Niespodziewany polski kandydat do gry w Premier League. "W końcu doczekał się ważnej roli"
Do niedawna Jakub Stolarczyk był jednym z tych wielu nieznanych szerzej polskich piłkarzy, którzy w nastoletnim wieku wyjechali do Anglii i tułali się po wypożyczeniach w niższych ligach. Teraz jednak jego sytuacja diametralnie się zmieniła...
W środowych meczach 3. rundy Carabao Cup od początku zagrało pięciu Polaków: Matty Cash z Aston Villi, Łukasz Fabiański z West Hamu, Jakub Kiwior z Arsenalu, Przemysław Płacheta z Norwich i Jakub Stolarczyk z Leicester. Do kolejnego etapu awansowali tylko Fabiański i Kiwior, ale to akcja z udziałem Stolarczyka była to zapewne najczęściej odtwarzaną w Anglii i poza nią.
Umówmy się, udział był to epizodyczny i niezbyt chlubny. Ale przy fantastycznym golu z dystansu Dominika Szoboszlaia Polak nie miał wiele do powiedzenia.
Potężna "bomba" Węgra dała Liverpoolowi prowadzenie. Ostatecznie skończyło się wygraną gospodarzy 3:1, a Stolarczyk może pocieszać się tym, że do przerwy zachowywał czyste konto, a jego zespół prowadził 1:0 po trafieniu Kaseya McAteera.
- Spisał się nieźle. Kilka razy był bliski straty piłki, ale generalnie dał radę. W klubie od dawna bardzo go cenili. Brendan Rodgers widział jego potencjał. A teraz przeskoczył w hierarchii dwóch bardziej doświadczonych bramkarzy dzięki temu, jak dobrze gra nogami - mówi nam Rob Tanner, lokalny dziennikarz zajmujący się Leicester City w "The Athletic".
Stolarczyk zaliczył 44 podania, (z tego 13 długich) i pięć interwencji. Serwis "Leicestershire Live" wystawił mu za ten występ ocenę 5 w 10-stopniowej skali. W uzasadnieniu czytamy: - Parę razy był o włos od straty piłki, ale w grze rękami był bardzo solidny. Przy golach nie mógł wiele zrobić.
To właśnie odwaga w rozgrywaniu piłki sprawiła, że 22-latek ma teraz wyższe notowania niż 30-letni Danny Ward i 26-letni Daniel Iversen, czyli dwaj pierwsi bramkarze z zeszłego sezonu, w którym Leicester spadło z Premier League, a oni - delikatnie mówiąc - nie pomogli.
Świetny start
Były klub Marcina Wasilewskiego czy Bartosza Kapustki ma jednak ambicje, by szybko wrócić do elity, a początek tego sezonu to pokazuje. Pod wodzą nowego menedżera, Włocha Enzo Mareski, byłego asystenta Pepa Guardioli w Manchesterze City, gra widowiskowy i przede wszystkim skuteczny futbol. Ma 21 punktów na 24 możliwe, tyle samo, co rewelacyjny beniaminek Ipswich Town, i prowadzi w tabeli Championship.
Według "Transfermarktu" LCFC ma najbardziej wartościową kadrę w całej lidze. Jeśli na koniec sezonu nie zajmie miejsca przynajmniej w strefie play-offów, to będzie to naprawdę duże rozczarowanie. Kto wie, może już niedługo będziemy mieli kolejnego Polaka w Premier League.
Wysoka poprzeczka
Los w końcu wynagradza cierpliwość piłkarza, który urodził się w Kielcach, a do Leicester trafił w wieku 16 lat, prosto ze swojego pierwszego klubu, Piasta Chęciny. Klub obserwował go już dwa lata wcześniej, a w przeprowadzeniu transferu pomógł Grzegorz Rasiak - były napastnik angielskich klubów, a obecnie agent piłkarski.
- Jeszcze przed podpisaniem umowy z Leicester w styczniu 2017 roku było o nim głośno, bo zrobił świetne wrażenie na testach w Swansea i Arsenalu. Duże wrażenie robiło zwłaszcza jego przygotowanie gimnastyczne - wspomina Przemek Soczyński ze strony "Skauci.uk", koordynator skautingu PZPN w Wielkiej Brytanii, który od tamtego czasu przygląda się rozwojowi Stolarczyka.
Od początku regularnie grał najpierw w zespole U18, potem w U23, z czasem z opaską kapitana. Trenował też i czasami jeździł na mecze z drużyną seniorską. Miał okazję, między innymi, rozwijać się u boku Kaspera Schmeichela. W 2019 roku został uhonorowany przez Premier League nagrodą "Scholar of the year" za swoją postawę na boisku i poza nim. Dwa lata później to samo wyróżnienie otrzymał inny bramkarz polskiego pochodzenia, Filip Marschall z Aston Villi.
- W każdym klubie zawodnik musi bronić się umiejętnościami. Jeśli ciągle się rozwijasz, to twój czas w końcu nadejdzie. Poprzeczkę mam postawioną bardzo wysoko, bo chciałbym grać w Premier League, to jest moje marzenie - mówił w 2020 roku, w rozmowie z "Angielskim Espresso".
Gotowy na każde wyzwanie
- W pewnym momencie było już oczywiste, że w Premier League 2 nie rozwinie się dużo mocniej i potrzebne było wypożyczenie. Klub przez jakiś czas to blokował, ale w końcu zgodził się na wyjazd do szkockiego Dunfermline. Następne wypożyczenie do Fleetwood Town nie było udane, ale pobyt w Hartlepool United w zeszłym sezonie był już bardzo cenny - ocenia Soczyński.
Hartlepool to była jednak dopiero League Two i wydawało się, że jesienią 22-letniego już bramkarza czeka kolejne wypożyczenie, o kolejny szczebelek wyżej. Wtedy do klubu trafił jednak Maresca i wszystko się zmieniło.
- Cieszy bardzo, że w końcu doczekał się ważnej roli w pierwszym zespole. Nie było łatwo tyle czekać na swoją szansę. Zwłaszcza, że Kuba już od bardzo długiego czasu był cały czas z pierwszą drużyną. Jego cierpliwość i pracowitość została wynagrodzona. Mentalnie jest bardzo mocny. Gotowy na każde wyzwanie. A do tego to bardzo dobry człowiek. Za każdym razem jak jestem w centrum treningowym Leicester, to mocno go chwalą - podkreśla nasz rozmówca.
Trzeba jednak pamiętać, że trzy z czterech dotychczasowych meczów Polak rozegrał w Pucharze Ligi, z którego "Lisy" właśnie odpadły. Jedyny występ w lidze, przeciw Huddersfield (1:0), udało się zaliczyć ze względu na uraz pierwszego bramkarza, Madsa Hermansena. Co tu kryć, na ten moment Stolarczyk jest w bramce Leicester numerem dwa. To zawsze lepiej niż numerem cztery, ale...
- Hermansen przyszedł do klubu na wyraźne życzenie Mareski i to on jest w tym momencie pierwszym bramkarzem. Gra bardzo wysoko, czasem jak dodatkowy zawodnik z pola. Stolarczyk to jego rówieśnik, ale jeśli nie odejdzie nigdzie na stałe, to za kilka lat może być numerem jeden - uważa Tanner. Trzymamy za to kciuki.
A reprezentacja? Do tego jeszcze daleka droga, patrząc na to, jak silna jest konkurencja na tej pozycji i w tym przedziale wiekowym. Na razie bramkarz, który w grudniu skończy 23 lata, ma w CV po jednym występie w kadrach U18, U19 i U21. W tej ostatniej zagrał w marcu 2021 roku, w towarzyskim meczu z Austrią (0:2), a powołał go poprzednik Michała Probierza, Maciej... Stolarczyk.