Niedawno był murarzem i amatorem, teraz może zastąpić legendę w Juventusie. Grał już w kadrze. Co za historia!
Jeszcze rok temu Federico Gatti reprezentację Włoch mógł oglądać co najwyżej jako kibic. Teraz piłkarz, który dopiero co był na peryferiach poważnego futbolu, ma za sobą debiut w kadrze. I właśnie zaczyna grę w Juventusie.
Mniej więcej rok temu reprezentacja Włoch powoli zmierzała po mistrzostwo Europy. Jak doskonale wiemy, dla podopiecznych selekcjonera Roberto Manciniego ten bój ostatecznie zakończył się triumfem w finałowym spotkaniu z Anglikami na Wembley. W tym samym czasie Federico Gatti mógł jedynie pomarzyć, że kiedyś przyjdzie mu przywdziać koszulkę “Gli Azzurri”. Był niedługo po meczu z Juventusem, tyle że tym do lat 23. - to właśnie z tą ekipą jego ówczesna drużyna, Pro Patria, przegrała walkę w barażach o awans do Serie B.
Niedługo potem 23-letni środkowy obrońca i tak trafił na drugi szczebel włoskiej drabinki ligowej, bo podpisał kontrakt z Frosinone. Pewnie nawet on sam nie spodziewał się, co wydarzy się w przeciągu niecałych dwunastu miesięcy od zdobycia przez jego kraj najcenniejszego europejskiego trofeum w piłce reprezentacyjnej. Tym razem to on, już jako zawodnik, mógł wysłuchać “Fratelli d'Italia”, a zaraz zagra nie przeciwko młodzieży “Juve”, a w koszulce “Starej Damy”. Co to jest za historia!
Od murarza...
Był rok 1998, kiedy to w Rivioli, miejscowości położonej w Piemoncie, oddalonej o zaledwie 14 kilometrów od Turynu, na świat przyszedł mały Federico. W wieku siedmiu lat jego talent został dostrzeżony przez skautów Torino, który szybko ściągnęli go do siebie. W sumie w akademii “Byków” spędził kolejne siedem wiosen, zanim przeniósł się do Alessandrii. Ani w jednym, ani w drugim klubie nikt nie wiązał z nim jednak przyszłości. Dlatego właśnie Gatii w 2015 roku, chcąc kontynuować swoje marzenia o zostaniu profesjonalnym piłkarzem, rozpoczął tułaczkę po niższych ligach.
- Jest graczem, którego życie mocno doświadczyło, musiał stawić czoła wielu trudnościom. Cztery lata temu był piłkarzem amatorskim i kiedy jego tata stracił pracę, musiał pracować jako murarz. Wstawał wcześnie rano, a na trening udawał się dopiero o 20. Takie doświadczenie sprawiło, że docenił fakt, że może zostać piłkarzem. Włoska piłka lubi takie historie. W latach 90. dyrektor Juventusu Claudio Gentile dostrzegł talent w Moreno Torricellim - piłkarzu, który nie miał doświadczenia nawet na poziomie Serie B, a z “Juve” sięgnął po Ligę Mistrzów. Nawet przecież aktualny mistrz Włoch Junior Messias, zanim trafił do Milanu, to jeszcze nie tak dawno nosił sprzęt AGD - mówi nam Radosław Laudański z “Calciomerito”.
Gatti łapał się różnych profesji - pracował jako murarz, pomagał w zakładaniu okien, naprawiał dachy. Był zdeterminowany, by łączyć pracę z futbolem. Pracował po nawet dziesięć godzin na dobę, trenował jedynie wieczorem, kolację jadał po 23, a już o 3 czy 4 nad ranem musiał budzić się, by rozpocząć kolejny dzień i kontynuować swoją bardzo nietypową drogę na szczyt włoskiego futbolu.
"Palec Boży"
Wraz z kolejnymi stanowiskami pracy, zmianie uległa również pozycja na boisku Gattiego. Za młodu grał o wiele bliżej bramki przeciwnika, z czasem stał się pomocnikiem, aż wreszcie wylądował na środku defensywy. To właśnie ta rola pozwoliła mu wrócić do marzeń o profesjonalnej karierze. Latem 2020 wypatrzyła go występująca wówczas na poziomie Serie C Pro Patria. Ten ruch pozwolił mu na podpisanie pierwszego profesjonalnego kontraktu, a gra na trzecim poziomie rozgrywkowym okazała się dla niego świetnym oknem wystawowym.
- Rzeczywiście często zmieniał pozycję. Trenerzy w Italii mają rozległą wiedzę taktyczną, często nieoczywisty ruch jest w stanie odmienić losy kariery piłkarskiej, tak było w tym przypadku. Do zmiany doszło na poziomie Serie C. Mając takie warunki fizyczne najłatwiej uwydatnić swoje atuty na środku obrony. Gatti uwielbiał wzorować się na Stevenie Gerrardzie i Franku Lampardzie, z czasem jednak dostrzegł, że umieszczenie go w linii obrony było "palcem Bożym" - zauważa Laudański.
Takim “palcem Bożym” okazał się też transfer do owej Pro Patrii. W zespole z Lombardii grał niemal wszystko od deski do deski, a dotarcie do wspomnianych baraży z Juventusem U-23 sprawiło, że Gattim zaczęły interesować się drużyny z zaplecza Serie A. Ostatecznie najbardziej konkretne okazało się Frosinone, które zapłaciło za niego latem zeszłego roku mniej więcej ćwierć miliona euro. Pewnie sami działacze “Kanarków” nie wyobrażali wtedy sobie, jak udana okaże się to inwestycja.
Za Chielliniego?
Gatti w minionym sezonie był nie tylko kluczowym zawodnikiem Frosinone, ale też najlepszym stoperem na poziomie Serie B. Choć ekipa z Lacjum przez gorszy bilans bezpośrednich spotkań w tabeli ustąpiła Perugii i nie zagrała ostatecznie w barażach o awans do elity, defensor już wcześniej został wykupiony przez klub w niej grający. I nie mówimy tu bynajmniej o jakimś ligowym średniaku, lecz drużynie, która w minionej dekadzie dominowała na Półwyspie Apenińskim, czyli Juventusie.
- Juventus musi poradzić sobie z brakiem Giorgio Chielliniego, który odchodzi do MLS. Legenda klubu do ostatniego dnia była ostoją w obronie i szatni klubu. Pozbycie się Demirala sprawiło, że poza de Lightem, którym interesuje się Chelsea, a także Bonuccim, “Juve” nie ma zbyt wielu jakościowych piłkarzy na środku obrony. Rugani, z całym szacunkiem, nie prezentuje poziomu, którego należy wymagać od piłkarza "Bianconerich". Sprowadzenie Gattiego jest ruchem nieoczywistym, ale się broni - uważa Laudański.
Szczególnie, że już w poprzednim sezonie Serie A zdarzyło się, że w lidze na solidny poziom wskoczyło kilku zawodników występujących wcześniej na niższym poziomie. O rok młodszy od Gattiego Davide Frattesi ostatnie lata spędził na wypożyczeniach w Serie B i w Sassuolo na dobre rozwinął się właśnie w minionych rozgrywkach do tego stopnia, że już teraz interesują się nim czołowe kluby z Italii. Ciekawie rozwija się też Youssef Maleh, rówieśnik nowego defensora “Juve”, który ostatnie pół roku był wypożyczony z Fiorentiny do Venezii, ale wcześniej występował jedynie w niższych ligach.
Perfekcyjny debiut
Gatti spotkał się zresztą niedawno na boisku w jednym zespole z Frattesim. Było to oczywiście przy okazji jego niedawnego debiutu w narodowych barwach, który miał miejsce w klasyku przeciwko reprezentacji Anglii. 11 czerwca Mancini dał 23-latkowi szansę na premierowy występ dla “Squadra Azzura”, a ten zdecydowanie ją wykorzystał. Włosi tym razem bezbramkowo zremisowali z “Synami Albionu”, a Gatti świetnie powstrzymywał strzeleckie zapędy Harry’ego Kane’a i Tammy’ego Abrahama, za co “Corriere della Sera” określiła go po spotkaniu mianem “weterana”.
- Jego debiut w reprezentacji Włoch był absolutnie perfekcyjny. Miał najwięcej przechwytów spośród wszystkich piłkarzy na boisku, na faul decydował się tylko wtedy, gdy naprawdę musiał, co dało nam też próbkę jego inteligencji. Jego przyszłość w kadrze będzie oczywiście zależeć od jego pozycji w Juventusie. Guido Angelozzi, dyrektor zarządzający we Frosinone, swego czasu powiedział o Gattim, że to piłkarz o nogach Bonucciego i grze w defensywie Chiellinego. Reprezentacja Włoch pilnie potrzebuje nowego stopera, a obrońcy przedzierający się do kadry nie do końca mnie przekonują. Jeśli Gatti może się na tyle rozwinąć, by zagrzać w niej na dłużej miejsce, byłoby to cudowne zwieńczenie jego drogi do zawodowego futbolu - mówi w rozmowie z nami Carlo Garganese, współautor “The Italian Football Podcast”.
Juventus wydał na niego zimą 7,5 miliona euro, kolejne 2,5 miliona wpłynie na konto Frosinone w ramach licznych bonusów. Po meczu z Anglikami działacze “Starej Damy” śmiało mogli uznać, że pozyskanie takiego piłkarza bez choćby minuty na poziomie Serie A nie jest w sumie jakimś większym ryzykiem. Gatti w starciu mistrzów z wicemistrzami Europy zaprezentował się niczym swój idol Giorgio Chiellini i wykazał się dużą odpowiedzialnością oraz dojrzałością w grze. Zresztą niczego innego nie można było się spodziewać po zawodniku, który już w swoim debiucie zdecydował się przejąć w kadrze numer trzy, wcześniej dzierżony przez legendę.
Kluczowy okres przygotowawczy
Teraz główne pytanie brzmi, czy Gatti okaże się naturalnym następcą Chielliniego - zarówno w klubie, jak i w kadrze. Jego doświadczony kolega niedawno zakończył swoją reprezentacyjną karierę, a teraz zdecydował się na przeprowadzkę za Ocean, do Los Angeles FC. Dla Gattiego z jednej strony najbliższe lato to więc wielka szansa, a z drugiej - ogromna niepewność.
- Sądzę, że zacznie ten sezon w Juventusie jako trzeci środkowy obrońca w hierarchii, za Bonuccim i de Ligtem. Na razie jednak są to jedynie przypuszczenia. Wiele zależy od tego, jak Gatti będzie prezentował się podczas okresu przygotowawczego i czy Allegri zdecyduje się na niego postawić. Bonucci młodszy już nie będzie, a jego zdrowie może w najbliższym sezonie nie pozwolić mu na grę co tydzień, co dałoby szansę Gattiemu na więcej minut. Do tego wciąż niepewna jest przyszłość de Ligta, którego kontrakt wygasa za dwa lata - zauważa Garganese.
Transfer do klubu o takiej renomie i możliwościach jak Juventus wydaje się sporym ryzykiem w karierze tego stosunkowo wciąż młodego przecież piłkarza. Dotychczasowa historia Gattiego jednak pokazuje, że nie boi się on podejmować tego typu nieoczywistych decyzji. Jego poświęcenie i ciężka praca doprowadziły go do jednego z największych klubów na świecie i jednej z najlepszych reprezentacji na tej planecie. Dlatego można przypuszczać, że jego pasja do futbolu jest jeszcze wystarczająco silna, aby nadal kontynuował walkę o spełnienie kolejnych marzeń.