Niesamowity ścisk na finiszu znanej ligi. Sześć drużyn w walce o tytuł. "Może zdarzyć się wszystko"
Kto zostanie w tym sezonie mistrzem Brazylii? Chociaż sezon w Kraju Kawy wchodzi w decydującą fazę i do końca zmagań pozostało kilka kolejek, w grze o tytuł wciąż jest aż sześć zespołów. Tam wydarzyć może się absolutnie wszystko.
Palmeiras, Botafogo, Gremio, Red Bull Bragantino, Atletico Mineiro i Flamengo. Sześć klubów, ulokowanych w niesamowitym ścisku, wciąż marzy o tytule mistrza Brazylii 2023, choć jednym do rozegrania pozostały tylko cztery mecze, innym maksymalnie pięć.
Nawet jeśli liga brazylijska nie należy do najbardziej popularnych w naszym kraju, w najbliższych tygodniach warto mieć ją na radarze, bo emocje powinny tam sięgać zenitu. O upragnione mistrzostwo walczą też znane w Europie postacie - Luis Suarez, Diego Costa, Hulk, Filipe Luis czy zakontraktowany już przez Real Madryt - Endrick.
Warto wspomnieć, że liga brazylijska w sezonie rozgrywa 38 kolejek.
1. Palmeiras - 62 punkty - 34 mecze
W tym momencie na szczycie tabeli jest Palmeiras, które rozegrało jednak jeden mecz więcej niż drugie Botafogo (60 punktów) i czwarty obecnie Red Bull Bragantino (59 punktów). Ci pierwsi, wygrywając zaległy mecz, mogą więc wyprzedzić obecnego lidera, z kolei drudzy inkasując trzy oczka zrównają się z nim punktami.
Poziom trudności pozostałych dla Palmeiras spotkań można określić jako średni. Z jednej bowiem strony Endrick i spółka zagrają z dwoma ekipami z dolnej połówki tabeli - 12. Fortalezą i 17. Cruzeiro. Z drugiej na oba te mecze udadzą się w delegację, a ponadto u siebie podejmą bezpośredniego rywala w walce o tytuł - Atletico Mineiro - i niedawnego triumfatora Copa Libertadores, czyli ósme w ligowej tabeli Fluminense. Łatwo zatem nie będzie.
2. Botafogo - 60 punktów - 33 mecze
Niesamowicie skomplikowało sobie sytuację Botafogo, które na pewnym etapie rozgrywek, i to nie tak dawno, miało 11 punktów przewagi nad wiceliderem. Potem wszystko posypało się jednak jak domek z kart. W ostatnich pięciu ligowych meczach aktualny wicelider zdobył… jeden punkt. Dalej ma natomiast wszystko w swoich rękach. Zaległe spotkanie sprawia, że Botafogo nie musi oglądać się na przeciwników. Jeśli będzie wygrywać - zdobędzie mistrzostwo. Biorąc jednak pod uwagę ostatnią formę drużyny, trudno liczyć na to, że nie zaliczy ona już żadnej wpadki.
Warto natomiast wspomnieć, że Botafogo ma już za sobą wszystkie mecze z rywalami obecnego TOP6. Dwa razy zagra jeszcze u siebie - z 14. Santosem i 17. Cruzeiro, natomiast na wyjeździe powalczy o punkty z Fortalezą (12), Coritibą (19) i Internacionalem (13). Terminarz wygląda więc całkiem optymistycznie. Wszyscy pozostali przeciwnicy Botafogo to przedstawiciele dolnej połowy tabeli.
3. Gremio - 59 punktów - 34 mecze
Gremio może marzyć o tytule, choć nie jest na pewno głównym faworytem. Nie dość, że musi gonić kilku rywali, to należy akurat do grona drużyn, które rozegrały już 34, nie 33 mecze. Dla ekipy będącego w kapitalnej formie Luisa Suareza sama obecność w czubie tabeli jest już jednak sporym sukcesem. Przypomnijmy bowiem, że Gremio to tegoroczny beniaminek. Podopieczni Renato Portaluppiego mogą natomiast bardzo żałować ostatniej porażki z Corinthians. Praktycznie cały mecz grali w przewadze jednego gracza, ale przegrali 0:1. Tych punktów może potem zabraknąć.
Gremio zagra jeszcze dwa bardzo trudne mecze, bo uda się w delegację na spotkania z Atletico Mineiro i Fluminense. Łatwiej, przynajmniej w teorii, powinno być w domowych rywalizacjach z Goias (18. miejsce) i Vasco (15).
4. Red Bull Bragantino - 59 punktów - 33 mecze
Trochę z tylnego szeregu zaatakować może klub ze stajni Red Bulla, który w swojej historii nie święcił jeszcze tytułu mistrza Brazylii. Bragantino póki co znajduje się poza podium, ale dorobek punktowy i zaległy mecz do rozegrania sprawiają, że z tym zespołem naprawdę trzeba się liczyć. Nie znajdziemy w nim gwiazd na dorobku. To najmłodsza w lidze drużyna, której średnia wieku wynosi nieco ponad 23 lata.
Najtrudniejsze wyzwanie czeka na Bragantino w najbliższej kolejce, gdy trzeba będzie zmierzyć się na wyjeździe z innym przedstawicielem grupy walczącej o mistrzostwo - Flamengo. Potem powinno być z górki, bo tak można chyba określić starcia z Internacionalem (13. miejsce), Fortalezą (12), Coritibą (19) i Vasco (15).
5. Atletico Mineiro - 57 punktów - 34 mecze
W najtrudniejszej sytuacji z grona drużyn wciąż mogących marzyć o mistrzostwie jest z pewnością Atletico Mineiro, które i ma kilka punktów do odrobienia, i w przeciwieństwie do kilku innych rywali nie może liczyć na rozegranie zaległego spotkania, które powiększy dorobek. To jednak właśnie ten zespół przez ostatnie miesiące punktuje najlepiej. Gdybyśmy wzięli pod uwagę 15 minionych kolejek, ekipa Diego Costy i Hulka otwierałaby tabelę. Kto wie, może będące na fali Atletico jeszcze pogodzi tych, którym przypisuje się dziś większe szanse na sukces.
Sprawy nie ułatwi natomiast raczej terminarz, bo chyba nikt z czołówki nie ma tak trudnego rozkładu jazdy. Drużyna z Belo Horizonte zagra jeszcze u siebie z Gremio (3. lokata) i Sao Paulo (10), natomiast na wyjazdach powalczy z Flamengo (6) i Bahią (16). Łatwo nie będzie.
6. Flamengo - 57 punktów - 33 mecze
Flamengo póki co zamyka grupę sześciu zespołów grających o najwyższy laur w lidze brazylijskiej, ale wcale nie jest w najgorszej sytuacji. Ewentualne trzy punkty zdobyte w zaległym meczu mogą sprawić, że drużyna ta wyprzedzi przynajmniej Atletico Mineiro czy Gremio, a kto wie - może kogoś jeszcze. Jest więc o co grać.
Arcyważny dla Flamengo będzie z pewnością najbliższy mecz, podczas którego na Maracanie zjawi się Red Bull Bragantino, też marzący przecież o mistrzostwie. Potem drużyna z Rio de Janeiro zagra jeszcze u siebie z Atletico Mineiro (5. miejsce) oraz Cuiabą (9), zaś w delegacji spotka się z Americą Mineiro (20) i Sao Paulo (10).
Kto już za kilka tygodni będzie świętował mistrzostwo? Konia z rzędem temu, kto to przewidzi. Spore szanse na obronę tytułu ma Palmeiras z niesamowitym Endrickiem, który uzbierał już dziewięć trafień. Przypomnijmy, że latem 2024 roku brazylijski napastnik dołączy do Realu Madryt.
Grupa pościgowa nie złoży jednak broni i będzie chciała pokrzyżować plany obecnemu liderowi. Emocji na pewno nie zabraknie.