Największy wygrany kadencji Amorima w United. A miał odchodzić z klubu
Jeszcze niedawno kibice Manchesteru United zachodzili w głowę, czemu tak mało gra. Teraz, po zmianie trenera, wyrósł na jednego z najlepszych graczy zespołu i podpisał nowy, lukratywny kontrakt. Amad Diallo to chyba największy wygrany zatrudnienia Rubena Amorima. Iworyjczyk wreszcie dostał prawdziwą szansę i pokazuje pełnię swojego wielkiego potencjału.
Amad Diallo niedawno podpisał nowy kontrakt z Manchesterem United. Jego wygasająca wraz z końcem tego sezonu umowa została przedłużona do 2030 roku, a jego zarobki wzrosły czterokrotnie - z 30 do 120 tysięcy funtów tygodniowo. To nagroda dla skrzydłowego za jego świetną postawę pod wodzą Rubena Amorima. 22-latek po zatrudnieniu Portugalczyka szybko stał się jednym z najjaśniejszych elementów drużyny “Czerwonych Diabłów”. A przecież dopóki na Old Trafford pracował niedoceniający go Erik ten Hag, wiele wskazywało na to, że może poszukać szczęścia gdzie indziej. Fani United mogą się cieszyć - nie stracą wielkiego talentu.
Trudne początki
Amad jest związany z Manchesterem United od stycznia 2021 roku. Pod koniec miesiąca miną dokładnie cztery lata od jego transferu. I niemal cały ten czas upłynął mu na oczekiwaniu na prawdziwą szansę regularnych występów z diabełkiem na piersi. Pomimo faktu, że za 18-letniego wówczas piłkarza płacono ponad 20 milionów euro i kolejne kilkanaście w bonusach, przebicie się na Old Trafford stanowiło trudne zadanie. Przynajmniej w początkowej fazie jego pobytu w Anglii było to zrozumiałe, bo przed transferem miał na koncie zaledwie pięć występów w dorosłym futbolu. Ole Gunnar Solskjaer, który ściągał Iworyjczyka z Atalanty, dał mu okazję zagrać kilka razy z ławki i wykorzystywał w systemie rotacji. Młody gracz szybko strzelił nawet debiutanckiego gola, efektownie trafiając głową do siatki Milanu już w swoim trzecim meczu.
Przez pierwsze pół roku United uzbierał więcej meczów w pierwszej drużynie (osiem), niż podczas całej wcześniejszej kariery. Mogło się wydawać, że to dobry prognostyk przed kolejnym sezonem. Wszystko potoczyło się jednak inaczej. Letnie wzmocnienia i fakt, że rozgrywki rozpoczęły się słabo dla “Czerwonych Diabłów”, sprawiły, że Amad u Norwega nie dostał już ani jednej szansy. Dopiero po jego zwolnieniu Ralf Rangnick dał wystąpić Diallo w meczu o “pietruszkę” w ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów, a następnie klub umieścił młody talent na wypożyczeniu w szkockich Rangersach. Tam zawiódł. Po niezłym starcie zaliczył więc niemal stracony rok.
Trend zaczął się odwracać po przenosinach do Sunderlandu. W sezonie 2022/23 na murawach Championship stał się istotnym ogniwem drużyny, która weszła do play-offów o awans do Premier League. Wliczając baraże, strzelił 14 ligowych goli. Imponował dryblingiem, przebojowością i pewnością siebie. Na drugoligowych boiskach wyglądał niczym żywe sreberko, na nowo rozbudził nadzieje fanów United.
Bez zaufania Ten Haga
Amad pokazał drzemiący w nim talent i wydawało się, że jest gotowy na podbój Manchesteru. Kiedy jednak latem 2023 roku wrócił na Old Trafford przed drugim sezonem Erika ten Haga, sprawy skomplikowały się już na samym starcie. Doznał kontuzji i wrócił do gry dopiero w końcówce grudnia. Choć wielu fanów liczyło, że przebije się w hierarchii, zwłaszcza w obliczu odejścia Jadona Sancho, dostawał głównie ogony. Sytuacja uległa zmianie, dopiero gdy w dramatycznych okolicznościach strzelił zwycięskiego gola w doliczonym czasie dogrywki ćwierćfinału FA Cup z Liverpoolem.
Przy okazji spadku Antony’ego w hierarchii, w końcówce rozgrywek kilka razy wyszedł nawet w wyjściowym składzie. Łącznie nie uzbierał jednak nawet 500 minut. W kolejnej, obecnej kampanii zaczął w podstawie, ale ponownie wypadł z podstawowej jedenastki. Ten Hag ewidentnie nie był gotów mu w pełni zaufać. I 22-latek to czuł. Co więcej, jego umowa z klubem wygasała latem 2025 roku, a więc po zakończeniu sezonu. Rozmowy w sprawie jej przedłużenia nie zmierzały we właściwym kierunku, bo zawodnik nie czuł się doceniany i nie zamierzał dłużej czekać na regularne minuty. Holenderski menedżer, pomimo poważnych osłabień w ofensywie, potrafił posadzić go na ławce podczas meczu z Fenerbahce w Lidze Europy. Za plecami napastnika wystawił nominalnego bocznego obrońcę, Noussaira Mazraouiego, a na boisko szybciej wpuścił zawodzącego Antony’ego, tłumacząc decyzję postawą Brazylijczyka na treningach.
Obawy entuzjastów talentu Amada narastały, a głosy insiderskich źródeł mówią wprost: młody gracz jesienią skłaniał się ku odejściu wraz z końcem kontraktu. Wszystko zmieniło jednak zwolnienie trenera. Z dniem jego pożegnania sytuacja skrzydłowego uległa odmianie.
Amorim stworzył na nowo
Diallo wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie już podczas tymczasowej kadencji Ruuda van Nistelrooya. Po dwóch występach z ławki przekonał go do siebie i odpłacił za zaufanie, najpierw zaliczając dublet z PAOK-iem Saloniki, a potem dorzucając asystę w starciu z Leicester w Premier League. A Ruben Amorim nie zamierzał odstawiać Iworyjczyka od jedenastki. W pierwszym meczu dał mu szansę od początku w nietypowej roli - prawego wahadłowego. Diallo zaczął fenomenalnie, zaliczył asystę już w drugiej minucie. Portugalski szkoleniowiec szybko się przekonał i zrobił z niego jedno z najważniejszych ogniw drużyny.
Amad dziewięć na 13 spotkań u Amorima zaczynał w podstawowej jedenastce. W pozostałych czterech wszedł z ławki. Dwa pierwsze z nich (z Bodo/Glimt w Lidze Europy i Arsenalem w Premier League) miały miejsce, gdy trener szukał jeszcze optymalnego zestawienia i w efekcie dużo rotował. Dwa pozostałe (z Tottenhamem i Arsenalem w krajowych pucharach) najprawdopodobniej wynikały z zarządzania jego siłami, bo trener “Czerwonych Diabłów” podkreślał, że zamierza podchodzić ostrożnie do eksploatowania podopiecznych. Mówiąc krótko - gdy United potrzebuje mocnego składu, Diallo jest właściwie pewniakiem. Nareszcie.
Trudno się temu dziwić, bo to piłkarz dobrze pasujący do filozofii Amorima. Ten widzi go w dwóch rolach: albo na wahadle (jak grał na początku kadencji), albo w roli jednego z zawodników ustawionych za plecami napastnika (gdzie występuje ostatnio). Biorąc pod uwagę fakt, że w Sportingu Portugalczyk traktował wahadłowych jako zawodników bardzo ofensywnych, przesuwających akcje do przodu, a w ataku pozycyjnym ustawionych wysoko, niczym skrzydłowi, Diallo idealnie pasuje do obu ról. Na pozycji ofensywnego pomocnika może zrobić użytek z dobrego dryblingu na małych przestrzeniach i umiejętności znalezienia się w groźnych strefach tuż przed polem karnym lub na jego skraju. Gdy przychodzi mu zagrać na wahadle, przydaje się jego bezpośredniość i szybkość.
Amad ma też kluczową cechę, którą trener United ceni u każdego zawodnika występującego w pomocy i ataku: ciężko pracuje bez piłki. Jest graczem nieustępliwym w pressingu, często i mocno naciskającym na rywali. Niech świadczy o tym fakt, że po 20 kolejkach żaden inny zawodnik Premier League nie zaliczył więcej odbiorów piłki w strefie obronnej przeciwnika. I to pomimo faktu, że w lidze spędził na murawie niespełna 70% możliwych minut.
Ta praca przynosi zresztą wymierne efekty. To właśnie jego pressing i odbiory pomogły wypracować dwa gole podczas wygranego 4:0 spotkania z Evertonem czy jedno z trafień w przegranym 3:4 meczu z Tottenhamem w Pucharze Ligi, gdy nabił go stojący w bramce “Kogutów” Fraser Forster. Jego wysoki przechwyt przyniósł też kluczowy rzut karny przy okazji zwycięstwa w derbach z City.
Wielka nagroda
Dobra postawa Iworyjczyka zaowocowała zasłużoną nagrodą. Dostał pięcioletnią umowę i spora podwyżkę, stając się pierwszym piłkarzem, który podpisał nowy kontrakt już za kadencji Rubena Amorima. I jest to bardzo wymowne, bo można go uznać za zawodnika wręcz zbudowanego na nowo przez Portugalczyka.
W sezonie 2023/24, licząc od meczu z Nottingham Forest, gdy pojawił się w kadrze meczowej po raz pierwszy po kontuzji, Amad rozegrał zaledwie 21% możliwych minut. W obecnych rozgrywkach, do zwolnienia Ten Haga, spędził na murawie niespełna 45% możliwego czasu, w podstawowym składzie wychodząc w połowie z 14 spotkań. Tymczasem od pojawienia się Amorima uzbierał ponad 86% możliwych minut. Te liczby mówią same za siebie - jego notowania znacząco wzrosły, zresztą w pełni zasłużenie. To aktualnie jeden z najbardziej produktywnych graczy “Czerwonych Diabłów”. W 13 występach pod wodzą nowego trenera strzelił trzy gole (co więcej, w prestiżowych starciach z Manchesterem City, Tottenhamem oraz Liverpoolem) i zaliczył pięć asyst. Miał więc bezpośredni udział w ośmiu bramkach - pod tym względem równać się z nim może tylko Bruno Fernandes.
Diallo stał się twarzą United Amorima. Przeszedł drogę od gracza drugorzędnego, niedocenianego do piłkarza, który stał się symbolem nowego rozdania na Old Trafford. Naturalnie trzeba jeszcze poczekać, żeby przekonać się, dokąd to rozdanie zaprowadzi klub, ale na tę chwilę Amadowi trudno cokolwiek zarzucić. W tym momencie to jeden z zawodników wyznaczających standardy w czerwonej części Manchesteru. I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu był na bocznym torze, myśląc o odejściu. To on wygrał najwięcej na zmianie trenera. Pod względem tego, jak jest postrzegany, czysto sportowym oraz sytuacji zawodowej - bo nowy kontrakt nieprzypadkowo został podpisany dopiero teraz.