Kapitan niszczony kontuzjami. To miała być wielka kariera, znów wypadł z gry

Kapitan niszczony kontuzjami. To miała być wielka kariera, znów wypadł z gry
Carlton Myrie / pressfocus
Maciej  - Łuczak
Maciej Łuczak08 Dec · 08:30
Reece James jest niedostępny do gry z powodu kontuzji - taki komunikat, czy to na oficjalnej stronie klubowej, czy też z ust trenera Chelsea pada ostatnio bardzo często. Kapitan "The Blues", piłkarz bez wątpienia utalentowany, z ogromnymi możliwościami więcej czasu spędza na leczeniu, rehabilitacji, a nie na grze w piłkę. Coraz częściej padają w jego kontekście porównania z zawodnikami, którym karierę zrujnowały kontuzje.
- Nie wiemy, jak długo nie będzie go z nami, nie wiemy, jak długo dokładnie potrwa rehabilitacja. Z każdym dniem czuje się coraz lepiej, progresuje, czekamy na niego - to jeden z ostatnich komunikatów Enzo Mareski na temat Jamesa. Słowa te padły kilkanaście dni po tym, kiedy okazało się, że po rozegraniu czterech meczów, w tym dwóch w podstawowym składzie, James znów wypada z powodu urazu mięśnia dwugłowego uda, tzw. hamstring.
Dalsza część tekstu pod wideo
Szczęście w nieszczęściu, że tym razem chodzi o nogę lewą, a nie prawą, która niemal dokładnie rok temu była operowana w Finlandii przez Lasse Lempainena, który pomagał także między innymi Ousmane Dembele, którego trapiły podobne kłopoty mięśniowe. Jeśli jednak spojrzymy nieco szerzej, to znów niestety mamy do czynienia z sytuacją, w której James nie jest dostępny do gry i najprawdopodobniej w tym roku kalendarzowym już nie zagra.

Powracające problemy

To dziewiąta w ostatnich czterech latach kontuzja mięśnia dwugłowego uda. Do tego trzeba doliczyć pauzy z powodu problemów z kolanem, łydką, kostką, a także przeziębień. Uzbierało się tego cale mnóstwo. W ostatnich pięciu sezonach na 192 możliwych ligowych spotkań James opuścił aż 90. Od kwietnia 2023 roku do października 2024 roku miał serię 18 miesięcy bez meczu w pełnym wymiarze w Premier League.
Przerwał ją całkiem niedawno, kiedy przeciwko Newcastle United i Manchesterowi United w kilka dni zaliczył po 90 minut, co było pierwszą taką sytuacją od blisko 600 dni. Chwilę poźniej przekazał jednak na swoim profilu na Instagramie, że czeka go kolejne wyzwanie powrotu do zdrowia. - Bardzo doceniam wasze wsparcie, mile wiadomości, to znaczy dla mnie więcej, niż myślicie. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale przede mną kolejną próba powrotu do pełnej dyspozycji - napisał.

Często wypada

Zmienne nastroje nie mogą dziwić. To kolejny sezon, w którym James po prostu nie może wykonywać swojego zawodu. W ubiegłych rozgrywkach rozegrał zaledwie 12 proc. możliwych minut. W obecnym na razie ma 19 proc., ale ten wynik będzie się zmniejszał z każdym kolejnym opuszczonym spotkaniem. Tylko raz w swojej karierze w Chelsea przebił barierę 60 proc. rozegranych minut - w sezonie 20/21, kiedy miał ich 2373.
Procent rozegranych minut w Premier League w poszczególnych sezonach:
19/20 - 44.3
20/21 - 69.4
21/22 - 54.5
22/23 - 36.4
23/24 - 12.3
24/25 - 19.1

Kapitan poza boiskiem

Musimy pamiętać, że mówimy o zawodniku sportowo nadal bardzo istotnym. Powyższe nieobecności nie wynikały z przegrywanej rywalizacji sportowej, a z kontuzji bądź nieprzygotowania fizycznego do wymagań Premier League, kiedy już dochodził do siebie. Przecież przed sezonem 23/24 został przez Mauricio Pochettino mianowany kapitanem, miał być jednym z liderów tego tworzącego się, bardzo młodego zespołu.
Na klubowej stronie wspominano wtedy fantastyczny debiut i gol z Grimsby w Pucharze Ligi. Całą drogę, jaką przeszedł przez klubową akademię, ważne wypożyczenie do Wigan, gdzie bardzo się rozwinął, wygrany finał Ligi Mistrzów, w którym zagrał od pierwszej minuty.
Niestety poprzedni sezon ograniczył się dla niego do zaledwie 419 minut spędzonych na boiskach Premier League. W niepamięć odeszły już nawet rozważania, jak "The Blues" będą wyglądać, kiedy na bokach obrony zagrają wspólnie Ben Chilwell i właśnie James. Ten pierwszy zdążył stracić miejsce w składzie, spaść w hierarchii zanim James się wyleczył. Łącznie w ubiegłych rozgrywkach spędzili na boisku zaledwie 76 minut w otwierającym sezon spotkaniu z Liverpoolem.

Uwagi od trenera

Do ciągle powracających problemów z kontuzjami należy doliczyć jeszcze kłopot, który zasygnalizował Mareska. - Rozmawiałem z nim i przekazałem, że oczekuję więcej jeśli chodzi o bycie liderem w szatni. Widzę, że robi postępy, ale chce jeszcze więcej - powiedział. James kapitanem został w wieku 23 lat, ale bezpośrednio na boisku rzadko ma okazję do wyprowadzania zespołu na murawę. Żałować można także ze sportowego punktu widzenia, bo akurat w taktyce włoskiego trenera, który lubi bocznych obrońców grających w środku boiska, kreujących sytuacje, mógłby się znakomicie odnaleźć. Już podczas wypożyczenia do Wigan jako nastolatek pokazywał spore możliwości właśnie w środkowej strefie. Mógłby też grać nawet na lewej stronie obrony i stamtąd pojawiać się w centralnej części boiska.
To na razie jednak rozważania czysto teoretycznie, bo nie wiadomo kiedy znów będzie dostępny. Po tylu klopotach nie ma się co dziwić, że sam James wykazuje dużą ostrożność, chce się odpowiednio przygotować. Znów jednak szykuje się sezon, w którym raczej nie przekroczy 50 proc. Możliwych minut. Dotąd jego rekordowe rozgrywki w Premier League objęły 25 meczów w podstawowym składzie. Trudno się zatem dziwić, że coraz częściej pojawiają się w jego kontekście porównania do Jacka Wilshere’a albo Abou Diaby’ego, którzy mieli nawracające problemy z kontuzjami.
Epizodyczne role odgrywał też dotąd w reprezentacji Anglii. Zadebiutował w niej w 2020 roku, ale uzbierał tylko 16 występów, w tym tylko jeden na dużym turnieju. Ominął mistrzostwa świata w Katarze, wtedy miał kontuzję kolana oraz EURO 2024. A przecież od nowego roku selekcjonerem będzie Thomas Tuchel, z którym wygrywał w "The Blues" Ligę Mistrzów. O powrocie do kadry będzie jednak można pomyśleć zapewne dopiero wtedy, gdy pobije swój rekord z rzędu rozegranych meczów w lidze w podstawowym składzie, który wynosi zaledwie dziewięć spotkań. Szokujące, ale prawdziwe…

Przeczytaj również