Nie pech, a kompromitacja Rakowa. 5 argumentów i ping-pong z trenerem na konferencji. "Zbyt wysokie progi"
Raków Częstochowa przegrał u siebie z Atalantą Bergamo 0:4 i nie zagra wiosną nawet w Lidze Konferencji. Piłkarze mistrza Polski byli bliscy osiągnięcia celu, ale to nie znaczy, że można mówić o niefarcie, czy pechu, a o nieudolności w korzystaniu z bardzo sprzyjających okoliczności. To była kompromitacja.
Z Sosnowca, Błażej Łukaszewski
Porażka z czołowym zespołem Serie A, jakim jest Atalanta, z pozoru nie wydaje się być powodem do wstydu dla jakiejkolwiek polskiej drużyny. Jest jednak kilka mocnych argumentów, by stwierdzić, że wczorajszy rezultat w Sosnowcu to kompromitacja zespołu Dawida Szwargi.
Okrojona kadra Atalanty
Gian Piero Gasperini nie wziął ze sobą aż ośmiu (!) ważnych zawodników, którzy regularnie grają w pierwszym składzie. Zabrakło takich piłkarzy jak:
- Juan Musso - podstawowy bramkarz
- Marten de Roon - podstawowy defensywny pomocnik
- Berat Djimsiti - podstawowy środkowy obrońca
- Giorgio Scalvini - podstawowy środkowy obrońca
- Ederson - podstawowy środkowy pomocnik
- Matteo Ruggeri - podstawowy lewy wahadłowy
- Davide Zappacosta - podstawowy prawy wahadłowy
- Ademola Lookman - podstawowy ofensywny pomocnik/skrzydłowy
Zapytałem Dawida Szwargę o to, czy grając z tak osłabionym kadrowo rywalem, nie sądzi, że rozgrywki europejskie wiosną to dla Rakowa - na ten moment - zbyt wysokie progi.
- Raków grał bez Lopeza, Ledermana, Papanikolaou, Pestki, Gryszkiewicza, Svarnasa, Arsenicia, więc myślę, że też spora grupa nieobecnych. Oczywiście po porażce 0:4 trudno mówić, że byliśmy bliscy awansu, ale wszyscy, którzy oglądali ten mecz wiedzą, że przy wyniku 0:2, mieliśmy sytuacje, które mogły dodać nam nadziei i energii - odparł.
Trener Szwarga odbił piłeczkę tym, że w Rakowie także zabrakło wielu zawodników, głównie z powodu kontuzji, czy też niezgłoszenia do fazy grupowej, jak Stratosa Svarnasa. W pytaniu wymieniłem jednak zawodników Atalanty, którzy nie przyjechali ze świadomej i niewymuszonej decyzji szkoleniowca. W zespole z Bergamo - jak w każdej drużynie - też są piłkarze kontuzjowani: Gianluca Scamacca, Jose Luis Palomino, Sead Kolasinac, Rafael Toloi czy El Bilal Toure. Dlatego tłumaczenie trenera Rakowa uważam za nie do końca trafione, choć to zrozumiałe, że broni on swojej drużyny.
Obrońcy z Serie C murem dla mistrza Polski
W obronie Atalanty zagrało dwóch totalnie niedoświadczonych zawodników z Serie C, którzy nakryli czapką ofensywę gospodarzy. Mowa o Tomasso Del Lungo i Giovannim Bonfantim, który nawet strzelił gola. Obaj grają na co dzień w Serie C. Pierwszy z nich nie zdążył zadebiutować w Serie A, a drugi rozegrał w niej do tej pory… 14 minut. Niewątpliwie mowa o bardzo utalentowanych zawodnikach, przed którymi być może wielkie kariery. Ale to niedopuszczalne, by z takimi “świeżakami” w poważnym futbolu, Raków nie był w stanie zdobyć choćby jednej czy dwóch bramek.
Głupio stracone gole
Raków mógł uniknąć każdej z czterech straconych bramek, a przynajmniej części z nich. Pierwszy gol padł po nieudolnym obrocie z piłką Władysława Koczerhina, drugi po zamieszaniu w polu karnym, trzeci po fatalnej interwencji Jeana Carlosa, a czwarty po szybkiej wymianie podań w polu karnym dwóch zawodników Atalanty, przy obecności wokół nich aż siedmiu piłkarzy Rakowa.
Zawstydzająca nieskuteczność
Raków zdołał dojść do kilku okazji strzeleckich. I nie ma sensu mówić, że mogło być ich więcej. Jasne, że mogło, ale wystarczyło wykorzystać jedną, czy dwie sytuacje, które już były. W pierwszej połowie Łukasz Zwoliński nie dostawił nogi do pustej bramki, a Gustav Berggren nie wykorzystał prezentu od bramkarza Marcho Carnesecchiego. W drugiej części meczu fatalnie pudłował choćby Ante Crnac, który zamiast strzelić gola, chyba wykopał piłkę do… Dąbrowy Górniczej. Fatalna skuteczność.
Sporting zrobił co mógł
Rakowowi pomóc chciały wszystkie zewnętrzne okoliczności. Nie tylko Atalanta, która przyjechała jak na sparing, ale też Sporting, który ograł wysoko Sturm Graz 3:0. To był piękny prezent z Lizbony, z którego nie potrafiono skorzystać.
Reasumując: nie byłoby wstydem przegrać z Atalantą np. 1:2 po równorzędnej walce. Stało się jednak inaczej - mistrz Polski poległ 0:4 z półrezerwowym rywalem i nie potrafił wykorzystać całej masy sprzyjających okoliczności. Cała przygoda Rakowa w europejskich pucharach to mimo wszystko duża sprawa dla klubu. Awans do fazy grupowej Ligi Europy to sukces i za to należą się gratulacje. To wszystko powinno zaprocentować, ale wiosna w Europie to na ten moment zbyt wysokie progi. To był zasłużony brak awansu.