Najwięksi przegrani sezonu Ekstraklasy. Kompromitacja na całej linii. "Dzień hańby"
Fatalne wyniki, zdemolowane oczekiwania, błąd za błędem, nerwowa atmosfera, straty finansowe. Są kluby i ludzie, którzy najchętniej by o minionym już sezonie Ekstraklasy zapomnieli. Oto jego najwięksi przegrani.
Umówmy się: nikt przed pierwszą kolejką Ekstraklasy nie wymyśliłby scenariusza, w którym to Jagiellonia i Śląsk zajmą dwa najwyższe miejsca. W Białymstoku i Wrocławiu mogą świętować, tymczasem inne kluby mają do zrobienia mocny rachunek sumienia. Jest wielu przegranych tego sezonu. Wybraliśmy tych największych.
1. Lech Poznań
“Najdroższa kadra w historii”. Euforia po ubiegłorocznej, fantastycznej przygodzie w Europie. Lech nie poszedł jednak za ciosem i skompromitował się na całej linii. Poznaniacy zawalili wszystko, co się dało. Z pucharów odpadli po klęsce ze Spartakiem Trnawa. W lidze rywale co rusz podawali im tlen, by włączyli się do rywalizacji o tytuł, ale nic z tego nie wyszło. Skończyło się kompromitującą wiosną, dwoma punktami w pięciu ostatnich kolejkach i piątym miejscem, a przy okazji rykoszetem zrzuceniem z ligi Warty.
- Ostatnie pięć meczów Lecha to są dwa punkty. To najgorsza drużyna w Ekstraklasie biorąc pod uwagę ten okres (...). 25 maja to dzień hańby dla Poznania. Ja bym nie mógł spojrzeć w lustro po czymś takim - mówił na kanale Meczyki.pl Dawid Dobrasz.
“Kolejorz” poległ też w Pucharze Polski, więc w przyszłym sezonie będzie grał wyłącznie na krajowym podwórku. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełnia fakt, że władze klubu zimą właściwie same wywiesiły białą flagę, zatrudniając awaryjnie Mariusza Rumaka, którego kadencja to pasmo niepowodzeń i nerwów. Zawiedli włodarze, zawiedli piłkarze, zawiedli trenerzy (przecież i John van den Brom) - stąd Lecha “wyróżniamy” jako całokształt. Zupełnie nie dziwi, że frustracja i irytacja kibiców sięga zenitu. Szczerze im współczujemy.
2. Raków Częstochowa
Oczekiwania w Częstochowie naturalnie są niższe niż w Poznaniu, natomiast Raków mocno rozbudził apetyty zeszłorocznym mistrzostwem Polski. Co więcej, klub nie szczędził pieniędzy na wzmocnienia, szastając nimi na prawo i lewo, przeprowadzając właściwie kadrową rewolucję. I o ile należy docenić “Medaliki” za solidny występ w Europie, o tyle w lidze od początku pachniało kompletną klapą. Ta w istocie nastąpiła, bo zaledwie siódme miejsce to beznadziejny wynik. Zbyt wiele słabych meczów, przestrzelone transfery, kontuzje. Misja trenera Dawida Szwargi zakończyła się fiaskiem. Zobaczymy, czy wracający Marek Papszun poukłada rozbity, nieprzekonujący i zawodzący zespół. Raków wszedł w 2023 r. na szczyt, ale boleśnie z niego spadł. I trudno odrzucić wrażenie, że zrobił to wyłącznie na własne życzenie.
3. Warta Poznań
Korona czy Puszcza? Puszcza czy Korona? Warty długo nie było w dyskusjach o utrzymaniu. Można odnieść wrażenie, że nawet w poznańskim klubie nie kalkulowali spadku. W kwietniu “Zieloni” wygrali dwa mecze z rzędu, w tym z Koroną, później pokonali też Widzew, wypracowali sobie przewagę, ale to nie wystarczyło. Trzy porażki w trzech ostatnich kolejkach przesądziły jednak o klęsce Warty, bo obudzili się rywale z Kielc i Niepołomic. Korona zgarnęła sześć, Puszcza siedem punktów, a poznaniacy wylądowali w Fortuna 1 Lidze.
To cios niespodziewany i prawdopodobnie bardzo bolesny w skutkach. Trudno będzie im wrócić do Ekstraklasy. Dziś nie wiadomo, kto poprowadzi drużynę w nowym sezonie (Mariusz Misiura był dogadany na pracę w najwyższej lidze) i ilu zawodników z obecnej kadry dostanie do dyspozycji. Jednym słowem: niepewność. Im szybciej w Warcie się otrząsną, tym lepiej.
4. Piotr Stokowiec
Ta kadencja przejdzie do historii. Piotr Stokowiec został w październiku zatrudniony w ŁKS-ie, by wskrzesić beniaminka, który słabo wystartował i znowu pożegnał się z Kazimierzem Moskalem. Skończyło się tym, że łodzianie wyglądali jeszcze gorzej, a punktowali w sposób kompromitujący. Trener Stokowiec wykręcił wstydliwy bilans 0,30 pkt na mecz. Nie wygrał ani jednego z dziesięciu spotkań, po drodze przyjął 0:5 od Górnika Zabrze, zdążył też przegrać derby z Widzewem. 52-latek sporo przegrał, bo dziś trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek klub Ekstraklasy dał mu szansę. Wcześniej przecież zawiódł w drugim podejściu do Zagłębia Lubin. Ta kariera szkoleniowa idzie mocno w dół i niespecjalnie widać perspektywy na zmianę.
5. Pogoń Szczecin
Uczciwie postawmy sprawę: na papierze Pogoń wyrównała wynik ligowy z ubiegłego sezonu i była o włos od zwycięstwa w Pucharze Polski. Problem w tym, że okoliczności, by “Portowcy” wreszcie włożyli coś do gabloty, były wyjątkowo sprzyjające. Raków, Lech i Legia mieli mnóstwo problemów, co otworzyło Pogoni drzwi do sukcesu. W Szczecinie z tego zaproszenia jednak nie skorzystali. Rzucili siły na puchar, co przełożyło się też na gorsze wyniki w lidze. W efekcie gablota dalej jest pusta, a frustracja ogromna. Reakcja kibiców z meczu ostatniej kolejki mówi sama za siebie:
“Portowcy” mieli sporo do ugrania, tymczasem wszystko położyli i ewidentnie czuć, że w klubie przyda się powiew świeżego powietrza, jakiś oddech, nowe otwarcie.