Nosi fortepian, na którym grają Neymar i Mbappe. "Jest niesamowity, to prawdziwa maszyna"

Nosi fortepian, na którym grają Neymar i Mbappe. "Jest niesamowity, to prawdziwa maszyna"
VSPress/Sipa/PressFocus
Nie jest tak utalentowany jak Kylian Mbappe, tak uzdolniony techniczne jak Angel Di Maria, ani tym bardziej tak przebojowy jak Neymar. A jednak to właśnie on spaja drużynę, która ma szansę po raz pierwszy w historii podnieść Puchar Mistrzów. Cichym bohaterem ewentualnego sukcesu PSG będzie Idrissa Gueye.
Od razu warto zaznaczyć, że kariera senegalskiego pomocnika nie jest modelowym przykładem drogi do sukcesu. Gueye dość późno zapukał do drzwi wielkiej europejskiej piłki. Gdy jednak już to zrobił, wyważył je razem z zawiasami. Udowodnił, że prawdziwe życie piłkarza może zacząć się po trzydziestce. Przed transferem do PSG nie każdy zdawał sobie sprawę z umiejętności “Gany”, mającego w CV ekipy pokroju Lille czy Evertonu, które oczywiście są solidne, ale - no, może Lille właśnie to zmienia - nic ponadto. Idrissa przed 29. urodzinami rozegrał w Lidze Mistrzów zaledwie sześć spotkań. Teraz nikt nie wyobraża sobie bez niego składu paryskich półfinalistów Champions League.
Dalsza część tekstu pod wideo

Mistrz w swoim fachu

Pozycja defensywnego pomocnika jest być może najbardziej niewdzięczną na boisku. Zawodnicy tego typu sporadycznie dodają coś w klasyfikacji kanadyjskiej, a ewentualne pochwały za postawę w defensywie często są kierowane do bramkarzy i stoperów. Vicente del Bosque przyznał kiedyś, że, jeśli oglądasz mecz, to nie widzisz Sergio Busquetsa, ale jeśli skupisz się tylko na nim, wtedy zrozumiesz całą grę. Gdy Gueye trafił z Evertonu do Paryża, w “New York Times” napisano, że to się po prostu zdarzyło, bo tego typu piłkarze nie przykuwają uwagi, kolejki fanów nie ustawiają się w klubowych sklepach, aby kupić trykot z ich nazwiskami.
W trakcie prezentacji na Parc des Princes Senegalczyk mógł jednak ująć fanów, mówiąc że od dawna marzył o grze dla klubu ze stolicy Francji. Tego typu frazesy często padają z ust nowych nabytków, jednak akurat w tym przypadku można było uwierzyć w te słowa. Gueye w młodości podziwiał Claude’a Makelele, który zaliczył epizod w Parku Książąt. Wcześniej z uwagą i podziwem śledził jego poczynania w drużynie “Galacticos”. Gdy inni zachwycali się techniką Davida Beckhama i precyzją Roberto Carlosa, młody gracz delektował się tytaniczną pracę Makelele w środku pola. Tego, którego należycie doceniono właściwie dopiero po opuszczeniu Santiago Bernabeu.
Uważni kibice Premier League mogli dostrzec ogromny potencjał Gueye jeszcze gdy ten reprezentował barwy Evertonu. Chociaż brzmi to niewiarygodnie, to obecny zawodnik PSG potrafił zaliczyć więcej przechwytów niż N’Golo Kante w sezonie 2016/17, kiedy to właśnie Francuza jednogłośnie wybrano najlepszym piłkarzem ligi. Filigranowy filar Chelsea odskoczył Gueye w tej statystyce dopiero po tym, jak “Gana” zdecydował się opuścić Wyspy i ruszyć na podbój Francji. Na razie wychodzi mu to znakomicie.

Ulubieniec trenerów

Gueye to zawodnik, o którym marzy wielu szkoleniowców. Oczywiście, że prawie każdy chciałby współpracować z gwiazdami, które gwarantują show i kilkadziesiąt bramek rocznie, ale drużyna potrzebuje balansu, równowagi. “Perfectly balanced, as all thing should be” - jak to mówił Thanos w kultowym filmie ze stajni Marvela. Przechodząc do piłkarskich superbohaterów, na jednego Neymara musi przypaść ktoś o charakterystyce Senegalczyka, aby kolektyw należycie funkcjonował. Idrissie Gueye przypadła rola noszenia przysłowiowego fortepianu, aby inni mogli na nim grać spektakularne etiudy.
- Idrissa jest niesamowity, to przyjemność z nim pracować. Jest bardzo dojrzałym graczem, wnosi do zespołu potrzebne doświadczenie. To urodzony profesjonalista. Podziwiam, że przykłada się w takim samym stopniu i z takim samym zaangażowaniem do każdego treningu. W trakcie spotkań umie pokryć znaczną część boiska, jest energiczny, stara się grać prosto, ale z korzyścią dla drużyny. Wnosi do zespołu wiele wysiłku - komplementował niedawno “Ganę” Mauricio Pochettino.
- Gueye wykonuje kapitalną pracę na boisku. Jestem z niego bardzo zadowolony. Gdy wyznaczyłem mu zadanie pokrycia Edena Hazarda, co jest niezwykle trudne, on sobie poradził, potrafił go powstrzymać - dodawał Ronald Koeman, gdy współpracowali w Evertonie.
Kolejnym szkoleniowcem, który docenił wachlarz możliwości pomocnika, był Thomas Tuchel. Niemiec osobiście nalegał na ten transfer, a później wprowadził Gueye do składu. Początkowo kibice mogli sceptycznie podchodzić do tej transakcji. 30 milionów euro za prawie 30-letniego zawodnika nie brzmi jak interes stulecia. A jednak defensywny pomocnik prędko udowodnił, że warto było przelać każdy eurocent na konto Evertonu. Już w pierwszych sześciu meczach z nowym zawodnikiem w składzie PSG nie straciło żadnej bramki. Niedługo później świat podbiła reakcja byłego już szkoleniowca paryżan po meczu z Realem, gdy Francuzi wygrali 3:0. Gueye rozegrał wówczas świetne spotkanie, odłączył prąd rywalom z Madrytu i zanotował nawet asystę. Thomas Tuchel dotychczas znany był z raczej chłodnych, wyważonych reakcji. Tymczasem po ostatnim gwizdku uradowany podbiegł do Senegalczyka i ucałował go w policzek. To była mała nagroda za detronizację “Królewskich”.
- Idrissa jest maszyną. On nigdy nie przestaje biegać, nigdy się nie męczy. W każdym momencie spotkania potrafi odebrać piłkę i powstrzymać rywali - rozpływał się Tuchel.

Wielkie wyzwanie

W niedawnym ćwierćfinale Ligi Mistrzów Gueye znów pokazał klasę. O ile w pierwszym meczu z Bayernem paryżanom brakowało nieco kontroli, o tyle w rewanżu 31-latek zaryglował monachijczykom drzwi do awansu i wrzucił kluczyk do Sekwany. Teraz całą paryską ekipę czeka wyzwanie o jeszcze większym ciężarze gatunkowym - dwumecz, którego stawką będzie finał Champions League.
Prawidłowa predykcja dokładnego przebiegu rywalizacji PSG z Manchesterem City graniczy z cudem. Naprzeciw siebie staną dwie świetne ekipy, które regularnie triumfują na krajowym podwórku, ale wciąż nie mogą mówić o spełnieniu. Celem obu projektów zasilanych przez setki milionów euro jest “uszate” trofeum dla najlepszego klubu na Starym Kontynencie. Na papierze poziom paryżan i “The Citizens” zdaje się być wyrównany, zatem o ewentualnym zwycięstwie przesądzą detale.
Ważna będzie zwłaszcza rywalizacja w środku pola. Jeśli chcesz pokonać zespół z Etihad, musisz zneutralizować ich największy atut. Potwierdził to np. przebieg meczu w półfinale FA Cup, gdy Chelsea wyeliminowała Manchester. Thomas Tuchel koncertowo poukładał drugą linię, która poprowadziła “The Blues” do zwycięstwa. Dziś piłkarz sprowadzony przez niemieckiego trenera stanie przed szansą na pokonanie drużyny Pepa Guardioli. Idrissa Gueye może wykorzystać fakt, że jego vis a vis, czyli Rodri, to dość miękki zawodnik. Szukając słabych punktów lidera Premier League, co nie jest łatwe ze względu na poziom całej drużyny, trzeba jednak wskazać nazwisko Hiszpana. A Gueye już udowodnił, że został stworzony, by rywalizować z najlepszymi.
Ostatnie sezony w wykonaniu Senegalczyka można podsumować tytułem kultowej powieści “W poszukiwaniu straconego czasu”. Gueye prawie do trzydziestki musiał występować w klubach, które nie liczą się w grze o Ligę Mistrzów. Ale nie speszyło go, gdy trafił do drużyny z Neymarem, Kylianem Mbappe i innymi gwiazdami. Zrozumiał i zaakceptował swoją rolę, z której wywiązuje się znakomicie. Linia pomocy Bayernu już poległa w rywalizacji z 31-letnią, jak to ujął Tuchel, “maszyną”. Czy Manchester City czeka podobny los?

Przeczytaj również