Niedoceniony w Realu Madryt. Nigdy nie zawiódł, ma papiery na grę, szykuje się do odejścia
Mógłby grać w pierwszym składzie Realu Madryt, ale zwykle musi godzić się z rolą wiecznego rezerwowego. Chociaż właściwie nigdy nie zawiódł oczekiwań, wciąż nie może liczyć na zaufanie trenera. Andrij Łunin nie jest w odpowiedni sposób doceniany na Estadio Santiago Bernabeu.
Bramkarze to wyjątkowa grupa zawodników, która potrzebuje ciągłości i spokoju. Na pozycji tej bardzo rzadko dochodzi do rotacji, aby nominalne “jedynki” były otoczone niezachwianą pewnością. Tym bardziej trzeba jednak docenić rezerwowych, którzy zawsze są gotowi, aby z doskoku wejść do składu i uratować zespół. Do tego grona należy Andrij Łunin, będący ostatnią ostoją w defensywie Realu Madryt. Tylko w tym sezonie Ukrainiec kilka razy awaryjnie zastąpił Thibaut Courtois i Kepę Arrizabalagę, prezentując bardzo wysoki poziom. Ale mimo że wychowanek Metalista Charków nigdy nie zawodzi, wciąż nie ma większych szans na regularną grę w barwach “Los Blancos”.
Lekcja cierpliwości
Andrij Łunin trafił na Santiago Bernabeu ponad pięć lat temu. Początkowo nikogo nie mogło zdziwić, że nieopierzony nastolatek jest jedynie drugą lub częściej trzecią opcją do gry. W tamtym okresie wygryzienie ze składu Thibaut Courtois i Keylora Navasa było po prostu niemożliwe. Problem polegał jednak na tym, że Real nie zadbał w pełni o rozwój młodego golkipera. Został on odesłany na trzy wypożyczenia do Leganes, Realu Valladolid i Realu Oviedo, gdzie łącznie zagrał jedynie 29 meczów. Dopiero przed startem sezonu 2020/21 Łunin wrócił do stolicy Hiszpanii i został na stałe dokooptowany do pierwszej kadry. Wiadomo było, że jego rolą jest bycie etatowym zmiennikiem Courtois, chociaż sam Ukrainiec mierzył znacznie wyżej.
- Oczywiście, że chciałbym wrócić do Realu i rywalizować o miejsce pierwszego bramkarza. Zobaczymy, co będzie o tym myślał trener. Ja mam nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze. Oczywiście, że Thibaut Courtois prezentuje bardzo wysoki poziom, bez niego nie grałby w Realu Madryt - mówił Łunin dwa lata temu w rozmowie z "Madridistareal.com".
W poprzednim sezonie reprezentant Ukrainy po raz pierwszy został sprawdzony przez Carlo Ancelottiego w większym wymiarze czasowym. Problemy zdrowotne Courtois sprawiły, że w niektórych meczach musiało dojść do zmiany między słupkami. Tak oto z Łuninem w składzie Real pokonał Barcelonę 3:1 w ligowym Klasyku na Santiago Bernabeu. Później 24-latek pomógł “Los Blancos” triumfować na Klubowych Mistrzostwach Świata. Spośród 12 rozegranych meczów zawiódł właściwie tylko przeciwko Gironie, kiedy Taty Castellanos zagrał życiówkę, strzelając cztery gole. Poza tym występem Łunin prezentował się więcej niż solidnie, co potwierdził także latem podczas okresu przygotowawczego. Wydawało się, że to wystarczy, aby zapracować na choćby minimalny kredyt zaufania.
Na bocznym torze
Przed startem tego sezonu Thibaut Courtois doznał paskudnej kontuzji, zrywając więzadło krzyżowe. Dramat reprezentanta Belgii mógł okazać się szansą dla jego konkurenta. Łunin udźwignął presję i w pierwszych dwóch kolejkach potwierdził swoje wysokie umiejętności. Najpierw zachował czyste konto na bardzo trudnym terenie, jakim jest San Mames. Po spotkaniu z Athletikiem pomógł w odniesieniu zwycięstwa nad Almerią. Zanotował wówczas aż siedem udanych interwencji, dokładając do tego jeszcze cztery skuteczne przerzuty i celność podań na absurdalnie wysokim poziomie 95%.
- Mamy całkowite zaufanie do Łunina, zdecydowanie w niego wierzymy. Jedyne, czego mu brakuje, to doświadczenia. W ciągu następnych dni zobaczymy, czy do składu dołączy jeszcze jeden bramkarz - powiedział Ancelotti po udanym występie Ukraińca na inaugurację ligowych zmagań. - Łunin zagrał bardzo dobrze z Almerią i Athletikiem. To bramkarz, któremu ufamy, podobnie jak Kepie. Prędzej czy później, Kepa pojawi się na boisku, być może już w następnym meczu - rzucił trener Realu już po drugiej kolejce ligowej, gdy udało się wypożyczyć Kepę z Chelsea.
Decyzja Ancelottiego o zmianie bramkarzy stanowiła ostateczny dowód na jego podejście do Andrija Łunina. Ukrainiec w żadnym momencie nie zawiódł drużyny, był gotowy na wejście w buty kontuzjowanego Courtois, ale błyskawicznie został sprowadzony na ziemię. Kepa już tydzień po podpisaniu kontraktu z Realem stał się niekwestionowaną “jedynką”. “Carletto” nawet nie rozważał dzielenia minut względem rozgrywek, ponieważ Hiszpan występował zarówno w Lidze Mistrzów, jak i na krajowym podwórku. Łunin po raz kolejny w karierze został odsunięty na boczny tor. Zwrot akcji nastąpił dopiero na początku listopada, kiedy Kepa doznał urazu tuż przed meczem z Bragą. Zmiennik wskoczył do składu i już na początku rywalizacji obronił rzut karny. Można powiedzieć, że zrobił swoje, ponieważ dzięki tej paradzie jego współczynnik zatrzymanych jedenastek w karierze podskoczył do 50%.
Niezdrowa hierarchia
W większości klubów taki specjalista miałby zagwarantowane miejsce w zespole. Ale nie w Realu Madryt. Po ostatnim meczu z Cadiz Ancelotti powiedział:
- Najważniejsze jest to, że Andrij Łunin był gotowy, aby zastąpić Kepę. Ale jeśli Kepa będzie gotowy na Granadę, to on zagra.
Nieugiętość szkoleniowca Realu przypomina nieco sytuację w reprezentacji Polski. Michał Probierz podgrzał atmosferę, mówiąc o niezachwianej hierarchii, w której Wojciech Szczęsny jest pierwszym bramkarzem, Łukasz Skorupski drugim, a Bartłomiej Drągowski trzecim. Marcin Bułka finalnie pojawił się na dwóch ostatnich zgrupowaniach, jednak jego obecność miała wynikać z problemów zdrowotnych “Drago”. Może to dziwić, biorąc pod uwagę, że w tym sezonie golkiper Nicei jest po prostu znacznie, ale to znacznie lepszy od gracza drugoligowej Spezii. Podobnie w Realu Madryt można odnieść wrażenie, że bramkarz o wyższych umiejętnościach grzeje ławkę kosztem nieco słabszego konkurenta.
W tym sezonie Łunin jest najlepszym bramkarzem ligi hiszpańskiej pod względem wskaźnika skutecznych interwencji. Obronił on aż 88% celnych strzałów, podczas gdy jedynie u Alvaro Vallesa z Las Palmas współczynnik ten przekracza 80%. Z kolei Kepa Arrizabalaga zatrzymał 77% piłek lecących w światło bramki. Co więcej, Ukrainiec uratował “Los Blancos” od utraty 4,31 bramki według modelu expected goals. To porażająco dobre liczby, biorąc pod uwagę jedynie pięć rozegranych meczów. Dla porównania, Kepa w 13 spotkaniach zatrzymał zaledwie 1,40 oczekiwanej bramki. Liczba udanych interwencji? U Łunina średnio 3,8 obronionych strzałów w lidze hiszpańskiej i 4,0 w Champions League. U Kepy 2,4 zatrzymanych uderzeń w rozgrywkach krajowych i 1,5 na arenie europejskiej.
Według danych portalu “FBref” Hiszpan jest też znacznie gorszym bramkarzem pod względem zatrzymywania dośrodkowań rywali. W tym sezonie ligowym łapie on tylko 1,7% piłek po centrach w pole karne. W przypadku Ukraińca wskaźnik jest trzy razy wyższy. Średnia celność dalekich podań zawodnika z Krasnohradu wynosi 78,6%. Wychowanek Athletiku ledwo przekracza 50%. Gra na linii, refleks, rozgrywanie piłki, dominacja w powietrzu… dosłownie wszystko przemawia za Andrijem Łuninem. Chociaż Ukrainiec dwoi się i troi, za kilka dni Kepa i tak wróci do składu.
Ostatni sezon
- Pod koniec poprzedniego sezonu rozważałem różne opcje, ale to normalne, kiedy nie gra się regularnie. Real Madryt to moje marzenie z dzieciństwa i nie chciałbym stąd wyjeżdżać, ale zawsze chcesz występować na boisku, po to codziennie się pracuje. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Ja robię, co do mnie należy, a o reszcie decyduje trener - stwierdził niedawno Łunin na antenie "El Chiringuito".
Bieżący sezon pokazał, że Ukrainiec niestety raczej nie doczeka się możliwości ugruntowania pozycji w Realu Madryt. 24-latek jest obiektywnie i statystycznie lepszym bramkarzem od Kepy, ale mimo wszystko nie potrafi przekonać do siebie Carlo Ancelottiego. Można zatem spodziewać się, że za kilka miesięcy ta współpraca dobiegnie końca. Umowa Łunina obowiązuje do połowy przyszłego roku, a według doniesień portalu “Relevo” nawet nie otrzymał on jeszcze oferty prolongaty. “Królewscy” najprawdopodobniej pozwolą mu odejść za darmo, tracąc jednocześnie bardzo wartościowy element zespołu.
Dalszy pobyt Łunina na Santiago Bernabeu nie miałby większego sensu. W przyszłym sezonie Thibaut Courtois powinien wrócić do zdrowia i niewykluczone, że Real zdecyduje się również pozyskać Kepę na stałe. W takich okolicznościach Ukrainiec musi jedynie zadbać o to, aby znaleźć odpowiedni klub, w którym jego umiejętności zostaną należycie docenione. Pojedyncze występy w barwach “Los Blancos” pokazały, że ten golkiper ma papiery na wielkie granie. Niewielu bramkarzy potrafi łapać prawie 90% strzałów, broniąc przy okazji co drugi rzut karny. Łunin jest prawdziwym fachowcem, któremu brakuje jedynie zaufania ze strony trenera.