Nie tak miała wyglądać kariera Neymara w PSG. Sporo rozczarowań, główny cel dawno już odszedł w zapomnienie
- Nie interesuje mnie Złota Piłka. To nagroda, o której przestałem myśleć już dawno temu - powiedział Neymar tuż po niedawnej gali France Football. Coś, co miało być owocem jego transferu do PSG, już dawno odeszło w zapomnienie. I nietrudno odnieść wrażenie, że kariera Brazylijczyka w Paryżu to mimo wszystko spore rozczarowanie.
U Neymara priorytety się zmieniły. Teraz liczy się przede wszystkim zdrowie i walka o upragniony sukces na mundialu. Nie tak miała wyglądać ekskluzywna przygoda Brazylijczyka w Paryżu za ponad 200 milionów euro.
Z deszczu pod rynnę
Mamy sierpień 2017 roku. Pomimo słynnego "Se Queda", Neymar zostaje zaprezentowany na Parc Des Princes. Jest najdroższą zabawką w paryskim zestawie, ale również inwestycją - głównie w markę i prestiż klubu. PSG pokazało, że w Europie może kupić absolutnie każdego. Zapoczątkowało erę klauzuli odstępnego wynoszących ponad kilkaset milionów euro. Jak to się jednak stało, że zawodnik za którego wicemistrzowie Francji zapłacili rekordową sumę, wciąż pozostawia po sobie niedosyt?
Zacznijmy od tego, że przez te cztery lata na paryskim dworze, Neymar opuszcza w trakcie każdego sezonu przynajmniej 15 spotkań. Wiele wskazuje na to, że w tym roku będzie podobnie. Pierwszy groźny uraz przytrafił mu się już w 15. kolejce Ligue 1. A ostatnie wywiady oraz doniesienia medialne pokazują, że taki obrót spraw zaczyna go powoli przerastać. Były piłkarz PSG, a prywatnie znajomy Neymara, Nene, przyznał kilka dni temu, że jego rodak poprosił go o pomoc podczas rehabilitacji. Co ciekawe, chodzi głównie o pomoc mentalną.
- Jestem tu, w Paryżu, aby robić wszystko czego potrzebuje. Wsparcie, wspólna rozrywka i poprawianie nastroju - to wszystko ma mu pomóc w skoncentrowaniu się na jak najszybszym powrocie do zdrowia.
Początek rozgrywek pokazał jednak, że nawet zdrowy i w pełni wypoczęty Neymar potrafi zawodzić. Jego pierwsze 500 minut w tym sezonie ligi francuskiej obfitowało w zaledwie jedną bramkę oraz dwie asysty. Mimo tego, PSG bardzo dobrze punktowało. Coraz częściej musiało jednak "przepychać spotkania kolanem", dzięki bramkom zawodników takich jak Achraf Hakimi czy Idrissa Gueye. To mogło irytować, ale było jak najbardziej skuteczne.
Gdy Neymar jest bez formy, Paryż po części traci swój koloryt. To oczywiste. Paradoksalnie jednak, pod nieobecność Brazylijczyka zaczęli błyszczeć zawodnicy z pierwszych stron gazet. Najlepszym tego przykładem jest współpraca Leo Messiego z Kylianem Mbappe, która generalnie układa się wyśmienicie. Ich wspólna akcja zakończyła się bramką choćby w ostatnim spotkaniu przeciwko Monaco. Zresztą, Argentyńczyk już na początku gry w PSG wykonał wobec Francuza miły gest - oddał mu rzut karny. Mbappe zaś coraz częściej celebruje bramki wskazując palcem na siedmiokrotnego zdobywcę Złotej Piłki.
Do powrotu Neymara zostało jeszcze mniej więcej półtora miesiąca. Gdy Brazylijczyk wznowi treningi, najpewniej zastanie Paryż zakochany po uszy we wspomnianym duecie. Znowu może być w cieniu, przed którym uciekał z Barcelony. Największym jego rywalem nie są jednak oczekiwania, a urazy.
Artysta ze skazą
- Trudno jest wytłumaczyć jego wszystkie zachowania. Gdy byłem w Europie, rozmawiałem z nim szczerze o jego umiejętnościach. Powiedziałem: "Bóg futbolu dał Ci talent, a Ty to wszystko komplikujesz" - w ten sposób Pele opisał swojego rodaka w 2018 roku.
Gdy Neymar był jeszcze zawodnikiem Santosu, legendarny Brazylijczyk namaścił go jako swojego następcę. Po części miał rację, wszystko wskazuje na to, że napastnik PSG przegoni go w liczbie zdobytych bramek dla reprezentacji Brazylii (aktualny stan: Neymar - 70, Pele - 77).
Media zachwycały się statystykami Neymara w barwach reprezentacji narodowej od dawna. W 2014 r. gwiazdor PSG miał zaledwie 22 lata (tyle co aktualnie Kylian Mbappe), a na koncie już 40 bramek w 58 występach dla “Canarinhos”. Średnia 0,69 gola na mecz robiła ogromne wrażenie. W tym chłopaku naprawdę kiełkował młody Pele.
Nie bez przyczyny warto wspomnieć rok 2014. To wtedy doszło do słynnej, mundialowej klęski Brazylii z Niemcami na własnej ziemi (1:7). Neymar jednak wtedy nie grał. Wcześniej doznał kontuzji w ćwierćfinale, kiedy to sfaulował go Kolumbijczyk Juan Camilo Zuniga. Kilka dni później koledzy z zespołu mieli zagrać właśnie dla niego. Patrząc na wynik, nie była to jednak najlepsza dedykacja.
Kruchy los
Z jakiego powodu cofnęliśmy się jednak aż do 2014 roku? Wielu uznaje bowiem faul Zunigi za początek problemów Neymara. To było jak przewrócenie pierwszego klocka domina. Od tego momentu, zdrowie Brazylijczyka zaczęło się sypać.
Trudno się jednak temu dziwić. Gdzie się nie pojawia, jest przecież najczęściej faulowanym zawodnikiem. Tak było już na mundialu w Rosji czy podczas kilku sezonów spędzonych w lidze hiszpańskiej. Obelgi typu "symulant" trzeba więc schować głęboko do szuflady. Sytuacja nie zmieniła się nawet po transferze do Ligue 1. Wręcz przeciwnie, Neymar doznaje na francuskich boiskach jeszcze więcej urazów. Według wyliczeń dziennika "LʼEquipe” od momentu przyjścia na Parc des Princes ominął aż 97 oficjalnych spotkań PSG. Dla porównania, drugi największy pechowiec w zespole, Marco Verratti, opuścił przez ten czas 67 meczów. To kolosalna różnica, ta statystyka po prostu boli.
Szczególnie, że 29-latek znowu został zmuszony do odwiedzenia katarskiej kliniki "Aspetar", tym razem z powodu urazu stawu skokowego. Pierwsza diagnoza? Absencja trwająca mniej więcej od sześciu do ośmiu tygodni.
- Niestety, kontuzje są częścią życia sportowca. Jestem jednak pewien, że wrócę silniejszy - napisał Brazylijczyk w mediach społecznościowych tuż po feralnym spotkaniu z Saint-Etienne 28 listopada. To budujące słowa, które kłócą się jednak z tym, co powiedział kilka tygodni temu.
- Myślę, że to będą moje ostatnie mistrzostwa świata. Wynika to z tego, że nie wiem, czy jestem odpowiednio silny psychicznie, aby nadal radzić sobie z grą na najwyższym poziomie. Zrobię wszystko, żeby pokazać się z dobrej strony i odnieść zwycięstwo z Brazylią. To byłoby spełnienie mojego największego marzenia z dzieciństwa - przyznał w trakcie rozmowy ze stacją "DAZN".
Jeżeli to faktycznie będą ostatnie mistrzostwa świata, jego kariera pozostawi po sobie spory niedosyt.
W lutym Neymar skończy 30 lat. Można się więc zapytać, kiedy to tak zleciało? Jeszcze nie tak dawno debiutował przecież w barwach Barcelony przeciwko Lechii Gdańsk. Dzisiaj jest jednak bliżej końca niż początku kariery i musi zrobić wszystko, aby przywrócić ją na właściwe tory. Bo inaczej może skończyć jak rodak, Ronaldo Nazario, którego geniusz przyćmił pod koniec kariery ból.