Nieoczywisty kandydat do Złotej Piłki. Też z Barcelony! Złap go, jeśli potrafisz
Powoli wchodzimy w ten okres sezonu, który zadecyduje o losach tegorocznej Złotej Piłki. Tradycyjnie już faworytami do zdobycia głównej nagrody są zawodnicy stricte ofensywni. Nie można jednak pomijać kandydatury Pedriego.
Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. W dowolnym momencie tego sezonu można zatem dojść do wniosku, że Pedri to gracz wybitny. Barcelona jako całość prezentuje się na poziomie, który pozwala chwalić większość jej graczy. Robert Lewandowski gwarantuje gole, Lamine Yamal spektakl, Raphinha unika jak ognia meczów bez udziału przy bramkach. Za udane występy w poszczególnych meczach należy chwalić Wojciecha Szczęsnego i pozostałe elementy linii obrony. Możemy tak wymieniać, idąc pozycja po pozycji. Wszystko spaja jednak jeden człowiek z "ósemką" na plecach, operujący w centrum dowodzenia. Zawodnik z Wysp Kanaryjskich od dłuższego czasu pozostaje niemal bezbłędny, gra tak, jakby już wcześniej znał każdy ruch przeciwnika. Niczym najlepsi szachiści, analizuje przebieg partii, decydując się na najlepsze posunięcia w danej pozycji. Kibicom dobrego futbolu pozostaje tylko złapać kawkę, herbatkę w dłoń i napawać się klasą 22-latka.
- Pedri, jak nikt inny, zasługuje na Złotą Piłkę. Jego klasa jest niepodważalna. Wszyscy wiedzą, jak wyjątkowy to zawodnik - powiedział Gavi dla Barca One. - Pedri jest najlepszy na świecie na swojej pozycji. Niesamowite jest to, co robi z piłką i bez niej - wtórował Hansi Flick.
Zawsze na piedestale
Pedri został wybrany MVP w każdym z trzech ostatnich meczów Barcelony. Najwięcej kontrowersji wzbudziła statuetka za występ w Lizbonie, którą koniec końców miał oddać w ręce Szczęsnego. Polak wyrósł wówczas na bohatera rywalizacji na Estadio da Luz, broniąc aż osiem strzałów i utrzymując swój zespół w grze. Przy czym nawet wtedy nie należało mówić, że wybór pomocnika został wzięty kompletnie z kapelusza. W pierwszym meczu z Benfiką był liderem pod względem liczby celnych podań (60), wykreowanych szans (3), wywalczonych fauli (4), wygranych pojedynków (7) i przebiegniętych kilometrów (13,2). W rewanżu już nie pozostawił złudzeń, rozgrywając partidazo, jak powiedzieliby Hiszpanie lub masterclass, jak oceniliby Anglicy. My powiemy po prostu, że zagrał kosmicznie.
- Pedriego nie można porównywać do żadnego innego zawodnika. Jego poziom jest brutalny. On uwielbia futbol, świetnie się go ogląda. Zawsze gra dla drużyny, to też niesamowity profesjonalista. Poświęca bardzo dużo uwagi temu, jak trenuje i później przekłada to na boisko - chwalił Flick kilka tygodni temu.
- Pedri w obu meczach przeciwko Benfice został wybrany MVP. To filar i fundament, na którym budowana jest Barcelona. Dla Flicka “ósemka” jest nie do ruszenia, gra w prawie wszystkich ważnych meczach od pierwszej do ostatniej minuty. W poprzednich latach nikt nie wątpił w jego umiejętności, ale były obawy, jeśli chodzi o jego wytrzymałość fizyczną. Aż do teraz. Dziś Pedri jest niezastąpiony, grając praktycznie zawsze. Lamine i Raphinha lśnią, Lewandowski jest skuteczny, ale Pedri to klucz do perfekcyjnego funkcjonowania “Barcy” - opisał Jaime Rincon z dziennika Marca.
Wszyscy wiemy, że dobra drużyna nie może obejść się bez topowej linii pomocy. A w Barcelonie Pedri pozostaje jedynym naprawdę pewnym elementem tej formacji. Marc Casado spadł w hierarchii po znakomitej rundzie jesiennej. Frenkie de Jong odzyskał miejsce w pierwszym składzie, ale wciąż nie gra jeszcze na miarę samego siebie z czasów Ajaksu. Gavi ma wahania formy po powrocie do zdrowia. Daniemu Olmo też trudno w pełni zaufać, mając na względzie jego problemy z urazami. W poprzednich sezonach dolegliwości z kontuzjami hamowały też rozwój wychowanka Las Palmas. Ale to już przeszłość.
Stachanowiec
Jednym z największych sukcesów sztabu trenerskiego Barcelony jest doprowadzenie “ósemki” do pełni sprawności. W hiszpańskich mediach regularnie podkreśla się rolę Julio Tousa, który został głównym szkoleniowcem od spraw przygotowania fizycznego. Efekty jego pracy są imponujące. “Blaugrana” wchodzi w decydujący etap sezonu bez choćby jednej absencji spowodowanej problemami mięśniowymi. Na liście kontuzjowanych znajdują się jedynie Ter Stegen i Marc Bernal, którzy uszkodzili kolana, w sytuacjach, których nie dało się uniknąć. Przykład Pedriego pokazuje jednak, że współpracownicy Flicka wykonują tytaniczną robotę.
Pomocnik w żadnym z poprzednich trzech sezonów nie dobił do granicy 3000 rozegranych minut. W tym zebrał ich już 3202. To drugi najwyższy wynik w zespole po Kounde i Raphinhi, którzy tak naprawdę muszą grać prawie zawsze, ponieważ nie mają jakościowych zmienników. W środku pola Flick teoretycznie ma większe pole manewru, ale nie może obejść się bez swojego najlepszego pomocnika. Od początku rozgrywek Hiszpan wystąpił w 41 meczach, z czego w 39 w wyjściowym składzie. Przegapił zaledwie jedno spotkanie i to z powodu problemów żołądkowych. Przerwał błędne koło rehabilitacji, rekonwalescencji, powrotu do gry i kolejnej kontuzji. “Barca” przez kilka lat czekała na moment, w którym będzie on w stanie rozegrać kilkadziesiąt spotkań z rzędu. Cierpliwość się opłaciła.
- Naprawdę lubię pozycję, na której teraz występuję. Notuję dużo kontaktów z piłką, otrzymuję wiele podań, gra przechodzi przeze mnie. Dzięki temu czuję się bardzo komfortowo, nauczyłem też lepiej ustawiać się w defensywie. Hansi powiedział mi na początku sezonu, że chce, abym zdominował linię pomocy w każdym jej sektorze - analizował Pedri, cytowany przez Bein Sports. - W naszym zespole jest wielu młodych zawodników i wiem, że powinienem być jednym z liderów. Podoba mi się ta rola, nie boję się wziąć na siebie ciężaru odpowiedzialności. Chcę to robić, aby pomóc Barcelonie w zdobywaniu tytułów - dodał.
- Statystyki goli i asyst nie rzucają na kolana, ale każdy, kto ogląda Barcelonę w tym sezonie, będzie zachwycał się poziom Pedriego. Po raz pierwszy od wielu lat jest wolny od kontuzji i wreszcie może regularnie demonstrować pełnię potencjału. Biorąc pod uwagę ścieżkę Barcelony w Lidze Mistrzów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Pedri będzie filarem, który pomoże jej w awansie do finału - pisał niedawno portal Goal.com, tworząc ranking faworytów do Złotej Piłki.
Ballon d’Or?
Pięć goli i sześć asyst. Oto suchy dorobek Pedriego w bieżącym sezonie. Laik mógłby spojrzeć na te liczby i prychnąć pod nosem, słysząc, że ma do czynienia z rzekomym kandydatem do zdobycia Złotej Piłki. Nie można jednak pomijać 22-latka, dyskutując na temat faworytów do nagrody. Oczywiście, że nigdy nie zbliży się on do statystyk osiąganych przez Raphinhę, Kyliana Mbappe, Mohameda Salaha czy ostatnimi czasy także Ousmane’a Dembele. Wyniki poprzedniego plebiscytu powinny jednak uzmysłowić, że bramki i asysty to nie wszystko. Warto też docenić zawodników, którzy dyrygują drużynami, chociaż nie mają zbyt wielu okazji do celebrowania trafień.
- Chciałbym, by ktoś pokroju Pedriego sięgnął po Złotą Piłkę. Jeśli to by się wydarzyło, drugi rok z rzędu wygrałby ją piłkarz, który jest mózgiem zespołu. To pokazałoby, że nie są nagradzane tylko gole i statystyki, ale też zawodnicy, bez których drużyny by się nie obyły - przyznał Dominik Guziak, komentator Eleven Sports, na kanale Meczyki.pl. - Pedri powinien wygrać Złotą Piłkę. Obecnie nikt inny nie gra w Europie na takim poziomie. Jeśli "Barca" zakończy sezon z trofeami, to on powinien być pretendentem - wtórował Santi Ovalle ze stacji Cadena Ser.
Liczby Pedriego imponują, jeśli wyjdzie się poza tabelkę na portalu Transfermarkt. Według danych Whoscored w tym sezonie Hiszpan jest liderem w TOP 5 ligach pod wzgledem wygranych posiadań (161). W La Liga posłał 217 progresywnych podań, podczas gdy żaden inny gracz nie przekroczył 175. Squawka dodała, że 22-latek jako jedyny pomocnik w lidze hiszpańskiej zebrał co najmniej 25 wykreowanych szans, wygranych pojedynków, wślizgów, przechwytów, dryblingów i celnych dośrodkowań. To jednocześnie skuteczna “szóstka”, topowa “ósemka” i klasowa “dziesiątka”. Jeśli Barcelona ma jakikolwiek kłopot w środkowej strefie, to mistrz Europy rusza z gotowym rozwiązaniem.
- Pedri stanowi hybrydę. Ma pewne cechy Xaviego i Iniesty. Nie wyróżnia się warunkami fizycznymi, ale jest najlepszy pod względem technicznym i taktycznym. Udowadnia nam, że w środku pola kluczem jest talent i inteligencja - stwierdził Luis Milla, były selekcjoner Hiszpanii, w rozmowie z Relevo. - Spośród 32 piłkarzy, którzy zwykle biorą udział w meczu, zawsze jest jeden, który przebiega najwięcej kilometrów, ktoś, kto odzyskuje najwięcej piłek i jeszcze inny z największą liczbą wykreowanych szans. W Barcelonie to ten sam zawodnik: Pedri. To drogowskaz drużyny. Zdobywa jeden tytuł MVP za drugim. Wie, kiedy zaatakować, kiedy zwolnić grę, kiedy napędzić akcję. Można być pod wrażeniem fantastycznych pomocników pokroju Musiali czy Wirtza. Ale dziś Pedri przebija wszystkich - to już słowa Xaviera Boscha, dziennikarza Mundo Deportivo.
Pół żartem, pół serio, Pedri może mieć drobne pretensje do kolegów z drużyny, którzy nieco utrudniają mu walkę o Złotę Piłkę. W tym sezonie wielokrotnie partnerzy marnowali jego doskonałe zagrania. W lidze zebrał zaledwie trzy otwierające podania, chociaż według modelu oczekiwanych asyst powinno ich być co najmniej siedem. Dla porównania, Salah z siedmiu xA wykręcił 17 rzeczywistych asyst. Inaczej patrzyłoby się na kandydaturę Hiszpana, gdyby jednak miał nieco więcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Ale powtórzmy jeszcze raz, że nawet ich brak nie powinien dyskwalifikować go z wyścigu o miano najlepszego piłkarza świata w plebiscycie France Football.
Rachunki do wyrównania
Złota Piłka to nagroda indywidualna, aczkolwiek ogromny wpływ na nią mają osiągnięcia drużynowe. Koniec końców wiele będzie zależało choćby od tego, czy Barcelona zdoła odzyskać prymat na krajowym podwórku. A kluczowym momentem całego sezonu może być nadchodzące starcie z Atletico. W tym sezonie ekipa Diego Simeone już dwukrotnie zatrzymała Katalończyków na Estadi Montjuic. W poprzednim meczu ligowym z “Rojiblancos” Pedri dwoił się i troił, strzelił gola, wykreował kolegom cztery sytuacje, miał skuteczność zagrań na poziomie 90%. Ale jego zespół i tak przegrał 1:2.
Teraz to “Barca” wkroczy do paszczy lwa na Metropolitano. Aby pokonać “Atleti”, praktycznie wszyscy podopieczni Flicka będą musieli dobić do sufitu własnych możliwości. Nie jesteśmy jasnowidzami, ale w przypadku jednego zawodnika możemy być w miarę przekonani, że zagra co najmniej bardzo dobrze. Pedri od wielu miesięcy nie schodzi poniżej pewnego poziomu. A narzucony przez niego pułap znajduje się na wysokości nieosiągalnej dla większości śmiertelników.
W latach 80. Raffaella Carra wydała hitowy przebój z refrenem: “Pedro, Pedro, Pedro, Pedro, Pe”. Wystarczy, że kibice “Dumy Katalonii” zamienią jedną literę, aby w śpiewny sposób doceniać popisy swojego ulubieńca.