Nowa wersja giganta. Takiego lidera jeszcze nie było. "Świetna strategia"

Nowa wersja giganta. Takiego lidera jeszcze nie było. "Świetna strategia"
Icon Sport / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski01 Oct · 10:01
Kiedy latem Kylian Mbappe odszedł do Realu Madryt, wydawało się, że kolejny sezon może być dla Paris Saint-Germain prawdziwym wyzwaniem. Tymczasem klub zdecydował obrać się nową strategię, która jak na razie przynosi pozytywne skutki. Jej głównodowodzącym jest Luis Enrique.
“Trio marzeń”? Kylian Mbappe, Neymar i Leo Messi w sezonie 2021/22 mieli wspólnie sięgnąć po wszystkie najważniejsze trofea z PSG, w tym tak upragniony Złoty Graal, czyli Ligę Mistrzów. Tymczasem ostatecznie skończyło się “jedynie” na mistrzostwie Francji, a podobny scenariusz miał miejsce również w kolejnych rozgrywkach. Po nich z klubu odeszli Brazylijczyk i Argentyńczyk, a w minionym oknie transferowym na opuszczenie Paryża zdecydował się również Mbappe. Paris Saint-Germain pozostało więc bez wyraźnego lidera na boisku. Nagle z zespołu, który co roku gromadził wokół siebie plejadę tych mniejszych i większych gwiazd, stał się drużyną praktycznie ich pozbawioną. Po kolejnych niepowodzeniach, zwłaszcza na arenie międzynarodowej, już kilkukrotnie przebąkiwano na temat nowego rozdania. Na takie jest jednak prawdziwa szansa dopiero w obecnym sezonie. Liderem ma być w nim - po raz pierwszy od lat - nie kto inny jak trener, którym już drugi rok z rzędu jest Luis Enrique.
Dalsza część tekstu pod wideo

Grają na pamięć

Mbappe przechodził do Realu już od kilku okienek, więc PSG mogło przygotować się na to, że prędzej czy później Francuz zrealizuje swoje marzenie i dołączy do “Królewskich”. Paryżanie podjęli pierwsze kroki już wiosną, chociaż przecież wtedy jeszcze nie do końca było pewne, czy największy gwiazdor na pewno odejdzie. Klubowe władze przeczuwały jednak taki scenariusz, dlatego trener Luis Enrique dostał od nich pełne wsparcie, mimo braku sukcesu w Lidze Mistrzów. Odpadnięcie w jej półfinale po dwumeczu ze słabszą na papierze Borussią Dortmund na pewno było rozczarowujące.
- Było wiele niepewności związanych z odejściem Mbappe z PSG, ale klub rzeczywiście świetnie sobie z tym poradził. Przede wszystkim Luis Enrique przygotował na to wszystko zespół, sadzając Mbappe na ławce przez sporą liczbę minut w drugiej części poprzedniego sezonu. Lucho wydaje się wiedzieć, co robi, do tego zachowuje pewną ciągłość w sposobie, w jaki prowadzi zespół. To pomaga w zgraniu się zawodników, a także w aklimatyzacji nowych graczy - mówi nam Louis Gilles, francuski dziennikarz współpracujący w przeszłości z m.in. Eurosportem.
Jeśli spojrzymy na statystyki rozegranych minut w drugiej połowie poprzedniego sezonu, to rzeczywiście okaże się, że Mbappe dostawał w tym okresie dużo mniej szans niż zwykle. Od początku lutego aż cztery razy pojawił się na boisku tylko z ławki, trzy razy w ogóle się z niej nie podniósł, a w dwóch ostatnich kolejkach nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. W tym samym czasie rozegrał dla paryżan w lidze tylko cztery pełne mecze! Enrique musiał zdawać sobie sprawę z jego odejścia i odpowiednio wcześnie, mając dość bezpieczną przewagę nad resztą ligowej stawki, rozpoczął przygotowania pod etap zwany “PSG bez Mbappe”.
- Paris Saint-Germain ma tak świetnie opanowane automatyzmy, że nawet mimo wyjęcia stamtąd Mbappe drużyna gra teraz praktycznie na pamięć. Nie licząc wspomnianego odejścia ich byłego już gwiazdora, trzon zespołu został wypracowany w drugiej połowie zeszłego sezonu i zbytnio się od tamtego czasu nie zmienił. W takiej sytuacji jest dużo łatwiej o lepsze zgranie - podkreśla w rozmowie z nami z kolei Bartek Gabryś, ekspert ds. francuskiej piłki.

Rozłożona odpowiedzialność

Nie ulega jednak wątpliwości, że hiszpański szkoleniowiec stanął minionego lata przed sporym wyzwaniem. Mbappe był najlepszym strzelcem PSG w sześciu spośród siedmiu sezonów, które spędził na Parc des Princes. Po raz ostatni ktoś inny był liderem zespołu w tej klasyfikacji w sezonie 2017/2018, kiedy to 40 goli strzelił Edinson Cavani. Zresztą na przestrzeni ostatniej dekady najskuteczniejszymi goleadorami paryżan byli zaledwie trzej różni zawodnicy - do powyższej dwójki należy dopisać jeszcze Zlatana Ibrahimovicia.
- Luis Enrique podkreślał w przedsezonowych wypowiedziach, że teraz odpowiedzialność w szczególności za strzelanie bramek rozrzuci się na większą liczbę zawodników. Widać, że Hiszpanowi takie rozwiązanie bardzo pasuje. Dlatego bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym kilku zawodników zdobywa podobną, dwucyfrową liczbę goli zamiast jednego dominującego strzelca - uważa Gabryś.
I rzeczywiście tak może to wyglądać. W trzech pierwszych meczach nowego sezonu Ligue 1 na listę strzelców wpisało się w sumie aż ośmiu różnych zawodników. Na dziś więcej niż jednego gola strzelili jedynie Randal Kolo Muani (2), Kang-in Lee (3), Ousmane Dembele (4) oraz Bradley Barcola (6). Ten ostatni wydaje się z tygodnia na tydzień rosnąć coraz bardziej. Chociaż dla 22-latka to dopiero drugi sezon w paryskim zespole, w jego grze nie widać już żadnej tremy związanej z występami w barwach PSG.
- Barcola rzeczywiście wyrasta na nową gwiazdę tego zespołu, ale wydaje mi się, że na podobną pozycję w szatni, jaką wcześniej zajmował w niej Mbappe, będzie pracował dużo dłużej. Przyznam, że szczerze spodziewałem się jakiegoś dużego transferu ze strony PSG tego lata, ale tak naprawdę paryżanie nie za bardzo mieli kogo do wyciągnięcia. Żadna z tych globalnych gwiazd nie była dostępna na rynku. Dlatego klub nie zdecydował się ściągać nikogo na siłę, a szatnią ma przewodzić mający w niej najdłuższy staż Marquinhos - przewiduje w rozmowie z nami Michał Bojanowski, autor youtubowego kanału Bojanowski o Ligue 1.

Za szybko

PSG latem rzeczywiście raczej nie szalało na rynku transferowym. Owszem, wydało na transfery blisko 170 milionów euro, ale zainwestowało głównie w przyszłość. Joao Neves (19), Desire Doue (19) czy Willian Pacho (22) to piłkarze, którzy tak naprawdę dopiero wchodzą do wielkiego grania. W kadrze zespołu na próżno szukać gwiazd pokroju Messiego czy Neymara. Dość powiedzieć, że najstarszy w całym zespole jest wspomniany już Marquinhos, który ledwo co skończył 30. rok życia.
- Odejścia takich piłkarzy jak Messi czy Neymar oraz innych gwiazd PSG z punktu atrakcyjności całej Ligue 1 były bardzo bolesne. Nie ukrywajmy, że to w dużej mierze właśnie one wpłynęły też na niższą kwotę uzyskaną ze sprzedaży praw TV. Jednak z czysto piłkarskiego punktu widzenia nowa strategia PSG jest świetna. Paryżanie chcą oprzeć zespół na transferach piłkarzy z okolic Paryża (Ousmane Dembele, Randal Kolo Muani) lub po prostu młodych francuskich gwiazd (Bradley Barcola, Desire Doue) - zauważa Bojanowski.
Po mundialu w Katarze spekulowano na temat ewentualnej sprzedaży klubu przez Katarczyków. Do żadnej transakcji jednak nie doszło, a właściciele PSG wciąż są zdeterminowani, by wreszcie wygrać Ligę Mistrzów. Tyle tylko, że teraz chcą to osiągnąć bez większych nazwisk, z piłkarzami dopiero głodnymi sukcesów i z trenerem, który ma świetną rękę do młodych zawodników. Pytanie, na jak długo władzom klubu starczy cierpliwości, bowiem dobre wejście w nowy sezon może zostać szybko zapomniane, jeśli drużynie przytrafi się więcej wpadek w tej najistotniejszej jego fazie.
- Oczywiście, poziom Ligue 1 nadal jest słaby, plus paryżanie zawsze wchodzą mocno w sezon, a kibice potem oczekują już tylko więcej. Prawdziwa ocena tego zespołu będzie jednak możliwa nie na arenie krajowej, tylko w Europie. Problem w tym, że Paris Saint-Germain często szczyt formy osiąga w sierpniu, a nie w kluczowym dla losów sezonu początku wiosny. Ich celem w obecnych rozgrywkach na pewno będzie zwycięstwo w Ligue 1 oraz w idealnym scenariuszu awans do przynajmniej półfinału Ligi Mistrzów. Ale chyba nawet w samym Paryżu na nic więcej za bardzo nie liczą - podsumowuje Gilles.

Przeczytaj również