Nawet on. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii też zmagał się z depresją. "Nie mieliśmy żadnego wsparcia"

Nawet on. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii też zmagał się z depresją. "Nie mieliśmy żadnego wsparcia"
Foto Gao Jing/Xinhua/PressFocus
Postaci Ronaldo Luisa Nazario de Limy nie trzeba przedstawiać nawet młodszym kibicom futbolu. Legendarny, brazylijski napastnik zszokował ostatnio opinię publiczną całego świata wyjawiając, że od dawna zmaga się z problemami zdrowia psychicznego. Szykujcie się na trudną historię. Na szczęście z “happy-endem”.
- Tak, przechodzę obecnie terapię - wyjawił Ronaldo Luis Nazario de Lima w wywiadzie, jakiego udzielił w połowie października madryckiemu dziennikowi “Marca”. - Poddaję się jej od dwóch i pół roku. Dzięki niej dużo lepiej rozumiem nawet to, co czułem wcześniej.
Dalsza część tekstu pod wideo

Na scenę

Wszyscy, tylko nie on. Zawsze uśmiechnięty. Wyluzowany na i poza boiskiem. Cieszący swoją bajeczną grą zarówno samego siebie, jak i wszystkich dookoła. Po prostu “Il Fenomeno”. Wydawałoby się, że kto jak kto, ale akurat wielki, brazylijski Ronaldo nie mógł doświadczyć w swoim życiu depresji.
Z drugiej strony, powodów znalazłoby się przecież tak wiele. Wystarczy przypomnieć okoliczności towarzyszące występowi Ronaldo w finale mistrzostw świata w 1998 roku. Albo niezwykle ciężkie kontuzje. Lub po prostu wszystkie negatywne aspekty bycia absolutnie niesamowitym piłkarzem na światowym poziomie. Czyli wieloletnie, ciągłe znajdowanie się “na świeczniku” opinii publicznej w ojczyźnie i Europie. W niekoniecznie sprzyjających ku temu czasach.
- Jestem z pokolenia, które “rzucano na scenę” i oczekiwano, że damy z siebie wszystko, bez możliwości okazania jakiejkolwiek słabości - zauważył 46-letni dziś były napastnik tuż po premierze poświęconego mu nowego filmu dokumentalnego pt. “The Phenomenon”. - Patrząc w przeszłość, byliśmy narażeni na ogromny stres, bez żadnego przygotowania. To był ponadto początek ery internetu i niesamowitej prędkości, z jaką rozpowszechniały się informacje. W tamtym okresie nie było żadnej formy troski o zdrowie psychiczne zawodników.
- W mojej epoce nie było niczego, co można spotkać obecnie - dodał Ronaldo. - Ubolewam nad tym, ponieważ wiadomo, że piłka nożna może dostarczyć wiele stresu, który może okazać się kluczowy na resztę życia.

Za młody

Jak pisaliśmy rok temu (zajrzyjcie TUTAJ), mówienie o depresji stopniowo staje się w futbolu na najwyższym poziomie oznaką siły. Poprzednie pokolenia piłkarzy nie rozmawiały jednak o zdrowiu psychicznym. Według Ronaldo wcale nie wynikało to z ignorancji.
- W rzeczywistości nie wiedzieliśmy nawet, że istnieje tego rodzaju problem - przyznał były atakujący Realu Madryt, Barcelony czy Interu. - Ten temat był całkowicie ignorowany wśród naszego pokolenia. Wielu, oczywiście, przeszło przez okropne chwile, w tym depresje, z powodu braku prywatności czy wolności… To pewne, że problemy były bardzo ewidentne, ale brakowało dostępnych rozwiązań.
Najbardziej dramatyczny moment w karierze Ronaldo? Nie wszyscy mogą zdawać sobie sprawę z dalszego ciągu tajemniczego ataku, jakiego gwiazdor reprezentacji Brazylii doznał w dniu finału mistrzostw świata w 1998 roku. Nagła dolegliwość, w wyniku której niespełna 22-letni wtedy napastnik został natychmiast przewieziony do szpitala, pociągnęła za sobą nie tylko niezliczoną liczbę teorii spiskowych. Stała się również obiektem dochodzenia parlamentarnego, w ramach którego w jego własnej ojczyźnie przesłuchano także samego Ronaldo. Na oczach kamer z całego świata.
Dramatyczne zdarzenie mogło ponadto przyczynić się do późniejszych, poważnych problemów zdrowotnych Brazylijczyka. Fizycznych i psychicznych.
- Nie rozumiałem, dlaczego przytrafiało mi się tak wiele złych rzeczy - opowiadał w innej rozmowie, jakiej udzielił na łamach “The Guardian” dziennikarzowi Side’owi Lowe’owi. - Skoro wszyscy mnie kochają i jestem dobrym, uczciwym, czasami zabawnym człowiekiem, dlaczego właśnie ja? To było tak bardzo trudne. Ktoś tak młody, zaledwie 22-letni, musiał podejmować takie decyzje. Cała ta presja, bez wsparcia psychologicznego.
W nowym dokumencie poświęconym “Il Fenomeno”, wyprodukowanym przez studio filmowe Zoom Sport, znalazła się scena wspominająca finał mundialu sprzed blisko ćwierćwiecza. Ronaldo, z perspektywy czasu, rozmawia w niej z Roberto Carlosem.
- Wtedy o niczym takim się nie mówiło, nic a nic - przywoływał czasy własnej kariery zawodniczej dwukrotny mistrz świata z 1994 i 2002 roku. - Dziś rozmawia się wiele o zdrowiu psychicznym sportowców. W tamtej erze byliśmy gladiatorami: rzucano nas na arenę i sprawdzano, kto wyjdzie z niej żywy. Presja zepchnęła mnie jeszcze niżej. Jesteś tak młody, że nie wiesz, jak sobie z tym radzić. To niesie za sobą cenę.

Niezwykły

Na szczęście temat zdrowia psychicznego można określić jako istotny, acz jednak poboczny wątek w jakże bogatej karierze jednego z najlepszych napastników wszechczasów. Jak dobry był Ronaldo? Ostatnio wyliczono, że Brazylijczyk strzelił blisko 100 goli w dokładnie ten sam, powtarzalny sposób. Wiecie już jaki? Oczywiście mijając w sytuacji sam na sam bramkarza i pakując piłkę do pustej bramki.
A to przecież tylko szczypta szerokiego repertuaru rozwiązań szans bramkowych, w jaki obecny właściciel Realu Valladolid oraz Cruzeiro doprowadzał przeciwników do rozpaczy. Wystarczy obejrzeć sobie wstawione powyżej gole, jakie strzelił w jednym ze swoich najsłynniejszych występów. Na Old Trafford ówczesnego napastnika Realu Madryt oklaskiwano na stojąco.
Pomimo braku wsparcia psychologicznego Ronaldo potrafił poradzić też sobie z prześladującymi go “duchami z 1998 roku”. W kolejnym finale mundialu, cztery lata później, to jego dwa trafienia przesądziły o wygranej Brazylii nad Niemcami (2:0). Od tamtej pory po mistrzostwo świata nie sięgnęła nie tylko reprezentacja “Canarinhos”. Nie dokonał tego żaden zespół narodowy spoza Europy.
- To było bardzo emocjonalne i pamiętam, co powiedziałem wtedy dyrektorowi komunikacji drużyny, Rodrigo Paivie - zdradził Ronaldo. - On towarzyszył mi wcześniej podczas rehabilitacji po kontuzji, widział, jak cierpię i nie mógł powstrzymać własnych emocji ani chwili dłużej. Przytuliliśmy się do siebie, przypominając sobie wszystko, przez co wspólnie przeszliśmy. “Bóg jest dla mnie dobry, prawda?”, powiedziałem mu.
Ronaldo nie byłby w końcu sobą, gdyby nie zakończył niedawnej serii wywiadów z szerokim uśmiechem na ustach.
- Było ciężko, ale pięknie - zapewnił.

Przeczytaj również