Największe odkrycia sezonu w Europie. Oto najlepsza XI. "Szok. Pojawił się właściwie znikąd"
Jeszcze niedawno słyszało o nich niewielu, teraz mają jednak swoje pięć minut i znajdują się na celowniku najmocniejszych zespołów. Oto największe odkrycia mijającego sezonu w Europie.
Rozgrywki 2022/23 przyniosły rozgłos zupełnie nowym, interesującym nazwiskom. Na europejską scenę wypłynęły jak dotąd szerzej nieznane twarze. Dwie z nich miały wielki wkład w wyczekiwany sukces ogromnej marki. Inny piłkarz stał się bohaterem rekordowego transferu. Oto gracze, dla których ostatni rok okazał się przełomowy.
Lucas Chevalier (Lille)
Po odejściu wypożyczonego z Atletico Madryt Ivo Grbicia oraz Leo Jardima w bramce Lille otworzył się wakat. Tutaj wjechał cały na biało wychowanek, który poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w drugoligowym Valenciennes. 21-letni Lucas Chevalier wskoczył między słupki niedawnych mistrzów Francji i od samego początku błyszczał skutecznymi interwencjami. Dziesięć razy zagrał na zero z tyłu, traci mniej niż jednego gola na 90 minut. Dobrze wygląda też na przedpolu. Nominowano go do nagrody najlepszego golkipera tych rozgrywek nad Sekwaną. Niektórzy właśnie w nim widzą głównego zmiennika dla Mike'a Maignana w obliczu nowego rozdania w bramce reprezentacji Francji.
Arnau Martinez (Girona)
Jako 13-latek “odpadł” z akademii FC Barcelony, teraz “Blaugrana” podobno poważnie rozważa jego transfer. 20-latka z Girony obserwują też uważnie Real oraz Atletico Madryt. W poprzednich rozgrywkach, kiedy Arnau stawiał pierwsze kroki w dorosłym futbolu, pomógł klubowi w wywalczeniu awansu do La Ligi. W tych włączył się z nim w walkę o europejskie puchary i został jedną z hiszpańskich rewelacji. Dobra postawa na pierwszoligowych murawach poskutkowała włączeniem go do wstępnego, 55-osobowego składu “La Furia Roja” na mundial. Martinez do solidnej postawy w defensywie dokłada też ofensywne usposobienie. Maczał palce w siedmiu bramkach zespołu.
Kim Min-jae (Napoli)
Korea Południowa - Chiny - Turcja. Tak wyglądała ścieżka kariery 26-letniego środkowego obrońcy przed transferem do Neapolu. Koreańczyk grał w Europie od zaledwie roku, a Włosi zapłacili za niego jedynie 18 milionów euro. I był to fenomenalny biznes. Pozyskali znakomitego zawodnika, który z miejsca stał się filarem ich defensywy i pomógł poprowadzić zespół do wyczekiwanego mistrzostwa. Media już spekulują o tym, że Kim najbliższego lata stanie się bohaterem kolejnej, tym razem zdecydowanie większej transakcji. Pytają o niego ponoć Paris Saint-Germain i Manchester United.
Antonio Silva (Benfica)
19-letni wychowanek Benfiki zadebiutował w dorosłym futbolu dopiero pod koniec sierpnia, zaledwie kilka miesięcy po tym, jak wygrał z drużyną do lat 19 UEFA Youth League. Do rywalizacji na najwyższym poziomie wszedł jednak bez żadnych kompleksów. Szybko pokazał świetne opanowanie i duży talent. Od debiutu ominął zaledwie cztery mecze (trzy w pucharach), z ekipą z Lizbony zdobył mistrzostwo Portugalii i doszedł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. We wszystkich rozgrywkach zdobył pięć bramek, co stanowi dobry wynik jak na środkowego obrońcę. Zdążył też już wskoczyć do reprezentacji, rozgrywając nawet jeden mecz na mundialu w Katarze.
Alejandro Balde (Barcelona)
Boki obrony obsadzamy bliskimi kolegami, bo Alejandro Balde świetnie zna Arnau Martineza z juniorskich grup FC Barcelony. Obniżka formy Jordiego Alby otworzyła drzwi do składu produktowi La Masii. 19-latek miał już okazję kilkukrotnie zaprezentować się kibicom w poprzednich rozgrywkach, ale dopiero teraz na stałe zadomowił się w pierwszym zespole "Barcy". Decyzja Xaviego, by zaufać nastolatkowi, okazała się jak najbardziej słuszna. Lewy obrońca idealnie pasuje do filozofii gry “Dumy Katalonii” - jest szybki, przebojowy, efektowny i uwielbia oskrzydlać akcje ofensywne. Balde trafił do jedenastki sezonu La Liga, wdarł się do reprezentacji i chyba żaden fan “Blaugrany” nie wyobraża sobie podstawowej jedenastki bez niego.
Enzo Fernandez (Benfica/Chelsea)
Umieszczenie najdroższego zawodnika w historii angielskiego futbolu w jedenastce odkryć może wyglądać dziwnie, ale to był naprawdę szalony rok dla Enzo Fernandeza. Argentyńczyk niecały rok temu zaczynał przygodę w Europie, przechodząc z River Plate do Benfiki za 10 milionów euro plus zmienne. W Portugalii zaczął świetnie, zaliczył też rewelacyjny mundial, zakończony zdobyciem mistrzostwa świata. Zaś w styczniu Chelsea wydała na niego rekordowe 120 milionów euro. 22-latek z miejsca stał się kluczowym ogniwem pogrążonych w kryzysie “The Blues” i jest jednym z nielicznych promyczków nadziei w tym rozczarowującym dla nich sezonie. Należy spodziewać się, że to wokół niego będzie budowany nowy projekt na Stamford Bridge.
Warren Zaire-Emery (PSG)
Francuz pobił w tym sezonie kilka rekordów Paris Saint-Germain. Jest najmłodszym piłkarzem, który:
- zagrał w PSG ogółem i w Lidze Mistrzów,
- rozpoczął w barwach mecz od pierwszej minuty,
- strzelił gola,
- wystąpił w podstawowym składzie w spotkaniu fazy pucharowej Ligi Mistrzów.
Utalentowany pomocnik został wprowadzony do pierwszego zespołu przez Christophe’a Galtiera po tym, jak błyszczał w Młodzieżowej Lidze Mistrzów i przepracował udany okres przygotowawczy. Reprezentant Francji na szczeblach juniorskich dopiero niedawno skończył 17 lat, a już ma na koncie 30 gier i dwie bramki w barwach naszpikowanej gwiazdami drużyny “Les Parisiens”. Zaire-Emery imponuje przede wszystkim czytaniem gry i dobrą umiejętnością odbioru piłki oraz szybkiego rozpoczynania akcji zaczepnych. Zanim podpisał profesjonalną umowę, próbowały go kusić inne wielkie europejskie kluby.
Gabri Veiga (Celta Vigo)
Gabriel Veiga łapał minuty w barwach Celty Vigo już w zeszłym sezonie, ale oficjalnie zgłoszono go do kadry seniorskiej drużyny dopiero we wrześniu. Pomimo tego gra aktualnie pierwsze skrzypce w środku pola i jest jednym z największych diamentów całej La Ligi. W mediach pojawiają się informacje łączące go z Realem, Barceloną, a także klubami z Anglii. Już latem Veigę może czekać wielki transfer. 20-latek aż dziewięciokrotnie trafiał do siatki rywali w ligowych meczach. Zaliczył też cztery asysty. Taki dorobek ofensywnego pomocnika, wykręcony w barwach przeciętnej Celty w debiutanckiej kampanii na najwyższym szczeblu, jest dowodem jego wielkiego talentu. Ten zawodnik to jednak nie tylko liczby. Świetna kontrola piłki, dobra umiejętność radzenia sobie z naciskiem przeciwników, niezłe strzały z dystansu - to materiał na klasowego grajka.
Chwicza Kwaracchelia (Napoli)
Napoli ściągnęło minionego lata nie jednego, a dwóch szerzej nieznanych w Europie zawodników. I obaj okazali się absolutnie kluczowi w drodze do mistrzostwa kraju. Kwaracchelia jeszcze niewiele ponad rok temu występował w Rosji, ale po ataku na Ukrainę wrócił do ojczyzny, na kilka miesięcy wiążąc się z Dinamo Batumi. Stamtąd po trzech miesiącach wyciągnęli go Włosi, których kibiców absolutnie w sobie rozkochał. Chyba najbardziej wymowna jest ksywka, jaką od nich dostał - “Kvaradona”, nawiązująca do ukochanego “Boskiego Diego”. Efektowny styl gry i świetne liczby (głównie w pierwszej części sezonu) nie pozostawiały fanom innego wyboru: muszą go uwielbiać. Nie zmienił tego nawet zmarnowany karny w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Milanowi, chyba najgorszy moment jego sezonu. Ligową kampanię Chwicza kończy z double-double. W 33 meczach zaliczył 13 asyst i strzelił 12 bramek.
Gift Orban (Gent)
To szokująca kariera, bo ten zdolny napastnik pojawił się właściwie znikąd. Gent kupił go w styczniu z drugiej ligi norweskiej, gdzie zdobył koronę króla strzelców w barwach Stabaeku, choć grał dopiero od siódmej kolejki. Tymczasem Gift Orban wjechał w europejską piłkę nie tylko z drzwiami, ale i futryną. Jego początek przygody w Belgii jest wręcz szalony - 20 bramek i dwie asysty w 21 meczach. Ma już na koncie dwa hattricki: z Basaksehirem w Lidze Konferencji oraz Cercle Brugge. Strzelił też cztery gole w jednym meczu z Zulte Waregem. Już obserwują go zespoły z najmocniejszych lig. Sam deklarował, że marzy o do angielskiej Premier League.
Kaoru Mitoma (Brighton)
Brighton ma niebywałą smykałkę do wyławiania perełek. Kaoru Mitomę kupili za zaledwie trzy miliony euro latem 2021 roku i natychmiast wysłali go na wypożyczenie do Unionu Saint-Gilloise. Po niezłym sezonie w Belgii, dla Japończyka nadeszła pora na szansę w zespole “Mew”. 26-letni zawodnik u Grahama Pottera głównie wchodził z ławki, ale przekonał do siebie Roberto De Zerbiego. W efekcie zawodnik, o którym niedawno mało kto słyszał, zaczął szaleć na murawach Premier League. Japończyk dał się poznać jako jeden z najlepszych dryblerów w Europie. Prawi obrońcy muszą martwić się starciami z lewoskrzydłowym “The Seagulls”, bo pokrętło ma niesamowite.