Niesamowite osiągnięcie Ansu Fatiego. To jego największa zaleta, dorównuje legendom. "Brakuje tylko zdrowia"

Ansu Fati to bez wątpienia jeden z najbardziej utalentowanych nastoletnich piłkarzy na świecie. Problemy ze zdrowiem nieco zahamowały jego rozwój, jednak napastnik Barcelony nadal udowadnia, jak ogromny drzemie w nim potencjał. Ze świecą można szukać zawodnika, który potrafi być tak efektywny.
W poprzedniej kolejce ligi hiszpańskiej Ansu Fati przypomniał o sobie wszystkim kibicom, którzy powoli stawiali na nim krzyżyk. Huczne transfery i okazałe wzmocnienia sprawiły, że 19-latek w mediach powoli zaczął uchodzić za barceloński anachronizm. Przeciwko Realowi Sociedad wychowanek La Masii znów jednak pokazał, że dosłownie każde z jego dotknięć piłki może być magiczne. Po kwadransie od wejścia na boisko Ansu miał na koncie dwie asysty, gola i poczucie piłkarskiego spełnienia w pakiecie.
Midas
Ostatnie dwa lata nie były dla Fatiego łatwe ze względu na przewlekłe problemy z łąkotką. Nieustanne nawroty urazu sprawiły, że jego pozycja w Barcelonie nieco podupadła. Co może szokować, Ansu w tym roku ani razu nie znalazł się w wyjściowym składzie “Dumy Katalonii”. Xavi Hernandez ewidentnie nie zamierza ryzykować, rzucając na głęboką wodę nastolatka, który stracił już zbyt wiele na leczenie kolejnych kontuzji. O jakości napastnika najlepiej świadczy jednak fakt, że nie musi być stałym członkiem wyjściowej jedenastki, aby pomagać Barcelonie. Mimo tych wszystkich problemów 19-latek, kiedy tylko może, dokłada cegiełki do zwycięstw “Dumy Katalonii”, powiększa swój dorobek bramkowy, przypomina o swoim gigantycznym talencie.
- Ansu nadal jest dzieciakiem, ale ma dar do zdobywania goli. Dziś miał jedną okazję i od razu zamienił ją na bramkę. Wiemy, że wiele wycierpiał z powodu urazów, ale jesteśmy bardzo szczęśliwi, że znów jest z nami i może nam pomóc - mówił Jordi Alba na antenie “Movistar”, kiedy Fati w poprzednim sezonie pomógł Barcelonie pokonać Betis.
Na Estadio Benito Villamarin młody napastnik potrzebował 75 sekund od wejścia z ławki rezerwowych, aby wpisać się na listę strzelców. Tamto zwycięstwo było niezwykle ważne, ponieważ dopiero po nim “Barca” zapewniła sobie miejsce w czołowej czwórce La Liga i upragniony powrót do Champions League. Mecze o wielkiej stawce to jednak okoliczności, w których Fati czuje się najlepiej.
Warto zauważyć, że zjawiskowe występy z Betisem czy ostatnio z Realem Sociedad nie były pojedynczymi wybrykami. 19-latek posiada wybitną umiejętność natychmiastowego wywierania wpływu na losy konkretnych spotkań. Ansu dotychczas strzelił w piłce klubowej 20 goli i aż trudno to sobie wyobrazić, ale 14 z nich padło w czasie krótszym niż 20 minut od momentu pojawienia się Hiszpana na boisku. Kiedy barcelońska “dyszka” już jest na murawie, można spodziewać się natychmiastowej magii, bomby z przyspieszonym zapłonem. Wystarczy przypomnieć jego pierwszy mecz z numerem odziedziczonym po Leo Messim. Niemożliwym jest znaleźć tak młodego piłkarza, który po prawie rocznej kontuzji i z presją przejęcia schedy po najwybitniejszym piłkarzu w historii Barcelony, wkroczył na Camp Nou niczym jak na swoje prywatne błonia.
Można przywołać również styczniowe El Clasico w Superpucharze Hiszpanii, kiedy Fati strzelił gola 17 minut po wejściu z ławki. A jeszcze w debiutanckim sezonie był rezerwowym asem z rękawa przy okazji starć z Interem czy Villarrealem. Niejednokrotnie Ansu wcielał się w rolę piłkarskiego Midasa, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamienia wszystko na co się natknie w bramki. Według portalu “Understat” Fati w lidze hiszpańskiej wygenerował 7,71 oczekiwanych goli, ale do siatki trafiał ponad dwa razy częściej. W przypadku topowych napastników mówi się, że nie zmarnują żadnej setki, ale barcelońskiej “10” nie potrzeba nawet aż tak dogodnych szans.
Szalona efektywność
- Ansu znakomicie potrafi odczytywać sytuację i to, jak zachowują się obrońcy rywala. Wie, co musi zrobić, kiedy widzi naprzeciwko siebie czterech czy pięciu przeciwników i potrafi rozwiązywać większość boiskowych problemów - analizował Luis Enrique na antenie “Catalunya Radio”.
Dla “Lucho” i Xaviego posiadanie zawodnika pokroju Fatiego jest prawdziwym zbawieniem. Zdrowy Ansu to napastnik, który w błyskawicznym tempie odciska piętno na poczynaniach swoich drużyn. Warto podkreślić, że dokonuje tego, chociaż jego dotychczasowa kariera była rwana, szatkowana przez kolejne kontuzje i absencje. Niemal każdy powrót do zdrowia był jednak równoznaczny z przywitaniem się bramką, asystą, spektakularnym popisem.
Fati jest naznaczony darem goleadora, który potrzebuje pół sytuacji, żeby strzelić dwa gole. Aby zdobyć pierwszych dziesięć bramek w La Liga, potrzebował oddać jedynie piętnaście strzałów celnych. Kiedy on składa się do uderzenia, golkiperzy rywalów właściwie muszą rozgrzewać korzonki, aby schylić się po piłkę w siatce.
Wyniki Ansu są szalenie imponujące, jeśli spojrzymy na to, jak w przeszłości radzili sobie snajperzy, których spokojnie można nazwać legendami. Romario w Barcelonie strzelał gola średnio co 113 minut, Samuel Eto’o co 112, Luis Suarez co 110. Fati nie jest daleko tych wszystkich pomnikowych postaci, trafiając do siatki z częstotliwością bramki na 115 rozegranych minut.
Zbawienie Barcelony
Po ostatnich działaniach Barcelony na rynku można było się obawiać o owocną przyszłość Fatiego. Klub został zmuszony przeprowadzić ogromne wzmocnienia na skrzydłach, ponieważ niełatwo planować kolejne sezony z zawodnikiem, który potrafi pauzować przez ponad pół roku. Takimi występami jak z Realem Sociedad Ansu daje jednak znak, że minione kontuzje jeszcze nie przekreślają na dobre jego kariery. Brakuje mu tylko stalowych kości, aby stać się światową czołówką.
- Ciężko pracuję, żeby znów być w 100% sobą na boisku. Czy martwię się konkurencją? Nie, to dobra sytuacja dla drużyny i dla nas samych. Przy tylu napastnikach nikt nie może czuć się zrelaksowany, jeśli ktoś nie będzie pracował na odpowiednim poziomie, nie będzie grał. Wszyscy będziemy razem się motywować - mówił Fati na antenie stacji “TV3”.
19-latek jest wyjątkowym piłkarzem w porównaniu ze swoimi pozostałymi konkurentami do gry na skrzydle. Ferran Torres, Ousmane Dembele i Raphinha posiadają wielkie umiejętności, jednak każdego z nich cechuje pewna nieregularność połączona często ze zbyt dużą brawurą. Hiszpan posiada elitarną zdolność dochodzenia do sytuacji bramkowych, które jednak za rzadko zamienia na bramki. Francuz czasami sam pewnie nie wie, czy za chwilę zaserwuje kolejną asystę czy też potknie się o własne nogi. Również Brazylijczyk miewa okresy, kiedy prezentuje joga bonito w najczystszej postaci, żeby później irytować nieudanymi zagraniami.
Każdy konkurent Ansu do gry w linii ataku “Blaugrany” jest równie dobry, co niestabilny. Tymczasem u młodego Hiszpana jedyną niewiadomą pozostaje jego stan zdrowia. Sam zainteresowany przed startem rozgrywek przyznawał, że czuje się znakomicie, dobrze przepracował okres przygotowawczy i zapomniał już o wszystkich problemach. Nie wiemy jednak, czy któryś z urazów w pewnym momencie nie przypomni o swojej bolesnej obecności. Jeśli kontuzje Fatiego faktycznie staną się reliktem przeszłości, Barcelona zyska napastnika idealnego. Każdy snajper marzy przecież o tym, żeby móc swoim pierwszym czy drugim kontaktem z piłką wpisać się na listę strzelców. A w przypadku 19-latka nie mówimy już o pojedynczych impulsach, ale regularnym zmienianiu losów gry po paru minutach od pojawienia się na boisku.
Decydujące miesiące będą kluczowe, ponieważ młody wychowanek niedługo powinien wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie Barcelony. Xavi z pewnością nie zamierza podejmować zbytniego ryzyka, ale trudno też w nieskończoność ograniczać jego rolę do bycia dżokerem z ławki. Ansu musi teraz robić swoje, czyli zamieniać na bramki wszystkie piłki, które otrzyma. Jeśli zdrowie dopisze, będziemy świadkami pięknego RenesAnsu Fatiego.