Największe "odpały" Feio. Mocne skandale, szalał już lata temu
Goncalo Feio to niewątpliwie równie utalentowany, co kontrowersyjny trener. O jego “odpałach”, które przybliżymy w tym artykule, krążą już legendy.
Legia Warszawa sensacyjnie pożegnała dziś dotychczasowego trenera pierwszej drużyny, Kostę Runjaicia. Kurz po tej informacji nie zdążył na dobre opaść, a chwilę później zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. Redaktor naczelny Meczyki.pl, Tomasz Włodarczyk, poinformował bowiem, że nowym trenerem “Wojskowych” zostanie Goncalo Feio (więcej TUTAJ).
Portugalczyk ma zaledwie 34 lata, ale w świecie polskiego futbolu zdążył już solidnie namieszać. Jako pierwszy trener prowadził co prawda - z dobrym skutkiem - tylko Motor Lublin, natomiast był też asystentem w Wiśle Kraków czy Rakowie Częstochowa. W swoim CV ma ponadto wspomnianą Legię. W niej pełnił funkcje trenera akademii oraz analityka.
Feio to jednak również, a może przede wszystkim… bohater głośnych afer. Chociaż portugalski szkoleniowiec nadal jest na początku swojej zawodowej drogi, już może “pochwalić się” całym szeregiem zachowań, które świadczą o jego niezwykle porywczym charakterze. Oto niektóre z nich.
Furia w gabinecie Leśnodorskiego
Pewnego dnia 25-letni wtedy Feio wpadł wzburzony do gabinetu ówczesnego współwłaściciela i prezesa Legii, Bogusława Leśnodorskiego. Portugalczyk pracował wtedy w ekipie “Wojskowych” jako analityk wideo, ale miał dużo większe ambicje i już wtedy chciał sięgać wysoko. Gdy więc na nowego trenera drużyny z Łazienkowskiej wybrano Stanisława Czerczesowa, Feio się wściekł. Liczył, że to on przejmie stery w zespole. W obecności Leśnodorskiego miał zachowywać się jak furiat. Nie brakowało krzyków i mocnych słów. Ostatecznie Feio nic nie ugrał i tylko pogorszył swoją sytuację. Niedługo później pożegnał się z klubem.
Bójka z ochroną po meczu Wisły
W latach 2017-2018 Feio był asystentem Kiko Ramireza, wówczas pierwszego szkoleniowca Wisły Kraków. Portugalczyk miał tylko 27 lat, ale już było widać, że buzuje w nim niezwykle gorąca krew. Po domowym meczu “Białej Gwiazdy” z Piastem Gliwice doszło do sporej awantury. Feio próbował dostać się na spotkanie z kibicami i sponsorami, ale zapomniał potrzebnego identyfikatora. Ochroniarz nie chciał go więc wpuścić, co ewidentnie nie spodobało się krewkiemu Portugalczykowi. Jak relacjonowała Gazeta Krakowska, agresywny asystent trenera miał odepchnąć kobietę, a potem opluć jednego z przedstawicieli ochrony. Klub nałożył na agresora karę dyscyplinarną, a sam Feio, zdaniem ówczesnej rzeczniczki prasowej klubu, przeprosił za swoje zachowanie.
Bójka z kierownikiem drużyny i wylot z Rakowa
Kilka lat później Feio rozpoczął pracę w Rakowie Częstochowa, gdzie został asystentem Marka Papszuna. W ekipie “Medalików” wytrwał znacznie dłużej, bo dwa i pół roku, po czym poinformowano o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron. Sam trener twierdził, że chce w końcu spróbować swoich sił jako pierwszy szkoleniowiec i dlatego żegna się z częstochowskim klubem. Mniej oficjalne doniesienia mówią jednak o kolejnej już bójce z udziałem Feio. Tym razem jego przeciwnikiem podczas treningu Rakowa miał być kierownik zespołu. Ta sytuacja przelała czarę goryczy i Feio spakował walizki.
Zwyzywanie rzeczniczki, pobicie prezesa
W końcu Feio doczekał się posady pierwszego szkoleniowca. We wrześniu 2022 roku zatrudnił go Motor Lublin, a Portugalczyk wprowadził do klubu wiele nowej jakości i profesjonalizmu. Broniły go też wyniki i w kontekście sportowym trudno było mieć do młodego trenera jakiekolwiek zastrzeżenia. Problem był jednak zgoła inny. Feio nie gryzł się w język, zaczął atakować miejskie władze, potem także prezesa i innych pracowników Motoru. Do eskalacji zdarzeń doszło przed meczem z GKS-em Jastrzębie.
Wówczas Feio, ponoć niezwykle nerwowy od samego rana, szukający zwady z wszystkimi dookoła, zwyzywał rzeczniczkę prasową klubu, Paulinę Maciążek. Jak przyznała sama zainteresowana, nie zdarzyło się to pierwszy raz, ale tym razem przedstawicielka Motoru miała już dość. Nie pojawiła się na konferencji prasowej, a o zachowaniu Portugalczyka poinformowała prezesa klubu, Pawła Tomczyka. Ten stanął w obronie kobiety.
To wtedy wściekły Feio postanowił rzucić we wspomnianego Tomczyka… teczką na dokumenty. Trafił tak niefortunnie, że prezes, który otrzymał cios w skroń, zalał się krwią i musiał pojechać do szpitala. Szokującej sytuacji przyglądali się świadkowie, a klub nie mógł pozostać bez reakcji. Niedługo później zwołano więc konferencję prasową, chyba jedną z najbardziej absurdalnych w historii (więcej TUTAJ). Wziął w niej udział m.in. właściciel klubu, Zbigniew Jakubas, który niejako wziął Feio w obronę i pozwolił mu pracować dalej. Za trenerem mieli wstawić się też piłkarze, co potwierdza jedynie, że nawet mimo łatki furiata, Portugalczyk cieszy się sporym zaufaniem zawodników.
Ostatecznie Feio pozostał trenerem Motoru jeszcze przez niemal dokładnie rok. Gruba afera uszła mu praktycznie na sucho. Klub z Lublina nie wyciągnął większych konsekwencji, a Komisja Dyscyplinarna PZPN potraktowała trenera wyjątkowo łagodnie, wlepiając mu karę rocznej banicji w zawieszeniu na trzy lata oraz 70 tysięcy złotych grzywny.
***
Teraz Feio ma odpowiadać za pierwszy zespół Legii i choć pod kątem sportowym z pewnością jest w stanie pomóc “Wojskowym”, to jego trudny charakter i już bogata w afery historia zmuszają do postawienia przy decyzji warszawskiego klubu spory znak zapytania. Portugalczyk nie wygląda na gościa, który jest w stanie oszukać swoją naturę. Prędzej czy później pewnie znów zrobi się gorąco. Zwłaszcza w klubie owładniętym taką presją i oczekiwaniami.