Ekstraklasa - najlepsza jedenastka jesieni 2019. Polaków jak na lekarstwo

Wybraliśmy najlepszą jedenastkę jesieni w Ekstraklasie. Polaków jak na lekarstwo
Dziurek/shutterstock.com
Za nami ostatnia tegoroczna kolejka PKO Ekstraklasy. Wybraliśmy już najgorszą jedenastkę pełną zawodników dbających o to, by poziom ligi nie był przypadkiem zbyt wysoki. Teraz doceniamy tych, którzy w całej ekstraklasowej mizerii potrafili wzbić się jednak na (nie)oczekiwanie wysoki poziom. Wbrew pozorom konkurencja była całkiem spora.
Dominują oczywiście piłkarze najlepszych w tabeli klubów, ale znalazło się też kilka miejsc dla tych, którzy grali pierwsze skrzypce w ligowych średniakach. Były pozycje, na których nie mieliśmy kompletnie żadnych wątpliwości, zaś przy innych dyskusja była bardziej ożywiona.
Dalsza część tekstu pod wideo
Oprócz podstawowej jedenastki wyłoniliśmy także piłkarzy rezerwowych, by docenić tych, którzy odpadli na ostatniej prostej naszego jakże prestiżowego zestawienia. Liczba miejsc w pierwszym składzie była jednak ograniczona, a kilku graczy chętnie dołożylibyśmy nawet na ławkę, by wspomnieć choćby o Putnockym, Luquinhasie (zadecydował słaby start) czy Klimali.
Cóż, nie ma co przedłużać. Dajcie znać w komentarzach, czy zgadzacie się z naszymi wyborami.

Bramkarz: Dante Stipica (Pogoń Szczecin)

W zeszłym sezonie Stipica nie łapał się nawet do składu CSKA Sofia, a dziś w mediach słychać o jego możliwych przenosinach do… Serie A. Choć niewiele na to wskazywało, włodarze Pogoni nie pierwszy raz udowodnili, że mają nosa do transferów. Ze Stipicą trafili w sam środek tarczy, bo Chorwat to jeden z głównych architektów dobrej postawy “Portowców” w ostatnich miesiącach.
Konkurencja była spora, bo i rezerwowy u nas fantastyczny Steinbors, i Putnocky, i Pesković stanowili absolutne filary swoich zespołów. Stipica wielokrotnie bronił sytuacje nie do wybronienia, ratował drużynę wtedy, gdy Kosta Runjaić mógł już być pogodzony z utratą gola. Chorwacki golkiper zapewnił Pogoni niezbędny spokój z tyłach, a w ostatnich sezonach w Szczecinie bardzo tego brakowało. Ze Stipicą w bramce szczecińscy obrońcy mają niesamowity komfort gry.
Wracając do plotek o wyjeździe do Italii, to nie zdziwimy się, jeśli po sezonie Pogoń znów zostanie zmuszona do szukania bramkarza. A znalezienie podobnego fachowca nie będzie łatwe.

Lewy obrońca: Michał Karbownik (Legia Warszawa)

Pół roku temu mało kto słyszał o utalentowanym nastolatku z Legii, a dziś władze stołecznego klubu mogą zacierać ręce na myśl o przyszłej kwocie sprzedaży Karbownika do mocnej ligi zagranicznej. Nie ma wątpliwości, że to największe odkrycie minionych miesięcy. Jego wydolność, inteligencja boiskowa, spryt, celność i nieustępliwość składają się na kilka asyst, błyskawiczne wyrobienie sobie nazwiska i obecność w multum notesów europejskich skautów.
Co najlepsze, menedżer zawodnika, Mariusz Piekarski dalej utrzymuje, że owszem, młody legionista gra świetnie, już wzbudza zainteresowanie wielu klubów, ale pełnię możliwości pokazałby dopiero na swojej nominalnej pozycji, czyli… środku pomocy. “Mario Piekario” pewnie wie, co mówi, bo znając jego zdolności negocjacyjne, sprzedałby nawet piasek na pustyni.
Pod skrzydłami Piekarskiego, Karbownik może liczyć na wielki transfer, aczkolwiek my trzymamy kciuki, by jeszcze trochę u nas pograł. Ekstraklasa tylko na tym zyskuje. Zaryzykujemy tezę, że harmonijny rozwój piłkarza i odpowiednie decyzje związane ze zmianą barw klubowych, mogą nam zapewnić spokój na reprezentacyjnej lewej obronie na długie, długie lata. W trzynastu rozegranych spotkaniach Karbownik uzbierał aż pięć asyst.

Środkowy obrońca: Benedikt Zech (Pogoń Szczecin)

Pogoń to najlepsza defensywa bieżącego sezonu PKO Ekstraklasy (razem z Cracovią), a nie jest to jedynie zasługa znakomicie spisującego się między słupkami Dante Stipicy. Wysoki poziom trzyma też duet stoperów Benedikt Zech - Konstantinos Triantafyllopoulos. Gdy z jakichś powodów zabraknie któregoś z nich, szczecińska defensywa od razu traci na jakości, co było widać chociażby podczas wyjazdowego meczu z Wisłą Kraków czy ostatniej potyczki z Koroną Kielce.
Zastanawialiśmy się, którego ze wspomnianej dwójki środkowych obrońców wyróżnić, ale lepsze noty za swoje występy zdecydowanie częściej zbierał jednak Austriak, którego jakiekolwiek błędy można policzyć na palcach jednej ręki. Grek może stwarza nieco większe zagrożenie pod bramką rywali, ale nie jest to przecież najważniejszy wyznacznik gry na tej pozycji.
Gdy Zecha nie było na boisku, Pogoń trzy razy przegrała i tylko raz wygrała. A mówimy przecież o trzeciej sile Ekstraklasy, która przez ostatnie miesiące zdecydowanie częściej kończyła pojedynki z tarczą, niż na niej.

Środkowy obrońca: Artur Jędrzejczyk (Legia Warszawa)

“Jędza” stworzył z Igorem Lewczukiem znakomity duet stoperów, dzięki czemu legioniści nie mają większych problemów z grą w defensywie. Odkąd Aco Vuković nie kombinuje - jeśli nie musi - z wystawaniem niepewnego Wieteski, obrona warszawskiej drużyny wygląda bardzo solidnie, co w dużej mierze jest zasługą Jędrzejczyka.
Reprezentant Polski udowadnia, że przerasta tę ligę i czuje się tutaj jak ryba w wodzie. Imponuje tym, z czego go znamy, czyli twardą, nieustępliwą i odważną grą zarówno w powietrzu, jak i w pojedynkach “ręka w rękę”. Do tego trzyma w ryzach nie tylko defensywę Legii, ale też całą szatnię. Kapitan i ostoja zespołu ze stolicy nie bez przyczyny dalej regularnie figuruje w planach selekcjonera Jerzego Brzęczka.

Prawy obrońca: Cornel Rapa (Cracovia)

Rumuński piłkarz był chyba najpewniejszym punktem defensywy Cracovii, która jesienią spisywała się naprawdę solidnie, tracąc najmniej goli z całej stawki. Rapa świetnie powstrzymywał ofensywne zapędy rywali, ale i sam potrafił ruszyć do przodu. Efekt? Trzy gole i trzy asysty w 20 rozegranych spotkaniach.
Co warte podkreślenia, były obrońca Pogoni Szczecin rozegrał wszystkie możliwe ligowe mecze od deski do deski. To pokazuje, jak bardzo ceni go sobie Michał Probierz. Podczas gdy większość obrońców na tym etapie sezonu ma już za sobą pauzy za kartki, Rapa uzbierał… jeden żółty kartonik. Można grać efektywnie, na dobrym poziomie i czysto? Jak najbardziej tak.
Przed nami jeszcze 17 kolejek, a Rumun ma już trzy razy lepsze statystyki niż w całym poprzednim sezonie. Wtedy miał w swoim dorobku po jednym golu i asyście. Teraz daje drużynie zdecydowanie więcej w ataku, a wcale nie cierpi na tym jakość jego gry defensywnej.

Lewy pomocnik: Jorge Felix (Piast Gliwice)

To zdecydowanie sezon Jorge Felixa. Hiszpan od samego początku sezonu pokazywał się z dobrej strony, nawet podczas krótkotrwałej przygody Piasta z europejskimi pucharami. Tam trzy razy trafił do siatki, ale szybko okazało się, że będzie musiał skupić się tylko na lidze.
W Ekstraklasie też obudził się w nim snajper. Niespodziewanie to właśnie on przez ostatnie miesiąca brał na siebie ciężar zdobywania bramek dla mistrza Polski. Nie Piotr Parzyszek, a właśnie Jorge Felix. Do siatki trafił już 10 razy, co sprawia, że w klasyfikacji najlepszych strzelców ustępuje jedynie Niezgodzie, Gytkjaerowi i Imazowi (Bohar ma tyle samo goli).
Jedyne czego mu brakuje to asysty. Do tej pory nie zaliczył bowiem żadnej, ale pewnie i to przyjdzie z czasem. Póki z taką regularnością sam trafia do siatki, wszyscy w Gliwicach na pewno nie mają mu tego za złe.

Środkowy pomocnik: Darko Jevtić (Lech Poznań)

Gdyby Jevtić był bardziej regularny, mówilibyśmy pewnie o najlepszym piłkarzu ligi. Szwajcar miał bowiem w tym sezonie takie mecze, po których ręce same składały się do oklasków. Zwłaszcza na początku rozgrywek. W pierwszej kolejce asysta do Tomczyka, w drugiej, trzeciej i czwartej gole strzelone Wiśle Płock, ŁKS-owi i Śląskowi. Zaczęło się jak w bajce.
Później niezłe występy przeplatał średnimi, a czasami i słabymi. Zdarzyło się nawet, że rozpoczynał mecze na ławce rezerwowych, ale trener Żuraw doszedł najwidoczniej do wniosku, że nie stać go na niekorzystanie z tak wartościowego zawodnika.
Jevtić za zaufanie zaczął odwdzięczać się więc kolejnymi liczbami. Niedawno we Wrocławiu dał “Kolejorzowi” remis pięknym strzałem z rzutu wolnego, a kilka dni później to po wykonanym przez niego kornerze, Lech uratował remis w starciu z Arką. Łączny bilans w tym sezonie to 6 goli i 5 asyst. Nie rzuca on może na kolana, ale żaden inny środkowy pomocnik nie jest pod tym względem lepszy.

Środkowy pomocnik: Dominik Furman (Wisła Płock)

Lider środka pola Wisły Płock, która przez długi czas była prawdziwą rewelacją rozgrywek. Zaczęła może nie najlepiej, ale jak już wskoczyła na wysokie obroty, to zdarzyło jej się nawet zasiąść na fotelu lidera. Pierwsze skrzypce grał wtedy oczywiście Furman, który świetnymi występami zasłużył sobie na powołanie do reprezentacji Polski.
Nie ma chyba w Ekstraklasie drugiego piłkarza, który tak znakomicie wykonywałby stałe fragmenty gry. Dośrodkowanie na nos z rzutu rożnego? Nie ma problemu. Strzał z wolnego? Da się zrobić. Pewne egzekwowanie jedenastki? Banalne. Do tego dobry przegląd pola, technika użytkowa, cechy wolicjonalne.
Pod koniec tegorocznego grania Furman obniżył loty, podobnie jak cała płocka Wisła, ale już w ostatniej kolejce w końcu udało się wygrać. Gdyby nie były zawodnik Legii, “Nafciarze” mogliby teraz okupować okolice strefy spadkowej. A tak spokojnie przezimują w środku ligowej tabeli. Bilans Furmana w tym sezonie to 4 gole i 3 asysty.

Prawy pomocnik: Damjan Bohar (Zagłębie Lubin)

W na ogół zawodzącej drużynie Zagłębia Lubin znajdziemy sporo mankamentów, ale akurat do gry skrzydłowych zespołu z Dolnego Śląska nie mamy zastrzeżeń. W duecie Damjan Bohar-Sasa Zivec to pierwszy z nich może się pochwalić lepszymi statystykami. Ma na koncie aż dziesięć goli, co czyni go najlepszym strzelcem “Miedziowych”.
Bohar do spółki z wymienionym drugim skrzydłowym i Filipem Starzyńskim napędzają ofensywną machinę Zagłębia. Słoweniec kolejny sezon udowadnia, że należy go umieścić nie tylko w zestawieniu najlepszych graczy ostatnich miesięcy, ale też na liście piłkarzy, którzy pewnie się z Ekstraklasy wyniosą. Bo, tak jak właśnie Bohar, są na nią zwyczajnie zbyt dobrzy.

Ofensywny pomocnik/Napastnik: Jesus Imaz (Jagiellonia Białystok)

Hiszpan, podobnie jak chociażby Jevtić, zaczął znakomicie, później nieco przygasł, znów zaczął radzić sobie dobrze, by w ostatniej kolejce kompletnie zawieść. Chociaż Imaz to nominalny ofensywny pomocnik, wydaje się, że lepiej radził sobie wówczas, gdy trener Mamrot wystawiał go na szpicy.
Zanim bowiem z formą wystrzelił Patryk Klimala, to właśnie były piłkarz krakowskiej Wisły odpowiadał za zdobywanie bramek w ekipie z Białegostoku. I trzeba przyznać, że z zadania wywiązywał się znakomicie. Już w siedmiu pierwszych meczach zapakował siedem goli, a najbardziej błysnął w rywalizacji ze swoim poprzednim klubem, gdy pokonywał Michała Buchalika aż trzy razy.
W roli ofensywnego pomocnika jego liczby nie wyglądały już tak dobrze, ale w przedostatniej kolejce Imaz dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w wygranym aż 3:0 meczu z Lechią Gdańsk. Szkoda, że dobrej dyspozycji nie utrzymał do samego końca tegorocznego grania, ale za całokształt i tak należy go wyróżnić. Jego bilans w tym sezonie to 11 goli i trzy asysty. Klasa.

Napastnicy: Jarosław Niezgoda (Legia Warszawa)

Zdrowy Niezgoda to najlepszy napastnik ligi, co idealnie potwierdza tabela strzelców. Snajper Legii nie zawsze grał, a i tak wpakował najwięcej goli. Robi to, co do niego należy… niezależnie od tego, czy występuje od początku, czy wchodzi z ławki, czy ma obok Jose Kante, czy nie.
Niezgoda miałby pewnie koronę króla strzelców w kieszeni, ale nie zdziwimy się, jeśli więcej w obecnych barwach nie zagra. Przerasta Ekstraklasę o kilka głów, uporał się z kłopotami zdrowotnymi, polskie boiska zrobiły się dla niego za ciasne. Naturalną kolej rzeczy stanowiłby transfer zagraniczny.
Możemy założyć, że przelew dla Legii nadejdzie z Włoch lub - co bardziej prawdopodobne - z Rosji. Niech omijają go kontuzje, a polski futbol będzie miał z niego dużo, dużo pociechy. I tego Niezgodzie, z całego serca, życzymy. Jego bilans w tym sezonie to 14 goli i dwie asysty.
***
A na ławce rezerwowych najchętniej zrobilibyśmy jeszcze kilka miejsc, bo konkurencja była naprawdę spora. Słówko o Pawle Wszołku: wpadł do tej ligi jak po swoje, zanotował fantastyczne liczby i jeśli nie spuści z tonu, na wiosnę ma gwarantowane miejsce w pierwszym składzie. Ekstraklasa to za niego za niskie progi, nie mamy wątpliwości.
Pavels Steinbors (Arka Gdynia)
Dino Stiglec (Śląsk Wrocław)
David Jablonsky (Cracovia)
Robert Pich (Śląsk Wrocław)
Sergiu Hanca (Cracovia)
Paweł Wszołek (Legia Warszawa)
Christian Gytkjaer (Lech Poznań)
Ekstraklasa - Najlepsza XI rundy
Meczyki.pl

Przeczytaj również