Nienawiść po krakowsku. Kibice Wisły nie wpuszczeni na stadion, Cracovia porównana do Hitlera

Nienawiść po krakowsku. Kibice Wisły nie wpuszczeni na stadion, Cracovia porównana do Hitlera
MediaPictures.pl / shutterstock.com
W niewielu kwestiach polski futbol może znaleźć się dziś w światowej czołówce. Jednym z wyjątków są Derby Krakowa, które media na całym świecie zgodnie umieszczają w gronie największych rywalizacji piłkarskich globu. To ponad stuletnia walka o panowanie w Grodzie Kraka. Walka na trybunach, ulicach, murawie, a nawet w gabinetach władz obu klubów, czego dowód dostajemy w ostatnich tygodniach. Atmosfera na linii Reymonta-Kałuży jest tak gęsta, że można zawiesić siekierę, co w krakowskim środowisku nie jest nawet metaforą.
Wiemy, że zbliżają się derby, kiedy na poprzedzających je meczach zgromadzeni na trybunach kibice więcej przyśpiewek poświęcają sąsiadce z drugiej strony Błoń niż własnej drużynie. Na Reymonta nie jest to jeszcze normą, ale wsłuchując się w doping przy Kałuży można czasami dojść do wniosku, że sympatycy “Pasów” bardziej niż miłością do własnej drużyny, żyją nienawiścią do Wisły.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dajcie kasę, to Was wpuścimy

No cóż, taki mamy klimat. Chyba się do tego przyzwyczailiśmy. W ostatnich tygodniach “wojenka” między krakowskimi drużynami weszła jednak na nowy poziom. Zaczęły ją bowiem toczyć władze obu klubów, tylko podgrzewając atmosferę przed dzisiejszym pojedynkiem.
Cracovia zdecydowała się bowiem na niecodzienny ruch. Wejście kibiców “Białej Gwiazdy” na jej stadion uzależniła od… wpłaty przez Wisłę “kaucji” w wysokości 45 tysięcy złotych. Tak na wszelki wypadek, gdyby kibice klubu z Reymonta chcieli powyrywać trochę krzesełek albo poniszczyć toalety. W dodatku zaoferowali lokalnemu rywalowi tylko 450 biletów.
Wisła nie miała zamiaru przystawać na warunki Cracovii.
- Oczekujemy od MKS Cracovii, zgodnie z obowiązującymi regulacjami, przekazania biletów na najbliższy mecz derbowy, stanowiących 5 procent liczby udostępnionych miejsc bez dodatkowych warunków - napisano w oficjalnym komunikacie.
Efekt jest taki, że Cracovia w ogóle nie wpuści fanów Wisły na mecz.

Cracovia jak… Hitler?

To wszystko? Nic bardziej mylnego. W międzyczasie prezes Wisły - Piotr Obidziński - porównał stawiane przez Cracovię warunki do… ultimatum Adolfa Hitlera w sprawie włączenia Wolnego Miasta Gdańsk do III Rzeszy.
- Ciężko zareagować na tę propozycję. Już byliśmy w tych czasach. To jest trochę jak ultimatum w sprawie Gdańska w 1939 roku. Równie dobrze moglibyśmy postawić ultimatum Legii, że was wpuścimy, jak zdeponujecie u nas swoje flagi - powiedział Obidziński w rozmowie z “Interią”.
Prezes klubu z Reymonta wcale na tym nie poprzestał. Wbił też szpilkę lokalnemu rywalowi, pokazując, że Wisła ma zupełnie inne podejście do kwestii biletów dla drużyn przeciwnych.
Co ciekawe, decyzja władz Cracovii nie spodobała się nawet… jej kibicom.
- Działania zarządu naszego klubu są dla nas zupełnie niezrozumiałe. Uczestnicząc w spotkaniach, przed nadchodzącymi derbami, byliśmy zapewniani przez wiceprezesa Jakuba Tabisza, że mecz ten odbędzie się z udziałem gości - czytamy w komunikacie kibiców.
To praktycznie niespotykany moment, gdy sympatycy “Pasów” otwarcie solidaryzują się z kibicami swojego wroga.
- Wszystkie grupy kibiców Cracovii kategorycznie odcinają się od takich decyzji oraz nie popierają takich metod działania. Jednocześnie mamy nadzieję, że przez pomysły zarządu Cracovii nasi kibice nie będą zmuszeni oglądać meczów wyjazdowych w domu - dodają.
Decyzja władz Cracovii rzeczywiście wydaje się dziwna, szczególnie, że gdy kibice Wisły pojawiali się w ostatnich latach na stadionie przy Kałuży, to nie sprawiali szczególnych problemów. W przeciwieństwie do sympatyków “Pasów” ostrzeliwujących racami sektor kibiców gości.

Cracovia wyżej w tabeli, Wisła w gazie

Widać więc, że atmosfera w gabinetach zrobiła się równie gorąca jak wśród kibiców obu drużyn. A co wydarzy się dziś na boisku? Pierwszy raz od niepamiętnych czasów oba zespoły dzieli taka przepaść w tabeli. Cracovia jest bowiem wiceliderem, z kolei Wisła okupuje dopiero 13. miejsce. Przez długie lata to “Biała Gwiazda” walczyła o najwyższe cele, podczas gdy “Pasy” rywalizowały głównie o ligowy byt. Teraz historia się odwróciła.
Podopieczni Michała Probierza będą faworytem dzisiejszego starcia, ale wcale nie tak wyraźnym, jak mogłaby sugerować tabela. Wiślacy są bowiem na wiosnę jedną z lepszych drużyn w lidze. Wygrali trzy spotkania z rzędu, a możliwość czwartego triumfu stracili w rywalizacji z imienniczką z Płocka kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania. To już zupełnie inna drużyna niż jesienią, a zajmowane miejsce w żadnym stopniu nie odzwierciedla aktualnego potencjału zespołu.
“Pasy” mocno zawiodły natomiast ostatnio na Łazienkowskiej. W rywalizacji z Legią przez długi czas nie miały zupełnie nic do powiedzenia, a porażka 1:2 to dla nich najmniejszy wymiar kary. U siebie jednak na pewno będą dziś całkowicie inną drużyną. Michał Probierz zdecydowanie nie trafił z podstawowym zestawieniem na Łazienkowskiej, ale już w przerwie przyznał się do błędu, wpuszczając Rafaela Lopesa i Pele van Amersfoorta, dzięki czemu gra od razu zaczęła wyglądać lepiej.
Smaczków przed derbami jest więcej. Wisła będzie chciała zrewanżować się za porażkę z jesieni, gdy u siebie przegrała 0:1. Cracovia z kolei boleśnie przegrała dwie ostatnie rywalizacje na własnym stadionie, a jej kibice czekają na domowy triumf nad lokalnym rywalem od 2016 roku.
Nie trzeba chyba przypominać, że mecze z Wisłą mają też szczególny wymiar dla szkoleniowca Cracovii, Michała Probierza, który do dziś nosi w sercu zadrę po nieprzyjemnym rozstaniu z “Białą Gwiazdą”. Po objęciu “Pasów” Probierz fatalnie radził sobie w bezpośrednich starciach z lokalnym rywalem, przegrywając mecz za meczem, ale przełamał się jesienią. Może więc teraz zapoczątkuje dobrą passę.
***
Hiszpanie mają swoje El Clasico, Serbowie Derby Belgradu, argentyńczycy emocjonują się walką o prymat w Buenos Aires między Boca Juniors i River Plate, a w Polsce temperatura najbardziej rośnie przy okazji rywalizacji o prymat w Krakowie. Liczymy więc na ciekawe widowisko, choć mimo wszystko szkoda, że na trybunach nie zobaczymy kibiców gości. To mogłoby dodać temu widowisku jeszcze większego kolorytu.
A kto po meczu będzie mógł zaśpiewać słynne: “Każdy to powie…”? Okaże się już dziś wieczorem.
Dominik Budziński

Przeczytaj również