z pracą selekcjonera Anglii, zostawiając następcy solidne fundamenty. To, że Thomas Tuchel będzie korzystał z dóbr osobowych w postaci Jude’a Bellinghama czy Declana Rice’a, raczej nikogo nie zaskoczy. Ale Niemiec może też kontynuować pomysł stawiania na Curtisa Jonesa, który notuje przełomowy okres w karierze. W poprzednich latach Klopp doceniał jego talent, ale zwracał uwagę na braki taktyczne i konieczność rozwoju gry obronnej. Slot w inny i prawdopodobnie lepszy sposób potrafił dotrzeć do tego zawodnika. To już nie jest dzieciak z sąsiedztwa, który zadowala się samym spełnieniem marzenia o grze dla ukochanego klubu. Dziś to jedna z ważniejszych postaci Liverpoolu mierzącego najwyżej, jak to tylko możliwe.