Nowa fala reprezentacji Polski. Nie mogło być lepszego momentu na jej nadejście. "Przyszłość kadry"

Nowa fala reprezentacji Polski. Nie mogło być lepszego momentu na jej nadejście. "Przyszłość kadry"
Marcin Bulanda / PressFocus
Jeszcze niedawno obsada bocznych sektorów boiska w reprezentacji Polski stanowiła tradycyjny problem. Ale to już chyba przeszłość. Wszystko za sprawą Matty'ego Casha i Nicoli Zalewskiego. Dwóch graczy, którzy mogą stanowić dopiero początek nowej fali piłkarzy.
Sytuacja polskiej kadry w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy uległa drastycznej zmianie na wielu polach. Od nowego selekcjonera, przez zmianę nastawienia z pełnego zmartwień na ogromną nadzieję związaną z wyjazdem do Kataru, aż po sytuację kadrową - jeszcze stosunkowo niedawno optyka kibiców była zupełnie inna. I chyba nie ma niczego, co pokazuje to lepiej niż nasze opcje do gry na wahadłach.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeszcze na początku przygody Paulo Sousy z reprezentacją wydawało się, że możemy mieć problemy z obsadą tych pozycji. Tymczasem dziś możemy cieszyć się z dwóch naprawdę ciekawych piłkarzy na flankach. Matty Cash i Nicola Zalewski zostali odkryci dla “Biało-Czerwonych” i są znakiem nowej jakości. Ten duet może zapewnić nam spokój na lata.

Koniec dawnych problemów?

Od dłuższego czasu brakuje nam skrzydłowych na poziomie reprezentacyjnym. Już za kadencji Adama Nawałki byliśmy świadkami eksperymentów z trójką w obronie i wahadłowymi. Potem Jerzy Brzęczek próbował systemu z czterema środkowymi pomocnikami. Sousa również chciał grać systemem z tercetem defensorów. To był efekt dostępnych zawodników w zespole.
Takie rozwiązania miały jednak wady. Lewa defensywa czy wahadło naszej kadry to także sprawa dosyć mocno problematyczna. Maciej Rybus w ostatnich latach nie jest już tak dobry, jak wcześniej. Arkadiusz Reca i Tymoteusz Puchacz budzą uzasadnione wątpliwości. Bartosz Bereszyński może zagrać na tej stronie, lecz lepiej czuje się na prawej flance. Przemysław Frankowski to ciekawa opcja, lecz raczej ofensywna. Kamil Jóźwiak i Przemysław Płacheta to nie international level - przy każdym wyborze można znaleźć dosyć wyraźne “ale”. W pewnym sensie (nie umniejszając oczywiście wymienionym reprezentantom Polski) mieliśmy więc do czynienia z wyborem “mniejszego zła”.
Czesław Michniewicz również lubi ustawienie z trzyosobowym blokiem defensywnym. Może jednak mówić o niemałym szczęściu. Jest pierwszym selekcjonerem od dawna, który wreszcie ma dobre, niepozostawiające większych wątpliwości opcje na tych newralgicznych pozycjach. Cash i Zalewski wyskoczyli niczym diabeł z pudełka i zdają się idealnie pasować.
Obaj mają ciąg do przodu. Gracz Aston Villi spisuje się nieźle w obronie. 20-letni gracz Romy uczy się jej tajników u Jose Mourinho. Dodatkowo znajdują się w dobrej formie. Wygląda na to, że mamy graczy do pierwszej jedenastki - oczywiście o ile Michniewicz zaufa wychowankowi "Giallorossich".

Pierwsi z nowej fali

Wspomniany duet łączy jednak coś więcej. To nie tylko nowa jakość na murawie. Obaj są częścią nowej fali polskich piłkarzy, wychowanych za granicą. Takich jak oni będzie więcej, zaczną pojawiać się nie tylko w Anglii czy Włoszech. I ten duet pokazuje, że nad Wisłą chcemy ich przyjąć, o ile sami również wykażą zainteresowanie - a w przypadku obu dokładnie tak było.
Szkolenie w czołowych krajach Starego Kontynentu stoi na wyższym poziomie niż u nas, tacy zawodnicy to więc wartość dodana. Widać to po Zalewskim. Nie mamy żadnego piłkarza w jego wieku występującego regularnie w tak mocnej lidze, jak Serie A. Dlatego należy cieszyć się, że PZPN szybko wziął go pod swoje skrzydła.
Podejście do obu tych piłkarzy to świetny sygnał dla potomków emigrantów z naszego kraju. PZPN bacznie ich obserwuje, szukając interesujących "dodatków" do kadry. I w ciągu ostatniego roku dwa z nich udało się wprowadzić do reprezentacji. Odpowiednie dbanie o relacje z takimi zawodnikami to absolutny mus. I sami teraz mamy naoczny dowód na to, że warto to robić. Jeszcze rok temu nie zakładalibyśmy, że będziemy mieli takie opcje na wahadło. Dziś możemy się nimi cieszyć.

Pora oprzeć na nich kadrę?

Cash i Zalewski to na ten moment gracze prezentujący poziom na miarę podstawowej jedenastki reprezentacji. I to właściwie niezależnie od tego, jakim ustawieniem chciałby grać selekcjoner. Urodzony w Anglii piłkarz Aston Villi może występować, i przy czwórce, i przy trójce z tyłu. Pochodzący z Tivoli wychowanek Romy poza grą na wahadle może obsadzić również skrzydło. Obaj w obecnej formie powinni stanowić pierwsze wybory na swoich pozycjach.
Dwóch zawodników występujących regularnie w czołowych europejskich ligach to dla “Biało-Czerwonych” prawdziwy skarb. Cash dodatkowo ma ugruntowaną pozycję w drużynie. Ba, gdyby nie fakt, że zagrał z orzełkiem na piersi już w listopadzie, zapewne w ostatnim czasie znalazłby się wysoko na liście życzeń Garetha Southgate’a. To absolutny pewniak do gry w pierwszej jedenastce i zapewne fundament naszej kadry na najbliższą przyszłość. Tutaj nie ma nawet zbytniego pola do dyskusji.
Zaś perspektywiczny Zalewski, spłacający kredyt zaufania u Jose Mourinho dobrymi występami w Serie A i Lidze Konferencji Europy, to wciąż melodia przyszłości. Musi jeszcze zadomowić się na stałe w podstawowym składzie zespołu z Wiecznego Miasta, utrzymać formę uzasadniającą regularne występy i kontynuować zdobywanie doświadczenia. Niemniej, na realia naszej reprezentacji, jest graczem naprawdę wartym uwagi. A postawą na Stadio Olimpico zasłużył na prawdziwą szansę.
Ten duet może w najbliższej przyszłości stanowić o sile polskiej drużyny. To na nich niebawem może opierać się gra reprezentacji w bocznych rejonach boiska. Na radarze przeciętnego kibica znad Wisły obaj pojawili się niedawno, ale właśnie takich graczy potrzebowaliśmy. Takich postaci potrzebowali Polacy urodzeni na emigracji, którzy marzą o założeniu koszulki z orzełkiem na piersi.
Cash i Zalewski to świetne wzmocnienia drużyny Michniewicza, ale ich znaczenie jest większe. Oni przecierają szlaki podobnym sobie. Dlatego ich występy mają nie tylko wymiar sportowy, ale i symboliczny. Nieważne, jak na to patrzymy - to piłkarze warci zaufania. I prawdopodobnie przyszłość naszej kadry.

Przeczytaj również