Nawałka przejmuje Lecha. 10 rzeczy, które musi poprawić, by w Poznaniu walczyli o majstra

Nawałka przejmuje Lecha. 10 rzeczy, które musi poprawić, by w Poznaniu walczyli o majstra
MediaPictures.pl / shutterstock.com
Ufff... odgłos ulgi spowodowanej decyzją o zatrudnieniu Nawałki słychać było w całym Poznaniu. Ba, w całej Wielkopolsce! Zarówno pesymiści, jak i realiści (po ostatnich sezonach Lecha coraz trudniej wyznaczyć granicę między nimi) byli już niemal pewni, że pomysł zatrudnienia byłego selekcjonera spali na panewce. W końcu tymczasowy trener Żuraw zagrał taki ładny mecz z Jagiellonią…
Znając zarząd „Kolejorza”, pomysł pozostawienia byłego gracza Hannoveru na stanowisku pierwszego trenera na pewno przeszedł im przez głowę. No bo po co wydawać taczki pieniędzy na Nawałkę i jego rzeszę ludzi, skoro pod ręką jest kolejny młody i utalentowany facet, któremu można dać szansę (czytaj: wsadzić na minę i zniszczyć karierę szkoleniowca już na starcie jak Djurdjevicowi)?
Dalsza część tekstu pod wideo
Na szczęście Rutkowski i Klimczak zrozumieli wreszcie zasadę, że skąpstwem nie są już w stanie więcej ugrać (a może powodem były coraz mniejsze wpływy z biletów?), sięgnęli głębiej do kieszeni i zainwestowali w byłego selekcjonera. Teraz Adam Nawałka ma wszystkie karty po swojej stronie. Czy lokomotywa ze stacji Bułgarska ruszy wreszcie pełną parą? Jakich napraw musi dokonać AN, aby zamienić leciwy parowóz w mknące pendolino?

1) Postawić na wyniki, a nie klubowy budżet

Piękny przykład priorytetów Lecha ukazuje nam się w postaci Macieja Gajosa. Forma środkowego pomocnika w ostatnich meczach jest dramatycznie niska, a postawa w spotkaniu z Lechią Gdańsk zakrawała już o bezczelny sabotaż.
Każdy, choćby i kanapowy kibic, po takim meczu oczekiwałby zesłania Gajosa do rezerw. Kibice bardziej rozeznani w sytuacji „Kolejorza” zastanowiliby się dlaczego w ogóle były gracz Jagiellonii wychodzi w pierwszym składzie, skoro władze klubu poinformowały go o nieprzedłużaniu wygasającego w czerwcu kontraktu.
Odpowiedź jest banalnie prosta: bo może zimą uda się na środkowym pomocniku zarobić jakiekolwiek pieniądze. Ta praktyka w Lechu jest stosowana regularnie i to od lat. Żeby nie sięgać daleko w przeszłość, przypomnę przykład będącego w świetnej formie Robaka i w średniej formie Kownackiego.
Co z tego, że Robak strzelał jak na zawołanie, skoro miał już swoje lata i nie dało się go sprzedać za duże pieniądze? Lepiej stawiać na „Kownasia” i robić kasę zamiast wyników. Jak to się skończyło, wszyscy pamiętają. Skonfliktowany z trenerem Robak odszedł do Śląska, gdzie strzela gola za golem, a w jego miejsce sprowadzono „goleadorów” Koljica i Chobłenkę. Ale stan portfela się zgadzał.

2) Zorganizować linię defensywną

I nie chodzi tu już nawet o formację, bo czy Lech gra „trójką”, „czwórką” czy nawet „piątką”, za dużej różnicy nie widać. A przyczyna tej sytuacji jest bardzo prosta.
Czy jakikolwiek klub w Polsce posiadający zawodowych piłkarzy wpadł kiedyś na równie desperacki pomysł? Wystawić obronę z III ligi (powtórzmy jeszcze raz: z III ligi!!!) i udawać, że wszystko jest w porządku? Gdzie podział się Lech z poprzedniego sezonu, który co prawda frajersko przegrał mistrzostwo, ale na koniec i tak legitymował się najlepszą obroną w lidze?
Pod względem defensywy Nawałka tak naprawdę nie ma wybitnie trudnego zadania. Zeszłosezonowa forma linii obronnej wynikała ze stabilizacji zarówno pod względem nazwisk, jak i ustalonej formacji. Kwartet (kwintet) defensorów w każdym meczu wychodził w tym samym zestawieniu: GUMNY- DILAVER- JANICKI (VUJADINOVIC)- KOSTEWYCZ, dzięki czemu wypracowano pewne automatyzmy. Oczywiście postać Emira Dilavera była kluczowa w postawie „Kolejorza”, który naprawiał notoryczne błędy drugiego stopera.
Tak więc były selekcjoner musi znaleźć godnego następcę Austriaka (a zimowe okno transferowe na szczęście tuż tuż) i ustalić jeden stały schemat formacji. Zdecydowanie poprawi to funkcjonowanie całego bloku obronnego.

3) Odciąć zarząd od transferów

Pozostaje mieć nadzieję, że Nawałka w kontrakcie zastrzegł sobie pełne prawo do samodzielnego decydowania o zakupie zawodników. W innym przypadku nie raz zmuszeni będziemy słuchać odklejonych od rzeczywistości opinii osób, które o rynku transferowym nie mają zielonego pojęcia.
Co jak co, ale były trener m. in Górnika Zabrze ma nosa do wynajdywania ciekawych zawodników. Najlepszym przykładem są Mączyński, Milik czy Pazdan. Jeśli panowie Rutkowski i Klimczak dalej będą mieli wpływ na transfery, to niestety musimy spodziewać się kolejnych Barkrothów, Keitów czy innych Rakelssów.

4) Podnieść morale zespołu

Nikt nie zaprzecza, że część blokad piłkarzy leży nie w kwestii ich umiejętności fizycznych, tylko atrybutów mentalnych. Wychodząc na murawę z porażką wypisaną na twarzy, nie da się zejść z niej ze zwycięstwem w kieszeni. Na szczęście wtedy wchodzi ON (a właściwie: AN) - cały na biało i napełnia piłkarzy Lecha mentalnością „majstra” Polski.
Dopiero w poniedziałek dowiemy się wszystkiego o sztabie Adama Nawałki. Ptaszki jednak ćwierkają, że w tej grupie znajdzie się psycholog/człowiek od przygotowania mentalnego. Jeśli faktycznie tak będzie, to o brak pracy martwić się nie musi. Poskładanie do kupy rozklejonych piłkarzy musi być dla nowego trenera i jego współpracowników głównym priorytetem.

5) Wyznaczyć kapitana

To jak Ivan Djurdjević miotał się z wyborem „swojego” człowieka w szatni, wołało o pomstę do nieba. Tym bardziej, że akurat Serb z czasów gdy sam biegał po murawie, powinien doskonale pamiętać o cechach, które kapitan zespołu powinien mieć.
Charyzma, odwaga, posłuch w szatni oraz umiejętność „pociągnięcia” drużyny w momencie, kiedy nie idzie. A przekazywanie opaski z jednego zawodnika na drugiego (a potem trzeciego, czwartego, piątego itd.) sprawia, że staje się ona nic nieznaczącym kawałkiem materiału.
„Djuka” swój błąd rzekomo zrozumiał i wyznaczył „radę” drużyny albo jak kto woli czterech kapitanów:
Pomysł trochę lepszy od poprzedniego, ale wykonawcy znowu nie tacy, jakich oczekiwali kibice. Przyjrzyjmy się całej czwórce po kolei:
  • Jasmin Burić - strach wypisany na twarzy. Jedynym jego plusem jest staż w drużynie, bo na pewno nie emanuje pewnością siebie.
  • Łukasz Trałka - chyba najlepszy z całej tej zgrai, ale jego „mentalność zwycięzcy” objawia się w większości pojedynczymi aktami agresji na boisku. Zresztą jemu akurat opaskę notorycznie zabierają i oddają, więc coś tu na pewno nie gra.
  • Thomas Rogne - decyzja absolutnie niezrozumiała, piłkarz który więcej czasu spędza w gabinetach lekarskich niż na obiektach przy ul. Bułgarskiej. Może przez swoją podatność na kontuzje skojarzył się komuś z Jackiem Bąkiem albo Mirosławem Szymkowiakiem? Tylko poziom umiejętności trochę nieadekwatny…
  • Pedro Tiba - mniej niż pół roku w klubie. Po polsku umie powiedzieć zapewne „dzień dobry”, „do widzenia” i najpopularniejszy wyraz w naszym języku, którego z grzeczności nie przytoczę. Po angielsku niewiele lepiej. Jak w takim razie ma spajać szatnię?
Adam Nawałka błędów poprzednika raczej nie powtórzy. Skoro rozwiązał ten problem na poziomie pierwszej reprezentacji, rozwiąże go również w „Kolejorzu”. I zapewne wystarczy mu do tego kilka pierwszych treningów.

6) Poprawić przygotowanie fizyczne

I nie chodzi tu tylko o Macieja Gajosa. Pozostali zawodnicy również pod kątem swojej fizyczności chwały niebiesko-białym barwom nie przynoszą…
Szkoda, że przeciągające się negocjacje sprawiły, że Nawałka nie mógł zabrać drużyny na wstępnie zaplanowany wyjazd do Grodziska. Mikrocykl przepracowany podczas przerwy na kadrę pozwoliłby AN lepiej przygotować zespół na najbliższe spotkania, a także dokładnie zapoznać się ze swoimi podopiecznymi. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze, zimowa przerwa zbliża się dużymi krokami.

7) Zrobić porządne transfery zimą

Dobrych zawodników kupić, słabych zawodników sprzedać. W Lechu widać gołym okiem, gdzie problemy kadrowe są największe. Rozsypany środek obrony, brak klasowych zmienników dla Gumnego i Kostewycza, środek pola, w którym na poziomie (i to nie zawsze) gra tylko Tiba. Czas na realne wzmocnienia, a nie tylko uzupełnianie składu.
A jak już kupimy nowych, pozbądźmy się niewypałów. W końcu pensja byłego selekcjonera i jego sztabu jest mocnym obciążeniem dla klubowego budżetu. Po co w takim razie wyrzucać co miesiąc pieniądze w błoto na wypłaty dla ludzi, którzy do Lecha nic nie wnoszą?

8) Obudzić potencjał Tiby i Amarala

Portugalczycy już w pierwszych spotkaniach udowodnili, że warto raz na jakiś czas wydać większe pieniądze na dobrych zawodników. I nie wysłuchiwać głupot o aklimatyzacji, nieznajomości języka, klimacie, itd. itp.
Ostatnio obaj panowie notują spadek formy. Powodów może być kilka: konieczność grania na nieswojej pozycji (Amaral zamiast „podwieszonego” napastnika grał ciągle na skrzydle, Tiba zamiast na „dziesiątce” grał na „6” lub „8”) czy rozpracowanie Portugalczyków przez przeciwników (lepiej przeznaczyć na ich krycie po 2 graczy, bo reszta zawodników Lecha i tak gra tylko do nich) itd.
Tak jak w kadrze Nawałka znalazł miejsce na boisku Milikowi czy Jędrzejczykowi, tak samo może poczynić z największymi na tę chwilę gwiazdami „Kolejorza”. I dać im zadania przypisane do ich najlepszych cech i umiejętności, a nie do własnego „widzimisię”. Jeśli oboje niewysocy gracze dostaną na boisku więcej swobody, na pewno szybko odwdzięczą się golami i asystami.

9) Pokazać, kto tu jest szefem

Dziwna komunikacja panuje między pierwszym a drugim zespołem Lecha Poznań. Jakoś tak się ostatnio utarło, że jest to tylko i wyłącznie droga jednokierunkowa z rezerw do pierwszego zespołu. I choćby piłkarze zagrali najgorsze barachło, sugerujące sabotaż w drużynie (pozdrawiamy Macieja Gajosa), to i tak w poniedziałek stawiają się na kolejnym treningu kadry A.
Żadnych kar finansowych, żadnych karnych 100 okrążeń dookoła stadionu. Żadnego zesłania do rezerw. Absolutne zero konsekwencji. Jak więc piłkarz ma mieć szacunek do trenera skoro wie, że jego postawa w meczach nie ma żadnego znaczenia i nie niesie za sobą żadnych dotkliwych skutków?

10) Przekonać zarząd i kibiców, że potrzebny jest czas

Chaosu, który panuje w tej chwili w Poznaniu, nie da się uprzątnąć w ciągu paru dni. Nawałka jako selekcjoner pokazał nam, że wszystkie pozytywne zmiany wymagają czasu. Ale w Lechu czeka go ciężka batalia. Rutkowski i Klimczak pojęcia cierpliwość nie znają (co pokazali zwalniając Djurdjevica), a kibice w Wielkopolsce są tak wyposzczeni brakiem sukcesów, że oczekują poprawy tu i teraz.
Miejmy nadzieję, że podczas poniedziałkowej prezentacji od nowego trenera usłyszymy konkrety zarówno pod kątem czasu jakiego potrzebuje do wdrożenia swoich zmian, jak i celów, które chce z zespołem osiągnąć. Prosto, otwarcie i bez mydlenia oczu. Bo tylko taka rozmowa z kibicami Lecha jest w stanie zagwarantować Nawałce niezbędny mu czas.
Adrian Jankowski
Redakcja meczyki.pl
Adrian Jankowski23 Nov 2018 · 14:16
Źródło: własne

Przeczytaj również