Największa tajemnica Manchesteru United. Zniknął na 17 miesięcy i przestał dawać znaki życia
Świat piłki pędzi w takim tempie, że pauza 17 miesięcy z powodu kontuzji brzmi jak wieczność i Tyrell Malacia doskonale o tym wie. Coraz więcej pojawia się informacji, że “zaginiony” gracz Manchesteru United w listopadzie wróci na boisko. Dalej jednak pozostają pytania: czy tym razem serio się uda i dlaczego Holender tak długo nie daje znaków życia.
Jego ostatni post na Instagramie pochodzi z lipca 2023 roku, czyli sprzed 15 miesięcy. Malacia jest tam ubrany w prywatne ciuchy. Podobnie wygląda na sześciu poprzednich fotkach, a ostatnią relacją związaną z piłką jest wślizg i udane starcie z Palhinhą w meczu z Fulham pod koniec sezonu 2022/23. Holender od tego czasu nie zagrał w klubie ani minuty, choć wielokrotnie pojawiały się komunikaty, że z jego zdrowiem jest coraz lepiej i że jest już naprawdę blisko. Współczesna piłka przyzwyczaiła, że gracze w social mediach wypadają niemal z lodówki, a tutaj mamy odwrotność: facet zakopał się pod ziemię i pozostawił ogromne pole do domysłów.
Piłkarz widmo
Kiedy latem 2022 roku przychodził z Feyenoordu, wydało się, że docelowo może zawładnąć lewą stroną Manchesteru United. Jego umiejętnościami zachwycał się Arne Slot, a Erik ten Hag też nie ściągnął go przypadkowo. Malacia od początku nie grał jednak regularnie - w sezonie 2022/23 zaliczył 22 spotkania, choć aż osiem razy miewał przestoje, gdy nawet nie wstawał ławki. W kwietniu 2023 roku nie pojechał na mecz z Nottingham Forest, a Ten Hag wspomniał w mediach o jego obolałym kolanie. Malacia długo nie zgłaszał medykom bólu. Prawdopodobnie grał na “blokadach”, wiedząc, że po sezonie będzie musiał poddać się operacji. W czerwcu zagrał jeszcze w Lidze Narodów w barwach reprezentacji Holandii, a potem zapadł się pod ziemię.
Przeboje w Holandii
Erik Ten Hag nie zabrał Holendra na tournée w Stanach Zjednoczonych latem 2023 roku. Istotnym faktem jest to, że Malacia poddał się operacji kolana, ale sam wybrał chirurga w Holandii, na co klub wyraził zgodę. Kilka miesięcy później zaczął trenować i został nawet uwieczniony na fotkach dziennikarzy. Chwilę potem lekarze Manchesteru zauważyli na skanach pozostałości chrząstki wokół łąkotki. Po dłuższej analizie pojawiły się dwie opcje: albo Malacia robi operację korekcyjną, albo kontynuuje rehabilitację i liczy na to, że chrząstka sama zniknie. Holender wybrał opcję nr 1 - znów wrócił do tego samego chirurga, a klub wystosował komunikat, że na początku 2024 roku ponownie możemy zobaczyć go na boisku.
Manchester United miał wtedy na lewej obronie wypożyczonego z Tottenhamu Sergio Reguiliona. Hiszpan grał rzadko, ale gdy wchodził, wysyłał pozytywne sygnały, jak choćby w spotkaniu z Chelsea (2:1) na początku grudnia 2023 r. Zaraz potem został jednak odesłany przez Ten Haga i trafił do Brentfordu. W klubie panowało przekonanie, że zdrowieją zarówno Luke Shaw, jak i Tyrell Malacia. Niestety wkrótce okazało się, że ten pierwszy doznał drugiej kontuzji i wyleciał do końca sezonu. Malacia tymczasem dalej pozostawał zagadką. Jego rehabilitacja zaczęła ciągnąć się w nieskończoność. On sam przestał zabierać głos w mediach, a na portach społecznościowych pojawiło się mnóstwo teorii na temat jego pauzy.
Chaos u medyków
Przede wszystkim uwaga ludzi skupiła się na chirurgu w Holandii i tym, co wydarzyło się podczas początkowych etapów rehabilitacji. Jeśli wierzyć dziennikarzom The Athletic, Malacia rzadko konsultował się z medykami Manchesteru United. Jest też inna wersja, mówiąca, że to sami lekarze nie za bardzo mieli czas, żeby kontrolować powrót do zdrowia reprezentanta Holandii. Napięty grafik klubu sprawiał, że sztab medyczny bardziej skupiał się na meczach i na sprawach bieżących, zapominając trochę, że obok jest też pauzujący gracz, coraz dłużej i dłużej dochodzący do zdrowia. Manchester w tamtym momencie miał sporo kontuzji. Priorytet mieli ci, którzy mieli wrócić szybciej. Malacia siłą rzeczy spychany był na koniec kolejki.
Wiosną obecnego roku coraz częściej mówiło się, że piłkarz szuka zewnętrznych rehabilitantów. Klub znowu wyraził zgodę, a Malacia kursował między Holandią a Hiszpanią. Pod koniec sezonu wreszcie można było zobaczyć go w mediach, ale ciągle bez wywiadów, głównie na fotkach z finału Pucharu Anglii na Wembley. Kibice masowo zaczęli publikować zdjęcia jakby zobaczyli ducha.
Kolejna fala ekscytacji pojawiła się w połowie lipca, kiedy sam Manchester United wrzucił do sieci wideo z bazy treningowej w Carrington, gdzie Malacia trenował z Harrym Maguire’em. Znowu więc zapachniało nadzieją - ale potem przyszły sparingi, pierwsze mecze Premier League albo występy w Lidze Europy i dalej nic. Po drodze Malacia miał jeszcze wypadek samochodowy, gdy jako pasażer został potrącony przez kobietę będącą pod wpływem alkoholu.
Gasnący kontrakt
Erik ten Hag właściwie cały czas powtarza to samo. Zawsze, gdy pada pytanie o Malacie, mówi o ciężkich treningach i robieniu wszystkiego, co w ich mocy. Mówił tak w sierpniu i we wrześniu. Teraz też powtarza, że Holender jest na ostatniej prostej - już nie tylko trenuje indywidualnie, ale tuż przed październikową przerwą na reprezentację zagrał również w gierce. Niektóre źródła twierdzą, że możemy zobaczyć go na boisku jeszcze w tym miesiącu, ale informatorzy Manchester Evening News tonują ten optymizm - bardziej możliwy jest listopad albo grudzień. Erik Ten Hag nie chce wywierać presji na 25-latku, mimo że ostatnio posypała mu się obrona, a w sobotnim meczu z Brentford na lewej stronie zagrał Lisandro Martinez.
Manchester United w tym momencie nie może skorzystać z Luke’a Shawa, Harry’ego Maguire’a i Leny’ego Yoro. Pokutuje to, że klub latem nie ściągnął nikogo na lewą stronę stronę boiska. Kontrakt Malaci wygasa latem 2026 roku, czyli już teraz wszedł w przedostatni sezon swojej umowy - często kluczowy, bo to od niego zależy, czy klub będzie chciał w niego inwestować, czy przy pierwszej lepszej okazji wystawi go na sprzedaż. Jedno jest pewne: Manchester United powoli musi rozglądać się za lewym obrońcą zamiast liczyć na zdrowie Shawa i przeciągający się powrót Malaci. W sobotę przeciwko Brentford (2:1) udało się ten brak zamaskować, Manchester zagrał jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, ale testem dla tej drużyny będą starcia z topowymi markami, jak chociażby mecz z Chelsea na początku listopada.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.