Nie chciał tam grać, teraz jest gwiazdą. "Na tej pozycji jest najlepszy na świecie"

Nie chciał tam grać, teraz jest gwiazdą. "Na tej pozycji jest najlepszy na świecie"
Acero / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek PrzyborowskiWczoraj · 12:00
Wcześniej grał na pozycji, która mu się nie podobała. Teraz, choć na niej pozostał, nie zgłasza już sprzeciwu. Jules Kounde wreszcie zrozumiał, że jego miejsce to prawa obrona. Francuz w ostatnich miesiącach osiągnął wybitną formę i mimo że mało się o nim mówi, jest obecnie jednym z najlepszych zawodników Barcelony.
- Już to wcześniej mówiłem. To najlepszy prawy obrońca na świecie - tymi słowami opisał niedawno Julesa Kounde jego kolega z szatni, Lamine Yamal.
Dalsza część tekstu pod wideo
A skoro takie słowa pochwały padły z ust chłopaka, który w ciągu minionych kilkunastu miesięcy szturmem podbił światową czołówkę, coś musi być na rzeczy. Francuz mniej więcej w tym samym czasie co Yamal również osiągnął swoją życiową formę. I pomyśleć, że tak wcale mogłoby nie być, gdyby… piłkarza posłuchał jego były szkoleniowiec.
Kiedy w lipcu 2022 roku “Blaugrana” zapłaciła Sevilli za defensora aż 50 milionów euro, wydawało się, że pozyskała bardzo obiecującego stopera. Francuz miał wszystko, by wzmocnić rywalizację na tej właśnie pozycji w zespole Xaviego. Ówczesny trener “Barcy” miał jednak na niego inny plan. Wychowanek Bordeaux był coraz częściej rzucany na prawą flankę defensywy i długo nie potrafił zaakceptować swoje nowej roli. Ale przyjście Hansiego Flicka zupełnie go odmieniło, co widać też po liczbach, które notuje w aktualnych rozgrywkach.

Najlepszy na świecie

Do momentu transferu do Barcelony, Kounde na prawej stronie grał sporadycznie, by nie powiedzieć, że wręcz epizodycznie. Zdarzyło mu się to raz w Bordeaux oraz kilkukrotnie w Sevilli. 26-latek przez całe życie był szkolony na stopera i być może dlatego uważał decyzję Xaviego za wręcz niedorzeczną. Skoro wcześniej rozegrał około 200 meczów na środku obrony, nie rozumiał, skąd pomysł, by przesunąć go nagle na bok. Pat trwał w najlepsze i kibice mogli mieć coraz większe obawy, że zakończy się to odejściem piłkarza. Ten zapewne dużo obiecywał więc sobie po letniej zmianie na stanowisku trenera. Ale okazało się, że Flick wcale nie zamierza go wystawiać z powrotem na środku.
- Kounde wcześniej powiedział Xaviemu, że nie czuje się komfortowo na tej pozycji. Szkoleniowiec pozostał nieugięty, ponieważ czuł, że Francuz lepiej tam pasuje, a “Barca” miała spore deficyty na prawej obronie. I choć piłkarz czuł się nieszczęśliwy, Flick postanowił go przekonać. Wsparł go w tym też Didier Deschamps w reprezentacji Francji. Obaj trenerzy postawili sprawę jasno, że jeśli Kounde chce grać w pierwszym składzie, to właśnie na prawej stronie defensywy. Na pewno dużo dała mu też współpraca z Laminem Yamalem, zwłaszcza w kwestii gry w ofensywie. Zupełnie inaczej, kiedy twój kolega z zespołu znacząco ci pomaga, a ty dzięki temu notujesz kolejne asysty, nawet strzelasz gole i po prostu jesteś w stanie stwarzać sporo zagrożenia - mówi w rozmowie z nami Alberto Martinez, kataloński korespondent Relevo.
Okazało się, że Xavi miał w tym przypadku rację, lecz może niekoniecznie przy systemie gry, który sam preferował. To bowiem pod wodzą jego następcy Kounde mógł wreszcie rozwinąć skrzydła. Pomogło mu też w tym stalowe zdrowie. W 2024 roku nie opuścił ani jednego meczu, zarówno w klubie, jak i w kadrze. W tym czasie spędził na boisku aż 5872 minuty i zgodnie z danymi CIES Football Observatory był to najlepszy wynik na świecie. Po raz ostatni zabrakło go w spotkaniu “Blaugrany” w listopadzie 2023 roku. Od tego czasu tylko w trzech meczach wchodził z ławki, resztę rozpoczął w wyjściowej jedenastce. Stał się filarem, bez którego obecnie ciężko wyobrazić sobie skład “Barcy”.

Czwórka wspaniałych

Widać to też w liczbach osiąganych przez 26-latka w aktualnym sezonie. We wszystkich rozgrywkach zgromadził oczywiście najwięcej minut w całym zespole. Do tego ma już na swoim koncie trzy gole i siedem asyst. To jego najlepszy dorobek w karierze, a przecież mamy dopiero końcówkę stycznia. Przy czym bramek mogło być nawet więcej, ale w meczu Pucharu Króla z Betisem przy jego drugim trafieniu system VAR dopatrzył się minimalnego spalonego. Po spotkaniu sam zainteresowany w mediach społecznościowych żartobliwie zrzucił całą tę sytuację na swój wystający czubek buta.
- Kounde rzeczywiście jest w obecnym sezonie jednym z najlepszych zawodników “Barcy”. Dużo w tym zasługi Flicka, który mocno pracuje z zespołem nad grą defensywną w systemie z czterema obrońcami. Kiedy spojrzymy nie tylko na Francuza, ale także Alejandro Balde, Pau Cubarsiego czy Inigo Martineza, to zauważymy, że należą do czołówki graczy “Blaugrany” w aktualnych rozgrywkach. Dobra postawa całej linii obrony oraz ogólnie zespołu oczywiście sporo mu pomaga. Wspominany Yamal absorbuje obrońców rywali, a to pozwala Kounde na sporo w grze w ataku - uważa Martinez.
Jednocześnie nie jest natomiast tak, że Francuz na boisku potrafi dogadać się jedynie z młodym Hiszpanem. W tym sezonie asystował bowiem Raphinii, Ferminowi Lopezowi, Robertowi Lewandowskiemu czy Daniemu Olmo. Do tego często bierze sprawy w swoje ręce, tudzież nogi. Wśród wspomnianych trzech goli był choćby ten na wagę punktu w niedawnym meczu z Getafe (1:1). A przecież i w tym przypadku jego bohaterstwo mogło być jeszcze okazalsze. Zdaniem wielu ekspertów w późniejszej fazie meczu sędzia nie odgwizdał bowiem na nim ewidentnego faulu w polu karnym.

Rozwiązanie tymczasowe

Katalońscy kibice są szczęśliwi, ponieważ wreszcie mogą być spokojni o obsadę prawej strony defensywy. Ta od odejścia Daniego Alvesa w 2016 roku była dla nich newralgiczną pozycją. Nelson Semedo i Sergino Dest nie spełnili pokładanych w nich nadziei i okazali się transferowymi niewypałami. Z kolei Sergi Roberto, który występował na tej pozycji w ostatnich latach, zawsze mimo wszystko bardziej czuł się nominalnym środkowym pomocnikiem. Ale choć to Kounde okazał się rozwiązaniem tego problemu, być może wcale nie na długo.
- Francuz nadal jest jednak chyba tylko tymczasowym rozwiązaniem na prawej obronie. To prawda, że notuje świetne występy, a Flickowi udało się do niego dotrzeć. Dodatkowo w takim zespole jak Barcelona jego ewentualne braki czy niedociągnięcia na tej pozycji nie są aż tak widoczne. Ale klub nadal poszukuje zarówno nowego prawego, jak i lewego obrońcy. Balde też nie ma w zasadzie dla siebie zmiennika. Może teraz sprowadzenie nowych defensorów będzie możliwe, skoro “Blaugrana” wreszcie osiągnęła zasadę 1:1 - przypomina hiszpański dziennikarz.
Dlatego Barcelona już od dłuższego czasu monitoruje rynek bocznych obrońców. Aktualnie jedynym zmiennikiem Kounde jest bowiem tylko młodziutki Hector Fort, więc klub rozgląda się też za innymi zawodnikami. Na przestrzeni ostatnich miesięcy w mediach przewijali się tacy kandydaci jak Marc Pubill z Almerii czy Ivan Fresenda ze Sportingu. Przyjście któregoś z nich mogłoby znacznie wzmocnić rywalizację na prawej obronie. Pytanie tylko, czy nie oznaczałoby ono również być może nawet odejścia Kounde. Kiedy ten nie potrafił porozumieć się z Xavim, pojawiały się plotki o jego możliwym transferze. Francuz nadal jest zresztą obserwowany przez ekipy z Premier League. Przy jego obecnej formie wygląda to jednak na mało realny scenariusz.
- W tej chwili nikt już nawet nie wspomina o jego ewentualnym odejściu. Kounde jest bardzo szczęśliwy w Barcelonie, czuje się w niej komfortowo, w dodatku zachwyca się też współpracą z Flickiem. Klub znowu jest w stanie rywalizować o tytuły, bardzo dobrze radzi sobie w Lidze Mistrzów. Teraz chyba ani on nie chciałby opuszczać stolicy Katalonii, ani też nikt z niej nie zamierza go wyganiać. Poza tym ma jeszcze ważny kontrakt, to również wciąż młody gracz. Jeśli “Barca” znajdzie na rynku szansę na pozyskanie innego bocznego obrońcy, może rozważy jego sprzedaż, ale na chwilę obecną taki scenariusz nie jest w ogóle brany pod uwagę - podsumowuje nasz rozmówca.

Przeczytaj również