Nikt nie strzela więcej. Niebawem pęknie bariera 100 goli. "Nienawidzę obecności w Premier League"
Awans do Premier League jest już tylko formalnością. Nad strefą play-offów mają aż czternaście punktów przewagi, ale to nie powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej robi największe wrażenie. Fulham to przede wszystkim najbardziej skuteczny w ofensywie zespół w Europie.
Jeśli wziąć pod uwagę najlepsze europejskie ligi, a także ich zaplecza, to nie ma drużyny, która strzela aż tyle goli co Fulham. Po 36 rozegranych kolejkach ekipa z Londynu ma ich 90, co daje średnią 2.39 bramki na spotkanie. Piłkarze z Craven Cottage 13 meczów wygrali trzema lub więcej golami. Wynik na koniec sezonu zapewne będzie jeszcze dużo lepszy, ale tu też trzeba pamiętać, że sprzymierzeńcem jest terminarz: w Championship gra się aż 46 kolejek.
Nie zmienia to faktu, że na tle wielu poprzednich sezonów taka liczba goli jest więcej niż imponująca. W XXI wieku tylko jednej drużynie, Manchesterowi City w sezonie 2001/02, udało się zdobyć więcej niż 100 bramek na zapleczu Premier League. Realnym celem wydaje się próba pobicia klubowego rekordu z lat 30., kiedy Fulham zakończyło sezon ze 111 trafieniami.
Niespodziewana dominacja
Fakt, że "The Cottagers" są liderem Championship, nie jest wielkim zaskoczeniem. Gdyby przed sezonem wskazywać faworytów do awansu, to na pewno Fulham by się znalazło wśród nich. Mało kto jednak się spodziewał, że dominacja będzie aż tak duża. Trzeba pamiętać, że to drużyna, której do utrzymania w poprzednich rozgrywkach Premier League zabrakło aż jedenastu punktów. Do tego latem odeszło kilku istotnych piłkarzy. Alphonse Areola, czyli według kibiców zawodnik sezonu, do tego Ademola Lookman, Joachim Andersen i Andre Zambo Anguissa. Transfery przychodzące nie były nadzwyczaj spektakularne, postawiono głownie na młodych zawodników, na czele z Harrym Wilsonem z Liverpoolu.
Z perspektywy czasu najważniejszą decyzją wydaje się jednak zatrudnienie Marco Silvy. To był ruch nie do końca oczywisty, bo trener, który długo miał wizerunek nowoczesnego, preferującego atrakcyjny styl gry, na Wyspach dotąd radził sobie przeciętnie. Najpierw spadł z Hull, chociaż trzeba pamiętać, że wziął drużynę w trudnej sytuacji, ale kadencje w Watfordzie i Evertonie, mimo pojedynczych przebłysków i pochwał m.in. od Juergena Kloppa, nie należały do nadzwyczaj udanych.
Po osiemnastu miesiącach bezrobocia podjęcie pracy w Fulham było być może ostatnio szansą, żeby wyrobić sobie markę na brytyjskim rynku. Porażka oznaczała zapewne powrót do mniej atrakcyjnych lig, w których radził sobie lepiej, czyli Grecji i Portugalii.
- Trener zmienił wiele detali. Pracujemy zupełnie inaczej. Dotyczy to nie tylko mnie, ale całego zespołu. Wszyscy czujemy się świetnie przygotowani fizycznie - tłumaczył ostatnio Aleksander Mitrović.
Nie do zatrzymania
To właśnie Serb ma ogromny udział w strzeleckich popisach całej drużyny. W tym sezonie zdobył już 35 bramek, dołożył też siedem asyst, co jest jego najlepszym osiągnięciem w karierze. Więcej o nim pisaliśmy TUTAJ.
- Jesteśmy w stanie rywalizować co kilka dni i dobrze się z tym czujemy. Bardzo dużo biegamy na boisku, wysoko atakujemy rywala - tego wymaga od nas trener. Kiedy patrzy się na nas z boku, to może są to małe rzeczy, ale przekładają się na świetne wyniki - opowiadał.
Co ciekawe, jego zastępca, młody Brazylijczyk Rodrigo Muniz, z oczywistych względów najczęściej siedzi na ławce, ale kiedy już na boisku się pojawi, to też zdobywa bramki. Ma ich pięć w osiemnastu występach, ze średnią gola co 79 minut.
Mitrović, podobnie jak cały klub, jest trochę specjalistą od gry na zapleczu. W 116 meczach uzbierał 77 bramek. Dla porównania w Premier League zagrał 104 razy i ma 24 trafienia. Właśnie w momencie awansu rzeczywistość Fulham w ostatnich latach przestawała być kolorowa. W ostatnich dwóch przypadkach jego piłkarze od razu spadali do Championship.
- W tym roku jest trochę inaczej, bo gramy świetny futbol, strzelamy mnóstwo goli. Problem w tym, że wielu dobrze wie, jak to wszystko może się skończyć. Nienawidzę obecności w Premier League. Z marszu trafiasz do mini ligi z kilkoma zespołami i grasz o utrzymanie, masz w perspektywie wyjazd do Manchesteru City, gdzie zostaniesz upokorzony. Idealny scenariusz to wygranie Championship i pozostanie w niej na kolejny sezon - mówił ostatnio Matt Boisclair, jeden z prezenterów podcastu poświęconego Fulham.
- To rozmowa, która przed nami. Na pewno będzie to rozmowa bardzo długa. Na razie musimy się jednak skupiać na najbliższych spotkaniach - tak do problemu ciągłych spadków i awansów odnosił się kilka tygodni temu Silva.
W tym sezonie mieli raz okazję zmierzyć się z przedstawicielem Premier League i to najlepszym z możliwych. W Pucharze Anglii zagrali z Manchesterem City. Co prawda przegrali 1:4, ale nie pozostawili złego wrażenia. Szczególnie udana była pierwsza połowa, w której City zanotowało najmniej podań w całym sezonie, a Fulham wykreowało współczynnik xG na poziomie 0.67, jeden z najwyższych przeciwko zespołowi Pepa Guardioli w tym sezonie, gdyby brać pod uwagę tylko pierwszą część gry.
O krok od Liverpoolu
Golem wyróżnił się wtedy Fabio Carvalho, jedno z odkryć sezonu. Zimą 19-latkiem, który przed rozpoczęciem rozgrywek dołączył do pierwszej drużyny, bardzo poważnie interesował się Liverpool. Grający na pozycji ofensywnego pomocnika zawodnik uzbierał już siedem goli i sześć asyst. Nawet w przypadku awansu Fulham może nie zdołać zatrzymać go w klubie. Świetnie radzi sobie też Wilson, którego przed sezonem pozyskano właśnie z Liverpoolu. W Championship ma już dwucyfrową liczbę bramek i asyst.
W środku pola najczęściej grają bardzo mobilny Harrison Reed i Jean Seri. Po długiej kontuzji do formy wrócił kreatywny Tom Cairney. Podporą defensywy jest doświadczony Tim Ream, który rozegrał w lidze najwięcej minut ze wszystkich piłkarzy Fulham. Jego partnerem na środku najczęściej jest Tosin Adorabioyo, a po bokach grają Neco Williams (kolejny talent wypożyczony z Liverpoolu) i Antonee Robinson.
Fulham ma drugą najlepszą obronę w lidze, straciło tylko o gola więcej niż Bournemouth. Najbardziej imponuje jednak bilans bramkowy, który wynosi +59. To więcej niż wynosi liczba goli drugiej najlepszej ofensywy w Championship, czyli Bournemouth, które zdobyło 55 bramek.
Szampany w Fulham można już mrozić, dopięcie awansu pozostaje kwestią najbliższych tygodni. Później jednak czas na większe wyzwanie, czyli poradzenie sobie na poziomie Premier League. Poprzednie dwa awansy miały miejsce przez play-offy, tym razem prawdopodobnie stanie się to po wygraniu rozgrywek, co nie tylko daje więcej czasu na przygotowanie się do rywalizacji w najmocniejszej lidze świata, ale wskazuje, że zespół jest po prostu mocniejszy. Wielu już czeka na powrót "The Cottagers" do Premier League, bo zapowiada się, że mogą być w tych rozgrywkach ekscytującym dodatkiem.