Jan Bednarek szturmem zdobywa Premier League. Wszystko dzięki zmianie szkoleniowca

Jan Bednarek szturmem zdobywa Premier League. Wszystko dzięki zmianie szkoleniowca
YouTube
Gdyby w listopadzie ktokolwiek stwierdził, że Jan Bednarek w niedługim czasie stanie się jednym z wyróżniających się stoperów w Premier League, prawdopodobnie zostałby natychmiast odesłany na badania psychiatryczne. Jednak taka sytuacja obecnie ma miejsce, co pokazuje, że przedwczesne skreślanie młodych zawodników nie jest zbyt rozsądnym posunięciem.
Wystarczy przecież przypomnieć sobie toczącą się w narodzie debatę dotyczącą właśnie 22-latka, który był na cenzurowanym z powodu braku gry w klubie. Zarzucano Jerzemu Brzęczkowi nieustanne powoływanie i stawianie w pierwszym składzie na wychowanka Lecha, który mecze w Southampton oglądał zwykle z wysokości trybun.
Dalsza część tekstu pod wideo
Sam Janek nie potrafił stawić czoła ogniu krytyki i wyraźnie odstawał chociażby w przegranym przez Polskę meczu z Czechami. O wyczynach całej linii defensywy w spotkaniach z podopiecznymi Jaroslava Silhavy oraz w meczach Ligi Narodów lepiej zresztą nie wspominać.
Na szczęście minęły nieco ponad dwa miesiące i po tamtym anemicznym chłopaku, który przegrywał starcia bark w bark z piłkarzem pokroju Patricka Shicka, nie pozostał już ślad. Obecnie Bednarek jest wyróżniającą się postacią w skali klubu oraz przede wszystkim w skali całego naszego kraju.

„Biało-czerwony” rodzynek

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Premier League na razie nie jest ligą, w której Polacy odgrywaliby pierwszoplanowe role. Jeśli już któryś z naszych reprezentantów błyszczy to w większości przypadków mowa o bramkarzach, czyli Fabiańskim, a wcześniej choćby Szczęsnym czy Borucu.
Od momentu powstania ligi, czyli od sezonu 1992/93, zagrało w niej zaledwie ośmiu Polaków, jeśli mowa o zawodnikach z pola. Epizodów znajdujących się u schyłku karier Olisadebe czy Świerczewskiego lepiej nie wspominać, a i np. Rasiak, delikatnie mówiąc, również furory w najwyższej klasie rozgrywkowej na „Wyspach” nie zrobił.
Ostatnim „Biało-czerwonym”, który regularnie grał w Premier League był Kamil Grosicki w sezonie 2016/17. Na pewno wyróżniał się na tle ogólnego marazmu swoich poprzedników rodem z Polski. Skrzydłowy Hull w trakcie połowy sezonu zagrał w 15 meczach i zanotował 5 asyst.
Jan Bednarek już zdążył zagrać w 14 spotkaniach w Premier League w barwach „Świętych” i patrząc na ostatnie dokonania Polaka śmiało można stwierdzić, że to dopiero początek pięknej przygody stopera na St. Mary’s Stadium.
Dzięki postawie wychowankowi Lecha być może w końcu kluby na „Wyspach” zaczną śmielej przyglądać się polskiemu rynkowi także w kontekście stoperów. Dotychczas podstawowym towarem eksportowym byli bramkarze, a środkowi obrońcy pokroju ciągle zmagających się z kontuzjami Fojuta i Wasilewskiego, z pewnością nie stanowili zachęty dla brytyjskich pracodawców.

Trener z prawdziwego zdarzenia

Nie moglibyśmy pisać o Bednarku w kontekście potencjalnie przyszłego najlepszego Polaka grającego w polu w historii Premier League, gdyby nie wydarzenie, które wprowadziło samego zawodnika oraz przede wszystkim Southampton na właściwe tory. Mowa rzecz jasna o zwolnieniu Marka Hughesa.
O miernej jakości pracy Walijczyka najdobitniej świadczą wyniki osiągane przez „Świętych”. Pod wodzą Hughesa Southampton zdobył 9 punktów w 14 kolejkach, a po jego odejściu drużyna z St.Mary’s Stadium zgromadziła 10 oczek w 8 spotkaniach, pokonując przy okazji takie marki jak Arsenal lub Leicester na wyjeździe.
Należy chwalić postawę Bednarka, który walnie przyczynił się do wszystkich ostatnich sukcesów Southamptonu, ale na największe uznanie zasługuje przede wszystkim spec od stawiania na właśnie młodych zawodników z potencjałem – Ralph Hasenhüttl.
Już po ogłoszeniu Austriaka następcą Hughesa fani talentu Bednarka mogli wreszcie odetchnąć z ulgą, ponieważ były szkoleniowiec RB Lipsk znany jest z odważnego wprowadzania niedoświadczonych piłkarzy w świat poważnej piłki.

Młodzież przede wszystkim

Szczególnie widoczne jest to właśnie w liniach obrony drużyn przez niego prowadzonych. W Lipsku Hasenhüttl od samego początku stawiał na wówczas nastoletni duet stoperów Upamecano-Konate. Mimo odejścia Austriaka obaj Francuzi nadal stanowią o sile defensywy „Byków” – drużyny, która straciła najmniej bramek w bieżącym sezonie Bundesligi.
Jedynym czynnikiem, który mógłby skruszyć ten monolit jest możliwy transfer Upamecano. Wielkim klubom nie uszły uwadze znakomite występy 20-latka w najwyższej niemieckiej klasie rozgrywkowej. Być może progres jaki poczynił Bednarek pod wodzą Hasenhüttla również w przyszłości zaowocuje przenosinami do topowego klubu.
Trudno nie być optymistą jeśli weźmiemy pod uwagę, że od momentu objęcia stanowiska menedżera „Świętych” przez Austriaka Bednarek zagrał we wszystkich spotkaniach Premier League w pełnym wymiarze czasowym.
Dla porównania, w 15 kolejkach, w których pieczę nad zawodnikami Southamptonu sprawował Hughes, Bednarek spędził na boisku łącznie…80 minut. Co ciekawe, 35 z nich pochodzi z meczu na Anfield, gdy 22-letni stoper pojawił się na boisku przy wyniku 3:0 i przez ponad pół godziny gry na jednym z najtrudniejszych stadionów świata nie dopuścił do straty bramki.
To jednak nie przekonało Hughesa do choćby sporadycznego stawiania na Janka. Polak po meczu na Anfield wrócił na trybuny, „Święci” przegrywali kolejne mecze, a degrengoladę, która prowadziła drużynę ku Championship, przerwało dopiero pojawienie się Hasenhüttla odważnie stawiającego na polskiego stopera.
Warto dodać, że Bednarek nie jest jedynym młodym zawodnikiem, który zyskał na roszadach na stanowisku szkoleniowca. Swoje szanse otrzymuje 19-letni prawy obrońca Yan Valery, który już teraz stanowi solidny substytut dla Cedrica Soaresa.
W ataku Southamptonu próżno szukać juniorów, aczkolwiek nawet w tej formacji widać, że w taktykę Austriaka najlepiej wpisują się zawodnicy w fazie rozwoju. Doświadczeni Austin i Long nie poczynili w ostatnich tygodniach jakiegokolwiek progresu, za to ich 24-letni partner w ofensywie wręcz bryluje po odejściu Hughesa.

Idealne warunki

Obecnie Bednarek znajduje się w sytuacji, gdy ma zapewnione właściwie wszystko, co jest potrzebne do systematycznego rozwoju, poczynając od zaufania trenera, a kończąc na byciu częścią drużyny, której na razie nie grozi już widmo spadku.
Szczególnie cieszyć może fakt, iż Polak co tydzień gra po 90 minut mimo, że wszyscy pozostali środkowi obrońcy (Yoshida, Vestergaard, Hoedt, Stephens) są zdrowi. Bednarek po prostu wygrywa z nimi rywalizację o miejsce w składzie.
Co równie istotne, 22-latek jest nieodłącznym elementem pierwszej jedenastki, mimo że Hasenhüttl niejednokrotnie już zmieniał ustawienie, w jakim grał Southampton. W debiucie z Cardiff Austriak stosował formację 4-2-3-1, gdzie Bednarek tworzył duet stoperów wraz z Vestergaardem, ale już z Chelsea i Leicester „Święci” grali w systemie z trzema środkowymi obrońcami.
Rotacji podlegają Yoshida czy Stephens, ale Janek pozostaje pewnym punktem składu. Jedyne spotkanie, w którym zabrakło Polaka w wyjściowej jedenastce wbrew pozorom również świadczy o ogromnym znaczeniu reprezentanta „Biało-czerwonych” w układance Hasenhüttla.
Bednarek z wysokości ławki oglądał poczynania Southampton tylko w niezbyt istotnym starciu w ramach FA Cup. Obecność 22-latka w gronie rezerwowych pokazała, że to właśnie on zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii stoperów na St.Mary’s Stadium.
Hasenhüttl potrzebował wypoczętego Polaka w kolejnych ważnych spotkaniach Premier League. W końcu ostatnimi czasy to właśnie od postawy Bednarka, najczęściej na szczęście bardzo dobrej, zależą losy drużyny „Świętych”.
Polak znakomitą grą w postaci powstrzymywania ataków najlepszych ofensyw ligi z Arsenalem czy Chelsea na czele odpłaca się za zaufanie trenera. Przy okazji udowadnia też niedowiarkom, że stawianie krzyżyka na 22-letnim zawodniku po kilkunastu kolejkach jest wielce lekkomyślne.

Przyszłość i teraźniejszość kadry

O roli Bednarka w kadrze Brzęczka powiedziano już wiele, ale ostatnimi czasy były to raczej negatywne opinie spowodowane niezrozumiałym brakiem zaufaniem Hughesa do polskiego stopera.
Miejmy nadzieję, że czasy, gdy kwestionowano nazwisko obrońcy Southampton wśród grona powołanych bezpowrotnie minęły, ponieważ nie można ukryć, że to Bednarek jest jedyną nadzieją Polski w kontekście środka obrony.
Nie można również mówić, że chłopak ma jeszcze czas, aby dorosnąć do poważnej piłki, ponieważ już ubiegłoroczny mundial pokazał, że Bednarek jest gotowy do gry na najwyższym poziomie. Wystarczy obdarzyć go należytym zaufaniem, a efekty (tu ukłon w stronę byłego selekcjonera – Adama Nawałki) zarówno w defensywie, jak i ofensywie przyjdą same.
W tym momencie Bednarek jest bezapelacyjnie najlepszym polskim stoperem i po raz kolejny od niego Jerzy Brzęczek powinien rozpoczynać ustalanie wyjściowego składu, tym razem na spotkania w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również