Nieśmiertelny magik wciąż czaruje. Musicie go pamiętać! Ostatnio rzucił Real na kolana

Nieśmiertelny magik wciąż czaruje. Musicie go pamiętać! Ostatnio rzucił Real na kolana
PRESSINPHOTO / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski10 Apr · 15:00
Poważna kontuzja zabrała mu ponad pół roku gry i życiową szansę na wielkim turnieju. To go nie złamało, wrócił silniejszy niż przedtem. Isco wciąż jest jednym z najlepszych piłkarzy w lidze hiszpańskiej.
Real drugą siłą La Liga w 2025 roku. Takie zdanie teoretycznie nikogo nie powinno dziwić. Nie chodzi jednak o “Los Blancos” z Madrytu, a Real Betis. Od stycznia jedynie Barcelona zgromadziła więcej punktów od podopiecznych Manuela Pellegriniego, którzy zresztą zdołali zatrzymać ją w poprzedniej kolejce, remisując 1:1. Wynik ten musiał zostać doceniony w Andaluzji, biorąc pod uwagę, że zespół grał bez swojego lidera. Isco tym razem nie mógł pokazać próbki magicznych umiejętności z powodu zawieszenia za kartki. 32-latek solidnie odpoczął zatem przed starciem z Jagiellonią. A to nie jest dobra wiadomość z perspektywy mistrzów Polski.
Dalsza część tekstu pod wideo

Złamane marzenia

Isco już w poprzednim sezonie potrafił oczarować kibiców. Ofensywny pomocnik wrócił do żywych po nieudanej przygodzie w Sevilli i niedoszłym transferze do Unionu Berlin, który wysypał się na ostatniej prostej. W końcu na Estadio Benito Villamarin odnalazł miejsce, gdzie znów mógł być sobą. Tym samym chłopcem z Malagi, który jako nastolatek kiwał dosłownie każdego napotkanego rywala. Kibice Betisu momentalnie zakochali się w jego zwodach, balansie ciała, nieograniczonej wyobraźni. Nie brakowało opinii, że spektakularna gra w klubie może pozwolić mu na powrót do reprezentacji i wyjazd na EURO 2024.
- Mam ogromny szacunek do trenera De la Fuente, więc nie chcę komentować jego decyzji. Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli 99% osób sądzi, że Isco zasługuje na powołanie na EURO, to spodziewamy się, że na nie pojedzie. To jasne, że rozgrywa niesamowity sezon, jego wkład w nasz zespół jest nieoceniony - mówił Pellegrini pod koniec poprzedniego sezonu. - Mogę powiedzieć, że jestem fanem Isco. Wszyscy go znamy, wiemy, jaką jakością dysponuje. Mogę tylko dodać, że mamy szczęście, że w Hiszpanii jest tylu dobrych piłkarzy. Pozostaje mi dokonać odpowiednich wyborów - powiedział De la Fuente 14 maja ubiegłego roku, przywoływany przez Ondabetica.es.
Dokładnie dwa dni później marzenia Isco o powołaniu prysły niczym bańka mydlana. Po faulu Saula Coco pomocnik doznał złamania trzonu kości strzałkowej w lewej nodze. Nie było najmniejszych szans na wyleczenie przed EURO. Z wysokości kanapy mógł jedynie obserwować, jak jego koledzy sięgają w Berlinie po mistrzostwo. Co gorsze, wraz z upływem czasu jego stan zdrowia nie ulegał poprawie. W sierpniu nadal czuł ból przy poruszaniu się. Na początku września Betis ogłosił, że weteran musi poddać się kolejnej operacji, ponieważ kości źle się zrosły. Na przełomie października i listopada wciąż chodził o kulach z szyną na nodze.
- Najgorszą rzeczą są codzienne treningi na siłowni, kiedy jesteś sam. Dzień po dniu. Widzisz, jak twoi koledzy wychodzą na boisko, trenują, grają, a ty możesz tylko obserwować ich z odległości. Kontuzja nadeszła w najgorszym możliwym momencie, ale tak to czasem bywa - powiedział dla dziennika Marca. - Najgorsza część zaczęła się, kiedy dowiedziałem się o potrzebie wykonania kolejnej operacji. Myślałem, że to już koniec tego wszystkiego, a potem musiałem przejść przez to jeszcze jeden raz. To było dla mnie bolesne doświadczenie, ale dzięki temu nieco inaczej spojrzałem na futbol. Na szczęście mam to już za sobą. Ostatecznie to, co kocham, to gra w piłkę. Po siedmiu miesiącach przerwy mogłem wrócić do swojej wielkiej miłości - dodał.

WidowIsco

Isco wrócił do gry 7 grudnia. Od razu przyniósł szczęście Betisowi, który też urwał punkty Barcelonie, strzelając na 2:2 w doliczonym czasie gry. W tamtym momencie zespół potrzebował impulsu po naprawdę przeciętnej rundzie. Jesienią kibice “Verdiblancos” po prostu nie mieli dla kogo włączać spotkań. W drużynie brakowało gwiazd, wyróżniający się Assane Diao już na początku zimowego okienka został sprzedany do Como. Skład jako całość prezentował się solidnie i nic więcej. Potrzebna była postać, który weźmie cały kolektyw na barki. I tu pojawił się Francisco Roman Alarcon Suarez.
Od kilku tygodni wychowanek Malagi serwuje jeden recital za drugim. Najlepszy występ w tym sezonie zaprezentował na tle Realu Madryt. Grał wówczas tak, jakby miał wiele do udowodnienia byłemu pracodawcy. Przeciwko “Królewskim” posłał asystę i wykorzystał karnego na wagę kompletu punktów. Do tego wykreował aż sześć okazji, miał sześć wygranych pojedynków, pięć przerzutów, dwa odbiory, celność podań na poziomie 90%. Dla takich występów przychodzi się na stadion lub odpala telewizor i zakochuje w tej dyscyplinie sportu.
- Isco to wspaniały kolega z drużyny i piłkarz kompletny - chwalił Marc Bartra na antenie Radio Marca. - Isco jest wyjątkowy. Nie chodzi tylko o rzeczy, które wykonuje z piłką, ale też jego pracę, liczbę przebiegniętych kilometrów, odbiorów, pressingów. Jest przykładem dla każdego piłkarza - wtórował Diego Llorente. - Są dobrzy zawodnicy i są tacy na innym poziomie. Isco należy do tej drugiej kategorii. To najlepszy piłkarz, z jakim grałem - dodał Cedric Bakambu.
- Miałem szczęście, ponieważ zawsze dzieliłem szatnię z topowymi zawodnikami. Tym, który zrobił na mnie największe wrażenie na treningach, był Isco. W trakcie zajęć mówił, że nikt nie odbierze mu piłki i faktycznie, nie dało się tego zrobić - to już słowa legendarnego Marcelo w programie El Hormiguero.
Isco to magia, Isco to show. A przede wszystkim jest on przedstawicielem wymierającego gatunku “dziesiątek”. Wciąż rosnący w piłce poziom intensywności ograniczył liczbę zawodników w typie Mesuta Oezila czy Jamesa Rodrigueza. Dziś większość pomocników musi jednocześnie grać na fortepianie i dźwigać go na własnych barkach. Nie toleruje się obiboków w pressingu, na których musi pracować cały zespół. Ale w przypadku 32-latka najpiękniejsze jest to, że potrafił dostosować się do nowych trendów. Z piłką przy nodze czaruje jak za najlepszych lat, jednak nie zapomina o innych obowiązkach. Średnio na mecz odzyskuje piłkę cztery razy. Do tego pozostaje liderem Betisu, jeśli chodzi o stworzone szanse (36) i podania w ofensywną tercję boiska (83). W 20 meczach zebrał dziewięć goli i sześć asyst. W marcu wybrano go najlepszym graczem ligi hiszpańskiej. Nie Yamala, nie Mbappe, nie Viniciusa. Isco.
- Znalazłem wspaniały klub, przejście do Betisu to była najlepsza decyzja w mojej karierze. W piłce nigdy nic nie wiadomo, ale chciałbym przejść tutaj na emeryturę. Czuję się szczęśliwy, jestem oddany drużynie, dostaję w zamian gigantyczne wsparcie. W takich warunkach wszystko przychodzi łatwiej - podkreślał pomocnik, cytowany przez dziennik AS.

Ten powrót wciąż jest możliwy

Juan Vallaure z El Debate wyliczył, że w trakcie 15-letniej kariery Isco doznał 15 różnych kontuzji. Jego organizm został poważnie podniszczony. Nikogo raczej nie zdziwiłoby, gdyby w tym momencie kariery pomyślał o spokojniejszym środowisku, dorobił sobie do emerytury w Arabii czy Katarze. Jako piłkarz wygrał już przecież z Realem Madryt wszystkie możliwe trofea i to po kilka razy. We wnętrzu weterana wciąż tli się jednak płomień ambicji.
Od kilku lat jego celem pozostaje powrót do kadry. Ostatni raz bronił barw “La Rojy” w 2019 roku. W międzyczasie do kadry przebili się Pedri, Gavi, Fermin Lopez, Alex Baena i inni klasowi pomocnicy. Patrząc na poziom prezentowany przez gwiazdę Betisu, można jednak spokojnie uznać, że nie odstaje od reprezentacyjnych konkurentów. Jeśli nie obniży lotów w końcówce sezonu, będzie naprawdę poważnym kandydatem do wyjazdu na czerwcowe zgrupowanie.
- Jestem zaskoczony brakiem powołania dla Isco. Biorąc pod uwagę jego grę, nie wiem, co jeszcze musiałby zrobić, aby dostać szansę. To wspaniały piłkarz i człowiek, wielki profesjonalista, na pewno nadal będzie to udowadniał - stwierdził w marcu Manu Fajardo, dyrektor Betisu.
- Dla każdego piłkarza gra w reprezentacji to największy zaszczyt. Ciężko pracuję i robię wszystko, aby się tam dostać, ale zdaję sobie sprawę z konkurencji. Decyzje podejmuje Luis, to on wygrał EURO i Ligę Narodów. To normalne, że ma grupę piłkarzy, którym ufa. Ja będę robił wszystko, aby te drzwi jeszcze się kiedyś otworzyły - powiedział sam zawodnik na antenie DAZN. - Na ostatnich mistrzostwach występowali Jesus Navas, Nacho. To pokazuje, że jeśli grasz na najwyższym poziomie, wiek nie musi być czynnikiem decydującym. Będę nadal pracował, aby zasłużyć na tę szansę swoimi występami - dodał.

O dwóch takich, co skradło show

Ten sezon w wykonaniu Betisu można podzielić na niemal dwie równe części. Punktem zwrotnym okazał się początek roku, kiedy Isco wrócił do rytmu meczowego, a do klubu trafił Antony. Ta dwójka błyskawicznie znalazła na murawie wspólny język. Zwykło się mówić, że dobrzy piłkarze zawsze będę potrafili się dogadać. Brazylijsko-hiszpański tandem tylko to potwierdza.
- Musimy założyć zbiórkę, żeby zatrzymać Antony'ego - żartował Hiszpan po wygranych derbach. - Isco to geniusz, gra z nim jest przyjemnością. Kiedy rozumiesz się z kimś na boisku bez słów, wszystko wychodzi lepiej. To niesamowity gracz i osoba - odpowiedział Antony.
Betis od 8 lutego pozostaje niepokonany. Z Isco w składzie wygrał sześć ostatnich meczów ligowych, mając na rozkładzie m.in. Real Madryt, Real Sociedad czy Sevillę. Teraz Andaluzyjczycy przystąpią do walki z Jagiellonią o półfinał Ligi Konferencji. Faworyt tego dwumeczu może być tylko jeden. Niezależnie od wyniku, warto podkreślić, że nadchodzące spotkania można uznać za nagrodę dla podopiecznych Adriana Siemieńca. Zespół, który dwa lata temu walczył o utrzymanie w Ekstraklasie, za chwilę sprawdzi się na tle rywali z najwyższej półki.
Isco niedawno brylował na tle Modricia, Mbappe i Viniciusa, marzy o grze w kadrze mistrzów Europy. Jednak najpierw czeka go potyczka z “Dumą Podlasia”. Esencja futbolu w najczystszej postaci.

Przeczytaj również