Największe skandale sędziowskie w historii MŚ. Kiedyś jednego z goli anulował... arabski szejk. "Był wściekły"
Czy Maroko powinno mieć rzut karny w meczu z Francją po faulu Theo Hernandeza? Po środowym półfinale nie brakuje kontrowersji, a to na mundialach nie pierwszyzna. Turnieje te widziały wiele znacznie gorszych sytuacji, w których absurdalne decyzje arbitrów były oczywiste. Oto największe sędziowskie “wałki” w historii MŚ.
Jeżeli starcie Sofiane’a Boufala z Theo Hernandezem z pierwszej połowy meczu Francja - Maroko okaże się jednym z najbardziej roztrząsanych werdyktów sędziowskich turnieju w Katarze, to możemy spać spokojnie. Arbiter Cesar Ramos podjął dziwną decyzję, dyktując rzut wolny dla “Trójkolorowych”, lecz wydaje się, że kwestia wskazania na wapno byłaby tutaj dyskusyjna. Nie można mówić o oczywistym błędzie - w przeciwieństwie do poniższych przypadków. W dziejach mistrzostw świata nie brakowało skandali z arbitrami w roli głównej.
Mundial ustawiony pod Argentynę? (1978)
Tutaj będzie mowa nie o jednym kontrowersyjnym wydarzeniu, a o całości turnieju. W 1978 roku powiedzenie, że “ściany sprzyjają gospodarzom”, miało tam bardzo realny wydźwięk. W kraju rządzonym przez wojskową dyktaturę Jorge Videli położono wielki nacisk na sukces reprezentacji i postanowiono zrobić wszystko, by jej pomóc.
Już w drugim meczu grupowym, przeciwko Francji, “Albicelestes” dostali dyskusyjnego karnego, podczas gdy rywalom nie podyktowano jedenastki po zdecydowanie bardziej ewidentnym przewinieniu. Podobnie dyskusyjne sytuacje ciągnęły się przez cały turniej. Kontrowersje wzbudziły okoliczności zwycięstwa z Peru wynikiem aż 6:0, dającym Argentyńczykom awans do finału z drugiej fazy grupowej. Twierdzono, że rywale się im podłożyli. Z kolei przed decydującym spotkaniem z Holandią wymuszono na FIFA zmianę sędziego. Biorąc pod uwagę to, że nowy arbiter wszelkie sporne sytuacje gwizdał na korzyść gospodarzy, trudno dziwić się, że ci ostatecznie wygrali po dogrywce 3:1. Trofeum wręczył oczywiście Videla, który miał pociągać za sznurki z zamiarem wykorzystania sukcesu w celach propagandowych.
Gol anulowany przez… szejka (1982)
Czegoś takiego w futbolu na najwyższym szczeblu nie sposób sobie wyobrazić. Ale miało to miejsce 40 lat temu. Wtedy debiutujący na mundialu Kuwejt na starcie sensacyjnie zremisował z Czechosłowacją. Był to niewątpliwy sukces “kopciuszka”, lecz kolejny mecz, z Francją, przyniósł już mu bolesne zderzenie z rzeczywistością. Europejczycy byli co najmniej o klasę lepsi. Ale gdy Alain Giresse strzelił gola na 4:1 dla “Les Bleus”, stała się rzecz niebywała.
Kuwejccy zawodnicy zaczęli protestować. Twierdzili, że usłyszeli dźwięk gwizdka, prawdopodobnie dochodzący z trybun, i sądzili, że sędzia przerwał grę, co wykorzystał rywal. Wściekły szef federacji piłkarskiej Kuwejtu, szejk Fahad Al-Ahmad Al-Sabah, wparował na murawę i nakazał swym piłkarzom zejście z boiska. Zdumiony sędzia z ZSRR, Myrosław Stupar, ugiął się i ostatecznie anulował trafienie. Niewiele to jednak pomogło - i tak skończyło się 4:1.
Najbrutalniejszy faul w historii MŚ? (1982)
Chyba żaden kibic nie lubi, gdy murawa zamienia się w oktagon. W półfinale MŚ 1982 między Francją i RFN miał jednak miejsce atak rodem z ulicznej bójki. W 60. minucie, przy stanie 1:1, wprowadzony z ławki “Trójkolorowych” Patrick Battiston wybiegł sam na sam z golkiperem rywali, Haraldem Schumacherem. Uprzedził go, sięgając piłkę, lecz nie zdołał wepchnąć jej do siatki. Tymczasem bramkarz rywali z rozmysłem, bez żadnego zainteresowania futbolówką, wbiegł w niego z pełnym impetem.
Gracz z Niemiec obrócił się, antycypując rychłe zderzenie z przeciwnikiem i po prostu go zdemolował. Piłkarz Saint-Etienne padł nieprzytomny na murawę. Miał uszkodzony jeden z kręgów, stracił dwa zęby. Po zabraniu do szpitala zapadł w śpiączkę. Zarówno Schumacher, jak i holenderski rozjemca spotkania, Charles Corver, nic sobie z tego nie zrobili. Pierwszy nawet nie podszedł sprawdzić, co z 25-latkiem. Drugi, nie mówiąc o czerwonej kartce, nie odgwizdał choćby faulu. Battiston na szczęście doszedł do siebie i kontynuował karierę z niemałymi sukcesami. Francuzi z kolei odpadli po konkursie rzutów karnych.
“Ręka Boga” (1986)
To nie tylko jeden z najbardziej pamiętnych momentów w historii mistrzostw świata, ale i futbolu w ogóle. 22 czerwca 1986 roku w ćwierćfinale mundialu w Meksyku rozegrano mecz podwyższonego ryzyka między Argentyną i Anglią, zwaśnionymi z powodu wojny o Falklandy (Malwiny). Diego Maradona strzelił wtedy jednego z najpiękniejszych goli w dziejach futbolu, przebiegając z piłką pół boiska i mijając pięciu rywali. Ledwie trzy minuty wcześniej dopuścił się jednak oszustwa, które na zawsze zapisało się w annałach piłki nożnej.
Argentyńska legenda zaatakowała piłkę wycofaną przez Steve’a Hodge’a do stojącego w bramce rywali Petera Shiltona. W teorii Diego nie miał szans w powietrznym pojedynku ze zdecydowanie wyższym golkiperem, ale, aby osiągnąć sukces, użył dłoni. Wyciągniętą wysoko lewą ręką wpakował futbolówkę do siatki przeciwników. Prowadzący spotkanie Tunezyjczyk Ali Bennaceur oraz jego asystent nie dostrzegli przewinienia pomimo protestów Anglików. “Albicelestes” wygrali 2:1 i awansowali do półfinału, a ich bohater, zapytany po meczu o kontrowersyjne trafienie, odparł tylko, że “trochę w tym było ręki Maradony, a trochę ręki Boga”.
“Najgorszy sędzia wszech czasów” (2002)
Korea Południowa to jedyny azjatycki zespół, który wszedł do strefy medalowej mistrzostw świata w piłce nożnej. Dokonała tego w 2002 roku, na turnieju organizowanym wspólnie z Japonią. Historyczny sukces osiągnęła jednak nie tyle w atmosferze kontrowersji, co - mówiąc bezpośrednio - z wielką pomocą sędziów. Choć należy przyznać, że w fazie grupowej Koreańczycy spisali się świetnie, zajmując pierwsze miejsce, przed USA, Portugalią i Polską.
W 1/8 finału Koreańczykom pomógł Ekwadorczyk Byron Moreno, nazwany przez pokrzywdzonych Włochów “najgorszym sędzią wszech czasów” (jego szaloną historię przeczytacie TUTAJ). Wśród jego największych błędów należy wymienić przede wszystkim brak oczywistego karnego dla Italii, czerwoną kartkę z kapelusza i nieuznanie gola z powodu absurdalnego spalonego. Następna runda Korei to mecz z Hiszpanią i jeszcze więcej “wałków” - tym razem autorstwa Gamala Ghandoura z Egiptu. Nie uznał on dwóch prawidłowych trafień Hiszpanów, a w serii rzutów karnych przymykał oko na ustawienie koreańskiego golkipera, choć należy przyznać, że wówczas już mało kto tego pilnował.
W meczu o trzecie miejsce gospodarze w końcu przegrali z Turcją. Obaj wspomniani sędziowie już nigdy nie pojawili się na międzynarodowej imprezie. Więcej o tym, jak sprzyjali Korei, możecie przeczytać TUTAJ.
Trzy żółte kartki (2006)
To jedno z najprostszych równań w świecie futbolu: żółta kartka + żółta kartka = wyrzucenie z boiska. Pomyłka w nim brzmi jak zupełna amatorka. W 2006 roku popełnił ją Anglik Graham Poll, jeden z bardziej cenionych arbitrów desygnowanych do prowadzenia spotkań na turnieju w Niemczech. Poll zagubił się w spotkaniu Chorwacji z Australią, które miało zadecydować o tym, kto wyjdzie z grupy z drugiego miejsca. Obrońca zespołu z Bałkanów, Josip Simunić, dostał pierwsze napomnienie w 61. minucie. Po kolejnym, w 90. minucie, sędzia nie pokazał mu jednak czerwonej kartki.
Zrobił to dopiero, gdy wybrzmiał końcowy gwizdek, a Chorwat został ukarany trzeci raz - tym razem za niewłaściwe zachowanie. Skąd taka sytuacja? Poll wyznał, że przy drugim upomnieniu do notesu zapisał właściwy numer - trójkę - ale u Australijczyków. Pomyłka wynikała z faktu, że Simunić urodził się właśnie w kraju swoich rywali, więc mówił po angielsku z charakterystycznym dla nich akcentem. Feralny mecz spowodował, że Poll zakończył przygodę z sędziowaniem meczów reprezentacyjnych. Na całe szczęście jego kuriozalny błąd nie miał zbyt wielkich konsekwencji. Skończyło się 2:2, wynik premiował Australię.
Gol-widmo (2010)
Chyba wszyscy widzowie spotkania Niemców z Anglikami w ćwierćfinale turnieju w RPA przecierali oczy ze zdziwienia, gdy w 38. minucie urugwajski zespół sędziowski nie uznał oczywistego trafienia Franka Lamparda na 2:2. Piłka po strzale legendy Chelsea pokonała Manuela Neuera i po odbiciu od poprzeczki przekroczyła linię bramkową o ponad metr, ale arbiter główny Jorge Larrionda oraz jego asystent Mauricio Espinosa nie zareagowali. Zagapili się w najgorszym możliwym momencie.
Sytuacja wydawała się oczywista już z głównego ujęcia kamery, a powtórki tylko unaoczniły, jak potężny był to “wielbłąd”. Werdykt okazał się brzemienny w skutkach - Niemcy po przerwie powiększyli przewagę i ostatecznie wygrali 4:1, meldując się w półfinale. Plus tego zajścia? Okazało się jednym z katalizatorów do opracowania tzw. goal-line technology.
Korzystanie z powtórek? Zabronione (2010)
Niesmak po sytuacji z nieuznanym trafieniem Lamparda nie zdążył jeszcze opaść, a mundial 2010 żył już inną, kuriozalną decyzją sędziowską. Carlos Tevez w 26. minucie trafił na 1:0 dla Argentyny w spotkaniu z Meksykiem. Problem w tym, że w momencie zagrania piłki przez Lionela Messiego znajdował się na dwumetrowym spalonym. Asystent prowadzącego mecz Włocha Ricardo Rosettiego nie podniósł jednak chorągiewki.
Wściekli Meksykanie otoczyli sędziów, wskazując na telebim, gdzie wyświetlano powtórkę - nie mogło być żadnych wątpliwości. Problem w tym, że przepisy nie przewidywały korzystania z takich pomocy. Werdykt nie mógł zostać zmieniony. Rosetti po długich dywagacjach wskazał na środek boiska, choć wiedział, że to pomyłka. Tevez też miał tego świadomość. Cyrk, choć w imię zasad. Reakcja FIFA? Cały incydent wywołał spięcia między rezerwowymi obu zespołów, więc dygnitarze stwierdzili, że takie obrazki nie mogą znowu mieć miejsca. Zadeklarowali, że postarają się, by… nie pokazywano powtórek w takich sytuacjach.
Absurd do kwadratu. Dobrze, że w końcu wpadli na VAR.